rafa grabiec

rafa grabiec, 20 december 2018

no

ukradłem kiedyś coś ze sklepu
za rogiem czaił się poklask kumpli
ale nie robiłem tego dla sławy na osiedlu
robiłem to bo chciałem przytulić ciało jak z butelki coca-coli

czas to nie minuty czy lata
to pani wśród rozlanego szaleństwa

nie namawiaj mnie na jeszcze jeden kieliszek żądzy
nie jestem z tych co zaczynają tylko z tych co trzaskają drzwiami

ukradłem kiedyś coś i nie była to kradzież z klasą
po prostu potrzebowałem miłości i wziąłem sobie jutro zawinięte w papierek po cukierku


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 october 2018

komunikacja

śpię jak zapałka w paczce
czekam na palce które obudzą mnie do pożaru

wyciągnięty niczym struna w gitarze
oczekuję aż kostka uderzy by wydobyć dźwięk

mam mieszane uczucia w strachu
i nic mi po opwieściach mamy o tym że muszę nauczyć się pływać

idę z miastem pod rękę
światła drogowzkazów manipuluja moim ja

zacieram za sobą ślady
nawet wilki nie złapią mojego tropu

nie zamykam drzwi w ciemnym pokoju
czekam aż przyjdzie inne i mnie zabierze


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 20 september 2018

***

między kobietą a mężczyzną pierścienie Saturna
lustro w łóżeczku dziecka
mleczna zupa na krawacie
 
między kobietą a nim iskry
płonąca stodoła
wózek pełen nadziei
 
między mężczyzną a nią koledzy
stół ubrany w  butelkami
kareta kart
 
między nimi czas i puzzle poniedziałków
między niech idzie do banku weźmie kredyt na dom
niech między nie będzie
niech będzie choinka i prezenty


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 4 september 2018

było nie minęło

pracowałem od rana przy czyszczeniu kostki brukowej
posesja pana B. miał kształt kobiecych piersi i stajnię na 20 klaczy
kostka biła zapachem smaru i była koloru lisiej sierści
kumpel był wczorajszy i miał gdzieś ten pijany początek dnia
ale praca nie zrobi się sama więc zacząłem zdzierać smar i kostki z bruku

mieliśmy 16 lat i wakacje na karku
żadna robota nie uczy pokory po za dawaniem dupy
kumpel podleczony skrętem i szybkim piwem ukłonił się nad żarem bijącym o 7
do przerwy brakowało nam kilku złotych by zalać rany z obdartych o kamienie palców
czas jeśli masz go przed sobą leje się jak krew z marnej płacy

gdzieś na Mazurach masz do wyboru albo wsiąść w pociąg do domu albo próbować udowodnić że może to miejsce
zdobi z ciebie faceta


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 29 august 2018

coś innego

wszedłem do siebie przez okno
to co zastałem
mogłem podejrzeć przez dziurkę od klucza

świadomość że mieszkam w lustrze 
i nie wiem gdzie leży moje ciało
doprowadza mnie na cmentarz butelek

nie buduję już zamków
klucze zastąpiłem snami


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 8 may 2018

dni z wymykiem tyłem

mówisz do mnie językiem kochanki
w cieniu snów wymykam się oknem
przez kąty miasta zacieram ślady samotności

odmawiamy przez łóżko modlitwy
wytarte w pościel imiona
jak przez popękane dachówki wdzierają się do domu zasmarkane wspomnienia

nie zamykam drzwi przed spragnionym psem
tęsknić za bliskością to jak zrywać robaczywe jabłka

napić się deszczówki do muzyki ptaków i odjeżdżającego pociągu
zamiast usłyszeć do zobaczenia poczuć motyle w żołądku


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 19 april 2018

więcej przestrzeni

wiatr przewraca liście jak bóg człowieka
otaczamy się jak wilki zmęczone zwierzę

mamy przeszłość i chcemy mieć coś do powiedzenia jutro
z tej układanki możemy wyjść z głową pełną chmur
nie musimy liczyć na kolejny zakręt w labiryncie
lina ma dwa końce gdzie ty to początek gdzie my to supeł

zamienimy się rolami i niech czas zapomni się na chwilę
wyrównam rachunki z wczoraj
nakarmię psa
odprowadzę miłość do kojca

drogą na której skrzyżowania i parkingi
jedziemy do ludzi
po rozmowę
po akceptację
po wiatr
do wilków


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 5 april 2018

daje

mogę być papierosem ze zdjęcia Charlotte Gainsbourg
zapomnieć się na chwilę i pokryć ciebie sobą zamiast płaszczem
przyciągnąć księżyc pod okno jak różowy balonik na wesołym miasteczku na wyciągnięcie ręki

udajemy się na wycieczkę wewnątrz siebie udajemy
jacy nie jesteśmy

mogę wyciągnąć się z kieszeni zamiast drobnych
wydać się za błogostany odpowiedzi kto za
kto płaci za siebie kiedy gaśnie światło

udajemy życie po życiu
przyjdzie ktoś i posprząta


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 27 march 2018

lata 90

nie będzie takiej Nirvany
nie będzie takiej mafii
nie będzie takiej samowoli

dojrzewanie to wysłany list z doręczniem przez Pocztę Polską
może poręczysz a może poszedłeś na wagary
nigdy nie byłem w wojsku
(i co mi zrobisz)


number of comments: 5 | rating: 9 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 26 march 2018

senny

śnią mi się liczby cyfry numery telefonów
kody pocztowe godziny i tablice rejestracyjne pojazdów
którymi uciekam pod twoją sukienkę

śni mi się deszcz który rynną spływa do zupy
łyżką wybieram rybki i wypuszczam je za okno
pod stołem pies wyznaje miłość piłce

budzę się tuż przed tobą
wyciągam spod poduszki poniedziałek
jak dobrze że to tylko poniedziałek a nie znów deszcz

jak dobrze że dziś na obiad naleśniki a nie zupa
termin spłaty kredytu przyjdzie po trzecim pianiu koguta


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 22 march 2018

dream on czyli śmierć nie sobie

wyprowadzę się na spacer i pokażę sobie to na co jestem ślepy
codziennie mijamy się między autobusami sklepami zaparkowanymi autami

rozmienię się na dobre
od zła mam ciężkie kieszenie
w relacjach chodzi o to żeby było miło

myślałem że złapałem diabła na gorącym uczynku w czasie snu
ale takie rzeczy tylko w nieistniejącej erze

zamienię się z tobą na jaźnie tak byś przestała wmawiać mi
że czasem bywam poza zasięgiem


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 15 march 2018

dwubiegunowo

obietnice że skończę z tym spadają jak liście
tylko że liście spadają na jesienną ziemię
moje obietnice spadają pod twoje nogi
i łaszą się jak zbity pies
mimo że bicie psa to jedyne czego nie wybaczam

obietnica tak jak zdrada rośnie wolno
nawet ciasto drożdżowe przeżywa większe skoki temperatury
ale to żadne wytłumaczenie że bywa się głupcem

próbuję zmyć z siebie skrzydła
nalatałem się i czas zaopiekować się gniazdem


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 14 march 2018

do trzech

teraz będę kolorował twoje zmarszczki na czerwono
jak główne drogi w państwie na pe i nad wu

