17 february 2018

Człowiek, który drugi przyszedł na śniadanie

Rosyjski pisarz Aleksiej Smorczkow, to dobry pisarz i dobry człowiek. Lubi przyjeżdżać do Warszawy, ale tylko zimą. Tylko zimą opuszcza Rosję. Zatrzymuje się w hostelach; lubi stukające ściany, całonocną wrzawę, której w normalnym hotelu nie zaznasz. Troszkę zaczęło mu przeszkadzać, że mało jest w hostelach Polaków. Przecież dla Polaków do Polski przyjeżdża; porozmawiać, zacałować żizń, jak mówi. Mówi chyba wycałować życie, ale ja sobie przetłumaczyłem to, co mówi, jako zacałować życie. Fakt, pisarz Aleksiej Smorczkow przyjeżdża do Polski wyrozmawiać się, zarozmawiać się. Coś mi mówi metaforycznie, że jak rzeka chciałby być przemoczony polskimi słowami, że jak on przeciąga się rano w łóżku i wtedy łóżko robi się za małe, to tak teraz Wisła przeciąga się pod mostami i szuka rozlewiska, coś takiego mi mówi. Żeby nie przemoczył mnie od rana słowami, tylu ludzi dziś będę wysłuchiwał na mieście, postawiłem sprawę jasno: Słuchaj Aleksiej: ty pisarz, ja pisarz. Zaraz idę w miasto słuchać ludzi jak ksiądz w konfesjonale, zatem nie wymocz mnie tu swoimi historiami, muszę do miasta wyjść suchy a nie przemoczony twoimi słowami, rozumiesz? Rozumiem. Wiem, że historii masz cały czemadan, ale dawaj jedną opowieść, tylko jedną rozumiesz? Rozumiem. Zanim, przytoczę poranną opowieść Aleksieja, powiem jaki rosyjski pisarz, miłośnik polskich hosteli, ma przedsenny zwyczaj. Wczoraj, zanim udaliśmy się na spoczynek w hostelu o rozedrganych od gości ścianach, spacerowaliśmy Krakowskim Przedmieściem i po Starówce. Śnieg przyjemnie prószył, rozmowa ciekawa, słowem raj w wersji zimowej. Zapytałem Smroczkowa: Jaki masz codzienny rytuał, przed położeniem się spać? Uśmiechną się uśmiechem mądrego człowieka i powiedział: Zawsze mam ze sobą mały podróżny ikonostas. Modlę się ściśle według wypracowanego porządku, moja modlitwa jest hierarchiczna a nie kapryśna. Obowiązkowo modlę się do świętego Archanioła Michała. Modlitwę do Archanioła Michała wznoszę zawsze, za człowieka, którego jako pierwszego spotkam następnego dnia. Modlę się przed snem, żebym następnego dnia, chociaż dla tego pierwszego człowieka, którego rano spotkam, potrafił być przyjemny, i modlę się, żebym chociaż dla niego miał od rana dobre słowa. Tutaj w hostelu pierwszy schodzę na śniadanie i jeszcze raz modlę się za tego pierwszego człowieka, którego rano spotkam, żebym miał dla niego dobre słowo. I kto dziś jako drugi przyszedł na śniadanie? Aleksiej zastanowił się. Milczał. Zrozumiałem, że dziś zawiódł. Dzisiaj nie znalazł odpowiedniego słowa dla tego, kto drugi przyszedł na śniadanie. Przy nałożonym na talerz żółtym serze, szynce, krojonej papryce, oliwkach zerkał na spadające płatki śniegu za oknem. Ponieważ hostelowa jadalnia jest na niskim parterze, przechodnie za oknem, na wąskim chodniku niemal ocierają łokciami o parapet. Kształtne śniegu płatki spadają, jest mróz. Tylko zimą podróż ma swój smak i zapach, ach żizń,  pomyślał rosyjski pisarz. Za oknem szedł niewidomy i stukał białą laską o budynek hostelu. Minęła chwila i recepcjonista hostelu, trzymając niewidomego pod łokieć, posadził go w kącie jadalni. Recepcjonista nie umiał się porozumieć z niewidomym, czy chce kawy czy herbaty? Niewidomy pokazywał na migi, że jest niemową, że chce coś do picia. Ale kawy czy herbaty? ̶ niewprawnie próbował dowiedzieć się recepcjonista.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1