Poetry

Nuria
PROFILE About me Friends (1) Poetry (22) Prose (1)


Nuria

Nuria, 4 january 2019

...myli się raz

ta jesień nie była kolorową wariatką
tańczącą z wiatrem wśród rudych liści
 
ktoś zabłoconym buciorem przydepnął krtań
nie zdążyła nawet zaczerpnąć powietrza brakowało
już ciągle uśmiechała się do świata on do niej nie
 
bez oskarżenia i procesu zapadł wyrok dzięki
wstawiennictwu wyznawców nauki zamieniony na
dożywocie odsiaduje się szybko kiedy jesteś saperem
z odbezpieczonym granatem w płucach                                                        


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Nuria

Nuria, 14 december 2018

Peruka

unoszę się jak balonik pod sufitem
niżej ciało niezbornie usiłuje
podeprzeć się wstać może usiąść
 
niby waga papierowa przypomina lekkość bibułki
niby orbituję ponad białym legowiskiem
a ciężaru nie utrzymują patykowate ręce
poruszające się niezgrabnie na wzór
długonogiego pająka który chce się wyplątać z własnej
 
sieci włosów już nie zbiera nikt z poduszki
niech zgęstnieje jak sitowie na wiosennym stawie
 
uchylasz drzwi
sprawdzasz czy unoszą się żebra na których skóra
przypomina pergamin możesz coś napisać
mowę odbiera każda wizyta
z uśmiechem otwierasz pudełko
tworzysz na dłoni kukiełkę i ćwierkasz
zobacz co tobie przyniosłem
 
nie mam siły rozciągnąć ust                                                                               


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Nuria

Nuria, 2 november 2018

To nie był czas to nie była pora

schodziła z poddasza piekła czuła się jak Quasimodo
opuszczający dzwonnicę która za chwilę zacznie krzyczeć

pod nogami zgromadzono osad zastarzałego cierpienia
bała się że ugrzęźnie w nim przy pierwszym kroku

jest wartościowym okazem dla medycyny
życie odkleja się od niej jak cenny znaczek
od zszarzałej wiekowej koperty początkowo
delikatnie by dokończyć dzieła szarpnięciem

zostaje spopielona koperta i stela która przypomni
tu kiedyś było życie


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Nuria

Nuria, 16 september 2018

Smakowite godziny

skracała dystans do minionej młodości
stawiając drobne kroczki a ona wciąż uciekała
goniła drobiąc odwrócona od tego co teraz
 
kromka chleba z omastą nie smakowała
milsze było wspomnienie jego głosu jego ust
nim okraszała każdy dzień podzielony
zegarową kukułką która z wnętrza tykającego domku
wyprowadzała mężczyznę na łzy i kobietę
 
na pogodę ducha


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Nuria

Nuria, 9 september 2018

Jesienny konfesjonał

park z ławeczką
tę na słońcu traktowała jak kapliczkę
tu załatwiała swoje sprawy z Bogiem 
kiedy mieli dobry humor zatrzymywała słońce 
biegali wówczas po ciepłych kałużach
przebijała Go fantazją w robieniu błotnego masła

upaćkany robił jej kropkę na nosie
ona zbieżnego zeza i odchodził korytarzem
rzeźbionym kasztanami pieczętując piękno
śladami mokrych stóp

jej szczęście
koloru wczesnej jesieni
pachnie dojrzałymi jabłkami
kapiącymi w mokrą ziemię


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 21 february 2017

Piąta będzie nadwyżką

nigdy między nią a życiem nie było interakcji
teraz przeciera oczy nie wierząc barwom
 
od czasu kiedy w pośpiechu
wyprowadzili za drzwi świętych
zaczęli wyznawać siebie
teraz potrafi uśmiechać się nawet do jego spodni
rzuconych w bezładzie na poręczy fotela
jest w tym tyle samo miłości co w miarowym oddechu
za plecami które obejmuje sen
uśmiecha się na dobry dzień niech niesie godzinami
kiedy zwinie go pod głową na spokojną fazę rem
 
telefon mruga bezdźwięcznym ekranem głosząc
koniec sielanki pora uwierzytelnić stopami życie
 
rozczulona patrzy jak miesza herbatę
z czwartą łyżeczką cukru i śmieje się do niej oczami


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 22 december 2016

...a Bóg urodzi się bez niej

sklonowany mikołaj przymierza szaty
dopasowuje brodę
z przepisowym drżeniem brzucha
 
duża dziewczynka
nie pisze listów prosząc o hulajnogę
napisałaby nieśmiało o duże rękawiczki z dłońmi
ciepłymi od słów
ale nie wypada
 
podeprze policzki ciszą
złoży przysięgę
że się nie rozpłacze wraz z narodzinami
po prostu zamknie oczy
i zaśpiewa sen