(gdzie pe to pewnego razu
gdzie wu to wódka)

później będę cię rozbierał
jak rozbieramy się do rosołu w niedzielę
wolno i bez komentarza

(gdzie niedziela to już niedziela
gdzie wolno to bez komentarza)

jutro znów będziemy wczorajsi
i za kołnierzem ukryjemy miłość

(gdzie będziemy
gdzie miłość)


number of comments: 7 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 13 march 2018

polityczny

biorę dni jak kobietę
dziko i na zawsze

nie każ mi wytaczać granic
Europa wyszła z mroku

wschodźmy ponad podziały
tak by nasze dzieci nie musiały udawać bycia kimś innym


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 8 march 2018

wiatraki

ojciec kazał się modlić twardo i do końca
moje krzyże miały w sobie coś z walk bokserskich
były twarde i do końca

patrzył na mnie jak patrzy się na mgłę
gdzieś cień gdzie indziej dziecko
ale dobrze nam było razem w talii
czasem wypadało rzucić dziewiątkę czasem poddać króla

ojciec dla syna jest rodzaju męskiego
syn dla ojca może być podmuchem na wiatrak


number of comments: 4 | rating: 10 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 15 february 2018

o tym nie robi się poezji

moje oczy to telewizor
usta to radio

mogę wylizać palce z małomiasteczkowej miłości
i zamknąć się w kieszeni by nie rozmienić się na drobne

moje oczy to więzienie zza których widać wolność
usta to miejsce na papierosa

nie mogę udawać że żyjemy w kraju od można do Tatr
i kupić sobie wizę do odkrycia Ameryki

moje oczy to pożar w głowie
usta to nie ścierka


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 6 december 2017

talia

z wiatrem w kołnierzu zamiast szala
oprócz szału w garści głodny ptak
dla którego niebo zamarzło podobnie jak dla nas
ciszy lodem zasiane popołudnie

zamiast parasoli nad marzeniami nosimy tykającą bombę
w kieszeniach klucze wiolinowe do piosenek o tym że wciąż jesteśmy na świeczniku
i że pięknie być młodym w ciele o kilka doświadczeń mądrzejszym

sami na sam z talią nieułożonych w domek kart


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 30 november 2017

przedwiośnie

gdybym był zabójcą kwiatów mogłabyś mnie nie podlewać
gdybym był kochankiem chmur pewnie byłabyś ptakiem

śmiejemy się z odjeżdżających pociągów
możemy nie zdążyć na wiatr
albo opuścić jesień żeby złapać przedwiośnie

kiedy byłaś pijana macierzyństwem byłbym pijany razem z tobą
kiedy byłaś papierosem paliłem cię aż po ustnik

sny w których szukamy drzwi mogą być życiem
karty w które gramy mogą być cegłą domu


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 21 november 2017

przyszłość

ulice miasta ciągną się jak nogi modelki
możesz zobaczyć w nich więcej niż przez kratki konfesjonału

śmiechem wbijasz głębiej ból
niż torreador szpadę

miłość to nie tatuaż
miłość to koło ratunkowe

weszliśmy nadzy między karawany pustych pokoi
później w morze podobnych błędów

wymazać z czasu pragnienia o byciu kimś innym
niby łatwe niby kolejny krok w czasie

głód to takie coś z czym można nauczyć się żyć

(bądź moją nauczycielką
spróbuję być znów uczniem)


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 november 2017

jestem jak deszcz

zło pije się z mlekiem
matki powtarzają że jeśli będziesz się tam
dotykać tylko podczas snu może
bóg nie będzie pamiętał

zło bije się ręką
ojca masz tylko jednego więc
niech cię ręka strzeże
od kradzieży i ucieczki

już nie modlę się o to by matkę zjadły wilki
a po ojca przyszła milicja

z czasem trzeba być na ty
w innym przypadku wspomnienia śpią na ciele


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 30 october 2017

kocham twoje kopalnie

śnieg na ustach
kiedy z rozmowy o miłości wynika zimno

idę wybujałą fantazją przez silniki miast
jeszcze kilka reinkarnacji i odnajdę gniazdo tęczy

ptaki odfrunęły w tatuaż skóry
my to dziecko i kredyt do usranej śmierci

jak dobrze że już deszczy i światło telewizora rozmawia z ciszą
z tego konfesjonału snów wymykamy się na balkon samotności

parapet to najbezpieczniejsze miejsce domu
nie aż tak szeroki jak biodra i nazbyt wąski by zrzucić  kilka kilogramów grzechu


number of comments: 2 | rating: 8 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 26 october 2017

ence pence

jeśli będziesz mnie widziała w kolejce po chleb w poniedziałek
rano jeszcze jestem w niedzieli i próbuję doczekać kawopicia

może jesteśmy wciąż we śnie o piątku co to przychodzi jak kot
i zlizuje mleko z miski tygodniowych zapasów

w czwartek niech zawsze pada
i niech wrócą kryminały do TV

sobota to jędza z którą można kraść wieczory
i gubić się w korytarzach piekła

wtorek
na co komu wtorek skoro może być już środa

w  następnym tygodniu
będzie wypłata i wszystko zacznie się na nowo
tylko w innej kolejności

środa
na co komu środa


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 13 september 2017

lokalny pat

odkąd zabawa w wojnę rozlała się jak mleko
można powiedzieć że oto koniec młodości
nadszedł wraz z pierwszym krokiem Guliwera

byliśmy kiedyś braćmi spod klatki schodowej
siostrą była krew lejąca się z nosa
za błędy trzeba drogo płacić na ulicy

matki kamienice dawały schronenie
przed burzami w domowym ognisku

ojciec pas dyktował zasady
i pozwalał stać się mężczyzną

odkąd miasto z prochem w tle stało się za ciasne
karabiny naładowane dorosłością
poczuliśmy że wszędzie możemy być Wołodyjowskimi z Sienkiewicza


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 5 september 2017

chyba

nie będę się cię obwiniał o brak kawałka lata tego lata
co było minęło i czas do szkoły po pierwszą samotność
później wstaniesz z kolan miłości i rozciągniesz parasol
nad plażą trudnych charakterów słychać powiew matczynych modlitw

nie będę ciebie siebie prowokował do zmiany pasa ruchu
każdy jeździ jak samochód pozwala chyba że
psia krew na semaforze wyje: stój!

nie będę targał win za nas na chwałę innych
z takiej gliny mnie nie lepili żeby dać się spoliczkować
byle komu za nie byle co


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 24 august 2017

nie mogę

nazywam się grabiec to prawie jak garbage
nim stopy macierzy zaniosły mnie pod ołtarze
solidarność wałęsała się pod bramami zakładów pracy

młodość to gorąca herbata
zbyt szybko stygnie

nazwiska sie nie wybiera podobnie jak miejsca urodzenia
jestem stąd i pachnę jak stąd
moi koledzy chcą być skądś więc otaczają się drogimi spalinami

dojrzałość mówi że już nie wypada
czasem coś wpadnie do brzucha a później płacze

zwisa mi że można być tam żyjąc tu
kochanie bywa równie trudne jak wymiana żarówki

starość to wodospad
spada się systematycznie a woda nie gasi pragnienia


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 23 august 2017

wszystko idzie

nic tak nie pachnie śmiercią jak wiara
cienie skradają się przypowieściami
słowa kuszą weżem
nic tak nie zmienia miłości w wojnę jak strach

wyjdźmy dziś wieczorem na promenadę
możemy być blisko przypływów i karmić się dymem
nie musimy być szaleni w odkupieniu siebie

z pustyni nawet deszcz nie zrobi prześcieradła
pod którym możemy schować nasze skrzyżowane ciała
nie chcę być ofiarą skłądaną słońcu
tylko klatka ochroni cię przed nadlatującym jastrzębiem

każdy poranek modli się o spacer z psem
o świeże pieczywo
kawę
córkę mówiącą przy śniadaniu zróbmy coś więcej niż wczoraj


