Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 20 august 2015

samoprzylepnie

wysypiałam twój t-shirt. był ze mną 
za dnia karmiliśmy łabędzie. kochają tak 
że kiedy drugie pochłonie styks popełniają 
samotność. w sklepie 
 
z bielizną łaskotał kark a podskubywanie 
przypominało niesforne palce właściciela. przytulał się 
do piersi kiedy puszka ulicznego grajka zadźwięczała 
rozmienianym sumieniem. zaczęło smagać. biegliśmy 
 
pod nabrzmiałymi chmurami 
a on ujawniał przechodniom krągłości 
których nawet ty nie jesteś w stanie ukryć 
w dłoniach. po kąpieli 
 
wybierał balsam i padło żądanie 
obecności na poduszce. szwy drażniły zaułki 
którymi pozwalasz sobie przejazdem 
pobłądzić. parowanie zapachniało 
 
brzoskwinią a rozcieranie aż po 
gęsią skórkę śnieniem o mocowaniu 
na krawędzi zmysłów. podtrzymywałeś 
przybijając do śliskiej ściany. sięgam otarć 
które nie pozwalają na słowo 
więcej. 


number of comments: 27 | rating: 12 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 august 2015

cena marki

nie znoszę jej nie cierpię faktu 
że cię ma. rozporządza rozrusznikiem  
który powinien należeć do mnie. 
  
pomykasz mercem twoja ona audi 
a ja za wami tico. stać mnie na rovera 
ale są bezawaryjne i nie mogłabym liczyć 
że mnie popchniesz.
 


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 17 august 2015

dziś prawdziwych wojaków już nie ma albo zaśpiew do ostatniej markietanki

świat się kręci wokół iglicy maleńka 
stokrotko polna - nie myśl sobie 
tylko uwierz a opowiem ci poligon 
 
visy chcą dorwać pierś ja rwę do ciebie 
wyrwanej wybranej i takiej nieświadomej 
że świat się kręci wokół iglicy 
 
i wokół bandaży żebyś wiedziała 
jak pachnie bohater - nie ma hełmu 
na małą główkę stokrotki polnej 
ale są artylerzyści 
 
bo poligon to nie fitness club 
chociaż się kręci alegoriami wokół iglicy 
- tu ciało sprężyste tam ciał cała armia 
wyposażona w myśli o polnym kwiatuszku 
 
co się wysiewa na linii zasieków 
i tak się kręci wokół iglicy 
że nawet konstruktor działa podziałał 
żeby działało działa kręcenie 
wokół iglicy - nawet w okopach 
 
zerkasz na LUFĘ później na ŁOŻE 
lub też niezbędną niczym niezbędnik 
KOŁYSKĘ ale tym się akurat nie frasuj 
mam sprawny HAMULEC WYLOTOWY 
 
i kontroluję ZAMEK - to twój ci on księżniczko 
poligonowa dlatego nie pojmuję kabekaaka słów 
co płaskim lotem kopią OPOROPOWROTNIK 
kiedy wszystko się kręci wokół iglicy 
ta ARMATA jest wielka! 
 
nie myśl sobie nie myśl tylko uwierz 
a tymczasem 
poleruj… 


number of comments: 18 | rating: 8 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2015

szeregowiec

był taki moment że ciągnęły się za mną bataliony 
chociaż nie pobudzałam werbli. były takie chwile 
ale szeregi same podnosiły larum. dla ciebie 
 
porzuciłam armię zdjęłam materię ze sztandaru
i zaszyłam się na tyłach. do dzisiaj
echo niesie odgłosy szturmów 
ale to nie ja wzniecałam bitwy. wojny wybuchają
i przestawiają rączym pióropuszom w lotkach. 
 


number of comments: 25 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 august 2015

z tysiąca i jednej rozpaczy

jeśli z naszego drzewa pozostał popiół  
a iskrzenie można wpisać między bajki  
dlaczego wciąż czuję cię w sobie. upajasz się  
  
zaprzeczeniami że nie pomieszkiwaliśmy w tropikach. zamówiłeś zimny kontener  
na gorące albumy i krążki z koncertów. nie chcesz żebym była częścią duszy  
drżeniem ciała pikselem wpisanym w pamięć więc jakim cudem  
każdej nocy przynosisz pod okno garść ciem. gaszę światło  
  
bo lękam się oczu dookoła głowy. dręczy odwłok skorpiona  
który dzwoni o bruk. sen o tobie połyka wspomnienia  
pożera dobre wróżby i tu nie spotkasz żadnych krasnoludków 
a jednak bez ciebie jestem niczym  
  
baśń pozbawiona morału.


number of comments: 25 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2015

pętla

na katafalku
pusta skorupa. dokarmiała się osierdziem
z obwarzanka serc ale zeszła 
bez jednego.
 
otulona chochołem
wydmuszka po nosatym pajacu
- toastując żarłaczył i przyszło 
zadyndać na jelicie.
 
odpływanie z kokonu 
a turban niczym 
bandaż oplata resztki projekcji
o stu hurysach na które zabraknie
oboli. przez styks
 
prosto z mostu 
do łodzi jeszcze zdążyło wskoczyć
naiwne truchło sprasowane
tirem kuszone ostatnim uderzeniem 
wioseł.
 
wilgotny zmierzch 
a ja czuwam pomimo
suchej cipki i sahary w oczach
będę
 
wspominać co anielskie 
ale nawet bies nie ma mocy 
lubrykanta 
żeby wytrącić chociaż jedną
miarkę słonawego współczucia.
 
 
 


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2015

ku Ci pa pa

O poezyjo! 
orgii bogdanko ty mi co rano na mleczku warzysz 
kluseczki lane pyzy na skwarce ino nie grywasz mi na fujarce 
panno siodłata 
gęsio zaradna ty południami grzejesz kwaśnicę 
placek uprażysz gacie scerujesz 
ale nie dajesz chwycić za cyce 
damo z lisiczką 
a przed zachodem krówki odcedzisz dolejesz grzańca 
tylko podpłomyk nieco odstrasza i nogi puchną od skurczu w jajcach 
łanio aniele 
skarbie na skale czysta i sztywna jak te obrusy 
co je krochmalisz egzorcyzmami siarką odymiasz względem pokusy 
jesteś mi muzą 
ostaniesz weną pokłony rymem u stóp ci mnożę 
ale jak będziesz sztukę pierdolić to kwintesencję sąsiadce włożę! 
 
- Bolec Literat - 


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2015

Do podusi :)

za trzecią górą gdzieś w ciemnym lesie 
zamieszkał skrzacik co Jankiem zwie się 
kiedyś był drwalem siekierką machał 
chciał dom budować lecz zleciał z dachu 
  
mówiła sowa że spadł z wrażenia 
kiedy wypatrzył ów cud marzenie 
włosy anielskie twarz malowana 
myślał że nimfa no leśna dama 
  
lecz kiedy w oczy spojrzał dziewczynie 
coś nim szarpnęło i po drabinie 
runął jak długi wnet stał się mały 
czary prawdziwe no nie do wiary 
  
co miała w oczach ta białogłowa 
nie wie ni zając ni wilk ni sowa 
od tamtej pory stał się odludkiem 
kto by tam zechciał być z krasnoludkiem 
  
lecz nie wie Janek że w zagajniku 
jest mała norka po lisim smyku 
w niej pomieszkuje polna mysz szara 
kiedyś dziewczyna lecz jako mała 
wpadła w odmęty złego wodnika 
ten się oświadcza dziewczyna czmycha 
łotr za ucieczkę czar na nią rzucił 
i jasne liczko w mychę obrócił 
  
sowa co w gwiazdy często zagląda 
dziób tylko marszczy gdy ją oglądam 
nasuwa mi się takie pytanie 
czy się spotkają i co się stanie 
bajka nerwowa w mocnych rumieńcach 
trzymajcie kciuki za tych odmieńców


number of comments: 24 | rating: 12 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 9 august 2015

harfa albo o szarpaniu zmysłów

oczekujesz aż z ust popłynie lepka strużka. chcesz się sączyć 
przełykany do ostatniej drgawki. sięgasz po tytuł
najlepszego szermierza. sprawdziłam na własnej organice. miałam cię  
  
aż po skurcze posiadając pod piórem dosiadałam 
w słowach obracając lubieżnie oblizywałam się z ciebie. przyjdź  
pod moje okno z nagą szpadą. będę wyglądać cięcia  
w okolicy podbrzusza skoro nie zostało nic  
z profilowanych ostróg którymi jak nikt inny 
ujeżdżałeś nie ciało ale serce syreny. teraz oczekuję tylko rozognienia
przerywanego pchnięciami stalowego chłodu i wyhamowania tuż przed 
żeby po chwili przyspieszyć. mogę droczyć się 
 
między niestosownymi przygryzieniami języka. najbardziej rozchyla mnie 
pewność że pomimo jęków jednak nie przestaniesz. oczekuję wyciszenia 
zanim zdecydowanie dobijesz  
do ostatniego bastionu i zdążysz skłamać o febrze 
która dopada podobno nie tylko lędźwie. a teraz odsuń się 
 
chcę zapomnieć  
że byliśmy na oddech.


