Poetry

echoecha
PROFILE About me Poetry (24)


echoecha

echoecha, 28 july 2017

po szyby piękniejszej stronie

między drzewami wichrzysko
jak wściekły diabeł krąży
z łańcucha zerwało się psisko
i wyje do nieba w ciąży
 
z chmur sinych jak opuchlizna
deszcz mętnym moczem się sączy
z piany na pysku wścieklizną
dzionek do nocy dołączył
 
pierzchły światełka ostatnie
wraz z blaskiem umarły cienie
w czarniejszej niż rozpacz matni
jęcząc zdychają nadzieje
 
z głębin przepastnych otchłani
koszmarów pędzą watahy
noc najstraszniejsza pani
wypuszcza w świat dzieci-strachy
 
po szyby piękniejszej stronie
w starej przytulnej chałupie
podmiot liryczny na tronie
siedzi i ciemność ma w dupie
 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

echoecha

echoecha, 8 june 2017

tabliczka (roz)mnożenia

dwa razy dwa równa się osiem
wrzeszczy Jasio mnożąc ludzi przez ludzi
po piwku a wszyscy ci ludzie to nogi blond słońca
długie jak życie Jasiowej babci która 
właśnie dobiega setki bez zadyszki i dziadka
 
myśląc o dziadku Jasio roni łzę 
- śmieje się bestia całkiem bezzębnie
i spływa do piekła
 
tańczą diabły z wiadrami - Jasio wciąż mnoży
 


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

echoecha

echoecha, 23 november 2016

Józek i Złota Rybka

Pewnego razu
Józek złapał Złotą Rybkę która
jak w bajce
w zamian za uwolnienie 
oferowała spełnienie trzech dowolnych życzeń
Ponieważ nie chciał wypowiadać ich pochopnie
zadał trzy pytania pomocnicze
 
Złota Rybko
najpierw spełnisz czy przedtem muszę cię uwolnić
 
Oczywiście najpierw spełnię odpowiedziała
lekko oburzona 
tym nieuzasadnionym brakiem zaufania
 
Czy spełnione będzie absolutnie każde życzenie 
 
Tu Rybka spojrzała na Józka podejrzliwie 
- wszystkie oprócz jednego
Nie popełnię samobójstwa
 
Czy masz rodzeństwo a jeśli tak
to jak liczne
i czy również z tak cudownymi właściwościami
 
O co mu chodzi
pomyślała Rybka mocno już poirytowana
Pierwszy raz spotykam gościa który z mety nie prosi
o bogactwo zdrowie i wieczne życie
Ale ponieważ wciąż tkwiła w podbieraku
w niebezpiecznym sąsiedztwie wściekłego szczupaka
powstrzymała się od złośliwości
 
Jest nas tysiąc
a każda z mocą spełniania trzech dowolnych życzeń
 
Józek energicznie podrapał się po głowie
(aż w panikę wpadły pchły)
i wypowiedział swoje pierwsze życzenie
 
Spraw aby przestał boleć mnie ząb
 
Wariat - zdziwiła się Rybka
po czym machnęła ogonem a Józek poczuł 
że życie znów może być piękne
 
Mam ochotę na kawałek ciepłej drożdżówki
gęsto obsypanej kruszonką
Ślina niepowstrzymanym potokiem zaczęła płynąć 
z Józkowych ust gdy wypowiadał swoje drugie życzenie 
 
Ani chybi - czubek
W tym miejscu Rybka przestała wierzyć w statystyki
a w dłoniach Józka zmaterializował się 
wielki kawał pachnącej drożdżówki z kruszonką
 
Napięcie rosło
Rybka w poczuciu irracjonalnego zagrożenia
przestała zauważać szczupaka który coraz pożądliwiej
spoglądał na jej złote łuski
Józek natomiast bez pośpiechu zjadał drożdżówkę
a gdy ostatni okruszek znikał w jego ustach rzekł
 
Moje trzecie życzenie jest następujące
 
(wiatr przestał wiać pchły znieruchomiały
cisza umilkła na baczność stanęły uszy psa)
 
Spraw abym każdego ranka przez tysiąc kolejnych dni
łapał jedną Złotą Rybkę która spełnia trzy życzenia
 