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 26 july 2017

to la

nie ma lata tego lata już chyba nic nas nie spotka

w takie lato tylko babie oczekiwania rosną
że może zabierzesz ją na półnagą Jamajkę
w tamto lato tylko babom oczy kiwały się na torty z torsów

nie ma lata bo lata lecą wraz z bocianami
i tylko zostają pustki w gniazdach

za niespełniony rok znów przyjdzie wiosna a później jesień


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 22 june 2017

dzień dnia

nazwijmy ten dzień dniem lustra
wszystko co się odbija niech uda że nie istnieje
na przykład piłka albo złamana gałąź
nie mówiąc o tańcu z którym akurat jestem po innej stronie

nazwijmy ten dzień inaczej
niech będzie śmiesznie a nie ciągle za chmurami
lub chociaż dla wiwatu wyślijmy w chmury stado balonów
przynajmniej kolorowo będzie i rozejdziemy się do domów


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 8 june 2017

paty i maty

moje miasto to tylko pionki wśród szachowicy królów cracovii i ech
poznania zawsze są miłe gdy dookoła warszawskie syrenki

jak pięknie jest schorowaną głową wydostać się z metra i mieć
przyjaciół między przystankami
tam kawa tu pełna paczka wyschniętych miłości


moje miasto jest na pierwszej linii ognia
żeby stąd uciec trzeba mieć bilet do piekła
bo niebo stoi w kolejce po mieszkanie

jak pięknie jest całować się ze kieliszkiem między swemi
i wymieniać kolorowanki z poprzedniego tygodnia


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 7 june 2017

1,2,3

są domy w których mieszka wiatr
i na przeciąg mówi się córko
gdzie byłaś poprzedniej nocy

są zakręty zza których wyłania się koniec
drogi jest chleb i pocisk miłości
co przebija kokon mięśni serca

cień wychodzi z metamorfozy kłamstwa
jeśli słowo nie ma nic do powiedzenia
lepiej zakopać niedomówienia między liśćmi jutra

są domy pełne zakrętów
a zakręty dają schronienie w domostwie


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 25 may 2017

***

dom jak nos wydmuchany w chusteczkę
marzenia z którymi prędzej czy później trzeba się rozstać
podobnie jak z dziewczynami które teraz są matkami

sny otwierają drzwi do trójwymiaru
możesz porównać samotność z dyskoteką i pierwszym zakrztuszeniem się papierosem
kolejny krok to wybudzenie się z miłości

przystankiem jesteśmy dla siebie
i niech tak będzie bezpieczniej dla czekających na świeży chleb


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 24 may 2017

***

spacer to jeszcze nie grzech
chyba że chodzisz po cienkiej linii
coś jak granica między Kainem a Ablem

z rozmowy między dobrym a złym ty
możesz napisać piosenkę o fali która rozdzierała Jezusa
ale to będą tylko słowa które wymykają się zardzewiałej klatce

są światynie pod którymi zdychają psy
są przyjaźnie które dojrzeją w niebie
jest młodość która napisze nowy rozdział

R.I.P.
Ch.C.


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 16 may 2017

***

Mother am I still your son
                     
                MOFO-POP-U2

mówiłaś że dalej pójdzie jak po porodzie
(drzewa skarżą się na połamane przez huśtawki gałęzie)
kilka szwów i modlitwa na dobranoc
(nim zrozumiesz o czym mówią zrzucą liście)

z natury nie odwracam się za siebie
co było niech o to będzie lżej
(jakiś gówniarz wyrył PUNK'S NOT DEAD,
zawsze to lepsze niż BĘDĘ KSIĘDZEM JAK MÓJ OJCIEC)


number of comments: 0 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 15 may 2017

urodziłem się za zakrętem

życie jest jak litera S
początek
co najmniej dwa zakręty
koniec

nim ukradłem ojcu kandyjskie dolary
miałem zamiar być co najmniej grzecznym synkiem
później już było łatwiej zaglądać do rodzinnych szuflad i majtek koleżanek
i tu i tam można było znaleźć coś cennnego

dzieciństwo to albo Bolek albo Lolek czasem po kradzieży jabłek Tola
później kilka zdjęć Kasi Figury i rozbita warga po studniówce
raz i dwa kochanie to liczenie na pójście do łóżka


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 10 may 2017

jak zawieje

pożary rodzą się po to by je gasić
miłość rozniecamy by płonęła
pieprzone anomalie


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 may 2017

spadam mimo wszystko

ludzie też potrafią chodzić po dachach jak koty
gorzej jest ze spadaniem
cztery łapy nie gwarantują miękkiego lądowania

grawitacja niesie liście wiatrem
gdzie pozwolisz być tam zasadzę drzewo


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 may 2017

zachód

mój ojciec to wąż matka
miała kształt gałęzi z której
spadliśmy na małomówne klify
tam morze wycierało sobie z nas usta

plaża jak pole tuż po żniwach
pełne rozoranych piaszczystych żył
my to kamienie wśród wron i mew


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 5 may 2017

sic!

z tej strony księżyc wydaje się
mieć jaśniejszy płaszczyznę
niż podczas pierwszego postawienia stopy przez Armstronga

mój księżyc zerwałem tuż po tym jak Ewa jabłko
później już tylko cieminiejsze strony młodości
aż z marzeń wyrosły kaktusy

niektórzy malują obrazy po to by choć przez chwilę być gdzie indziej
oni piszą wiersze by wyjść z siebie
inni śpiewają piosenki żeby być modelem człowieka

elementy łączą się w ludzką niewiedzę


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 25 april 2017

ich bin miasto


układam czas pryzmatem spadających liści
dzisiaj podmiejskie kolejki jak pełne brzuchy niosą do centrum zastrzyki grubego naskórka
nim wyprowadzę psa przez żaluzje wpada znak zapytania

tydzień liczę od piątku tak by zawsze mieć w zanadrzu wigilię czegoś przed wschodem
jutro znów pijane okna przez których połamane widoki zamrożą obraz miasta
nie trzeba rozumieć płaczących kamienic i gołębi na dachach podobnie jak kobiet na plażach ulic

nie ma jak betonowe sny o płaskorzeźbach  sianokosów
i zapachu licealnego wyjścia do knajpy


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 30 march 2017

poniedziałek

kiedy kwiecień będzie nas przeplatał między palcami
miasto pokryje się ciastem z chmur i słońca

kiedy jutro wsiąknie w skórę jak deszcz w płaszcz
będziemy o kilka chwil bardziej samotni i małomówni

kiedy nie będzie wyjścia ze ślepej uliczki
spróbujemy wygrać w pokera jeszcze jedną szansę

kiedyś myślałem że dni wyrywa się z kalendarza
po to by za chwilę być dorosłym
dziś zawsze jest poniedziałek i wszystko zaczyna się od nowa


