Leszek


Flecistka


drobniutka skromnością zachwyca
wzrok spuszczony twarz drobna 
ozdobiona uśmiechem
w rękach instrument boski
 na którym grywali anieli
 
jej tłem  instrument błyszczy
publice kłaniają się razem głęboko 
nabierają siły głębokich czarów
bo zaraz się zacznie i będzie się działo
 
podniosła flet do ust
jak swe dziecko jak kochanka
przytknęła je w pocałunku miłosnym
instrument odwdzięczył się niebiańskim dźwiękiem
 
sala zmieniła się w łąkę alpejską 
 umajoną różnorodnym kwieciem
flecistka stała się pasterką boską
z wieńcem na głowie polnym kwieciem uwitym 
 
dźwięki jak motyle rozpłynęły się po łące
pasterka dalej czaruje fletem 
brakuje tylko owieczek pod borem
i pieska który by je zaganiał szczekaniem
 
grała i grała obraz dojrzewał swym czarem
 nagle przestał - zginęły motyle
stado owieczek pofrunęło w obłokach
zniknęła łąką w głębokim ukłonie 
pasterka odjęła od ust instrument
skończyła się muzyczna zaczarowana opowieść 
 
Leszek K.



https://truml.com


print