Marek Gajowniczek


U pani Krysi


Jeżeli nie wiesz jeszcze jak żyć,
by się na spadku w dól nie rozpędzić.
Kiedy z sumieniem nie chcesz się bić.
Zamykasz usta, choć język swędzi
i znasz już wszystkie głupawe miny
strojone wówczas, gdy coś się zmienia.
Gdy ci obrzydły rządowe kpiny,
a ręce świerzbią od nierobienia.
Gdy stojąc z boku straciłeś spokój,
bo każdy dzień cię złością unosi,
że na poprawę nie ma widoków
i nikt cię nigdzie nie chce zaprosić -

Zabierz tę niechęć co smutkiem wisi
i idź na Tamkę do pani Krysi.

U pani Krysi białe nakrycia.
Pokoik tyci, a chęć do życia
tak przeogromna, że ludzi zmienia.
Cichutko płyną nutki Chopina
gdzieś zaplątane w białych pończochach.
Odbite echem w achach i ochach
i rozciągnięte w przeróżnych gumkach.
Popłynie po nich żałosna dumka,
bo szczęście teraz jest takie tanie,
a pani Krysi skromne mieszanie,
tu na Powiślu, w Centrum, na Tamce
zawisło nagle na pańskiej klamce
kamienicznika, co skądś się zjawił,
a pani Krysia, choć ludzi bawi
za swoją dobroć niewiele żąda.
Chce, by po sobie tylko posprzątać.
Zostawić nieraz małe co nie co
i wciąż przychodzić, choć lata lecą.

Jeżeli nie wiesz jeszcze jak żyć,
a chcesz na bessie jakoś wytrzymać.
Gdy z samotności chce ci się wyć,
ale na kogo nie masz się zżymać
i tylko winisz za wszystko siebie,
a możesz wkrótce popaść w depresję
i w niej zamiary wszystkie pogrzebiesz,
te które jeszcze nie były kiepskie.
Gdy opuściły cię wszystkie chęci
i wyjść nie możesz na światło z cienia -
popróbuj jeszcze numer wykręcić
i zadeklaruj swą chęć stawienia.

Zabierz zmartwienie co smutkiem wisi
i idź na Tamkę do pani Krysi.

U pani Krysi białe nakrycia.
Pokoik tyci, a chęć do życia
tak przeogromna, że ludzi zmienia.
Cichutko płyną nutki Chopina
gdzieś zaplątane w białych pończochach.
Odbite echem w achach i ochach
i rozciągnięte w przeróżnych gumkach.
Popłynie po nich żałosna dumka,
bo szczęście teraz jest takie tanie,
a pani Krysi skromne mieszanie,
tu na Powiślu, w Centrum, na Tamce
zawisło nagle na pańskiej klamce
kamienicznika, co skądś się zjawił,
a pani Krysia, choć ludzi bawi
za swoją dobroć niewiele żąda.
Chce, by po sobie tylko posprzątać.
Zostawić nieraz małe co nie co
i wciąż przychodzić, choć lata lecą.



https://truml.com


print