8 february 2013
bluebezsens
czasem natrętnie brzęczy myśl
wirując ciągle ponad głową
że skoro wczoraj nie – to dziś
może coś zrobię w końcu z sobą
los niespodzianie stuknie w drzwi
a ja urodzę się na nowo
jakiś nastąpi wreszcie fart
który odmieni zwykłe fatum
nie powie mi ponownie – pat
i zdołam wyprząc się z kieratu
wcześniej nim jeszcze trafi szlag
by już na zawsze zmienić status
lecz dzień przemija jakby nic
nie miało się już nigdy zdarzyć
i nie wiem – płakać czy też kpić
omijać albo kruszyć głazy
w ten sposób żyję wciąż na styk
z nocą w obliczu różnych zjawisk
niekiedy sens jest diabła wart
drwi z braku reguł prosto w oczy
i nie wiadomo w co się gra
zanim na kark nie spadną ciosy
patrzę spod rzęs jak spoza krat
wepchnięta w czasu stereotyp
koniec – bluebezsens łapie mnie
i zawiązuje ciasno krawat
lecz choć bez tchu to wciąż się pnę
do światła myśląc że zabawa
dopóty trwa dopóki cień
na zawsze powiek nie przyspawa
23 april 2024
2304wiesiek
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
2204wiesiek
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek
21 april 2024
Picking RelicsSatish Verma
20 april 2024
To Dying MuseSatish Verma
19 april 2024
The VoyagerSatish Verma
18 april 2024
ItinerantSatish Verma