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 29 march 2017

tolerancja

jeśli mamy sobie łamać serca jak krakersy z lajkonika
to pozwól że wyjdę z tego całunu równie długim rozlaniem

dom to zoo gdzie dzikie koty nie tolerują kundli
więc będę szukał sobie pustego pudełka po butach Ryłko

światła latarni wskażą drogę do nieczynnych ulic
ojciec do którego wyłem w każdą pełnię
przyjmie mnie w ślepym zaułku

jeśli mamy nosić zamiast żył szerokopasmowe sieci
to ja dziękuję
dziękuję nie za bardzo


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 16 march 2017

śnieżenie

nigdy nie byłem papierowym chłopcem
na którym mogłaś zapisywać listy zakupów i wyznania jak typu R+M= PZPR
nigdy nie byłem na tyle mądry by zrozumieć jak człowiek miał odwagę stanąć na księżycu
ale mogę zrozumieć jak człowiek może stanąć na krawędzi okna
nigdy nie byłem gościem z którym nie da się wypić wina w bramie
a później dla zabawy ukraść z ogródków działkowych garść  świeżych pomidorów
 
czas jest jak telewizor im więcej się gapisz tym szybciej mija coś ważnego


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 16 march 2017

primo

po pierwszej miłości widzisz wszystko w lustrze
po pierwszej setce czas na następną
po pierwszej jest w pół do drugiej

najsłodsze są robaczywe jabłka po pierwszym gryzie
dalej występuje jakiś procent ryzyka


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 15 march 2017

się ściemnia

wieczór
jeszcze nie noc a tak blisko końca piekła
wieczór
jeszcze nie deszcz a kręci się w oku tańcem pustynia
wieczór
już wiszą z ulicznych latarni elektryczne wodospady

tatuś przyniósł z pracy pełen portfel zmęczenia
mamusia ucieka w świat seriali które dadzą jej miłość
córka chce tylko pogadać o tym co widziała na szkolnym korytarzu

wieczorem cienie chodzą po ścianach jak pająki
wiecznie dobijają się przez ściany sąsiedzkie liturgie
więc zróbmy sobie na balkonie plażę i zamknijmy zachód słońca w więzieniu


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 8 march 2017

land of...*


chodzę po mieście z bratem deszczem
rozmazane ulice jak senne zdobywanie bieguna
tłoczą się mgłą rozmowy przy kioskach ruchu

chodzę po mieście o głupiej godzinie
aż złapie mnie radiowóz na nieczynnych światłach
wytłumaczyć  się z chęci powrotu do domu będzie trudno

chodzić po mieście i myśleć o Bieszczadach to syndrom wieku i wielu
dlatego spróbuję odciąć się od pępowiny odkładających na emeryturę
zacznę jeszcze raz badać ulice jak kiedyś bawiliśmy się w doktora
i nikt nie był chory i wszyscy byliśmy młodzi
 
 
*przy dźwiękach St. Germain
 
 
 


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 2 march 2017

gdyby

do ciebie tylko można wejść przez próg
dalej korytarzem gdzie na ścianach chmury i odlatujące ptaki
aż  do sypialni skąd przypływy wdzierające się znad morza

idziesz chodnikami wśród pomalowanych blokowisk
a z chodu wyłania się panterka i pończosze oczy
tyle zostało z tego co zabrał wiatr

wymijasz koleżanki wierzby pod którymi puste piersiówki jak porzucone dzieci
śledzę odciski szpilek w okopach armatniego mięsa
gdybyś jednak wyszła z kogoś innego palcem bym nie kiwnął


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 17 february 2017

po szóste


jest jedynym grzechem matki
ostatnią klaustrofobią w którą wpadła
pierwszym oddechem i kolejną nieprzespaną nocą
teraz okna otwiera tak by ptaki przyniosły jej jakąkolwiek odpowiedź na niezadane pytania
 
teraz gotuje zupę tylko po to by ją wylać do zlewu
dziś nawet spacer z psem może zmienić dzień na ważny


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 11 february 2017

podniebnie


niebo jest po to by odkrywać na nim gwiazdy
każdy ma swoją przeszłość i zakręty przyszłość
celuję do ciebie z palców w kształcie O
punkt jak kot napłakał a marzenia sięgające po za talerz
 
niebo jest po to by kłamać i śmiać się z wczoraj
nie trzeba chować wspomnień do kieszeni żeby być na czasie
wystarczy wyjść czasem z rami zapomnieć się na chwilę
 


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 2 february 2017

kamienowanie

nigdy nie będzie czasu na prawdę
więc budujmy mosty nie mury

przeliczając minuty na kromki chleba
a lata na odzyskane niepodległości
postawmy się pod ostrzałem pytań dziecka

mamo
tato
po co jest słońce i dlaczego pies merda ogonem


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 1 february 2017

kłóciliśmy się z porami roku jak z cień ze światłem lamp

podobno widziano wolność gdzieś w okolicach Jarocina

droga to wydeptane śladami stóp odcinki od niewinności do dorosłości
prawda nie mieszka w telewizji tylko w poezji Bukowskiego

podobno widziano wolność przed bramą Stoczni Gdańskiej

każdy mur jest po to by go przeskoczyć
dalej jest okno na coś nowego

podobno widziano gdzieś wolność
tylko ile w niej jest cmentarzy i naładowanych karabinów


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 31 january 2017

bezsenność

mówiłaś że nie ma czasu opierać się snom
że nawet wiatr rodzi się by w końcu osiąć na gałęziach drzew

każdy przez chwilę jest panem wieczorów i każda dzięki nocy może być królową

mówiłaś że miłość to zlepek liter i że budowanie rodziny to nie z talii kart
wczoraj z alfabetu wybraliśmy imię dla córki a w domu na półce leżą damy na asach

każdy przez lata wychodzi do ludzi a ludzie robią z nas człowieka


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 26 january 2017

face no more

zamykasz się w paczce papierosów i pustej butelce
możesz  nawet  być wypalonym zniczem na grobie niewyrozmawianego ojca
modlitwa to rozmowa o schodzącej lawinie
jeszcze nie wiesz jak głęboko się posunąłeś  a już czujesz że nie jesteś na swoim miejscu
 
idziesz kanałami żył i trujesz mi głowę
im więcej milczysz tym więcej poluzowanych śrub mam w sobie
droga wzdłuż cmentarza jak dwupasmówka do ołtarza wchodzi w pięty
i będziemy zimni i szczęśliwi aż popołudniowe zorze siądą nam na maskach samochodów


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 25 january 2017

taki mamy dzień

jaką prognozę pogody

z zachodu przyjdzie z brzuchem
pełnym dzieci

nim zaciśnie zęby wschód okaże się farsą

bocian znów założy gnizdo
a słowa matki zamienią się w odlatującą przestrogę

z drzew macie papier na donos i ciepło
dla córek pieniądze na taksówkę


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 19 january 2017

między nami zaniepokojenie

korytarzem możesz wyjść na świat
aż świat wejdzie w ciebie kablem

droga do bycia tu i tam jest krótsza niż po chleb
próbuję jeszcze łapać zapachy za skrzydła
ten obcy z lektury szkolnej wciąż mieszka na wyspie
im mniej nieślubnych posiłków tym mniej głodnych dzieci

rzuciłem miłość na barykady
albo ktoś ją rozstrzela albo szlag  trafi
kości są po to by je wylizać ze szpiku
związki są po to by nie były radzieckie


