rudaszka


z cyklu: listy niewysłane


Wiesz, tak prawdę mówiąc, uwielbiam zmarszczki. I taką dobrą normalność, kiedy człowiek się przy drugim starzeje bez wstydu. (pamiętasz taką piosenkę Osieckiej?) To nie tak, że szukam w Tobie supermena :). Lubię zwyczajnie myśleć, że jesteś, że uśmiechasz się znad listu ode mnie, nucisz jakąś piosenkę, która zaplątała się w Tobie od rana.
Bo wiesz, jak ludzie darują sobie swój czas, to jest najpiękniejsze na świecie. Tak myślę. Nie mają nic cenniejszego. Bez okazji, z dobrej woli, czasem trochę nierozważnie, nierozsądnie bo przecież powinno się zrobić to i tamto,bo coś czeka, coś na wczoraj..... Eh.
Lubię Cię. To takie niezwyczajne uczucie. Mieszka gdzieś po lewej stronie. A może właściwie to mieszka i po prawej? I po tej słonecznej też? Dziś za oknem światło pokrojone przez żaluzje. Piękny widok. Tak jakby ktoś kroił je na małe kawałki - jak kiedyś moja Babcia, potem Mama kluski. Takie domowe, zwyczajne.... rodzinne.
 Ludzie najczęściej chcą się zamieniać. Na życie, na pracę, na żonę, męża itp. Bo to co ich jest nudne, zwyczajne i hm... no właśnie ICH. Ale tak naprawdę to chodzi o coś innego. O czas. I to nie ten czas normalny ale ten inny, spędzony z kimś obok, zupełnie bez okazji, czasem szalony z masą głupich pomysłów, jak na przykład tańczenie samby w pokoju przy telewizorze.... albo jedzenie z jednego talerza jednej porcji frytek. I zaśmiewanie się, kto wyłowił dłuższą...
A wiesz dlaczego tak jest? Bo wtedy nie ma fotoszopa, nie ma udawania, wygładzania, zakładania kiecki od Gucciego i perfum za kilkaset złotych. Wtedy to wszystko nie ma znaczenia. Liczy się bycie przy sobie. Nawet w podartym swetrze, założonym z roztargnienia na lewą stronę lub Twojej koszuli, za dużej trochę . Wtedy jest prawdziwie.
 
Dlatego lubię zmarszczki. :)



https://truml.com


print