Belamonte


Bunt demona (kot nicości)


jezioro nie obejmuje mnie delikatnie
drogi się rozmgliły

mój demon obudzony nie ścierpi dłużej buntu
nie ścierpi dłużej pokory

wspominania wątpienia
wybór bez nazw wybór niewyboru

-

przybity przez siebie samego
kontemplować chce ogólne zarysy piękna

już kiedyś świadomość uwolniła się z tej klatki
przez dowcip okrucieństwo ciekawość i szalone piękne łzy

jak się przezwyciężę by żyć jeśli nie mam w swej naturze przezwyciężeń
jak się sprężę do śmiechów

-

wojna u podstaw
wybuch daje się słyszeć przez całą drogę smutku i radości

od węzłów i rozlewisk trzeba odejść by stawić czoła swemu końcowi
i żadna mądrość nie znaczy tu nic

skurczone ciałka giną
pożerane żywcem przez kota nicości

-

demonie mój kochany
dzisiaj wczoraj odkryty albo w dziecinnym pokoju
gdy oczy pełzały po przedmiotach konstytuujących moje ludzkie ja

dlaczegóż nie porwały mnie wilki
piaskuny, niedźwiedzie, Bóg
gdy jeszcze nie było za późno

pójdę na pomost dużo ciał
płomienie słońca
uśmiech nie dla mnie przechwycony w locie



https://truml.com


print