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 18 january 2017

wakacje nad polskim słońcem

nie było mnie tu trzy finały ligi mistrzów bez udziału Barcelony i naście paczek lucky strike'ów
w tym czasie żadna modlitwa nie zaprowadziła by mnie do konfesjonału
wszędzie grzech jak kurz a kurz jak miłość włazi w każdy kąt

teraz wracam starszy o Zofię i głupszy od Magdaleny
ale już nie schowany za cieniem tylko za bałwanem lepionym bez 500+
życie rodzinne toczy się w HD czyli handlujących dupami
nie ma świętości w obrazie telewizyjnym

nie jestem trudny w związkach a w szczególności w tych na odległość
ona mówi że telefon zastępuje jej moje usta
ja że słuchawka to kobieta

teraz nie wychodzę z siebie prawie wcale
jestem zamknięty aż pod szyję


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 12 january 2017

acocitamgra

próbuję wyjść ze spodni Bruce Lee
krokiem szerszym niż cios szach mat
w stosunkach emżet trzymam się zasady na marchewkę
bo kto kogo ma w garści nie jest wróblem

spowalniam dyskusję do samogłosek
każde nowe dziecko to nie same plusy

idziemy pochylnią do nieba choć ślisko i nudno
splute miasto niesie nas jak pies wilgotną sierść
ale jak nie zakochać się lepiej niż z deszczem na twarzy 

kiedyś usłuszałem skąd się bierze tęcza
tęcza bierze się z dupy koników Pony czyli szczęście
może jest ważne ale zawsze czymś śmierdzi


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 4 january 2017

do zobaczenia w maju

taksówka oświetla nas od północy
wiatr jest zmęczony przez ruskich
pies spogląda ostrożnie spod jednej z nóg od stołu
zimno przychodzi cicho
strach wpada jak mysz w pułapkę

jak to możliwe że słonie w porcelanie czują się jak w domu
tak to
diabła widzą tylko ci co wierzą w boga
podobnie jak miłość dotyka ślepców

pamięć ma tylko sześć liter z których być może zbudujesz ognisko
i zrozumiesz po co robi się maj


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 3 january 2017

killingowanie siebie

wychodzimy ze świąt jak z supermarketu
bogatsi o prezenty ubożsi o dym z ogniska

na skrzyżowaniu nie szukamy policyjnej choinki
w żłóbku leżą zeszłoroczne postanowienia
trzej królowie Kościół Militaria Benzyna

potrzebujemy małych trzęsień ziemi
by wyciągnąć wnioski z kocich poranków

telewizor mówi językiem domokrążców
radio gra przeboje na spacer z babcią

najpierw długie smarowanie chleba margaryną
(masłem smarowała matka bolące kolana)
później killing in the faith
i niech moc będzie z głową w chmurach


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 15 december 2016

ech

miasto i miłość bywają za ciasne
w przymierzalni lustra mówią że jest dobrze
sprzedawcy nucą że jest jeszcze lepiej
ulice plączą się ślimakami na szyi
kamienice to stare kurwy które miały w sobie niejednego

trudno wierzyć w pacierze
bardziej niebezpieczniej zaufać kobiecie
z którą sakramenty remanenty i łóżko


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 24 november 2016

sto lat

co dzień widzę setki ludzi na ulicach
szeleszczących jak jesień w tym kraju
co dzień widzę setki na półkach sklepów monopolowych
gorących jak dziewczyny ze słonecznego patrolu o których szybko się zapomina
co dzień widzę resztki z setki rzucane na ladę
kiedy trzeba kupić kiełbasę i coś do niej

nikt nie chce pamiętać że odsetki
są pewniejsze niż obrączka albo że od setki głowa nie boli
tylko chce się jeszcze śledzia


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 23 november 2016

skrzyżowania i ronda

samochodami do pracy z pracy
z bólem głowy od wszystkiego co nas nie musi dotyczyć a dotyka
samochodami po tej samej trasie w transie rozmów płynących z radia
o tym co jest dla nasz lepsze i zdrowsze na przykład od papierosów
od wódki przy lustrze nie musisz robić głupich min
możesz pokazać całe swoje serce do komputera

nie musisz parkować na nieswoim miejscu i wysiadać na nieswojej ulicy
wystarczy że jest ci ciepło i przez okno wpada sygnał
powiedzmy kłótnia kochanków albo pisk opon

samochodami do marketu po pachnące pieczywo
(po wpół do dwunastej nie uda się zamówić sushi możemy zamówić kebab)
zbliżamy się do siebie reflektorami ale czujniki parkowania nie dają nam pola manewru
odstawimy się na parking torby pełne nerwów
myśli niespokojne wytatuowane jutrem

nie musisz odśnieżać tylnej szyby by zobaczyć jak jestem daleko
wystarczy boczne lusterko wystarczą ślady dookoła bloku
wystarczymy dla siebie jeszcze jakiś czas

samochody stają na czerwonym
na zielonym biegają wilki za sarnami


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 17 november 2016

to ja cię tu przywiozłem


taksówki są dobre
podobnie jak żaluzje

musiałem wziąć taksówkę
podobnie jak opuścić żaluzje

nigdzie nie czuję się tak otwarty jak w kawiarniach
ktoś przychodzi ktoś znika za zakrętem

pachnie złą pogodą w środku ciemności
wiatr niesie martyrologię od porannych wiadomości

taksiarz pyta mnie co myślę o zbiegach
okoliczności nie da się  wytłumaczyć ze stacji pijany do chcę iść spać

budę  się z zasady o 2.30
noc jest jak łono

wyciągam wnioski i ich nie analizuję
głupota to jedno z brzemion z których nie wyrośniemy


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 16 november 2016

nie mam co liczyć że ściągniesz sukienkę

mówię do ciebie skrzydłami
jakbyśmy mieli się wznieść ponad stół
jak moglibyśmy zatoczyć lot dookoła samotności

mówię do ciebie wstydem
tak byś jeszcze raz przyszła mnie otworzyć
nim wiosna będzie poniedziałkiem

mówię do ciebie telefonem komórkowym
bez polskich znaków pokazuję jaki nie umiem być
robię z pamiętnika pacierz

mówisz do mnie dziurką od klucza
że zabójcy przysięgi nie wyważa się drzwi


number of comments: 0 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 16 november 2016

dygresyjnie

jestem nietolerancyjny i nietolerancji nie toleruję
                                                                   L. Janerka

na murze ktoś napisał: jebać psy (drukowanymi literami)
psa codziennie wyprowadzam na spacer który tenże mur obsikuje (i robi się cieplej)


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 8 november 2016

wiersz bez mądrości w sobie

stół to plaża gorących słów
wymieniamy słońca na szczere relacje
tylko przypływy katastrof rzucają nas na wydmy łóżka

wschód tłumaczy wczoraj
bez pytań wchodzimy w nowe
pod falami wymówek ścielą się dni

karmimy się chlebem jak kłamstwami
to okruchy budują zapomnienie
tajemnice zrywają się jak ptaki do odlotu

powroty do próba odzyskania liter miłości
pięknie jest rodzić się z czystymi skrzydałmi
i niebezpiecznie wyrywać pióra tęsknocie