Rybka zbladła
Oszustwo! - wrzasnęła
potem zrezygnowanym cichym głosem zapytała
 
Znasz może dobrego psychoterapeutę
 
A na co mi taka znajomość - Józek wzruszył ramionami
- osobiście wolę ziółka
 
I wypuścił Złotą Rybkę na wolność
wdzięcznie machając lewą ręką - w prawej bowiem wciąż
mocno dzierżył wędzisko


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

echoecha

echoecha, 22 november 2016

Hymn niezadowolonych parówek

Śpiewaliśmy z butelką hymn niezadowolonych parówek,
gdy nagle ktoś zapukał do drzwi naszych głów,
czyli coś walnęło nas w czoło. Kto tam, kto tam, kto tam?
Cisza. Wejdź ciszo, usiądź, napij się. Za zakłócanie ciszy nocnej,
rzekła cisza, grozi do ośmiu tygodni pozbawienia głosu, 
w zawieszeniu na sześć miesięcy - w razie okazania skruchy.
Skrucha zadrżała (bardzo nie lubi okazywać się)
i schowała jedną część siebie pod łóżkiem, drugą 
demonstracyjnie wypięła, co zapewne było buntem
lub podświadomą skłonnością do wypinania.
Czy mogę z wami pośpiewać , zapytała skłonność, kierując wzrok
bardziej na butelkę, niż na mnie.
I zaśpiewaliśmy wszyscy, tylko cisza nie śpiewała
- czerwona ze złości, mlaskając i głośno bekając,
zlizała niezadowolenie z parówek, którym zrobiło się od tego gorąco.
Nie dadzą odpocząć, warknęła lodówka, po czym
odłączyła się od prądu o energetycznym imieniu - Wacław.
Wacław był smutny - od pewnego czasu prątkował, więc czas
odszedł od niego na zawsze.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

echoecha

echoecha, 20 november 2016

Józka rozmyślania o subiektywnym istnieniu nieba i piekła

z soboty na niedzielę
dokładnie o północy
karcąc kota za naruszenie prywatności
i obsikanie lodówki
Józek pomyślał o subiektywnym istnieniu
nieba i piekła
palcem w powietrzu wypisał
 
diabłom aniołom religiom wstęp wzbroniony
 
demonstracyjnie ziewnął
i rzekł do Boga który był (prawie) wszędzie 
 
masz tyle roboty Staruszku
połóż się obok odpocznij pośpimy do dziesiątej
a potem zrobię Ci śniadanie


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

echoecha

echoecha, 17 november 2016

Józek odkrywa Poezję

I to mam być ja? - na Józka oburzyła się Poezja
po skosztowaniu owoców jego bezsenności.
Następnie zadarła ogon i obsikała mu nogę.
Teraz jesteś mój! - usłyszał 
i zobaczył, jak wnika w zapach kawy unoszący się nad filiżanką. 
 
Teraz jesteś moja! - Józka olśniło,
gdy wykonywał głęboki wdech przez nos.
Wtedy nakarmił śmietnik 
garstką nikomu niepotrzebnych słów.


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

echoecha

echoecha, 8 november 2016

paradoks na detoksie

słowa przysiadły na parapecie
za oknem
i trzęsąc zziębniętymi kuprami
patrzą na mnie błagalnie
no już no już
napiszę ten wiersz
w głowie świeczka
sorry (a co - zna się te języki!) - sieczka!
zmyślnie i ja patrzę przed siebie
dwa świerki kawałek dębu
szaro nic
może o tym - tęsknotę dosztukuję
różą czerwoną dopieprzę
i będzie
puknij się w czoło - szepcze coś
puk puk puk
nikt nie otwiera - cholera
(jest rym!)
opowiedz o mnie - piszczy okno
o moich przeźroczystościach
zgrabnej futrynce
delikatnych klamkach
(tu na myśl przychodzą rozmodlone dłonie
księdza proboszcza)
o tym że beze mnie nie możesz żyć
że jestem twoim oknem na świat
i takie tam fajne inne
pukam się w czoło ponownie
puk puk puk
kogo znów licho niesie
wrzeszczy w głowie coś
- do niedzieli zamknięte
urlop!
urlop!!
urlop!!!
to się w głowie nie mieści - myślę
a sprzeczność ta niemal natychmiast
przybiera groźny kształt paradoksu
który ma wąsy warczy i puszcza parę z ust
a kysz a kysz siło nieczysta
pomogło
paradoks posmutniał ucichł zdechł
słowa za szybą zatańczyły
nieruchomiejąc ostatecznie w następującej konfiguracji
 