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 17 august 2016

Kto powie witaj spopielonemu

 
spalone  słońce osiadło ciemnym 
pyłem na wciąż żywych
horyzont nie ma kogo przytulić
o zachodzie nawet łzy rosy wyschły
 
dyszy upał pożerając resztki
zielonego nie znajdziesz nawet
kończyna zgodnie z nazwą kończy
i nie ma kto powiedzieć czy
szczęście omija tylko tych którym
susza kłuje gardła i padają przy
najbliższym wodopoju bez możliwości
powrotu do życia z zapitej a niezakąszanej
 
spalone słońce osiada ciemnym pyłem
zachodzę w głowę kto rozdziewiczy
poranek spuchniętym powiekom horyzontu                                                                


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 9 august 2016

Moje myśli są takie zielone

błękitem otwieram oczy by zawiesić w zielonej gęstwinie
wytchnienie dla nich i uszu które wyławiają pogwizdywanie kosa

każdą frazę kataloguję w innym
zestawie myśli będzie czas na krawat
wystukany na dębowym pniu igra
słońce jakby chciało inkrustować
wszystkie otwory skrzydlatego kowalika

taras obsadzony kwiatami szumi pracowitymi zbiorą miód
osłodzi słotne wieczory wlewając uśmiech minionego
a ja cóż ja
biorę w garść to co się Bogu udało nadzwyczaj
późny wieczór skleja powieki skondensowanym
zapachem lip napełnia się poduszka a świerszcz kończy
melodię w pół nuty i zasypia na parapecie

w takich chwilach lęk zerwany z uwięzi
gubi się skutecznie uwiedziony srebrem


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Nuria

Nuria, 7 may 2016

No i przyszła

wiosna
w moich słowach
wszystko pomieści

delikatny naskórek nieba
w jego podszewkę wsuwam palec
by sprawdzić czy zachichocze
kłując w odwecie promieniem

i staw z gładziutką cerą rzęsy
żółte  kaczeńce
podnoszą zapalone spojrzenia
kamyki na drodze
policzkami zwrócone do słońca i wiatru

nogi same niosą
a palce odgarniając niesforne
kosmyki z czoła
zakwitły stokrotkami                        


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Nuria

Nuria, 3 may 2016

Nawet rąbek z głowy zdjęła

czuła się Marią od chwili
gdy rozwinął się w niej chłopcem
nawet imię dała podobne
jawił się Bogiem

pokarał ją
chodził co prawda ścieżkami
tyle że nie nauczał a chłonął
najgorsze opary zaułków

trzydziestotrzyletni mężczyzna
bez perspektyw na emeryturę w rubryce
zawód wpisałby - syn

wspólnie wyciągają ręce
po miesięczny wdowi grosz
kiedy nie zdąży go przejąć
wróży
skończysz między łotrami

już nie jest Marią
jest Poncjuszem Piłatem


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 27 april 2016

Rano jesteśmy mniej obcy

nie zapadam na morską chorobę
kiedy przewracasz mnie na wszystkie strony
jestem pianą na  fali
 
uderza rytmicznie
jak krew między przedsionkiem a komorą
kiedy mnie wypełnia
czuję zapach dojrzałego zboża
teraz dobijam do kresu żniw
 
kłosy mają ten sam zapach co kiedyś
w ramionach które pętają nadgarstki błękitem
oczu przynoszących ogień


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Nuria

Nuria, 19 april 2016

Pokusa i obietnica spokoju

Najszczęśliwszym dniem mojego życia był ten, po którym nie nadeszło jutro. 
                 Kurt Cobain
 
 
nie trzeba dzielić się na cząstki
karkołomnych klasyfikacji
dążąc świadomie do chaosu
 
można ułożyć sobie śmierć
bez trzepotania skrzydłami nad podłogą
 
znajdzie się zawsze czynny tor lub dach
by w znieczuleniu przekroczyć barierę
dźwięku będzie  tyle
co odgłos packi na grzbiecie muchy
 
kartką w kieszeni poprosić
o zutylizowanie na miejscu
bo śmierć jest nieporządkiem
 
wreszcie swobodnie wędrować
od nieba do nieba


number of comments: 6 | rating: 11 | detail

Nuria

Nuria, 6 april 2016

Jestem wściekła -jestem szczęśliwa

mam dość waszego
kółka różańcowego i nie chcę słyszeć że
zespoli co w rozsypce pozamedycznej
 

chcę malutko
przytulenia które scali puzzle duszy i ciała
 
litanijne wołanie
nie trafia w Nazaret trafia szlag
bezsilności medycyny
 
złączone dłonie będą kroplówką
a czułością smarowane plecy sprawnym skalpelem
 
rozpromienię się jak rój świetlików
termometr za oknem pokazuje że jest zimno
ja już tego nie czuję


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Nuria

Nuria, 22 february 2016

Raz na jakiś czas

skasowane domy rozsiały się ziarnem
na przestrzeni kilku kilometrów
a wiatr wydawał dźwięk rozpędzonego pociągu
wypełnionego zbuntowanym chórem niewolników