number of comments: 11 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 august 2015

zdeklarowana

znam słowa które wywabiają spod ziemi 
parujące gejzery zwroty powodujące zawroty 
biegunów i potrafię dotykać 
w miejscu szwów żeby obracać 
najdelikatniejszymi atutami ale  
  
nie klękam


number of comments: 9 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 august 2015

bocian

a kiedy zapragniesz powrócić ucieszy się zdezelowany komin 
na którym chrust oczekuje przywrócenia świetności. pamięta 
że tylko ty potrafiłeś tak wymościć gniazdo. wyglądając przez okno 
wietrzę pierze żebyś poczuł że jestem z tobą chociaż dzielą nas 
horyzonty. przesypuję przez palce puch wyobrażając sobie 
że to twoje włosy. poprawiam niesforny kosmyk 
pod którym w mimicznych zmarszczkach zapisane myśli. obiecaj 
że kiedy już zechcesz pobyć wyartykułujesz te najprostsze 
a złote zachowasz na kolejną rozłąkę. wiem o tobie więcej 
  
niż zeszłej wiosny i nie przeszkadza mi że nie przynosisz dzieci 
ani kolorowych snów o wspólnych tropikach.


number of comments: 14 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 6 august 2015

zabawy z temidą

nałożyłeś opaskę zawoalowałeś oczy. wyciągam ręce 
potykając się o szale z przysłoniętą samotnością i nagim pożądaniem. kręci mną 
i obraca niesprawiedliwa ziemia. wyczuwam piłę w twoich rękach  
krwawe wióry kochanie wyglądają wyroku
za to że zamiast miłości zwiastowały rżnięcie. 
  
moja ciemności 
boję się  
 
bagiennej otchłani przecież niosę kruchość tulę
w dłoniach przeświecalne serce.
 


number of comments: 15 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 1 august 2015

kolejny przechłodzony świt

tyle słów tak wiele obrazów 
a nie potrafię uchwycić twojego profilu 
rozmywasz się giniesz 
w spoconych porankach 
  
może zbyt intensywnie wysypiam cię w sobie 
schowanego za migotaniem przedsionków 
przytulonego do piersi nachylonego 
nad łonem gdzie osuwasz się mój pępuszku świata  
po linii bioder ku ogrodowi 
który dawno nie zaznał czułego dotyku sadownika 
  
tyle nadziei tak wiele oczekiwań 
a nie potrafię nawilżyć twoich warg podzielić się 
wszechobecną wilgocią która wsiąka samotnie 
w osobne przebudzenia


number of comments: 27 | rating: 15 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 31 july 2015

obserwator albo coś z ornitologii

w rześkie poranki gorące południa parne wieczory tropikalne  
noce  - pragnę  
 
i nie musisz być dla mnie 
mocarnym atlasem półboskim achillesem zmysłowym parysem 
  
wystarczy że popatrzysz jak oczekując kwilenia wiję
na surowej skale


number of comments: 13 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 july 2015

na tytuł mnie nie stać

może lepiej nam było w getcie. woda niczym rynsztok a rynsztok niczym 
kiedy chleb czarny jak moje warkocze i niezbywalny jak twoje rude dzieci. 
żeby tak nie darły gąb niedomagały bez mleka i miodu żylibyśmy. gdybali 
zgodnie dymali dozorcę który stróżował całkiem koszernie chociaż przaśny. 
baranie! trzeba było nie dozorować stróża tylko czekać na Mesjasza. 
pustostan nie Eden ale piwnica kryta dechą. a propos owieczek - 
  
podobno Jezus też był rudy. nigdy się nie przyznawałam ale ja w Niego wierzę 
i nie wierzę plotkom; był śniadym brunetem o którego się modliłam 
ale jakimś cudem wyżebrałam ciebie. wiem wiem - Bóg nie zna dowcipów 
o totalizatorze. na nieszczęście ty się ciągle kiwasz a ja nie mam szczęścia 
do typów na chybił trafił. 
  
dosyć wypatrywania gwiazd romantyzmu reumatyzmu też nie wyglądam 
dlatego poszukam wyspy. obiecanej w kalendarzu przez okres ochronny 
a ja nareszcie mam i kalendarzyk i okres. aha; kapelusz pod ławką puszka 
na ławce a dzieciaki poszły się bawić w doktora. no co się tak gapisz? odłóż 
tę poobijaną trąbkę; przecież bardziej brudne i obrzezane niż moja kiecka 
i twój pogrzebowy interes - już nie będą.


number of comments: 13 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 23 july 2015

źródełko :)

maleńki smuteczek i torcik bez świeczek
ogromne potrzeby i pogoń za chlebem
guziczek pętelka głęboka studzienka
a nad nią Kasieńka wygląda Jasieńka
 
historia jak z bajki pęk loków i lajki
że ciągle wpatrzona choć woda spieniona
od blasku jej oczu od kłosa w warkoczu
studzienka aż pęka w niej nie ma Jasieńka
 
gdzie jest ten jedyny pytają dziewczyny
w tym lustrze zaklęty ach co za wykręty
Jasieńku Wodniku tu chłopców bez liku
przybywaj o świcie po swą gołębicę
 
niemądra dzierlatka co wbija się w latka
i czeka w wypiekach a czas hen ucieka
zostanie przy studni aż wieś się wyludni
poczeka na Jaśka bo taka z niej Kaśka


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 july 2015

kołowrotek

a kolorowe szkiełka imitowały witraże. patrzyłam ze środka 
piaskowego zamczyska. świat wydawał się układanką 
w kalejdoskopie szczęśliwych zrządzeń losu. nie musiałam ubarwiać 
każdego dnia bez ciebie. wierzyłam że zjawa z przeszłości
która straszy bezdomną miłością utkaną z babiego lata ma moc
rozpinania tęczy żebyś mógł sięgnąć baszty. u bram nikt nie zawołał
 
a budowla runęła pod naporem fali. zniknęła ostoja 
dla wielobarwnej puenty bo kolorowe szkiełka tylko imitowały witraże 
przez które patrzyłam na pusty dziedziniec. nie było świata 
z kalejdoskopu tylko czarno-biały obraz po przypływie
który odbiera szczęśliwe zakończenia.


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 17 july 2015

z monologów przy Nanine /tryptyk/


(I) - Wyprostuj się

 
Zaniechaj modlitw do kamieni nie klękaj
przed kwiatami Proszę nie daj się 
zwieść kameliom Żarłoczne korzenie 
bezskutecznie sięgają chromego ciała 
przez które stoję duszą obok Przy nikim
 
bo kimże jesteś albo kim byłam i skąd 
miałaby się brać boża łaskawość 
kiedy nawet najdroższy nie wysłuchał 
 
za życia puchu miernego miałkiego prochu 
po nim a jednak świadomość żywa Właśnie tak 
doświadczamy: ty namiastki ja nieskończoności
 
piekła Straciłaś posadę wtedy utraciłam
Armanda a jednak posiadamy tak wiele 
wspólnego w niczym I niczego i nikogo 
do odzyskania
 
 
(II) - Wianki
 
Zerwij ze mnie kwiaty i podaruj 
dziewczętom niech wyplatają 
dla pierwszego o brzasku Mnie 
niedany przecież
 
puszczałam się niewierną rzeką chociaż 
oddałam temu jedynemu Tak jak on zerwij 
zedrzyj wreszcie aż po skończoną niepamięć
 
 
(III) - Spod monolitu
 
Przychodzisz wiedziona sercem chociaż odeszłam
w niekochaniu Twoja obecność orzeźwia kwiecie wygładza 
szorstkie epitafium Kiedy płaczesz litopsy zakwitają 
ciężarem człowieczego milczenia Opowiedz wioskę Nanine
ogrody i tamto wzgórze Zrzuć ze mnie fałszywe kamienie
w których zaklęte pamiętanie o przerdzewiałej magistrali 
rozhukanego Paryża


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 june 2015

sztuka strojenia

koncertują cykady: siedzę na ostatnim pieńku 
w nocnej koszuli która opływa tylko twoje zakamarki. czekam 
aż podejdziesz i sprawisz że będę 
pierwsza. pokaż mi jak się wsłuchiwać 
 
w leśną wirtuozerię. naucz boso stąpać po wrzosach. poprowadź 
do takiej dziupli gdzie ogień w kominku stęskniony 
kubek kakao i karminowa pościel zasłana oczekiwaniami. 
  
te o brzasku ciekawią najbardziej. poznam cię 
po zachłannie zsuwanych ramiączkach. przez namiętne kluczenie 
strunami wiolonczeli zakoduję w jedwabiu
testosteron.
 


number of comments: 6 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 june 2015

z wizytą

fascynacje odciągają od gniazda 
albo robią za kukułki ale bez obaw 
nie podrzucam jajek. przybywam wieczorem 
 
kiedy ze strachu przed utratą ciepła domykasz okiennice. zjawiam się  
jak dobry sen w nadziei że zostawisz uchylony lufcik 
dla wychłodzonej turkawki i przyjmiesz pod wymoszczoną strzechę
parę zagubionych skrzydeł. będę niema nie zbudzę domowników. wykradnę cię tylko 
na krótką wędrówkę brzegiem rozgorączkowanego serca.


wersja beta:


fascynacje odciągają od gniazda 
albo udają kukułki ale bez obaw 
nie podrzucam jajek. przybywam wieczorem 


kiedy domykasz okiennice. zjawiam się 
jak dobry sen w nadziei że uchylisz lufcik 
dla turkawki i przyjmiesz parę zagubionych skrzydeł. będę niema 
nie zbudzę domowników. wykradnę cię tylko 
na krótką wędrówkę brzegiem serca.


number of comments: 20 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 june 2015

nasza chwila ten moment

kolejne rozdroże a jedynym kierunkowskazem 
zakręcił ranny sokół. był na wyciągnięcie ręki 
ale nie potrafiłam zatrzymać tej bliskości. 
  
popatrzył na mnie zjawiskowy ptak pod ścisłą ochroną 
i zostawił po sobie pióro. podnoszę delikatnie przytulam 
do ust żeby złożyć ostatni pocałunek. przez moment 
poczuć zapach wiatru poznać namiastkę podniebnych 
wojaży. 
  
miał wiele do przekazania ale tylko zakręcił 
azymutem i teraz nie wiem już w którą stronę patrzeć 
jaki kierunek obrać żeby raz jeszcze skrzyżować spojrzenia  
poznać historie blizn i zrostów i nareszcie razem 
odkażać każdą świeżą ranę.


