Pietrek

Pietrek, 30 june 2015

miasto paliatywne

to tylko delirium
ukąszenie słońca

olśniony mantruję
różańcami knajp

tramwaj mnie wypluwa
przed pętlą golgota

białe mewy
czarno kraczą

sikam na ulotki burdeli
nim porwie

je je je

wiatr


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 june 2015

shangri la la la

starzejemy się milordzie

jednak starzejemy
włosy nam ze skroni policzków
znad ust

spływają lodowcami
studzącymi puls

mądrzejemy niemrawo

milordzie

oczy nasze zielone
od zamglonych snów
rozświetlają polarne zorze

drepczemy milordzie
uparcie drepczemy

do wodospadów
do źródeł
do wrót

a południe
za naszymi plecami
rozpala cienie skamlące

u stóp


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 28 march 2015

ponienawinność

już dawno należało
odświeżyć

wszystkie niebostyczne sufity
w głębioszarą dorosłość
przedświtów

warowne mury umbrą ochrą
i sieną rozpalić pomiędzy

stołem a łożem unikając jednako
światła jak cienia

okien wytrzeszczonych
na obojętne podwórka

powieki powlec pejzażem jak śniedzią zielonym

sporyszem
się sycić

ołowianym
błękitem

cukrem umarłych


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 march 2015

a przecież wiosna

otula pyłkiem
miąższem zieleni
rosi by rosło
 
aż siwe włosy seledynieją
 
opuszki bielmem
ziarna pęcznieją
 
głosy się dalej
i czulej niosą
głosy co proszą
 
zostań


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 25 february 2015

wiosenne wystąpienie z brzegów

tato po wylewie leciutki
półprzezroczysty niezauważalny
mantrował bezgłośnie o trybach
konstelacji przekładni i bloków

o całym żelastwie które można było kupić
od ruskich na targowisku w Skoczowie
by zbudować ręczną windę drogę
do nieba pracowni na piętrze

sprzedałem ten dom pełen duchów
bez żalu szybko i poniżej ceny

lecz ani pieniądze rodziców
ani czas ukradziony samemu sobie
nie ustrzegły mnie przed pustymi nocami
ciemnością krzepnącego umysłu

nie planowaliśmy z tatą
że po wojnie pójdziemy na ryby

że się dogadamy

wyszło to jakoś samo z siebie
nieśpiesznie i bez wysiłku

śmierć jak kuweta z utrwalaczem
wykadrowała nasze wspólne

nigdy nienaświetlone fotografie


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 28 january 2015

łaknienie

czasem się modlę
 
o urojenia
 
chłopiec stara kobieta
gadające drzewo
 
cokolwiek
 
co pozwoliło by
się porozumieć
 
ponad
 
wszystkimi pustymi słowami
które mnie unoszą


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 21 january 2015

fumidor

*
Tej nocy wróciłem do domu potykając się
o klamki, lustra i książki, więc napisałem
list

- nienawidzę cię ty skurwysynu!


*

Odnalazł się po latach w blaszanym pudełku
po egzotycznym tytoniu których ojciec zgromadził setki,
tak chroniąc swoje najcenniejsze skarby.

Negatywy portretów mamy, do której wracał
czasami jak żeglarz znudzony egzaltacją tropików;
pełen fałszywej skruchy i jeszcze bardziej
fałszywej godności.

Szkice tego co pomiędzy a nigdy
nie trafiło do druku, oddzielając
ojca od kartki papieru.

intymność nieporównywalna
z niczym prócz aktu tworzenia


Wszystko co było w jego życiu
dobre, złe lub nijakie,
lecz w dobroci, nijakości czy złu
istotne.

Jak mój gówniarski liścik.