o paradoksie na detoksie
ojcze nasz ukochany
nie odchodź jeszcze w zaświaty
bo nie przeżyjemy bez taty
 
jakie to piękne - chlipię
łzy o kształcie i wielkości gruszek bonkreta williamsa
odpornych na parcha
zmiażdżyły mi stopy
a na co stopy - rechoczę - wystarczy jedna
życiowa
 
i tak oto koniec dogonił swój ogon 
ustępując miejsca początkowi bez końca


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

echoecha

echoecha, 9 august 2016

Józek karmi szczury

Będąc w kwiecie wieku
Jóżek kupił telefon
ale natychmiast o nim zapomniał
Pewnego ranka
usłyszał dźwięk nadchodzącej wiadomości
i przeczytał
Za dwa dni ważność twojego życia
skończy się Uzupełnij konto aby dalej żyć
Świetna zabawka - Józek zachwycił się
- tylko na co mi ona 
Po czym wrzucił telefon do śmietnika
ku wielkiej uciesze miejscowych szczurów
które jak zwykle  z wdzięcznością potrafiły docenić
niepowtarzalny smak nowoczesności


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

echoecha

echoecha, 26 may 2016

słowo na niedzielę

józek utłukł muchę - niemal odruchowo
i nagle otworzyła się w nim przepaść wstydu
bo pomyślał że bóg także mógłby wdepnąć 
do hurtowni z bronią
zakupić wielką packę na człowieka a potem
mrucząc że to tylko jakiś człowiek który sra na boskie okna
drażni boski nos i zakłóca boski sen
rozgnieść intruza na niebieskiej szybie
 
albo nawet nic nie mruczeć
tylko  
 
PAC


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

echoecha

echoecha, 20 may 2016

jestem istotą nieskomplikowaną

jestem istotą nieskomplikowaną
dwie ręce dwie nogi wydatny brzuch łysa głowa
cztery półdupki - licząc razem z tymi co pod czaszką
 
lubię dobrze zjeść  godnie wypić podupczyć 
ojczyznę 
kocham jak nie wiem co
bliźniego swego jak siebie samego albo bardziej nawet
 
byleby skurwiel 
 
wyglądał jak ja mówił jak ja bekał jak ja
był głupi jak ja lub głupszy ale to niemożliwe
 
a cała reszta spierdalać do gazu
 


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

echoecha

echoecha, 17 april 2016

józka utarczki z poezją

józek obierał marchewki
a gdy w uszach zabrzęczała mu wieczność
pomyślał mógłbym napisać wiersz
 
zaszeleścił papier
na baczność stanęły gęsie pióra
spienił się inkaust w aortach
 
i tylko słowa swawoliły 
mniej uchwytne niż plamki światła
w psich źrenicach 
 
ugotował więc zupę
uznając że lepsza marchew w garści
niż słowo w bezkresie
 
gdy słodki zapach wypełnił 
każdą szczelinę jego głodu szepnął
oto jest czysta poezja
 
gówno prawda odwarknął pies
znad dymiącej misy zepsutego mięsa
poezja jest tutaj
 
józek zadumał się pokiwał głową
po czym z dużym apetytem przeczytał
świeżo napisaną zupę


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

echoecha

echoecha, 4 april 2016

Metamorfoza

Józek roztrwonił pamięć
więc teraz już tylko jest
a swoje myśli zachęca
by rosły i więdły jak polne kwiaty
Nie szuka szczęścia-
odkąd odkrył że pąki pięści
rozkwitają w dłonie
dotyka go i pozwala mu trwać
 
Józek potłukł również lustra w sobie
a wtedy urodziły się w nim oczy
które widzą


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

echoecha

echoecha, 11 february 2016

erotyk kulinarny

pieprzę wiersze
chciaż wolę ciebie
 
z pieprzem


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

echoecha

echoecha, 7 february 2016

Józek pożegnał przyjaciela

Przyjaciel odszedł wraz z latem 
Józek żegnał go po swojemu- wymyślając złemu losowi
mocnym jak żeglarskie płótno żalem załatał dziury
w starych łachmanach bezdomnego stracha na wróble
 
Pogrzeb był zwykły jak czerstwy chleb
Ksiądz fałszował Wrony srały na głowy Język odgryzał sobie syn
Ludzie płakali Zasmarkane liście rozpędzał wiatr
 