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 june 2015

pakt

zbyt duszno w złotym laurze? zawsze możesz odrzucić
nie tracąc głowy. nie chcę cię 
 
przewiązanego odświętną wstążką ani codziennego
z listkiem na biodrach. a propos przysłaniania: w zbroi 
 
bywa bezduszniej niż w wieńcu. bądź dla siebie 
ekshibicjonistą - przymknę oko - ale bądź i się porozpieszczaj. rozbierz 
z wczoraj obmyję cię dzisiejszą rosą. razem zaplączemy się
w jutrzejsze strugi deszczu. przy mnie prześpisz 
 
ostatni pociąg i poznasz smak bezdroży. odrzucisz zarumienione 
marzenia - tak - nie będzie rozkosznych poranków 
po zasiniałych nocach. w zamian obiecuję że poczujesz
nas niejednym zmysłem. z palcami w wazelinie
nie pozwolę ci przegrać z korozją. wiesz
że ściemniam? a jednak podpisujesz 
 
- śliną.
 


number of comments: 10 | rating: 8 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 20 may 2015

prośba

zanim zwiniesz się w kłębek poszukując początku
na zakończeniach nerwów nie przegap impulsu 
który swoim tempem pozwala składać dłonie
ale nie w domek dla ślimaka. uważaj na obrastanie
 
chityną i wznieś się proszę ponad pancerz 
żebym mogła uścisnąć. nie poznasz smaku 
bezdroży z chałupą mięczaka na grzbiecie.


number of comments: 15 | rating: 14 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 4 may 2015

cicha bocznica albo głośna kropka

szeptucha ciężko odrzuca lekki grzebień
z kości słoniowej. już nie będzie rozczytywać
barwnych kosmyków. rozkłada bezradne 
ręce nad puklem bezpańskich myśli: puste
 
i takie ciii sza sza. nikt nie tłucze
szklanek nie zgarnia rozsypanej
soli. leży na progu obok cukru i siarki
nieprzybita podkowa. zabrakło guseł 
 
żeby cofnąć albo tylko sercem przekierować
słowa jak parowozy na mniej ślepe tory. para
uszła bocznicą omijając gwizdek. niemy
 
peron na zapomnianym dworcu. bezdomny czas
zasnął pod ławką. zabrakło czcionek na prozę
i nikt nie pochyla się nad wierszami ale jest tekst
ponad pojemną i całkiem głośną KROPKĄ.


number of comments: 12 | rating: 13 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 30 april 2015

mistrz ikebany

najpiękniejsze rozdawałeś spragnionym muślinu 
który ścinał rozmarzone główki. w poczuciu spełnienia
po kolejnym podboju wyposzczonych rąk głodnych  
twoich kompozycji. stałam obok 
 
z pustym wazonikiem wpatrzona  
w zręczność alabastrowych dłoni 
oczarowana finezją gestów mową sprężystego ciała 
ale nigdy do mnie nie przemówiłeś 
czerwoną różą. tułam się 
 
po ostatnim rzędzie z przeznaczeniem w dłoniach 
kupione gdzieś w markecie 
żółte tulipany.
 


number of comments: 14 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 april 2015

bez podszewki

jestem kolorowym ściegiem. biegnę z tobą 
w bluzie z kapturem. chowamy się 
przed szorstkim światem hałaśliwych reklam  
smartfonów tabletek na pozorną bliskość  
i podobnie karykaturalne szczęście. 
  
kochamy w wewnętrznych kieszeniach  
składając los w dłonie gotowe razem 
wyplatać przędzę. ofiarować sobie to 
czym cerujemy podziurawione mostki.
 


number of comments: 16 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 april 2015

pandemia

powiedziałeś odejdź już 
nie potrafię zaprzeczać jak nikt
przystajesz do zainfekowanego zsuń się
albo zacznij kasłać może wypadnę
 
wracając w siebie uciekam niczym
ostatni ale niepierwszy któremu pisane dochodzenie
po kantach trójkąta
 
ta wilgoć kochanie i słota toczą drabiniasty
bywasz pod żeby za moment odnaleźć i mnie 
na deskach wozu ze śliskiego drewna
które nie powinno krzyżować
 
nieumiarkowanych co przepijają do przystanku 
gdzie oberża pod siedmioma grzechami
kiedy trzeciego jak grypy nie sposób wykasłać 
wszystkie główne niech zniesie ta obłożna miłość


number of comments: 14 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 april 2015

retrospekcja albo retoryczne

- Armandowi -
 
 
jabłoniowy sad: tam najedzeni grzechem porzuciliśmy
lniane koszule. w dolinie rozkoszniał nasz jordan
gdzie z duszą na ramieniu chrzciliśmy chętne ciała
wyznając wiarę w siebie bo przecież chodziło o przetrwanie 
niejednej pustynnej burzy. pamiętasz jeszcze? rozwiązłość myśli 
 
na wzór ostatniego kuszenia albo roztargane drzewo 
którego dziupla skrywała intymności niczym skarb azteków 
wykopany na skraju epoki. biegliśmy w wirtualną erę 
niczym w deszcz mając gdzieś meksyk daty i szerokości 
żeby boso przyprawiać planetę o kolejny obrót. tak pisze się 
 
bitmapowa historia prastarego uczucia które ma siłę
wznoszenia i moc obracania w ruinę. zliczasz cegły? ważysz 
spoiwo? odmierzasz baryczne niże? na widnokręgu 
wśród łatwopalnych słów dwa cienie turlając się gonią horyzont. niedojrzałe 
owoce zerwane przed czasem przez porywisty cyklon: co w nas
 
z tamtych gejzerów? tylko szlam i garść popiołu? w pamiętniku 
bladozielone notatki wciąż  pachną papierówkami i obietnicą 
że nie przestaniesz wpisywać mnie w siebie. dlaczego nie dostrzegasz
kolorów? rozciągasz panoramę na czerń i biel. składam pocałunek
jak pieczęć pod ostatnim słowem z twojego zero-jedynkowego e-booka.


number of comments: 22 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 april 2015

moja eM

jest silnym mężczyzną z rodzaju 
kobiecych wędrowniczek Pojawiła się 
w błyskach piorunów wychyliła z puszczy Miała zielone 
kosmyki i orzechy w oczach a angielski podbródek 
otulony szczeciną Nie musiałam pytać o imię Było 
 
wytatuowane pod żebrem Dotknęłam żeby się upewnić
że wciąż tam jest O jedno muśnięcie za daleko Speszona
 
poszybowała nad Berdyczów pozostawiając mnie
w środku burzy Zaszyłam się w lesie
z nadzieją że odzyskam zieleń ale 
jej promyk dopadło fatum Odebrało orzechy 
i już nie będzie mi dane pieścić 
 
silnej szczeciny na delikatnym
angielskim podbródku
 


number of comments: 12 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 april 2015

w dzień co następuje

kibol goli potylicę pod dziarę sentencji łacińskiej; jedynej jaką zna 
ten kudłaty przy murze poznał więcej dlatego spina usta w cegłę kiedy 
ciotka weronka decyduje się na permanentny makijaż; też chce pocierpieć 
i teraz będzie gotowa; jakby co 
 
tamtej kobiecie potłukło się lustro tak że nie było co sklejać; na progu kuchni 
chłopak odebrał telefon i po prostu nie wyszedł pod trzepak; nikt nie zauważył 
bo kołnierzyk z odklejonym uśmiechem i flagą pod pachą wpasował się w kadry 
gdy w tym czasie jakaś matka paliła nocną koszulę; już nie będzie spała 
 
w hałas 
 
syreny wyją od umierania dzwony pękają 
dymi się w szkle przelewa i tylko kutas czas nie staje 
ale strzela fleszami z nadpalonych knotów 
a przecież - 
 
kwiaty bezszelestnie odchodzą od korzeni 
drzewa umierają w szeptach korników 
pożoga stapia dzioby w niejednej koronie 
na cmentarzysku nawet słonie opuszczają trąby - 
 
tutaj cisza pod kolanami 
zapomina zmilczeć 
 
 
______________________
 
11 kwietnia 2010


number of comments: 37 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 2 april 2015

***o symbolach

nie dzielmy się niedzielnym 
jajkiem ale codziennie częstujmy 
Nowym które potrafi przytulać 
Ziemię do Nieba i nie tylko 
Słowem i niekoniecznie po 
burzy 
 
w koszykach w plecakach ryby różnobarwne 
kłódki spod mostu teraz na łuku 
Dawida


