Colett


prze lotnej


przemoczyłaś nie wiem czemu
z drzewa obok liście suche
miękko płyną gdzieś bez gniewu
ja nie umiem

choć przejść miałaś tylko obok
błysnąć z dala jednym mgnieniem
nadal duszę drążysz wodą
jak kamienie

świat się zmienił poszarzało
płaczą okna firankami
wiatr się nadął po niestałość
a bez zakwitł

za godziną kiedyś szarą
znów po ścianach błądzą cienie
coś z przelotnej pozostało
zadziwieniem



https://truml.com


print