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 8 november 2016

gdzie jest mój umysł*

znasz mnie lepiej niż presja otoczenia
wymieniam żarówki nad głowami takich jak my
tak by światło szło ciągle z nami

ulice to niezamieszkałe cmentarze
wśród grobowców pijalnie niewykorzystanych szans

znasz mnie lepiej niż modlitwę do kogoś niewidzialnego
kieruję tę łódź na najbliższą latarnię
bezpieczniej się rozbić o coś widzialnego niż o własne błędy

rzeki to resztki sumienia
spływają z małomównych gardeł i krzyczą u wlotów by być zauważone

znasz mnie lepiej niż butelka zna smak wódki
z czasem się rozlewam i musisz mną przesiąknąć aż do rana


*tym razem zapieprzyłem tytuł kapeli Pixies
i dobrze mi z tym


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 27 october 2016

po raz drugi wypadek

są tacy którzy uważają że wiedzą
lepiej od innych

inni są zgodni co do tego
że tamci nie widzieli jeszcze wszystkiego


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 26 october 2016

kroki

Polska nie należy do rodzaju męskiego
dziecim należy się matka

Wisła to żyła tej ziemi
Bałtyk tonie w chmurach
z Bieszczad wyruszamy jakbyśmy głową sięgali ponad stół


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 26 october 2016

po raz pierwszy wypadek

piszesz jak kurwa
pazurem


dobrze usłyszeć że jest się dystrybutorem białego
mięsa


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 20 october 2016

nightswimming*

noce są twarde i poważne jak szczęka boksera
od pełni rozchodzi się światło prawego sierpowego

pełne jest też piwo nad którego rozlaniem nie będziemy płakać
i odbicie chmur w kałuży w której zapodziałaś szminkę

są jeszcze takie miejsca gdzie chodzi się zgubić młodość
nie ma tam jabłek są tylko skrzyżowania i babie lato

tylko kto dziś obserwuje odlatujące gęsi albo konkurs Chopinowski



*tytuł zapieprzyłem kapeli REM, bywa


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 19 october 2016

próżna ulica

a po niej poszła na wódkę
od niej jest uzależniona
po całej fali krytyki
myśli sobie: ależ proszę bardzo
tańczyć i bawić się wśród ludzi

coś się wtedy zmieniło
rozmawiałem z nią w Berlinie chyba w 2003
ma dla mnie kwadrans może więcej ale chce tego
jesteśmy jak myśliwi którzy polują
ręce jak karabiny
serca jak tarcze

nie jest stąd
czasem jest to przystanek Londyn czasem inny ląd
chce wciąż być u siebie
najlepiej na balkonie skąd wszystko widać z góry


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 18 october 2016

helikoptery w głowie


są wiatry które przynoszą słowa nie z tej planety
z którymi musisz się zmierzyć jak z bokserem wagi ciężkiej
i nie masz możliwości uciec do narożnika by sekundant
podpowiedział ci co masz dalej robić

są fale spod których ciężko jest złapać powietrze
spod których wyłaniają się syreny i wciągają cię głębiej
i twoje ciało staje się bezwładne jak po 42195 metrów
nie wiesz dokąd uda się jeszcze uciec

są pustynie na których nawet fatamorgany mają kształt twoich stóp
pod którymi każda droga powinna mieć liście
i żaden wiatr i choćby jedna fala nie ostudzi słońca ponad nami


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 5 october 2016

spadochronem

wolę nie myśleć co było gdyby nie było fal
morza
           między ludźmi
                                     radio
                                               fryzur
                                                         Dunaju

schodami można dojść na ostanie piętro
z powrotem lepiej zjechać windą na fali przypływu 

szukaj wychyleń tak by mieć dla siebie kawałek czegoś czego jeszcze nie znalazłeś


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 29 september 2016

miało być o wódce

nic nie smakuje tak jak ty

ustami można zrobić dobrze bez wpływu
ale po co jeśli rozpływasz się między nimi

nic nie smakuje tak jak ty

każda niewinność tego padołu ma swoje grzechy
a ja bezgrzeszny być może byłem w brzuchu najważniejszej kobiety

nic nie smakuje tak jak ty

więc po co rozmieniać na drobne szklane ciała
jeśli można mieć cię głęboko i rozkoszować się aż  po zenit

nic nie smakuje już mi tak bardzo
nawet poranki nie cieszą jak kiedyś
chyba że umówisz się ze mną na za późne odkrywanie księżyca


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 22 september 2016

miało być o studni w której zgubiłaś wczoraj

pokoje mają samotne kąty
ty masz wolne pokoje w przedsionkach płuc

częstujemy się dymem zachodzącego dnia
i opowiadamy sobie dobranocki z lustrzanych poniedziałków

ukrywanie się za kołnierzem tego co zrobiliśmy nie tak
a jak być powinno kończy się jak odkupiona u tubylców lina Kukuczki przed wejściem na Lhotse

wróćmy do początku i wyobraźmy sobie drzewo a na drzewie jabłko
wystarczyło mieć ręce w kieszeni albo zająć się sobą


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 21 september 2016

computer vision blues

idę w miejsce gdzie proszę by ktoś mnie podniósł
F.A.

baranek leży na łonie i woła o pomstę do nieba
nie wie ile krwi potrzeba by z człowieka wyszedł człowiek
kiedy ciemniejesz za górami jutrzeje
więc polej po małym i niech rozchmurzą się stoły


baranek leży wśród rozebranych drzew
nie wie ile korzeni orze to ukrzyżowane miejsce
kiedy morderca znika za zakrętem noża
polej po jeszcze jednym i niech śpiew nie będzie połączony z płaczem

baranek powstał z ciszy i idzie do paśnika po pierwszy kęs nowego
nie wie że głód to panika
kiedy matka upada na kolana
polej dla odmiany tak by obudzić się w niepamięci


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 8 september 2016

rzucam się

twoja ulubiona kapela to Cigarettes After Sex
trudno cię nie palić po

nie ma takiego bólu z którego się nie rodziliśmy
wymieniamy równoleżniki na świeże iphone'y
bliskie spotkania drugiego stopnia to Syria tych czasów

pieprzymy się ze światem by mieć pełne konto marzeń


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 31 august 2016

wiersz o kształtowniu codzienności

każde miasto ma swoje granice podobnie jak ty masz swoje
nie da się uciec przed zderzeniem z rzeczywistością
budujemy ogrody na kształt murów tak by sąsiedzi nie widzieli jakie rodzimy problemy
 
życie daje tyle ile z niego wyciśniesz
czasem jest to  aż dom kiedy indziej  butelka do której mówisz czulej niż do psa
połamane ulice wiedzą o tobie więcej niż stół z ciepłą zupą
 
podejmowanie decyzji to gra w chińczyka
wyrzuć mnie ze swojej planszy tak by noc zamknęła się  w porannej telewizji


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 12 august 2016

wiekO

przychodzisz do mnie jak na pogrzeb
bez wina bez winy niesiesz mi przemarznięte bzy
chłód towarzyszył nam od listopada
pory roku to tylko wyrwane kartki z kalendarza

to nie pacierz by na kolanach modlić się o jutro
przychodzisz do mnie
bo mam kamienne futro cichych przyjaciół i ławkę przed sobą