Bóg sięgnął po kilometrową brzytwę
przyłożył ją do twarzy ziemi
huragan tylko popychał dłoń

furtka nieba raz wpuszcza światło a raz leje kubłem
niespodziewanego dyngusa spijanego łapczywie
przez spragnioną ziemię i wisielca reklamówek
na kwitnących gałęziach złotego deszczu

mały dobosz obwieścił nadejście pokoju
żywioł nie sprowadził kamratów
w postaci ognia i wody


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Nuria

Nuria, 6 february 2016

Najzdrowszy przed północą

klakson pobiegł za ostatnim
niebo zaciągnięte nocnym welonem
gdzieś przez niedomknięte okno sączy ogrzej mnie
 
głos odbija się od krawężników
gdzie długonogie latarnie otwierają oczy
 
cieniem na ścianie spóźnieni
tylko pies czuje się właścicielem ulicy
zapija samotność w trzygwiazdkowej kałuży
 
miną godziny nim arterią przetoczy grzmot dzwonów
tłumiony ziewaniem obudzonych zakrętów
 
miasto pochrapuje i szemrze
na dachach na drugi bok przewraca się niebo                            


number of comments: 2 | rating: 9 | detail

Nuria

Nuria, 5 february 2016

Na czarną

niewiele widzę
coraz mniej słyszę
takie skrzyżowanie kreta z liszką
która pełznie w nadmiar dat

głodnym sępom
trafia się pośledni kąsek
kiedy skrzydła pozbawione lotek

pamięć spiżarnią
codziennych porcji

teraz wiem jak ważne jest kiedyś
aby nakarmić dziś


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Nuria

Nuria, 26 january 2016

...a za tą bramą trawa soczysta

rzęsy przyprószył pył z kominów
świętych łez zabrakło
w pasiaku objawiła się Matka Żyda
 
bramą kroczyli kolejni
nikt nie zapytał
zdrowaś
 
milczeli                                                                                                     


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

Nuria

Nuria, 16 january 2016

Ona i ona

życie jest zgodą czasu dlatego żyję
w czasie poszanowania każdej sekundy
 
i błędów do wybaczenia – sobie                                                                 
Danina Zależna Od Prośby – Mithril
 
 
 
niewiele
buty płaczliwy parasol w przedpokoju
niedbale rzucona gazeta otwarta na wiadomościach sportowych
tylko o tym marzyła aby rano w zlewie stały
dwie filiżanki i dwa talerzyki
 
nie wiadomo kiedy i jak weszła nieproszona
nie spytała czy może czy ona chce
czy potrzebuje jej obecności
została
tymczasem pierwsza czekała
na niego później na wiosnę na dzwonek u drzwi
nawet jeśli był tylko pomyłką uśmiechała się
jaśniała w tym oczekiwaniu dopóki zimna dłoń
samotności na ramieniu nie uświadamiała pustki
 
złamie ją
zaparzy zieloną herbatę
 
w dwóch filiżankach


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 11 january 2016

Lepiej zmilczeć czy krzyczeć

nawet żona potrzebuje żony
która nieustanie dogadza dozoruje
 
uszy wrażliwym instrumentem
wyłapują każde niezadowolenie
 
usłużnie podaję rosół na kaca
gazetę
pilota
podaję siebie
 
wiem kiedy powiedzieć
wszystko będzie dobrze
po kolejnej twojej zdradzie
i robić wszystko aby tak było
 
aż do pozwól odejść
niech przez kolejne lata
nie budzę się przy twoim boku
niech nie oglądam pękatego brzucha
zasłaniającego smutnie zwieszonego penisa
w nieustannym oczekiwaniu bądź gotowa
 
to przecież mały chłopczyk
dlaczego mu nie wybaczasz
wydzierał się wewnętrzny głos
 
jesteś sama z nim
i będziesz sama ze sobą


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 20 december 2015

Paparazzi zaspali

zamiast choinki
ubierzemy drzewka w sadzie
w rogu pokoju stanie chochoł
 
obrus zaszeleści kolędą
przeturlamy po stole rubiny jabłek
symbolem jedności rozjaśniając
mrok nocy i spokój snu dzieci
 
aniołowie
przykleją skrzydła wzorami mrozu
z rana ciepłe łapki malców
uwierzytelnią na nich istnienie
 
jest cicho
Bóg się narodził bez zgiełku reporterów
i błysków fleszy
przecieków nie było
 
chwała


number of comments: 1 | rating: 8 | detail

Nuria

Nuria, 25 november 2015

Dzięki niemu spotkała siebie

 
znaleźć smak między suszoną śliwką a czerstwym chlebem
to  jakby wyłuskać puste łupiny słonecznika
zostawiając nienaruszoną kwiatową koronę
 
trzeba pikantnego dodatku który połączy minione
z przyszłością
 
zdejmie więc buty na obcasach i resztę
naga obejmie nogami jak swoje
choć druga będzie słodko ostra
 
słonecznikowi wyskubie wszystkie płatki
dobierze się do nasienia                                                                             


number of comments: 4 | rating: 6 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1