Niewyschły zbiór
relikwii miłości.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 20 december 2014

kłamstwa ekliptyki

zostały tylko orchidee
kwitnące z rzadka
lecz gwałtownie
jak wschód
 
klucza bladoliliowych gwiazd
nad horyzontem parapetu
poza którego krawędź
żeglować brak mi słów
 


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 5 december 2014

zimowszystko

tego wieczora kupiliśmy
pierwsze w życiu półlitrówki jarzębiaku
w Piwnicznej gdzie śnieg parzył dłonie

w jądrze supernowej

niebo czarno czarne było jak wilgotny kleks
który nas ścigał aksamitnymi mackami

i nawigować musieliśmy w nieznane
na naszych jarzębiakowych płozach
wśród śniegów po gwiazdach
gwiazdkach gwiazdeczkach

pośród czarnej zamieci
pośród absolutnej bieli

samego skrzenia

dobra to była szkoła żeglowania
dla dwóch na rafach bukowych
iglastych mieliznach do ciepłego
Domu Wypoczynkowego Promyk

tej nocy gdy pierwszy raz wolni
na jarzębiakowych saniach

jej  oczy szare zielone i głodne
wpatrzone we mnie a człowiek


jak głupi

wciąż głupi
nawet nie pamięta jej imienia
na kolanach przed inną miłością

nadal opłakując

po męsku
uparci dorośle wytarzani
w rzygowinach osiemnastuletni

Wojtek i ja

hurrraaa!


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 august 2014

brulion

jak mam wypełnić
zwiotczały kontur lat

to nie do pomyślenia
bym się urodził

tak dawno we mnie jest
jedynie kilka nocy dni
czy zim

ostatnie lato przemieszane
głosy przyjaciół czyjś wysoki
zawstydzający śmiech

szepty co niosą się jak mgła
i chłód w głąb fiordu

od strony zdrętwiałego
morza


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 august 2014

jak rżnąć poetę

w poprzek
słojów

husqvarną


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pietrek

Pietrek, 27 august 2014

forteca

interesują mnie długofalowe
inwestycje mrówek

mrowie bladych larw
niebotyczna sypkość kopca

królowe zawsze w cieniu
i zawsze gotowe

arabeski robotniczych ścieżek
molekuły budującej niepamięci

prosty cel który akceptują
nawet bezrozumne trutnie

niezbędne

choć jakże często
pogardzane


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 21 july 2014

kadisz za niewiernych

szkic na kolanie

w domu obumarłej miłości
żałobnicy stadkami
pogodnie ćwierczą

o nieboszczce

giętkie wszystkie są języki
te złe dobre i łany złociste
tylko się oblizujących

w domu pogrzebowym pan doktor
z panem od ceremonii bracia
w surdutach z syjamskiej korporacji

profesjonalnie stopniują powagę

siostrzyczki niemiłosiernej łagodności
wzlatują bezszelestnie jak duchy
nietoperzy rozsiewając zapaszek

ostatnie tchnienie miłości wciągnięte
łapczywymi nozdrzami astygmatyków
rozchodzi się po zapadniętych płucach

akurat tyle śmierci
i tyle świętości
by starczyło na tydzień
powszednim skłonnościom


nad trumną zmarłej miłości szepcze się
wzwodząc blade wcześniej płatki uszu

diakryty dreszczy tatuowane sokiem z limonek
pod wpływem którego skóra żałobników twardnieje
kurczy się i na nic kąpiele w rosie oślim mleku
we łzach

bo jest już po ceremonii duch miłości oddany
nakarmiona jej ciałem ziemia ogień woda i powietrze
są syte przyszedł czas na spory o porządek spadku

a wszyscy liczą

nie - spodziewana
mnoży się rodzina


miłości która
rozdała wszystko

za życia

naga umierając
w ubłoconej koszuli


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 july 2014

gorżkie żale

ledwie ponad kreską
jak  świąteczny  karp
 
     z  buźką w o?
 
żeby     to     jeszcze
stanowić        posiłek
 
a  tu    tylko   mewki
kra   kra    kra    kra


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 14 july 2014

stacja nigdy w życiu*

ponieważ od którego
nie zaczyna się nic
 
jest niezłym początkiem
 
tak pomiędzy
 
niepewnością a zawstydzeniem
zardzewiałymi kawałkami
 
blach szkiełek wszystkim
co niesie aproksymację
 
gangreny
 
rozkład
jazdy
 
potykając się
 
z mordą jaką mam
by mieć

cokolwiek
 
ucho do rosy
na torach
przykładam
 
z rosą się wyniosę
rosa mnie a ja ją
 
roso moja roś
 
się
 
wyrośnij
ponad
ściek
 

 

 
*„Stacja nigdy w życiu” - Kulmowa, ilustracje
Butenki, kisiążka niezwykła, nie wiem czy dla
Dzieci.