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 10 august 2016

coś o wszystkim

Kobiety, uważajcie! Nie każdy wąż ma dla was jabłko.
                                                                            O.
Kalamar
najsmaczniejsza jest pierwsza kradzież
sok leje się nadzieją na jeszcze

pamiętam sad gęsto obrodzony grzechem
każda alejka pachniała rozdziewiczeniem

wśród niedojrzałości można znakleżć gniazdo z którego wykluje się męskość


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 21 july 2016

niech morze powie

jeśli marzenia znikają jak statki za horyzontem
spróbuj wyskoczyć z tej łajby niech kuter rybacki ma pociechę z kolejnej syreny

rozmieniam na drobne resztki sumienia
nie jest łatwo być książką dla dzieci
dni jak dziś to mina przeciwpiechotna

ile bym dał żebyś widziała mnie w kolorze
mam brudne serce i pijana głowę
ale wciąż szukam morza które wyrzuci mnie na bezludną wyspę


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 29 june 2016

pożar domu

w poszukiwaniu odpowiedniego pleneru wymyśliłem
przejście dla pieszych między tym co się nie udało a tym co śpi
światło jako koc w który tulisz się jak rzeka w brzegi
dzień jak zapach ciężkich perfum przed którym uciekasz
w noc bezpieczną jak zagranica odwagi

na wyciągnięcie ręki jabłko


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 22 june 2016

lekcja wychowawcza

kiedy pokryjemy się
Bałtykiem? wierz mi, że
opowiem ci jak była
przyczyna że nie jesteś Szwedem

ojciec stara się ukryć przed synem nawet
lekcje geografii. głupi jesteś to nie wina mapy
tylko biologii.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 15 june 2016

wiarsz o muszlach i byku

my rozrzucone muszle na plaży w okolicach międzystóp
udawanie snu wśród kamieni
pamiętamy głębiny zapominamy skąd chcielibyśmy wiedzieć dokąd

wymieniam koryto rzeki na twoje usta
nosimy się w kolorach wspólnych wieczorów
tylko motyle są barwniejsze od młodości

my płaskorzeźby na czyimś gruncie
próbujemy sie wymknąć spod kontroli
przez śniegi wiatry i kamienice na przeciw zamiecionym liściom

gdybym był ziemią rosłabyś we mnie jak zborze i winogrona
chleba nam potrzeba i wina
do zabicia byka wystarczy jeden torreador



number of comments: 3 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 june 2016

pustynne rewolucje

rozmowy z bogiem prowadzą do krzyża

próbuję być na podobieństwo
ale staję sie wymykiem

mieszkanie w  samotności zaczyna się w łonie
i  kończy na kobiecie

jeszcze marsz przez grzechy
aż do chciwości

klamstwo jak kora drzewa
starzeje się pod w pływem ślepoty

kto daje i zabiera ten ma pieniądze


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 9 june 2016

gdzie droga tam i drzwi

drogą przez
chwilę. cisza to
brudny dym. żołnierze
w okopach jak u pana boga
za karę.

im więcej masz słów pod kłódką tym transparentnie smakujesz dzień
wioślarze rozcinają uda rzeki
ptaki skrzydłami unieruchomiają niebo
my jak firanki w oknach do kolejnych świąt

ze snów wybuduje wieżę. jest taki krok który zamyka wszystkie drzwi.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 2 june 2016

poeAMYtry

ta gra ma jeden koniec
już nic nie musisz udowadniać
wystarczy że zajazzujesz po drugiej stronie czerni


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 2 june 2016

odkąd spotkałem deszcz

zimnieję od deszczu którym pachniesz
w niecodzienności można uchwycić się kołnierzyka tęczy
i rozmglić pępek gdzie truskawki i bita śmietana

zatuszowujesz schematy ruchem hetmana
ja skoczek unikam cisów jak bokser zapędzony do narożnika
na szczęście świat nie ma kantów

powinienem okazać się rano przymrozkiem
tak byś założyła na zamordowaną miłość czapkę


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 1 june 2016

psie martyrologie

wściekłe psy śpią w moim sercu
kiedy trzeba zwijają się w kłębek przy twoich nogach
kiedy indziej warczą na zbliżających się obcych

karmisz je pełną piersią
wyprowadzasz na spacer by załatwiły potrzebę
głaszczesz za uchem kiedy ogladasz telenowelę

moje srece patrolują bezdomne psy
daj im wodę
zasyp im miskę pełnią domu


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 1 june 2016

po morfinie

na werandzie tuż przed ciszą która przyszła szybciej niż noc
wymieniliśmy klaustrofobię na ciepłego papierosa wśród kotów
próbuję odnaleźć cię w smsach jak kiedyś szukało się w knajpach
nietrzeźwych rozmów

nawet rany boskie ani ciała chrystusów
nie wymienią przepuszczonych grzechów
nawet w piersi bicie ani na kolanach marsze
nie zaprowadzą na ołtarze

bo właśnie opuściliśmy werandę trzema schodami w dół
psy ujadały na koty
noc cierpliwie czekała aż się zdarzy słońce
papierosy zostały bez pana
pani niech zapomni


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 23 may 2016

jutro będzie chleb w piekarni

niektórym wystarcza cienka linia by iść przed siebie
innym potrzeba autostrady by sprzedać swoja dupę

Nazywam się   JR, urodziłem się w Norwegii.
Nie potrzebuję trupów by zrozumieć śmierć.  Szalik dzieli rok
na jesień, świeżą rzodkiewkę i katar. Być może teraz dysponuję
czasem do słuchania, uszy mam wolne od telewizji. Patrzę w ekran okna,
ludzie są jak pogoda na jutro, wystarczy zmienić kierunek wiatru.

niektórym bozia dała karabin maszynowy
innym za długi język

Nazywam się Grabiec, urodziłem się tu.
Potrzebuję do życia chleba i wody. Rok dzielę pod kątem dwunastu
apostołów z uregulowanym kontem. Dzisiaj to nie jest jutro, co jest nie znaczy że będzie. Śnieg
w Tatrach leży do dziś, mimo że maj, mimo że
dzień matki, mimo że Sodoma prawa i Gomora sprawiedliwość.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 12 may 2016

klamką otwieramy drzwi


lodówka pod klatką piersiową
na klatce schodowej tatuaże
wazon zasrany kwiatami z okazji dnia pi

korzenie pod skórą
na ulicach korek od szampana
siła grawitacji po kilku rozrzuconych aniołach

na rogu komisariat policji świeci błękitnym okiem
widzimy się przez dziurkę od klucza
już nie muszę być dla ciebie parasolem

deszcz pada z częstotliwością zapamiętanych snów
mamy czas by ułożyć alfabet od początku


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 11 may 2016

über alles

twoje łóżko to twoja wyspa
nie patrzę na to z kim się kochasz tylko jakie siejesz przesłanie
wymienia my się językami budujemy wieże wnikamy w fiolet

moja mała czarna jest pełna do połowy
stół na którym wybudowałaś autostradę przecina granice
szukam punktów stycznych do bycia tu i tam

gdyby nie Marlin Monroe na klatce wentylacyjnej
gdyby nie brama nr 2 gdańskiej stoczni
gdyby nie Myszka Miki

nie ważne kim  się urodzisz ważne jak to przejdziesz


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 27 april 2016

+++

widziałem motyla o skrzydłach matczynych ramion
koloruję swój autyzm bezpiecznymi ścianami
w piwnicy snów wyobrażam sobie Jasia i Małgosię
i nie kradnę czekolady córce

cienka linia jest między niebem a drogą do domu
wybór jak gra w kości

są bóle z którymi da się wierzyć w popołudnie
ale to nie jest piękno którym malowaliśmy sobie twarze
dlatego dobrze czasem popatrzeć na rzekę lub
chmury
przemijanie ma w sobie coś z kochania


