Poetry

Pavlokox
PROFILE About me Poetry (80)


20 march 2017

Świniobicie po ciężkiej nocy

Kilka lat minęło od śmierci mej kuzynki,
Gdy zabrały jej życie barszczowe roślinki.
Nie dopilnowałem wtedy małej Anielki
I poparzył ją barszcz mantegazziego wielki.
Zmarła ślepa okaleczona przez znachorkę,
Opłakiwana miesiącami przez mą ciotkę.
Wuj natomiast całkowicie zmysły postradał.
Zamknięto go w zakładzie, bo na barszcze szczekał.
Ciotka sprzedała rzeczy z jego gabinetu
I uciekła z pieniędzmi z dala od zaścianku.
Normalnie nie obchodziła nas ta rodzina.
Pojawił się lecz problem, to nie nasza wina.
Ciotka ostała bez opieki starą matkę,
Która chorowała w sąsiednim gospodarstwie.
Rodzice wysłali mnie tam bym jej doglądał.
Nie było możliwości bym tą sprawę olał.
 
Pierwszy tydzień wszystko przebiegało spokojnie,
Ale dom staruszki wyglądał jak po wojnie.
Pod jednym dachem były też zwierzęta rolne –
W sąsiedniej izbie biegały zupełnie wolne.
Co dzień posiłki szykowałem i sprzątałem.
Czasem także myć oraz przebierać musiałem.
Nocowałem w byłym domu mego wujostwa,
Gdzie po śmierci Anielki spotkała mnie chłosta.
Tak jak wtedy miał się odbyć ubaw i pląsy.
Wyciągnął mnie Zbyszek, który zapuścił wąsy.
Spędziłem noc na parkiecie. Bardzo się schlałem,
A nad ranem miejscową Jagnę posuwałem.
Nie wiem czemu, myślałem o tym, jak lał mnie wuj…
Po wszystkim polazłem spać pijany. Bolał chuj.
 
Ocknąłem się po dziewiątej. Chciało mi się pić.
Ależ ta Jagna musiała się pode mną wić!
Ogarnąłem się i ruszyłem do staruszki.
Nie myślałem jak wielkie otrzymam nauczki…
Zaniepokoił mnie brak świni w izbie zwierząt.
Czyżby jak ja tej nocy uprawiała nierząd?
Z mych ust rozległ się dźwięk w formie krzyku wielkiego.
Mym oczom ukazał się obraz jak z Dantego.
Cytując klasyka: To było łoże w kolorze czerwonym
(a pościel płakała zakrwawiona).
Stara baba życia została pozbawiona.
Knur mamlał w pysku to, co z jej kończyn zostało,
A na mój widok zwierzę groźnie zachrumkało.
Knur rzucił się w mą stronę wciąż krwi ludzkiej głodny.
Będąc w szoku by ruszyć się nie byłem zdolny,
Acz w ostatniej chwili wybiegłem w stronę domu.
Wpierw chciałem uciec i nie mówić nic nikomu.
Postanowiłem lecz wziąć sprawy w ręce swoje.
Mój wujek trzymał w gabinecie różne bronie.
Jak się okazało nie wywiozła ich ciotka.
W oczy rzuciła mi się stara dubeltówka.
Równie szybko znalazłem w podłodze naboje
I ruszyłem przeciwko knurowi na wojnę.
Wciąż był w izbie tuż obok babcinego łóżka,
A z pyska spływała mu niejedna krwi strużka.
Wycelowałem więc w łeb różowo-czerwony.
Huknęło i rozbryznął się na wszystkie strony.
Jak się okazało, niestety, acz chybiłem.
Będąc wciąż pijany, w głowę babci trafiłem.
Knur przestraszył się hałasu i próbował zwiać.
Ledwo co trafiłem go następnym strzałem w zad.
Cała wieś pierwszy wystrzał musiała usłyszeć,
Bo gromady ludzi zdążyły z domów wybiec.
Usiadłem na ganku i ukryłem twarz w dłoniach.
Ciepły dym z lufy opływał po moich skroniach.
Tak mnie zastał sołtys oraz reszta wieśniaków.
Po oględzinach usłyszałem brzdęk kajdanków.
Nikt nie wierzył, że świnia z dupą odstrzeloną
Zeżarła żywcem nieszczęsną babinę chorą.
Umieszczono mnie w zakładzie dla obłąkanych,
Gdzie czekałem na wyniki procesów karnych.
Zarzut morderstwa z okrucieństwem usłyszałem
Podobno też gwałtu na Jagnie dokonałem!
Szczęście w nieszczęściu zostałem uniewinniony,
Lecz za zaniedbania zostałem oćwiczony.
W gabinecie wuja znalazł się pejcz skórzany.
W piątek przed kościołem zostałem rozebrany.
Sołtys osobiście wymierzył mi sto batów,
Choć nie tak ciężkich jak dostałbym od katów.
 
Nigdy więcej nie wybrałem się już w te góry.
Szkoda było Anielki, babci i mej skóry,
A wszystko zaczęło się od słynnego barszczu,
Który przywita nas o wiosennym poranku…



other poems: Cudownych rodziców mam..., Fala, 25 batów za nic, Morskie Oko, W Polsce jedyny prawdziwy, Adrian, Geneza, Mój ojciec: Pewnego jesiennego wieczoru..., Muszę wam coś o sobie powiedzieć..., Przebudzenie wiosny, Ojczymie, Komórka z kamerą, Maleńki stosik, Mumia, Mój ojciec: Dzień Dziecka, Niedziela handlowa, Księżniczka plantacji II: Ostatni ucałunek, Księżniczka plantacji, I tak dobrze, że nie mieszkałem w Norwegii. Dekadę później, I tak dobrze, że nie mieszkałem w Norwegii, Ga-Pa, Hulejnoga, Nie powiedziałem więcej nikomu, Głupi wiek, Matka i automobil, Akumulator, Dziadek mróz, Łoj! Babina wpadła do ogniska!, Plantacje, Działka, Ojczym na materacu, Braciszek, Święty Mikołaj, François Ravaillac, Brunatne szambo zalało syreny, Góral, Uroczysty Dzień Komunii, Prawicowiec, Achtung!, Liczniki, Wychodek, Kulig, Awaria dźwigu, Wyższy X: Globus, Błędy młodości, Wyższy IX: Niższy, Wyższy VIII: Jedzie pociąg z daleka, Latarnik (na podstawie noweli Henryka Sienkiewicza "Latarnik"), Chłost Anna, Wyższy VII: Biwak Zapałowicza, Ojczym, Średniowiecze. Epizod II, Średniowiecze. Epizod I, Wyższy VI: Finał, Świniobicie po ciężkiej nocy, Wyższa, Cegiełka, Deklaracja pracowitości, Jutro zaczyna się dziś, Grzałka, Polityczny diss - na Marka G., W szatni, Kulig, Chłopiec z zapalniczką, Drakońska wymiana, Drakońska wymiana, Młody, Kamienna twarz wielebnego, Awantura o Basię, Porachunki za wschodnią granicą, Chluśniem bo uśniem, Peron, Oko za oko. Barszcz za barszcz, Wszyscy jesteśmy Chrystusami, Wyższy (na podstawie powieści Hanny Ożogowskiej "Złota kula"), Rozalka (na podstawie noweli Bolesława Prusa "Antek"), Anielski barszcz, Bieszczadzki barszcz, Słowo o antysemityzmie, Gdy przeglądam czasami podręcznik z historii,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1