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 4 july 2014

drzemka

Jak rój pszczół
do ula
przed nocą powracam*


lat osiemdziesiąt kilka
niegroźnych choć nużących
chorób trzyma na dystans serca

dzwon miarowo pompuje
coraz to słodszą krew
jak miód

zlatują się złotouści
pszczoły nektar spiją

aż do dna

lecz jeszcze
nie dziś

dziś jeszcze nie

___________________________
* http://e-poezja.pl/wiersze/65078_konary.html


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 june 2014

Doctor Who

                                                Jak  to możliwe, by jeden doktor
                                                wiedział aż tyle o miłości.
 
Wszystko jest miłością, brakiem miłości,
jej opisem lub opisem nienasycenia.
 
Obiekty, te seksualne i te kosmiczne,
krążą  w podobnie nieskończonej pustce,
poddawane działaniom niewidzialnych sił.
 
Trajektorie koronkowych determinacji.
 
Źdźbło wznosi pieśń ku spopielającemu słońcu,
które w każdej sekundzie traci bezpowrotnie
swą niewyobrażalną, lecz skończoną energię.
 
Jeśli jest coś prawdziwie wzniosłego,
to agonia gwiazd.
 
Wszelka wilgoć wysycha. Tysiącletnie ziarno
zadziwia kiełkując i to też jest aspekt miłości.
 
Pleśń pożera niedojedzony chleb, a wygłodniały
nie wzgardzi nadgryzionym bochenkiem. Z nielicznych jaj
lęgną się pisklęta, jednak żadne jajo się nie marnuje.
 
Wino i chleb zawdzięczamy zakochanej pleśni.
 
Urodzony, niosę w sobie, za sobą i przed sobą śmierć.
Ani to złe, ani smutne.
 
To tylko aspekt. Możliwość opowieści.
Tło dla pocałunków.
 
Światłocień.


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 27 june 2014

a Babcia i ja

*

w domu wszyscy zapracowani
wchodząc wychodząc świergolą

tylko my
ja z Babcią
leniuchujemy

Babcia zajmuje się włóczką
krzyżówki mając za nic
gordyjskie węzły

ja próbuję wyryć
Słowo o pułku Igora

w odnalezionym jesienią
ziarenku babcinego różańca

**

staramy się

pamiętać
nawzajem

o swoich tabletkach

odbudowując
basic legoland

z klocuszków
kurzu


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 june 2014

lumperproletaryat*

z szacunkem, no,
kuźwa mać!

______________-
*kwestia dykcji


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 16 june 2014

robinsonada

w żadnym języku
nie ma wszystkich
 
słów
 
brakujące
pęcznieją
w gardle
jak proso
 
nawoływania które słychać
 
pośród nieomalże
bezludnych wysp
 
zbełtane monsunem
mleczno słodkie
 
osiadają na palmowych liściach
szczypcach krabów na piasku
 
mieszając się z księżycem
 
martwo lśnią
 
 
 
 
 
 
 


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 17 may 2014

i ojczyzna

któregoś dnia ojciec przepiłował
małżeńskie łóżko i połowę w której
sypiała mama wstawił do mojego
pustego pokoju bo byłem wtedy
w wojsku a podchorąży jest bezbronny

i wolno anektować cywilną przestrzeń
podchorążego bezkarnie

niewiele w tym honoru Boga jeszcze mniej


ojciec przepiłował małżeńskie łóżko po tym
jak zdjął z mamy włochatego adonisa
samobieżne prącie niezwykle użyteczne
na melinach gdzie damom przystoi wszystko

mama sypiając w połowie małżeńskiego
łóżka rozchorowała się bardzo lecz ojciec
był twardy jak granit mimo że krwawiła
obficie i ledwie odratowano moją biedną
niewierną mamę

