Marek Gajowniczek


Iveta


Zazdrość wzbudzała w kobietach
prześliczna panna Iveta.
Mężczyźni byli olśnieni,
chociaż o wszystkich panny sekretach
dokładnie wszystko wiedzieli.

Nie kosztowało to ich zbyt drogo,
a wiele dawało wrażeń,
bo ta Iveta tańczyła w Go-Go
i była obiektem marzeń.

Takiej śliczności dawno nie było
w żadnej warszawskiej tancbudzie
i się na mieście głośno mówiło
o pannie - prawdziwym cudzie.

Prawdziwa radość nie trwa zbyt długo
i gaśnie jak meteoryt.
Wiedzą to wszyscy - serce nie sługą,
porywa je uczuć poryw.

Poryw miał dobrze ponad sto kilo
i często spluwę w kieszeni
i w to, co mu się czasem przyśniło
potrafił życie odmienić.

Zostało tylko piękne wspomnienie
hołd oddające naturze.
Dziś trudno cuda ujrzeć na scenie.
Łatwiej i częściej na rurze.



https://truml.com


print