Stary grabarz pluł w spracowane dłonie
i spoglądając zza drzewa na tłum myślał że komu jak komu
ale jemu to akurat
roboty nigdy nie zabraknie
 


number of comments: 2 | rating: 10 | detail

echoecha

echoecha, 1 february 2016

stek

Noc nasyciła deszczem
gąbczaste pory księżycowych policzków
nadętych pełnią i samouwielbieniem
 
Na dnie wszystkiego
odnalazłem pełzającą ciemność
doprawioną smakiem nieżyczliwych cieni
Podeszłaś do mnie bezszelestnie
i wbiłaś sztylet niezrozumienia
w zwiotczałe nieistnienie
 
Przelałeś się
przez bezrozumne dłonie
magmą rozpaloną jak rybie podbrzusze
aż w kipieli mej krwi
tonąć zaczęły sady czereśniowe
 
Przerażający tygrys prawdy
obnażył kły nieuchronnej niesprawiedliwości
Niebo zapłakało
Zleciały się ptaki poronionych słów
dobywając z gardeł krzyk konającego sumienia
 
Na pobojowisku
grząskim od rozgrzeszeń
hieny niespełnionych obietnic
szarpały jeszcze żywe szczątki
zdań podrzędnie złożonych
dławiąc się wielokropkiem w ostatecznym chichocie
 
Sznurami spojrzeń związałaś mi ręce
łańcuchem głosu splątałaś nogi
i tylko wąż
dotychczas nieruchomy
wszechmocny boa
objawił swą długość i siłę
 
Zakwitły sady czereśniowe
 
W kipieli twej krwi
zrodził się kosmiczny jęk gwałconej słoniny
 
Zaskwierczało tłuste zadowolenie bezsensu istnienia
w czucie zamieniając kościstą sztywność miednicy
Ciekłość kryształów stężała w zwątpieniu
na odgłos wycia astralnych ciał
 
Z czarnym impetem rżnęliśmy bezkresy
zapładnialiśmy nieistotność próżni i próżności
korzenie naszych dusz zaplątały się w sobie
do czerwoności rozgrzewając
podskórne czeluście piekieł
 
Tak
to my
wyzuci ze znaczeń wszelakich
zawiązaliśmy synapsy w węzły gordyjskie
nadając im sens
robótki na drutach
 
Babcia zasnęła w fotelu
 
Wciąż pada deszcz
(jęk zasłabł i zdechł)
 


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

echoecha

echoecha, 28 january 2016

Józka podróż w czasie

Kiedyś(lecz nie aż tak dawno)Józek uwił gniazdo
z którego(zanim jeszcze wystygło)wypadł syn
Posadził także drzewo-cień rozrósł się i zapuścił korzenie głęboko
na złość i wyzwanie wiatrom
Codziennie toczył wojny których nie dało się wygrać-
każde zwycięstwo owocowało kolejną porażką
Bogu wszystkich i wszystkiego składał daninę z modlitw
w zamian oczekując rozgrzeszenia ze świństw mniejszych-
na okazję większych przeznaczał ofiary ze sztucznych łez
i fałszywych obietnic
Ludzi traktował instrumentalnie-
mądrych unikał
głupich wykorzystywał
bogatych szanował
biednymi gardził
innych nie znał
Pewnego razu Józek stracił wzrok słuch i węch
co pozwoliło mu polubić siebie
Dzisiaj uważa że każdy koniec to tylko start w nowy początek
czas to stary oszust a Bóg jest językiem psa na policzku
po którym toczy się światło odnalezionej prawdy o sobie
I że samotność jest wyspą z perspektywami
na szczęście we dwoje


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

echoecha

echoecha, 24 january 2016

drabina

po szczeblach kariery
wspiął się
na samo dno


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

echoecha

echoecha, 22 january 2016

wiosennie i burzowo

pada deszczyk pada
a właściwie leje
no i się wygadał
że dzisiaj jest gejem
 
kryją się dewotki
weselą bigoci
bo raz leje młotkiem
lecz czasem wygrzmoci


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

echoecha

echoecha, 21 january 2016

oł jes oł jes

błękit nadział się na świerki
i zawodzi ptaszków głosem
w próchnie zębów trzy cukierki
ociekają słodkim sosem
 
cumulusów białe puchy
cieszą się swym życiem krótkim
bzyczą dźwięcznie tłuste muchy
z przyczynami walczą skutki
 