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 march 2015

Algebra

Tak wiele prozą powiedziane
a wciąż nie bliżej nam lecz dalej
w naręczach wierszy pokutujesz
z ogromnym żalem dziś rymuję
 
i nie zbuduję żadnej twierdzy
i nie zatrzymam cię frazami
ani sekwencji całą garścią
jesteś już cieniem coraz dalej
 
przebiegasz obrzeżami myśli
topniejesz lodem na języku
może byś chociaż mi się przyśnił
przecież nie zastawiłam wnyków
 
mogłabym wyśnić nasz ułamek
zmieścić uczucie gdzieś pod kreską
a licznik oddać ci kochanie
żebyś zaprosił po sąsiedzku
 
poczułabym się bardziej ważna
obdaruj proszę mnie swym czarem
a potem odejdź wraz z porankiem
czas wskaże jak postąpić dalej.


number of comments: 28 | rating: 12 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 march 2015

Akty niestrzeliste

Chrystus piechotą przeprawił się przez wodę podobno
pokonał kręgi wiary i kartę dziejów Moja prababcia też 
przekroczyła Bug żebym dziś mogła napisać: Warszawskie Dzieci
nie pochodzą tylko znad Wisły - biorą się
z obrzeży mapy Pytasz czemu 
 
nie całuję prałata w pierścień a biorę
w usta Zastanawiam się dlaczego adorujesz 
za popem wokół ołtarza chociaż znasz smak
łechtaczki W akcie pojednania
może weźmiemy cywilny Uświęcimy profanum
aktem z liberalnego magistratu


number of comments: 28 | rating: 14 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 march 2015

allo?!...aaa psik...!

nie! nie chcę chusteczki. podaj mi podsuń 
swój rękaw. wypłaczę się przez smarki 
zniewieściałych facetów i męskie baby. tak! 
mam to w nosie. nie! nie wiem skąd. są 
i mnie tarmoszą. tak! za wiersze. 
 
radzisz żebym kichała? bo ty mówisz 
i masz!


number of comments: 11 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 22 march 2015

czarne perły albo północne safari

kolejni powinni zawrócić zanim wyruszą 
albo wyruszyć żeby nie zawracać 
silni wiarą że im się upiecze 
  
na cenie słońca topniejącego 
od ran okładanych lodowatą 
kalkulacją: jak długo jeszcze  
 
otwierać je newsami  
bo łzy muszą byyyć  
świeże 
  
  
_______________________ 
  
marzec 2015


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 march 2015

niefiskalny

podliczę 
cię jak żadna ale nie wystawię
rachunku wzorem każdej poncjuszu 
ukrzyżuj mnie nawet
nie poczuję
 
poddaję
serce hibernacji i spowalniam myśli 
o smogu w oczach o ustach szeroko
rozochoconych które nic nie kosztują
 
dziwki 
odcinają kupony
od hossy mam więc udziały 
w bessie a ty w klapie 
kolejny znaczek z miedzianą magdaleną
 
drogi
szelągu coraz taniej brzmisz coraz drobniej
brzęczysz

__________________________________________
 
https://www.youtube.com/watch?v=JmKLT59cTIc


number of comments: 8 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 march 2015

z miodów pitnych trójniak albo grzaniec na trzy hausty

pielgrzym 
 
 
miłował mawiać że nie jest z tych ów
o których lepiej nie mówić z zamiłowaniem 
rozmiłowywał jej okolice a przecież była z tamtych 
do przemilczenia. pozwalał sobie
 
nie najlepiej do niej przemawiać: popisywał się
znajomością połowy kasty do której nie należała. jak on
blisko przylegający chociaż nieprzyległy. popłynął
chłodnym szlakiem z gorącą
 
obietnicą nieopisywania kolejnych bożych ciał. znali swoje
miejsca święte potrafili na odległość. widokówek z wysp
uczepiała się tak kurczowo jak on oburącz chwytał
życie pisząc: wszystko kosztuje nawet znaczki 
kiedy cenę wyznaczają krzyże. przy czwartym podobno
najlepiej płacą.
 
 
 
całospalenie
 
 
nic się nie wydarzyło: pod strzechą skutki
chwilowego załamania aury. zalana piwnica
nie zagraża fundamentom. budowla oparta
o kamień zniesie niejedną nawałnicę.
 
nic nie było: słabsze dni zbyt mocne wino
i rozszumiały się wierzby kuszące
zakazanymi gruszkami.
 
ty jesteś Piotr wierny Marii znany z wyrzekania się
myśli błądzących po Magdalenie. nadszedł czas
powrotu do Marty. po drodze kilka bezimiennych
odsądzanych od czci tylko dlatego że dawały
wiarę nie pytając Quo vadis.
 
nic się nie stało: moment niestabilności i zalana
Minerwa niezdolna ciskać piorunami. nie takie padały
po drodze do Emaus. ciebie obeszło przemienienie
zbroi w oślą skórę Kapitolu w pustynię ofiary w winną
igrania z krzesiwem.
 
 
 
wakat w nosie wolność w garści czyli Bóg honor i obczyzna
 
 
przepłaciła jak za egzamin na prawo
jazdy: oblała za pierwszym razem
olewając pozycję kolejnej do gniecenia
przez wykrochmalonego instruktora.
 
przebierała żeby się pozbierać ułożyć
w rabatkę wonnych róż ale
to wymagało nawozu: dużej ilości
banalnego gówna. zainwestowała
 
w odór i tandetną garderobę
niskobudżetowej premiery
na deskach 
 
żeby zaistnieć w burlesce stać się
kwestią nieistotną dla ust 
krytyka na miarę egzaminatora
 
pierwszego odjazdu.
 
 
__________________________________________
 
 
https://www.youtube.com/watch?v=CSyyl97nQeg
 


number of comments: 10 | rating: 1 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 march 2015

Drzwiczki

Kukałeś zaklinając pomyślność
w klatce ciepło ale bezwietrznie
Niegłodno jednak przyziemnie
Quasi Eden brukowany różnicami
na miarę Wielkiego Kanionu

I popatrzyłam a lustro strzeliło
focha Zebrałam niemal sto
odłamków po uderzeniu
spóźnionej wiosny I uchyliłam


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 march 2015

Cukrówka

Jeśli rośliny lubią słuchać 
to przecież nie znaczy 
że potrafią myśleć.
 
 
Napisy powypadały z nawiasów. Zbyt wolne 
zaskrzypiały wielkimi literami. Nie wczytuj 
się tak nie wsłuchuj. Jeżeli musisz porzucić 
niech to będzie chityna 
którą postanowiłeś obrosnąć. Już czas 
 
przemianować może nawet zredukować 
wiarę do rangi czczego domniemania. Uczucie 
nazwijmy po imieniu; biologią chemii 
żeby współczynnik prawdopodobieństwa 
nie zakłamywał odczytu. Jestem zaborcza 
dlatego potrafię zazdrościć 
 
Wojaczkowi. Miał swoje szklane damy ciche 
rozsądnej pojemności. Białe myszki szeptały 
a on im przestrzeń odstępował kolczyki 
nakładał. Ech życie 
 
może zapętlone u puenty 
ale stać go było na dragi sznur 
ciasny jednak na własnej gałęzi. 
 
A po tobie jakie powidoki? Rwetes w konarach 
głośniej niż we włoskiej wiosce. Busz i dzikie zachody 
gdzie najarani szamani coś pierdolą 
o oczyszczającym deszczu. Nawet szczury pouciekały 
do biur i zapieprzają za niszczarki. Nic tylko pokląć 
w cichym kiblu 
 
kiedy na wzór chińskich tortur 
w milczeniu sondujesz splot bezdusznie 
obracasz gorącymi trzewiami. 
 
_____________
 
cyt.własny


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 march 2015

Syzyfie wtoczyłeś kamień: bezrobotne Niebo pyka ze złodziejami w pingla

Antek się wreszcie wyżenił kiedy Tośkę wybudzono 
ze śpiączki. Pan Gienek znalazł dom i przygarnął Kajtka 
po detoxie a ja jestem proszę ciebie przerażona. Pustką 
po moich podmiotach lirycznych. 
 
Łatwiej pisać kiedy się wszystko pieprzy. Można zapalić 
czerwone w tunelu czasem zawracać wykolejone pociągi 
przekierowywać myśli na jedyny właściwy tor. Czuję się 
cholernie poskładana w rubika. 
 
Nawet komornik nie zagląda odkąd spłaciłam dług 
za energię. Jemu też jestem potrzebna jak to koło 
ratownikowi po sezonie. Został mi jeden spory nałóg 
pisany wielkim zaimkiem. Walkę z wiatrakiem 
oddam walkowerem. Na wzór Ikara 
 
możesz eksponować ramiona kolekcjonować 
woskowe trofea zamiast dobrej puenty 
tłuc między żebrami zardzewiałym śmigłem. 


number of comments: 12 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 march 2015

z pasji

jestem z tych które nie potrafią 
kiedy słowa jak metal o metal 
dotkliwiej niż gwoździe 
 
odwracasz się 
tylko po to żebym mogła kolejny raz spojrzeć 
na krzyż i rozpiąć na nim zawiedzione ramiona 
 
przez nie i nieprzerwaną siłę piszczeli 
wciąż się podciągam rozpaczliwie wypatruję 
gąbki z dłoni i nie wiem już co gorsze 
pragnienie czy rozczarowanie 
 
w oczekiwaniu na włócznię 
cierpliwie przeliczam drzazgi 
z twoich ust 


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 march 2015

Niezbyt kolorowy jednak wybór

Jest prosty a relacje przypominają spiralę
której się pozbyłam. I tak nie zabezpieczyła
przed przewijaniem. Jak w starym kinie

trzymasz mnie za rękę ja ciebie za słowo
pewnie doczekamy kolejnej premiery. Razem
chociaż podzieleni na role. Gram w kronice
ty stoisz za obiektywem kontrolujesz napięcie
żeby nie wyrastało ponad
czarno-białe kadry. Milimetr po milimetrze

tracę czucie w języku jednak tobie się udaje
zachować dobre samopoczucie. Do mnie należy
poczucie humoru prawo wyboru żelu
i sucha cipka.


number of comments: 14 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 9 march 2015

Dzień - Bies Kobiet

niech pan się czule dziś odpieści
język mam suchy od spółgłosek
myśli kołaczą w inne wrota
a pan ma w nosie brzydki włosek

nie; no nie mogę się przekonać
słuchamy całkiem innej muzy
pan mi Conrada zacytował
ja mam w ruletkę spore długi

co do wymagań proszę pana
niejednorodna chemia spala
zakwasem grozi z rozgadania
w zasadzie kawał z pana W...ałła

wiem że zażywa pan pasjami
"niebo" niebieskie już od rana
proszę pochować te pensetki
nie będzieM szukać w stogu siana

słowa wilgotne w dzień marcowy
pod pomnik Łajki przekieruję
w kosmos popłyną ansów litry
pan mnie tym wiadrem irytuje!