żyli potem jeszcze wiele lat razem zaskakująco często
szczęśliwi lecz ja swojego pokoju nie odzyskałem
już nigdy nawet gdy ostatecznie wykreślono mnie

z rejestrów wojskowej komendy uzupełnień


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

Pietrek

Pietrek, 30 april 2014

siti


nie czuję żadnego
 
pulsu
 
miasta miasto to
 
tylko miasto
nie ma tętna
 
żywi martwi
śmierzi okrada
 
co najwyżej
błyska utyka
 
czka
 
mlaszcze odklejając
 
się
 
od stóp


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 29 april 2014

schody

na fotografii wygląda cudownie
ruda i opalona w letniej sukience
stoi na schodach wymarzonego
przez ojca domu z uśmiechem

osłaniając dłonią oczy jakby wypatrywała
porzuconego trochę wbrew sobie miasta

tego lata wyznała mi że ojciec nadal
kocha się z nią szepcząc jak jest piękna

a jednak wszystko przed nami ukryła
przekonana że koniec końcem i tak

zostanie zupełnie sama
więc nie miało sensu

byśmy przez tych kilka miesięcy
usiłowali umierać wraz z nią


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 23 april 2014

przydatność

od matki jestem starszy o pięć zim
żeby dorosnąć ojca trzeba mi jeszcze
dziewięciu jesieni wiosen może i lat
 
półśmierci na ścianach błyskają
matowo niczego nie tłumacząc
 
moszczą się w rytmie coraz to
wolniejszym znośniej miękcej
 
aldebraiczność rocznic
sętymatyka zysków
 
i strat


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Pietrek

Pietrek, 15 april 2014

ekran

czternastoletnia Om
walczy za tysiąc batów
 
muay thai to droga wyzwolenia
 
spoceni sahibowie sączą
martini droższe od życia
 
fantazjując o zwinnych
małych kurewkach
 
dalej im do Nabokova
niż na Alfę Centauri
 
oglądam to wszystko w telewizji
pomarszczony od szarej zimy
 
biedny
biały
fiutek


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 18 march 2014

nienawinność

wojna wojenka
wojniusia
 
żołnierz żołnierzyk
żołnieżądełko
karabinek puk puk

postrzałek farbuje
tup tup hyc hyc
 
i leży
 
jak długi
jak drugi
jak nic
 
pstryk!


number of comments: 7 | rating: 6 | detail

Pietrek

Pietrek, 5 march 2014

a niech tam


 
kiedyś
wytrzeźwieję
 
być może
 
lecz dziś
niech lodowce
spływają
 
jak ślina
po podbródkach
gór


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Pietrek

Pietrek, 28 february 2014

ogród zimowy


kobieta płaci cenę żyjąc po wielokroć
oddaje włókna skóry blask przemienia
w chleb krew ciało i wino
 
jej mężczyzna chytrze wyłgany
cudzołoży z własną młodością
 
choć biedak i tak pewnie umrze
wcześniej szczerze lecz praktycznie
opłakany jak chomik
 
póki co dogląda orchidei
kwitnących z rzadka choć nadal
tak obficie że nieomal drwiąco
 
pośród ścian w blednącej sepii
okien na zachód
pośród dłuższej niż wszystkie dotąd
a przetrwane zimy
 


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Pietrek

Pietrek, 22 february 2014

pies towarzysz: wprowadzenie do kursu I stopnia

pies to Obecność  karma
dobrej jakości lecz niezbyt obfita
nie powinna zalegać dbaj
 
też o wodę by była
nieustannie chłodna
 
spacer jest  wyzwaniem
intymną rozmową
depcząc ziemię otrzymujesz wsparcie
więc spaceruj jakbyś czytał lub
był czytany
w skupieniu
codziennie
 
 
obserwuj psa on nie musi czując i słysząc
twoje serce  pot wczorajszej wódy seks
który był i nie był zatraceniem i stałeś się
uboższym człowiekiem lecz bogatym
zwierzęciem
 
