Poetry

Nuria
PROFILE About me Friends (1) Poetry (22) Prose (1)


Nuria

Nuria, 26 january 2016

...a za tą bramą trawa soczysta

rzęsy przyprószył pył z kominów
świętych łez zabrakło
w pasiaku objawiła się Matka Żyda
 
bramą kroczyli kolejni
nikt nie zapytał
zdrowaś
 
milczeli                                                                                                     


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

Nuria

Nuria, 11 january 2016

Lepiej zmilczeć czy krzyczeć

nawet żona potrzebuje żony
która nieustanie dogadza dozoruje
 
uszy wrażliwym instrumentem
wyłapują każde niezadowolenie
 
usłużnie podaję rosół na kaca
gazetę
pilota
podaję siebie
 
wiem kiedy powiedzieć
wszystko będzie dobrze
po kolejnej twojej zdradzie
i robić wszystko aby tak było
 
aż do pozwól odejść
niech przez kolejne lata
nie budzę się przy twoim boku
niech nie oglądam pękatego brzucha
zasłaniającego smutnie zwieszonego penisa
w nieustannym oczekiwaniu bądź gotowa
 
to przecież mały chłopczyk
dlaczego mu nie wybaczasz
wydzierał się wewnętrzny głos
 
jesteś sama z nim
i będziesz sama ze sobą


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 19 april 2016

Pokusa i obietnica spokoju

Najszczęśliwszym dniem mojego życia był ten, po którym nie nadeszło jutro. 
                 Kurt Cobain
 
 
nie trzeba dzielić się na cząstki
karkołomnych klasyfikacji
dążąc świadomie do chaosu
 
można ułożyć sobie śmierć
bez trzepotania skrzydłami nad podłogą
 
znajdzie się zawsze czynny tor lub dach
by w znieczuleniu przekroczyć barierę
dźwięku będzie  tyle
co odgłos packi na grzbiecie muchy
 
kartką w kieszeni poprosić
o zutylizowanie na miejscu
bo śmierć jest nieporządkiem
 
wreszcie swobodnie wędrować
od nieba do nieba


number of comments: 6 | rating: 11 | detail

Nuria

Nuria, 14 december 2018

Peruka

unoszę się jak balonik pod sufitem
niżej ciało niezbornie usiłuje
podeprzeć się wstać może usiąść
 
niby waga papierowa przypomina lekkość bibułki
niby orbituję ponad białym legowiskiem
a ciężaru nie utrzymują patykowate ręce
poruszające się niezgrabnie na wzór
długonogiego pająka który chce się wyplątać z własnej
 
sieci włosów już nie zbiera nikt z poduszki
niech zgęstnieje jak sitowie na wiosennym stawie
 
uchylasz drzwi
sprawdzasz czy unoszą się żebra na których skóra
przypomina pergamin możesz coś napisać
mowę odbiera każda wizyta
z uśmiechem otwierasz pudełko
tworzysz na dłoni kukiełkę i ćwierkasz
zobacz co tobie przyniosłem
 
nie mam siły rozciągnąć ust                                                                               


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Nuria

Nuria, 21 february 2017

Piąta będzie nadwyżką

nigdy między nią a życiem nie było interakcji
teraz przeciera oczy nie wierząc barwom
 
od czasu kiedy w pośpiechu
wyprowadzili za drzwi świętych
zaczęli wyznawać siebie
teraz potrafi uśmiechać się nawet do jego spodni
rzuconych w bezładzie na poręczy fotela
jest w tym tyle samo miłości co w miarowym oddechu
za plecami które obejmuje sen
uśmiecha się na dobry dzień niech niesie godzinami
kiedy zwinie go pod głową na spokojną fazę rem
 
telefon mruga bezdźwięcznym ekranem głosząc
koniec sielanki pora uwierzytelnić stopami życie
 
rozczulona patrzy jak miesza herbatę
z czwartą łyżeczką cukru i śmieje się do niej oczami


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 22 february 2016

Raz na jakiś czas

skasowane domy rozsiały się ziarnem
na przestrzeni kilku kilometrów
a wiatr wydawał dźwięk rozpędzonego pociągu
wypełnionego zbuntowanym chórem niewolników

Bóg sięgnął po kilometrową brzytwę
przyłożył ją do twarzy ziemi
huragan tylko popychał dłoń

furtka nieba raz wpuszcza światło a raz leje kubłem
niespodziewanego dyngusa spijanego łapczywie
przez spragnioną ziemię i wisielca reklamówek
na kwitnących gałęziach złotego deszczu

mały dobosz obwieścił nadejście pokoju
żywioł nie sprowadził kamratów
w postaci ognia i wody


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Nuria

Nuria, 27 april 2016

Rano jesteśmy mniej obcy

nie zapadam na morską chorobę
kiedy przewracasz mnie na wszystkie strony
jestem pianą na  fali
 
uderza rytmicznie
jak krew między przedsionkiem a komorą
kiedy mnie wypełnia
czuję zapach dojrzałego zboża
teraz dobijam do kresu żniw
 
kłosy mają ten sam zapach co kiedyś
w ramionach które pętają nadgarstki błękitem
oczu przynoszących ogień


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Nuria

Nuria, 22 december 2016

...a Bóg urodzi się bez niej

sklonowany mikołaj przymierza szaty
dopasowuje brodę
z przepisowym drżeniem brzucha
 
duża dziewczynka
nie pisze listów prosząc o hulajnogę
napisałaby nieśmiało o duże rękawiczki z dłońmi
ciepłymi od słów
ale nie wypada
 
podeprze policzki ciszą
złoży przysięgę
że się nie rozpłacze wraz z narodzinami
po prostu zamknie oczy
i zaśpiewa sen


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 17 august 2016

Kto powie witaj spopielonemu

 
spalone  słońce osiadło ciemnym 
pyłem na wciąż żywych
horyzont nie ma kogo przytulić
o zachodzie nawet łzy rosy wyschły
 
dyszy upał pożerając resztki
zielonego nie znajdziesz nawet
kończyna zgodnie z nazwą kończy
i nie ma kto powiedzieć czy
szczęście omija tylko tych którym
susza kłuje gardła i padają przy
najbliższym wodopoju bez możliwości
powrotu do życia z zapitej a niezakąszanej
 
spalone słońce osiada ciemnym pyłem
zachodzę w głowę kto rozdziewiczy
poranek spuchniętym powiekom horyzontu                                                                


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Nuria

Nuria, 16 january 2016

Ona i ona

życie jest zgodą czasu dlatego żyję
w czasie poszanowania każdej sekundy
 
i błędów do wybaczenia – sobie                                                                 
Danina Zależna Od Prośby – Mithril
 
 
 
niewiele
buty płaczliwy parasol w przedpokoju
niedbale rzucona gazeta otwarta na wiadomościach sportowych
tylko o tym marzyła aby rano w zlewie stały
dwie filiżanki i dwa talerzyki
 
nie wiadomo kiedy i jak weszła nieproszona
nie spytała czy może czy ona chce
czy potrzebuje jej obecności
została
tymczasem pierwsza czekała
na niego później na wiosnę na dzwonek u drzwi
nawet jeśli był tylko pomyłką uśmiechała się
jaśniała w tym oczekiwaniu dopóki zimna dłoń
samotności na ramieniu nie uświadamiała pustki
 
złamie ją
zaparzy zieloną herbatę
 
w dwóch filiżankach


number of comments: 4 | rating: 6 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1