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 27 april 2016

czasem tytuł potrafi wytrącić z równowagi

gdzie jest moje wyjście z sytuacji

powietrze jest jak twoja sukienka
lekkie i czekające na powiew
by rozgonić atmosferę zbyt trzeźwego myślenia

gdzie jest twoje poświęcenie

próbujesz wytłumaczyć sobie skąd u licha tyle w tobie niedomówień
zabieram cię na spacer po pościeli
tak się wyśpisz jak dobry był wczorajszy wieczór

gdzie jest nasze morze

możemy odnaleźć się na plaży przez sieć
wystarczy że masz naładowane baterie


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 26 april 2016

moi przyjaciele

kiedy jestem w stanie rozmydlenia
czuję niedoszłe skargi
że powinienem być i sprawować  się
a nie tylko rozciągać się jak guma

wiążę ręce do ogona
naprężam cięciwę do granic alarmu

na usprawiedliwienie wożę w bagażniku pół litra i klucz francuski
albo komuś dasz w mordę albo wlejesz na zdrowie


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 21 april 2016

Śnieg siada

cicho. Diabeł tkwi
w języku. Słowa przybierają
rozmiar rwącej rzeki. Próbuję się odnieść
do spadania podczas snu. Leci się.
Nie ma ścian, nie ma

dna. Jest DNA i zrzucanie winy na błędy
własnego charakteru. Nie uleczę
tego światła. Prawda przepadła jak nóż
w wodzie. Teraz będę chodził po
torze kolejowym i rzucał się pod pociąg
ciężkimi wyrazami.

Mówią, że sumę muzyki można zapisać
na pięciolinii. Spróbuję siebie zapisać po omacku.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 20 april 2016

pole trójkąta

kłam mnie nocą jak tania kobieta
w śnieżnych obłokach lulaj w zaciszu pościeli

spadam aż po margines snów
w ustach mam linię autobusową
pod paznokciami zagadkę inicjałów
w odtwarzaczu ostatnia płyta Kamasi Washington'a

zakop mnie jak pies kość
pieść pod wpływem głodu zapomnij się raz na zawsze

schodami wyżej niż szyja windy
próbujemy się wydostać z pajęczyny
ulice są zbyt smutne by pokolorować kontury nas
obejmuję trójkąt gdzie ty ja i dziecko

wymień mnie jak szewc obcas
nie chcę zostawiać śladów wystarczy że wybudowałem mur


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 14 april 2016

nie mów

milczenie jak zanurzona w herbacie łyżeczka z cukrem
wędruję po pięciolinii nocnym markiem
zapadam się w gardło morderstwa z ekranu
płyną złe dotyki złe dlaczego złe ponieważ

wiem że wsiadłabyś do tego pociągu nawet dziś
dzieci jak opuszczone stacje obrastają bluszczem
za nami co by nie było jesteśmy mądrzejsi o błędy
kochanie to biała broń w ręku samuraja

teraz słucham nowego Iggy'ego Pop'a
i mam pełne wiersze roboty


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

rafa grabiec

rafa grabiec, 13 april 2016

wiersz o szukaniu bezpiecznego wyjścia z sytuacji

tam był kaflowy piec było
ich dwoje z których do kwadratu
ściany pełne paproci i matek boskich

mijały żniwne lata i choinkowe zimy
autobusy zapomniały że trzeba się tu zatrzymać
sarny wyniosły się dalej po kradzieży góry
mijały trupie lata i bezdzietne zimy

tam wciąż stoi piec
im dwojgu brakuje czasu do potęgi
ściany wytapetowane wilgocią i o matko boska


number of comments: 0 | rating: 2 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: no, komunikacja, ***, było nie minęło, coś innego, dni z wymykiem tyłem, więcej przestrzeni, daje, lata 90, senny, dream on czyli śmierć nie sobie, dwubiegunowo, do trzech, polityczny, wiatraki, o tym nie robi się poezji, talia, przedwiośnie, przyszłość, jestem jak deszcz, kocham twoje kopalnie, ence pence, lokalny pat, chyba, nie mogę, wszystko idzie, to la, dzień dnia, paty i maty, 1,2,3, ***, ***, ***, urodziłem się za zakrętem, jak zawieje, spadam mimo wszystko, zachód, sic!, ich bin miasto, poniedziałek, tolerancja, śnieżenie, primo, się ściemnia, land of...*, gdyby, po szóste, podniebnie, kamienowanie, kłóciliśmy się z porami roku jak z cień ze światłem lamp, bezsenność, face no more, taki mamy dzień, między nami zaniepokojenie, wakacje nad polskim słońcem, acocitamgra, do zobaczenia w maju, killingowanie siebie, ech, sto lat, skrzyżowania i ronda, to ja cię tu przywiozłem, nie mam co liczyć że ściągniesz sukienkę, dygresyjnie, wiersz bez mądrości w sobie, gdzie jest mój umysł*, po raz drugi wypadek, kroki, po raz pierwszy wypadek, nightswimming*, próżna ulica, helikoptery w głowie, spadochronem, miało być o wódce, miało być o studni w której zgubiłaś wczoraj, computer vision blues, rzucam się, wiersz o kształtowniu codzienności, wiekO, coś o wszystkim, niech morze powie, pożar domu, lekcja wychowawcza, wiarsz o muszlach i byku, pustynne rewolucje, gdzie droga tam i drzwi, poeAMYtry, odkąd spotkałem deszcz, psie martyrologie, po morfinie, jutro będzie chleb w piekarni, klamką otwieramy drzwi, über alles, +++, czasem tytuł potrafi wytrącić z równowagi, moi przyjaciele, Śnieg siada, pole trójkąta, nie mów, wiersz o szukaniu bezpiecznego wyjścia z sytuacji, lodówka, niedzielna strona świata, dystans, próbuję ważyć słowa, idzie ciepło, my dzieci z dworca Polska, czasy jak te, @pl, biały, trzecia część twarzy, być jak Sal Paradise, później będzie kolacja, nie wiem nic na temat presji, yeah!, co rano deptam zebrę w drodze po chleb, kier@, z listów do g. 9, 466, ***, z prochu powstałeś, minusy plusy, pod osłoną, mocna gęba, i, na zakręcie, chmury, puk puk, opcje, narzędzia potrzebne do zabicia się z radości, dobry wieczór, wiersz do Scott'a Weiland'a, wiersz tchórza, zimne kocie sprawy, dek., blues dla m., za grosz prawdy, czarne zakręty, Lou Reed w chińskiej fabryce iphone'a, popiół i jutro, armaty w kwiatach*, pod postacią białej koszuli, wiersz który ma swoje dno w XVII konkursie Chopinowiskim, gdyby jutro umiało mówić, czasem bywam z głową w chmurach, przyjaciel deszcz, nocą, ślady nie muszą prowadzić do odkrycia początku, między bogiem a prawdą, spacer po miodzie, presja,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1