żuraw też studni nie rajcował
ceber drewniany - ja piórkuję!
inny zasysa a ten chlipie
w pompę drągala przemianuję

coś pojechało nie do rymu
pociąg ostatni też odchodzi
ale na skrzydłach; żeby Pan Mój
toczył co panu nie wychodzi

słońce to taka kula ognia
pan chyba nie zna się na kulach
pewność mam przy tym; były korki
kiedy pan zdawał "o figurach"

przysięgam na ten kamień Łajki
że grzeczna będę mniej mobilna
niech pan nie pisze piórem lepkim
w postanowieniu wytrwam pilnie

żeby te mdłości ustąpiły po
wersach na podusi w glutach
a słowo daję; w klasztor pójdę
boso lub w ołowianych butach!


number of comments: 13 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 january 2015

Sterylny II albo na wikinga

a rowery w stojakach bez kłódek
na niepotrzebnych bramach i żadnych płotów
kargula pawlaka ani ojca kaśki 
co to wysoko grodził. możesz być spokojny 
 
i o swój szczepek oliwny. im dalej od słońca tym bliżej
rezerwatu dlatego nie spotkasz wolnej sarny
objadającej plantację. w jula milczą bramki
nikt nie strzela 
 
samobójów wiesz -  husqvarna służy do pielęgnacji
ekosystemu i nawet tarantino potrafi
sobie odpuścić kręcenie
obrazami celem przebicia
sztuczną juchą scenarzysty autentycznej masakry 
piłą elektryczną. a kiedy zapytasz
 
o złoty środek szwed nie skojarzy z ostatecznym strzałem
bo w żyłach barbarzyńska niepamięć 
o utemperowanym sąsiedzie bezrękim złodzieju krwawym
jeźdźcu pozbawionym myśli. czysty kraj i taki neutralny
no nie?
 
zwłaszcza w oblczu zlizywania z palców 
plam po kartkowaniu
starego testamentu.


number of comments: 13 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 january 2015

azymut - aż po pętlę

z kredą w ręku. wszystkie betonowe płyty noszą twoje imię. nosi i mnie 
kiedy nie ma dokąd uciec wzrokiem. bezradnie podnoszę na obojętnych 
podróżnych. szukam żeby po raz kolejny nie znaleźć. potykam się 
o gąszcz zelówek skąd tylko wrastanie w przystanek. 
 
pożądany tramwaj lubieżnie wygina tory stękają. odjechanemu tłumowi 
jest tak dobrze jak nam nie było dłużej napisane: na tym chodniku 
tłok i gwar a ja zapominam czym pachniesz zaraz po. obijana 
między ramionami zupełnie obcego mężczyzny. 
 
spoconą nocą nie dojdziesz i dniem nie dojedziesz. tam 
pod semaforem nieobecna pasażerka w zaspanej podkoszulce 
skreśla kolejne kółka żeby krzyżykami zabijać czas. całkiem 
przeczekana i taka zielona - z ręką w kredzie rysuje czerwone 
 
stop. 
____________________________________________________ 
inspira - http:/www.youtube.com/watch?v=i0J6iq-C_YQ


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 28 january 2015

Krótki sen o abnegacji

A kiedy już się stanę i tobie stanie 
się drzemka; według słów przysięgi 
podzielimy ten karton na dobre 
a na złe pluć będziemy. Przed siebie 
 
patrząc w przyszłość 
z perspektywy chodnika 
lepiej widać. Zabiegane podeszwy 
 
przepędzimy jednym machnięciem 
splecionych dłoni. Beztroskę 
rozdzielimy tym na świecznikach 
ciemniej niż pod latarnią. Zaśniemy w kącie 
 
wolni od snów o kontach 
a lewe prawo mamony 
już nas nie skaże 
na prawe kostiumy i garnitury. 
 
Tak bogatych w nieposiadanie 
lis nie podejdzie a i wilk ominie 
i nie opuszczą dziury w kapeluszach 
pełne bożych krówek zwiastujących mannę. 
 
Dlatego nie nam obawiać się 
głodu i samotności też 
roześmiejemy buzię. 


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 19 january 2015

siii ekierka

w dłoniach
i geometryczne ruchy rozgorączkowanej stali 
żebyśmy już nie stali pod swoimi obrazami 
niestali w wierze że przemówią
 
niech nic nie wystaje z ram więc
w ramach porządków po
żądni porządnego uporządkowania 
rząd po rządku wycinamy
się z siebie
 


number of comments: 21 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 january 2015

westchnienie grzesznej masochistki

wielkieś mi uczyniła pustki pod klęcznikiem moim 
moja droga Sutanno tym zniknieniem swoim 
 
mnogo w nas a jakoby nikogo nie było 
jedną fioletową Stułą a tak wiele ubyło 
 
dziś Młot twój w całej ozdobie wspominam i opisuję 
bo tęskno po tobie 


number of comments: 12 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 january 2015

kawa z deszczem

Tobie ASie



obrazy zza firanki. bez obrazy
ale przewidywalne niczym 
napar z ekspresu. decydowałem 
 
tylko o ilości ziaren i jak mocno będę 
pod ich wpływem stąpać żeby pobiec 
a nawet pofrunąć w siebie. na spotkanie 
lustrzanego odbicia. bawiło się mną wzorem
 
beczki śmiechu - wiesz - wtedy jeszcze chwytałem się 
marzeń bliski stanu odklejenia 
od parapetu. z paletą w dłoni można 
jednym ruchem pędzla szerzej rozchylać panoramę sięgać 
rozleglejszego horyzontu żeby porzucić
okienne ramy. stańczyk którego rozpoznałem 
 
w sobie odstawił farby zmył z dłoni tęczę. przysiedliśmy 
nad brzegiem rzeki a on wskazywał obłoki 
skąpane w płynnym zwierciadle. nic nie było
 
na wyciągnięcie ręki - wiesz - rozpadało się
i zobaczyłem ziemię w deszczowym uścisku
z niebem. i zrozumiałem że doświadczam
nie odrywając stóp widzę 
bez różowych okularów. most
 
z którego nie muszę skakać w dół 
żeby dotknąć tego co ponad. niezwodzony 
fantazyjnymi kontrastami znów stoję 
za firanką. ze mną słodycz latte we mnie
gorzkawe wiersze.
 
 


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 31 december 2014

Wieś tematyczna

Armandowi



Glajtem ponad młynami Kładem przez skansen 
gdzie Frasobliwy krzyżuje drogi rozpamiętując rozjazdy
żeby w opłotkach wysłuchiwać skarg wypatrzonych 
za tobą oczu Zabrakło łez 
 
nad mijającym dlatego nie zamrugam
Do Siego z którym znowu przyszło się witać w zajeździe 
Pod Zziębniętym Kominem
 
bezpański zapiecek i sękata ława w puste misy 
nie zwiastują ocieplenia przy nieporuszonej 
pierzynie Gaśnie łuna nad jeziorem 
ostatni kłusownik dusi palenisko Tak jak ty 
wszelki ślad po zapomnianych 
sidłach Jestem tutaj żeby pozostać 
niepodebraną zwierzyną


number of comments: 28 | rating: 16 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 october 2014

ciepłe hulahopki albo sezon na antygwałty

jesień jesień  
  
nie znoszę rudej dziwki w stanie odmiennym 
zamiast rodzić uśmierca 
grabię martwe liście na wypłowiałym trawniku 
  
wypalanie nie użyźnia a jałowy dym 
tylko morduje pędy ozon i moje libido 
  
jestem zdarta do kości skąpa dla drapieżników nawet  
pasożyty spieprzyły do wdzięczniejszego żywiciela 
  
mówią że złota a ja dodaję: chujowa pogoda wredna meteopatia 
nawet kiedy przestaje smagać i tak padam na pysk 
  
prozak popijam myślami o wiośnie wtedy nos mi zakwita 
a feromony łaskoczą w pięty 
 


number of comments: 22 | rating: 19 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 26 august 2014

z zakamarków - nie przyjmuje się darów od nieznajomych

w tamto południe
umarło dla mnie słońce. pozbawiona nawet cienia
cieniem kładę się
do milczącego łóżka. głęboko

w dół zimnieję martwieję żeby nie powielać
czego nie można wykrzyczeć
nawet w noc i w dzień

wychodzą zawieruszone po kątach
szepczą szepczą
przypominając jak bardzo nie wolno
kochać niewczas

to zabija światło.


number of comments: 46 | rating: 18 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 26 august 2014

Skurcze i tiki

Odkąd nauczyłam się oddychać nie tylko tobą
już tak nie boli. Potrafię reglamentować odruchy
kontrolować mimikę i nie dzielić się doznaniami. Piotr też
robi postępy

w pojmowaniu na ile można płodnie nie znosić
czyjejś obecności między nami. Coś mi mówi
że po wszystkim

powinnam sobie znaleźć jakieś zajęcie. Wiesz
skoro nie można transparentnie po żyć
chciałabym chociaż poumierać w sobie
wykrzyczeć cię
z imienia.


number of comments: 14 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 august 2014

Sterylny

Mówią że jest ślepa jednak
wcale nie trzeba przecierać kontaktów
żeby zauważyć brak
przyborów do golenia zjechanego krążka
czy torby na siłownię. Kobiecie niepotrzebna

witamina A żeby dostrzec niekochanie.