tuż za płotem na rowerze
jedzie dumny paw-patriota
wykrzykując w dobrej wierze
że utłucze mego kota
 
bo sukinsyn ten zdradziecki
wbrew nakazom polsko-boskim 
mruczy sobie po niemiecku
ogon wznosząc zaś po włosku
 
jak twój oddech wietrzyk wieje
za wietrzykiem czas pomyka
w szachy gra aniołek z gejem
w chłodnym cieniu fanatyka
 
niedaleko tam na słupie
bocian z bocianową siedzi
no i żeby było głupiej
płacze łzami z rudy miedzi
 
sąsiad wznosząc barykady
(orzeł mu na głowę nasrał)
raz czerwony a raz blady
mieli w ustach wzniosłe hasła
 
krew obmywa już ojczyznę
ciało się rozstaje z duchem
a przy budzie strasząc blizną
tańczy walca głód z łańcuchem
 
tuż przy drodze leży pijak
przytuliły go stokrotki
więc stokrotkom życie mija
na wąchaniu swojskiej wódki
 
krowa ryczy na pastwisku
rzeką wnet popłynie mleko
pszczółki plują miodem w miskę
żadna nie chce być człowiekiem
 
hen daleko gdzieś w przestworzach
bóg przysięgę składa smutną
że żadnego więcej słowa-
raczej język sobie utnie
 
tralalala trutututu
to już piękny morał jest
trudno chodzi się bez butów
oł jes oł jes oł jes oł jes
 
hej


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

echoecha

echoecha, 20 january 2016

insektualizm czyli kynologia liryczna

józek napisał wiersz i przeczytał na głos
zaprzyjaźnionemu psu
co okazało się dla tegoż zbawienne ponieważ
zasiedlające go pchły jak jeden mąż
powyzdychały ze śmiechu
 
no proszę-pomyślał zadowolony-
nawet poezja
ma jakieś zastosowanie


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

echoecha

echoecha, 19 january 2016

józek usiadł i myśli

ptaszki śpiewają słoneczko świeci
zefirek pieści gałązki chmurki na niebie
całują się z błękitem
przebiśnieg z opuszczoną główką
chyba pijany
macha rączką której nie powinien mieć
nieopodal na łączce czołg goni motylki
strzelając pociskami
z kolorowych baniek mydlanych-
bańki wybuchają wesoło 
i zmieniają się w brzęczące pszczółki
motylków jeszcze nie ma ale będą
(pogoń czołgu jest trochę na zapas)
lufa sterczy dumnie-
gdy mówi swoje ulubione pif paf
aniołki te ponad chmurkami biją brawa
inne przebrane za żabki trzymają się za brzuszki
i rechoczą wesoło a ich śmiech
cieszy bozię
pada ciepły deszczyk rośnie produkcja parasoli
wszyscy mają pracę
a danonki są ogólnie dostępne
józek usiadł i myśli
ale to naprawdę nie jest jego wina 
że myśli 


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

echoecha

echoecha, 18 january 2016

(psycho)prezerwatywa

zrobił to z wdziękiem a nawet z głową
twierdząc że taka jest kolej rzeczy
jak przed niechcianą ciążą zabezpieczył
siebie samego przed samym sobą


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

echoecha

echoecha, 17 january 2016

józek szuka siebie

pewnego razu
józek zapragnął odnaleźć siebie
 
ponieważ nie wiedział od czego zacząć
wszedł do lustra
znajdując w nim kolejne lustro
a w tym kolejnym
następne
 
ktoś tu robi ze mnie wariata
pomyślał
i niemal w tym samym momencie zrozumiał
że ktoś to on
 
no to znalazłem
wyszeptał (nieco zdziwiony)
następnie potłukł wszystkie lustra
z wyjątkiem tego które właśnie
mocno trzymało go za nogi zanurzone w czerwieni
tonącego słońca
 


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

echoecha

echoecha, 17 january 2016

Kowal

Na samym dnie piekła
pokutuje nadzieja że gorzej być nie może
W niebie powiadają że lepiej nie będzie
Gdzieś pomiędzy
zepsute zęby szczerzy filozofia
a wiara wiesza się na naszyjniku z cudów
Stada poetów wędrują po ościstych łąkach
obrzucając się słowami
Józek jest kowalem
Z braku koni podkuwa swój los a czasem
zahacza się o drugi koniec wędki
Jego hobby to
milczenie


number of comments: 11 | rating: 13 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1