pies wie że pan doktor
od tygodni nie patrzy
ci w oczy
 
ciesz się ciepłem które wygniotło
przeceniane obicia w kształty
senne i leśne nadając im treści
 
zrośnięci smyczą
noście się łagodnie
 
obroże jak amulety
mgła jedynie 
z oddechów
 
dzień dniem jest
kolejnym a noc
 
uczciwie
przesapana


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Pietrek

Pietrek, 17 february 2014

nocny pasaż

będąc bliskim
rozmywasz się
 
zlewasz z tłem
dalekim
 
kochanki odchodzą
od zmysłów
 
do kochanków
na zachód pod prąd
 
rodzice jak zwykle
na poboczu
ciernistych alejek
 
dzieci ech dzieci
tylko wódka i dziwki
 
pozostaje pomilczeć
z Jesse Stonem
bo Boomer odszedł
i nie ma już Boomera*
 
______________________
 
*pies Stone’a, psy tak już mają [przyp. Aut.]


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: miasto paliatywne, shangri la la la, ponienawinność, a przecież wiosna, wiosenne wystąpienie z brzegów, łaknienie, fumidor, kłamstwa ekliptyki, zimowszystko, brulion, jak rżnąć poetę, forteca, kadisz za niewiernych, gorżkie żale, stacja nigdy w życiu*, drzemka, Doctor Who, a Babcia i ja, lumperproletaryat*, robinsonada, i ojczyzna, siti, schody, przydatność, ekran, nienawinność, a niech tam, ogród zimowy, pies towarzysz: wprowadzenie do kursu I stopnia, nocny pasaż, T., my sie zi my nie bo i my, króliczek na zajączka, wszech świat, alicja, alter natywny mistrz sztuk, animihilacja, sycenie, lime ryk, deliryka, chapeau bas!, 2014, szklane domy, zimno mi, dolina zamieci, przejście podziemne, zwrotnik ślimaka, dorośli to sieroty, władca piątkowego wieczoru, immago, idiosynkrazja, bajka, (ostatnie) takie lato, sad Banszla był bardzo stary, pole widzenia, 11 listopada, senty menty, zakrycie ameryki, nie chcę do szpitala, radość, anawa, niewole, kolorowe jarmarki, dobranocka, noblesse oblige, zabawny wierszyk, wenus znikąd, antywajdelota, ubot, znicze nocnych lamp, Voyager [z cyklu: pieśni wojenne Klingonów], [...] idziemy w góry, osteoporoza, z cyklu: zapiski ornitologa - amatora, częstotliwość, partenogeneza, liofilizacja, godzina wu, dobrodziejstwo inwentarza, pojednania, kondukt, przemoczony wierszyk, oczepiny, horyzont, coda, niezapomniany wieczór cudów i atrakcji, pokoje na nadgodziny, skromność wiosny, znikający punkt, czasy, Moi żydzi, dzień dziecka, dybuk, La Môme Piaf, we śnie topielca wszyscy oddychają wodą, limbo, andre II, palność, negatywka, w parku kultury niedziela i planetarium, jesieni'n, molekuły pustki, na paleontologów, moja śmierć, cyborgizacja kosmogatora, krótka histeria czasu, dupiary i cycówy, tytuł egzekucyjny, się rozlało, rośnie mi!, bladoniebieska linia, dysydencjada, ultraviolet, skalowanie, sidła, event, ćmiatło*, fulerenowi asystenci snów, astroaborygeni, prywatne śledztwo, bezsilność syntetycznych opiatów, ziemia na horyzoncie, surogaci, w dudy dąć!, inkantacja, pełnia, ortopedia - nie mylić z ortodoncją, dni jak dni noce dla wytrwałych, aluwialność, czynne prawo wyborcze, nautilus, siesta, pocztówka z podróży służbowej, wszystkie jutra*, imago nacja, świeco, waki 1, moja naga, wypite studnie, Nash Bridges..., ochra, świętości, psy rozjemcze, do kawy zamiast croissant'a, kalahari, cytat tygodnia, obieg materii, akomodacja zwierciadeł, dobrego dnia, jedyny erotyk,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1