Wystarczy powonienie i nieobecność
podejrzanych zapachów. Wtedy wie
że na jej terenie panoszy się obca

którą bezskutecznie spłukujesz
dodatkowym prysznicem zmywasz w kałuży
spędzasz deszczem. Z małych niedomówień
duże przemilczenie.


number of comments: 56 | rating: 18 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 august 2014

Osika albo hospicjum doktora nieszczególnego

Przyszedł nad ranem. Zmierzył temperaturę
wychłodzonych prześcieradeł. Osłabienie. W oknach
rezydenci kratują ażurowymi witrażami. Uciekam
niczym mucha w kierunku innego otworu ale
klamka zdążyła przyrosnąć do martwych drzwi.

Nie musiał o nic pytać. I tak nie wiedziałabym
co odpowiedzieć. Jak opowiedzieć o starej lesbie
samotności. Nie odstępuje na krok chociaż
mijamy się w preferencjach. Mam tylko ją. Teraz
popija kawę z porannym gościem. Wierszem

którego nie umiałam napisać. O facecie
którego nie potrafiłam.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 24 august 2014

trans przez atlantyk

usiądź - proszę przez uprzejmość. wiem że nie upadniesz
z wrażenia. najgorsze mamy za sobą a przed nami
growler oszronione gniazdo uprzedzi kapitana
żeby nie musiał schodzić
ze mnie. ostatni odczuje brak

ciebie i chęci do zmiany kursu. bywają takie jednostki
którym nie po drodze z odkrywcami
dzikich kiedy nie są dziewicze. jednak zdążyłeś
się położyć. wiem jak ciężko wysiedzieć
w jednej. usiądź proszę - bez unoszenia też można
zmienić pozycję.


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 august 2014

palenie gumy

pojechałam po bandzie. za ostro jak na martwą
arterię zbyt otępiała na żywą ucieczkę. zawiodły hamulce
między ołowianą stopą gorącym lewarkiem chłodnym
palcem na ustach. pękałam bezgłośnie miażdżona obrazami
ze wstecznego lusterka: klimatyzowane wnętrze grudzień w środku
lata i czerwień niebieskiego gabinetu na tyłach. czarny tatuaż
falujący na brzuchu tamtej kobiety. odjeżdżałeś w niej
w śmiertelnie euforycznej pozie.


number of comments: 10 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 21 august 2014

takie kwiatki

margaretko moja

bądź co bądź
mówiłeś

oceany otworzymy wszystkie
słońca w płatkach tym czasem

tymczasem

nabrzmiewałam w trymestrach okrąglała nadzieja
tobie wiotczały kolana i twardniały łokcie
kiedy fundament przerasta ramiona aż po żywopłot
między nami cichy staw w ogrodzie

margaretki


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 20 august 2014

malowane okiennice (v) - wiersz ostatni


pisze się we wnętrzu dłoni
zabieranej z obawy
przed niespełnialną bliskością
 
mimo to rozmieszkałeś doliny
na stałe wpisany w życiolinie
które nigdy się nie przetną.


number of comments: 29 | rating: 18 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 19 august 2014

malowane okiennice (IV) - antidotum

niechciane przez pamięć niesforne
kukułki nie potrafią opuścić tylko dręczą
gniazdo tłuką okiennicami
od szóstego wymiaru
 
nie sposób udźwignąć bo wypieranie poza
upychanie pod cokolwiek zawodzi
sen przerasta poduszkę i nie pomaga
zapalenie światła zatrzaskiwanie cieni
w dyskretnym puzderku a trzeba wyspać
 
marę jak jego ostatnią podkoszulkę
sprać insygnia wypruć inicjały wybielić
najcieplejsze kolory
 
ktoś już przechodził
przez piekło więc nie wydarzy się nic
czego by nie znały edeńskie legendy anielskie
przypowieści boskie bajki. wszystko
 
dla cherubinowej często arktycznej
ale docelowo całkiem rajskiej
- spokojnej nocy.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 august 2014

malowane okiennice (III) - próba pH

przed lustrem jak nad niesforną rzeką 
kotwiczysz z przekonaniem a nawet upewniasz 
że nie przegląda się dwa razy nie wchodzi 
w tę samą kobietę. może przepłynie 
 
niedokonalna niezauważalna 
na wzór nurtu wiru albo cienia 
gubionego w bezsłoneczne południe. 
 
nie sposób spiąć ostrych krawędzi 
przęsłami z nagich ramion kiedy filary 
na chwiejnych stopach. strach 
przed kamienistym dnem brukowanym 
gruntem który uciekając każe biec 
 
w pokutnym kapturze na czole spopielonym 
od rozgorączkowanych marzeń spoconych 
fantazji. 
 
mojżesz upuścił niejedną tajemnicę potłukł 
odpowiedzi i nie wiadomo czym jest ta chemia 
wilgotna od kwaśnych czerwieni błękitnych zasad 
bo lakmus wskazuje niejednoznacznie 
na może 
 
a morze 
kocha 
my. 
 
 
 


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 18 august 2014

malowane okiennice (II) - ze wspomnień doliniary

poczciwy syn brat może nawet mąż 
równie szlachetnych kobiet. ciężko przepić do słów 
- uszczknęłam paniom z serc zapieprzyłam najlepszego 
na roku. bach bach i leżę 
 
pod semaforem stukot 
zębów o szyny a przecież tak uważałam 
przy skoku. jak odkolorować sińce wytłumaczyć 
 
guzy i pulsowanie za pętelkami szepty szepty 
o uwalnianiu słodkiej nuty Flowerbomb. rozchodzi się 
 
o ciebie kiedy dobijasz żeby rozbić 
nie tylko moje Etniesy. niczym dróżnik Andrzej 
- ten od wsuwania świętych stóp 
 
w trzydziesty szósty numer bezradności i wymachiwania 
krzyżem przed pociągami niewiadomych 
relacji. to wszystko 
 
przypomina jakieś złodziejskie pieprzenie. zaraz po 
zasypiam przy Stachurze. zrywasz się boso 
w skubniętych przeze mnie wierszem podarowanych 
ostrogach. 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 17 august 2014

malowane okiennice (I) - z zaplecza Edenu

lewitacja w fazie REM unosi ponad 
niedoskonałości. można uchylić lufcik 
w chmurach i dostrzec kontrasty; święci pomykają w hawajkach 
innym Bóg porozdawał kolorowe skrzydła - pocieszające 
że Pe ominęło. 
 
jego nadmiar nadal stoi 
nie ogarniając igielnego ani dlaczego dostaję refluks 
na widok daszka a'la Stallone i że ciebie też dopadają 
mdłości. często zwracamy 
 
zdjęcia korespondencję - słowo. lekko opadam odpadam 
ale bezdomny pan Gienek już czeka w asekuracji 
żeby mnie pozbierać ze wspomnień 
po twoim perłowym uśmiechu. powinno wystarczyć 
na mamrota. 
 
Pe w roli Kaszpirowskiego postawił na wodę i wyjebał 
barek. już nie kontroluję przerobu 
owocowych gumek. udaję ślepą anielicę 
żeby wypracować boski kompromis. Pe w roli uzdrowiciela 
 
zapomina wypieprzyć jednej 
flaszki a ja się nie doliczam durexu. zrywasz kontakt 
z Piekłem w obłokach i odchodzisz - w tej kwiecistej koszuli 
przypominasz śniętego A. który się nawrócił na wspomnienie 
ile we mnie słodyczy nakładasz na twarz kakao 
udając niekumatego Murzyna. trawię 
bez zapojki kiedy dajecie 
z buta. 


number of comments: 10 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 august 2014

Wyprawa

Postanowiłam cię udomowić. Weź moje rękawiczki 
zabierz parasol. Zostaniesz osobistym kleptomanem. 
 
Chcę mieć pewność że nie zmarzniesz nie przemokniesz 
kiedy postanowię spacer w siebie. Tam jestem 
najbardziej wilgotna chłodna bo wymagająca. 
 
Rozpalisz ognisko przez pocieranie. Stara technika 
w wydaniu domorosłego skauta. Rozgość się tak 
żebym poczuła w sobie obce ciało. 
 
Kiedy wyłonisz z sinusoidy euforie i depresje 
urok zsuwanych rękawic porzucanego parasola 
zaczniesz mnie rozkradać od początku. 


number of comments: 24 | rating: 14 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 16 august 2014

Asekuracja

Okrakiem. Udawaliśmy huzarów - pamiętasz jeszcze 
krzesła rżące pod naporem feromonów? A jednak 
zdejmujesz mnie tylko przy nowiu a ja udaję taboret. Mówisz 
że nie ma się o co oprzeć a przecież staram się 
nie być łatwa. 
 
Podsysana między kwadrami dosiadana w kibitkach 
pluję milionami hipotetycznych przedłużeń miecza. Nie będzie 
z nas warkoczyków z niebieskimi wstążkami chociaż kur zapiał 
nieraz. 
 
Mam nadal gładką cerę i brak 
widoków na różowego syna. Piotrze 
przetoczmy aż po krew. 


number of comments: 31 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2014

przystań

wołają góry których razem nie zdobędziemy
więc po co tak krzyczą 
 
przed ścianą puszczy rzucam grzebień
niech zgęstnieje i tak brak w niej ścieżek 
do leśniczówki gdzie gajowy potrafił zmieniać
zły poranek w dobrą noc
 
wiesz; jaskinie zdeflorowane solo nie kryją dziewiczych tajemnic 
a morze - ono tylko wzmaga tęsknotę kolumbów 
skazanych na bezdomne dryfowanie
papierowymi okręcikami
 
puszczam jeden wypełniony słowami
może trafi na przypływ osiądzie na stałym lądzie
i opowie jak zawzięcie do ciebie płynął
skrawkiem przemakalnej celulozy


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2014

I_za gatki

żar w rąsiach 
kołdra namiot 
pod świstak 
w rzeczpospolitą 
zawija bystrzak 
ekran przyciemnia 
redtube to znista! 
głośnik wycisza 
kto zacz? 
 
- purysta 
 
 
 
poukładana 
nawet od środka 
tylko po zmroku 
pas swój zdejmuje 
po knebel sięga 
gdy ma być słodka 
kto zacz? pierdolec? 
no skąd! 
 
- bigotka 
 


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 15 august 2014

ku Ci pa pa

O poezyjo! 
orgii bogdanko ty mi co rano na mleczku warzysz 
kluseczki lane pyzy na skwarce ino nie grywasz mi na fujarce 
panno siodłata 
gęsio zaradna ty południami grzejesz kwaśnicę 
placek uprażysz gacie scerujesz 
ale nie dajesz chwycić za cyce 
damo z lisiczką 
a przed zachodem krówki odcedzisz dolejesz grzańca 
tylko podpłomyk nieco odstrasza i nogi puchną od skurczu w jajcach 
łanio aniele 
skarbie na skale czysta i sztywna jak te obrusy 
co je krochmalisz egzorcyzmami siarką odymiasz względem pokusy 
jesteś mi muzą 
ostaniesz weną pokłony rymem u stóp ci mnożę 
ale jak będziesz sztukę pierdolić to kwintesencję sąsiadce włożę! 
 
- Bolec Literat - 


number of comments: 23 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 august 2014

Spacery

Co mam? Dłonie w kieszeniach 
dziury. Nimi nocą wylatują myśli 
podobne do nietoperzy. 
 
"Idzie na burzę" mówisz a ja łudzę się 
że ta cisza to tylko chwilowe załamanie 
pogody. Gwiżdżę łobuzersko zadzieram 
daszek. 
 
Zaprzyjaźniony wróbel przysiada 
żeby się tylko zesrać i zerwać 
do lotu. Zazdroszczę skrzydlatym 
lekkiego trawienia. 


number of comments: 20 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 14 august 2014

Ptaszarnia

Jestem dziurawa. Przelatują przeze mnie 
jaskółki niezwiastujące wiosny. Sikorki 
straszące zimą i gołębie 
nieprzynoszące pokoju. Słowa - ptaki 
których nie potrafię zatrzymać 
w ażurowych wersach. Świergot wróbli. Tylko 
 
pozazdrościć prostolinijnych fraz 
o potrzebie przynależności do stada. Wron 
krakanie że nie ma takiej dziupli szczeliny 
nie ma i uskoku w którym z braku puenty 
mógłby się zagnieździć rozkukany podrzutek. 


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 august 2014

Instrukcja posługi

Bez względu na pogodę warować 
przy uchylonym oknie czekać 
wzdychać tęsknić. Podawać drób 
faszerowany wyznaniami. Uzupełniać 
dietę o witaminę Pe i podrapywać 
w punkcie Gie. Kiedy się wybiera 
na kicie zapalać światło 
na tarasie a kiedy wraca 
piać z radości. Piłować pazurki 
swoim ulubionym szklanym pilniczkiem 
nucąc przy tym metalową muzę - nie żeby drzeć 
koty ale energicznie wyczesywać 
pod włos grzebieniem gęstym 
od wzruszeń. Czyścić uszka 
wilgotnymi zapewnieniami 
o uwielbieniu nie szczędząc 
przy tym komplementów. Zwierzać się 
z braku piątego palca u trzeciej stopy 
a inność z pewnością zostanie zrozumiana 
i doceniona. Pozwalać na hodowlę pcheł 
oraz na sadystyczne harce z białymi myszkami 
nawet w pościeli. Okazywać podziw 
względnie spolegliwość. Czyścić kuwetę 
deklamując poezję. Oznaczać jego teren 
ulubionymi perfumami. 
 
Tak dopieszczony będzie 
dobrze żarł i nagle 
zdechnie.


number of comments: 29 | rating: 12 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 13 august 2014

DobranocKa albo modlitwa przed podróżą

Być może są takie pojemne słowa którymi można 
wyartykułować ten ż (...) l 
- gdzieś się zawieruszyły 
 
Być może jest taka pełna mowa w ruchach 
którymi się daje wygestykulować ten b (...) l 
- jakoś je pogubiłam 
 
Być może można przetłumaczyć aramejskie zło 
na pojmowane po grecku rzymskie dobro 
- nie znam 
takiego translatora 
 
Być może jestem jeszcze za mała 
w poniżeniu niezupełna w obnażeniu niekompletna 
w przerażeniu a moje zaufanie niedostatecznie 
zrujnowane 
 
Być może nie dostrzegasz we mnie boskiego 
przebaczenia - patrz uważniej - nie mam butów 
dłoni nie mam a dobijam się mocuję z wierzejami 
do tych łąk zielonych strumieni przejrzystych gajów 
cichych gdzie pozwalasz bardziej chromym i tylko boso 
 
Być może już mnie po 
zbawiłeś pozbawiając wiary w Twoje dzieło 
na niepodobieństwo proszę błagam weź sobie 
i pamiętanie żebym nigdy nie za (...) 
wróciła 
 
 


number of comments: 10 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./

Masz swój drzeworyt. Jesteś dębem gładkim płaszczem 
opinasz pień napinasz konary. Ponad Styks nie sięgną 
kiedy ten ruszy kręgami jemu wyjawisz jedno imię 
co wyrywało ostrze osłaniało korę przed samookaleczeniem. W sobie 
odnajdziesz porozmienianą odwagę. Rzece się pokłonisz 
odsłaniając korzeń nie oddasz uśmiechu. Mnie omiń i nie pozdrawiaj 
albo uderz w Zawiszę jak na początku poderwij 
 
legiony. Nie ma niezawodnych kiedy na zawodności budowałeś 
dlatego dostarczyłam spoiwa rozchyliłam kolana. Oddałam siłę 
żeby się z ciebie pachołkowie nie natrząsali. Nie ma sukcesu 
bez werbli. Nie ma 
 
szlachetnych środków na końcówce bata sperma i krew. Wiem Arturze 
zatem ukryjmy łzy. Przytul się póki jeszcze mam cię 
czym otulić przysłonić od wideł. Obmyję twoje członki 
zanim halny porwie chustę spopieli gniazdo w dym pośle 
pióro i stopi rozkraczony dziób. Za każdym razem 
będzie w tobie 
mrocznym puchem odrastać. Po ostatnią komunię 
nie odkupisz alby. Lekko wpuszczony na świecznik 
pod ciężarem ostatniej koszuli pójdziesz za obietnicą czystych 
szmat. 
 

To mówi ta która pozostanie w obrotach 
aż do skończenia Ziemi jedyną matką 
twoich nieskończonych dzieci. Przepraszam 
w obliczu niedoskonałości. Pochyl się ze mną 
do kurwy nędznej albo zajeb żebraczkę 
za miłość.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /cz.1/

Na początku było założenie 
nietrzymania nogi na drugiej. Zbyt przekrwione uda 
pozbawione żylaków. Na łydkach na mózgu 
na słowach. Opierałeś skronie o pewność 
ukrzyżowania. Uświęcając namaszczałeś 
Arturze i poświęciłeś. Pozostała pieczęć i chęci 
domykania rozognionej kipieli. Nie tobie studzić 
i popadać w zachwyt. Wypluj tę pieczeń 
znad karuzeli karmazynowych języków. Napawaj się 
zapachem. Jeszcze 
 
wina! Pończochy w prążki niczym floresy na zebrze. Zakłamują odległość 
zwodzą oczopląsem bujają okrągłym blatem. Wiem Arturze jak byłoby 
i o ile lżej gdybym pozwoliła skopiować Edypa. Nie pozwalam 
na sprzeniewierzenie przytulam twój miecz do sparowanego czoła. Okładam 
koci mięsień kochanka płatkami jaśminu. Wciąż pachniesz 
kosztelą rozdarowywaną wygłodniałym afroHelenom. Tyle 
uskrzydlonych i pustych w łonach. Chwytają się 
 
za warkocze gubiąc kierpce pozbywają miąższu. Spływa soczystą strużką 
po zasiniałych kostkach. A przecież krew podobna 
w spokrewnionych dziurkach u nich pokorniejsza głupsza. Ciszej tam 
nad rozchylonymi Graalami. Płaczę 
nad ich złością co krasie nie służy. Usługując 
wcześniej zrzuciłam trzewiki zdjęłam ze ściany drewniane zwierciadło. Jest w splocie 
ponad gagami. Rozkoszny Arturze skąpany w rumieńcach 
stoicko przełykam po ostatnie wypieki. Stoją Heleny w znakach 
zapytane pod haftowaną chorągwią stroją się we wrzaski. W górę! Ponad góry! Cisną się 
kamyki do dłoni a pogarda oblizuje wargi. Nie ma wiary 
dla taniej koronki u zubożałych podszewek. Chuj z cepelią kutas 
na cekinach. Nie ocieraj się. Na twarzy niewiele a pod kurzem 
niedostrzegalne spąsowienie. Moje ci ono podarowane 
rycerską pięścią kiedy odbierałam wstążkę niebieską tasiemkę 
spod nadgarstka. 
 


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 6

Robbie jajogłowieje i ogarnia że ze mnie już nic 
zupełne bezmałpie Nie groziłeś reinkarnacją Rabbi 
ale jeśli już podaruj eM futerko kangura Tym razem 
niech podskakuje rozumniej Uszczęśliwiony że jestem 
pantofelkiem 
 


number of comments: 8 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 12 august 2014

YesTaka 5

Duchy w kalendarzach nie tarmoszą Robbie wyłaź
z tej kipieli Kto ci nastukał w czubek 
żeby zaiwanić hydrze teleskop To nie wyspa
 
dla lunatykujących goryli Przestań straszyć
zapaleniem laskowych orzeszków Brakuje motywu
do zdychania Dosyć chlapania bananem Zapomnij 
o kokosowym koktajlu z serduszkiem spod para
soli Nie mamy ochoty 
skraplać się w obliczu kosmatej bezintymności a ty 
powodu do obchodzenia
 


number of comments: 10 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2014

YesTaka 4

Sam się oswoiłeś podjadaniem włoskich orzechów Nic nie wyjdzie poza 
udar Robbie podarowałam ci garstkę z lądu i imię żebyś wiedział 
czym jest dar Słowa które przetrwało nawet tutaj Nie wchodzimy 
do siebie Unikamy jak morskiej hydry Trójzęba z niewiadomą 
na garbie Krąży w chocholim dryfie 
 
zachowasz sierść bo nie poluje na kosmatych Krąży wokół istoty 
pozbawionej ludzkiego ciała i stworzenia obdarowanego 
duszą Nie masz powodu więc dlaczego wyjesz? Robbie 
zahipnotyzowany skałą lunatykujesz majaczysz 
niesamodzielnie Dlatego sam 
 
iskaj futro wyjadaj wosk z uszu zlizuj sól Poczuj różnicę 
temperatur która dekatyzuje nie tylko jedwabniki Między czworonogiem 
a jajogłowym Pomiędzy Rabbim a Robbie'm przecinak Zbyt głęboki 
wąwóz żeby go tytułować subtelną nierównością nad poziomem 
horyzontu


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 11 august 2014

YesTaka 3 - prozą poetycką

Objawem największej pychy, najgorszym przewinieniem przeciw życiu jest przeświadczenie, że mogę je oceniać i jednoznacznie osądzać. Osądzając poddaję wartościowaniu. Wartościując zestawiam i porównuję - ze swoim, ubogim i niedoskonałym duchem wartości. Wyrokując ryzykuję pomyłką, myląc się, sam ulegam, upadam pod mylnymi wyrokami. Ulegając nie podniosę się. Zestawiając i porównując, oceniając i osądzając brata, sam się wydaję na osąd Tego, który nas obu sądzić będzie. A kiedy ulegam pokusie, czy nie wodzę siebie na pokuszenie? Kiedy kusi mnie, żeby brat pochylił głowę przed dostojniejszym, przed spadkobiercą rodu naszego? A przecież nie przed moją dostojnością powinien łamać kolana. Nie mnie oczekiwać bicia czołem, bo nad nami sprawiedliwsza korona. A jednak. Tak leczę własne kompleksy, tak usprawiedliwiam własne słabości. Tak wyrywam z korzeniami własne pokusy. Tak wyjaławiam duszę, strojąc ciało w ciernisty tombak. A przecież raniąc do żywego wymawiam gościnę duszy. Raniąc brata, sobie okaleczam. Tak tracę swoje czoło, tracę brata, tracę duszę. Czy tak chcę służyć koronie, brukiem wykładając podjazdy? 
 
Chcę się poczuć. Poczuć lepszy? Mądrzejszy? Użyteczniejszy? Wartościowszy? Nieomylny? Sprawiedliwszy? Pełniej oddany koronie? Chcę się poczuć mniej winien, ale czego? Poszukiwania? Nie poszukiwać, to wegetować, wegetować, to nie błądzić, nie błądzić, to nie żyć, nie żyć, to nie mieć potrzeby czucia. Poszukiwać przez czucie, to zaprzeczać rozumowi, zaś nadmiernie używanie rozumu, to zaprzeczanie czuciu, zaprzeczanie miłości. Zaprzeczać miłości to nie kochać, a nie kochać, to nie odczuwać potrzeby czucia. Dopóki tylko kreślę w swoim duchu nie mnie skreślać ducha brata. Dopóki brat mój ciałem nie zakrada się do mojego spichlerza, dopóki nie wyprowadza bydła z mojej obory, nie bierze w progu żony mojej, dopóki nie uśmierca moich dziatek, dopóki nie sięga po szablę, dopóty nic mi do ducha jego pochwy. Mój pas pokrywa patyna. Mój miecz zjada rdza. Każde zło wyrządzone bratu mojemu wróci pod moją strzechę. Zarazi ziarno pleśnią, zarżnie bydło, zhańbi moją kobietę, przerwie ród na osesku, ożywi metal i uśmierci ducha. I nie schyli głowy przed Tym, który sprawił, że Ziemia się kręci dla nas obu. Dopóki Ziemia się obraca, nie obrócę się przeciwko bratu mojemu, żeby Ten co nią obraca nie odwrócił się ode mnie. Dlatego unikam brata, żebym nie popadał w pychę, nie sprzeniewierzył życia, nastając na inne istnienie.


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

YesTaka 2

Tutaj nikt nie stawia oczu w alert kiedy wchodzę 
w gorący akwen bez majtek Jak w nas zaraz po 
larum kiedy się wczuwałam a ty stękałeś 
że za ciepło Pamiętasz Robbie? Robi mi 
jak ty wtedy Zawstydzony i pospieszny w braniu 
zimnego natrysku Kto za 
jebał? 
 
Pewnie pytek ale spych na Saszę Temu wszystko się klei 
do łap do fiuta Jak forsa zza slipów dorabiana w klubie 
pod latynosem Wilgotnym niczym kobiety przy których bywa 
w krótkich chwilach sobą Na wzór kleptomana Bimbam 
 
z sowietem w hamaku Nie będzie z nas unii On ryzykuje 
cerkiewną dumą aż po łagier Ja wszechdemokratycznym ejcem Po 
ujowej minecie przy pospiesznym odsysaniu kompleksów 
spod napletka I to jest uczciwsze od rzymskich okiennic 
w białe gołąbki Od zlodowaciałych moren które schładzają 
naturalne rozognienie stóp Tradycyjna bezmiłość alarmuje nadaje 
ton kiedy sczytujesz kolejnego esema od lawendowej matki Ona nie zna 
właściwości desek Kwestionuje korzeń Celuje żeby bolcem przybić 
w klimat Globalne ochłodzenie 
 
na niebieskiej fladze koło jałowych gwiazd Gorące niesforne stado 
bez bacy chłodzone zimną wodą z misy Poncjusza Poza w dybach 
tradycji W kontrze niekontrolowany poślizg po Maryi wspomaganej lubrykantem 
z Józefa Lek na twoje wątpliwości Na ten afrykański głodek Na dylematy 
aż po sowieckie gwałcenie człowieka ot - cała ta bezkochana sztuka kazania Kurs 
ku Soczi 
 
 

 
chciałam być ciasna w arterii Słowo 
ale zamiast księcia głodnego grochu przybił skorpion 
ze strychniną w chuju Zakłuł aż po zastrzał 
w dziurce Wprowadził się w szparkę wszedł 
jak hera w żyłę żeby uzasadnić potrzebę odwyku Teraz dopuszczam 
byle jakiego dilera i nie dbam w jakim stylu 
odcina kupony


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

YesTaka

Wbrew naturze Spięta 
w ciup Zostałam - 
 
 
 
Szałas w lepszym stanie niż moje uczucia 
do czasu przez miejsce Egzotyczne dzioby potrafią 
perliściej Są mi oddane 
jak żadne usta Bezwarunkowo mam nadzieję 
 
a nawet pewność że w końcu trafiłam 
pod właściwą palmę Dojrzałe nasiona 
soczyście przerastają owocnię 
aż po najsłoneczniejsze oczekiwania 
z tych nienakreślonych przez kurs 
nie do przyjęcia Pamiętam rezonans 
 
południków odklejanie od akustycznych równoleżników 
powstrzymywanie przed wskazywaniem na skarb Tutaj wypada 
 
nie upuścić Bez zaskoczenia położeniem Ono nie obejmuje innych 
szerokości pod którymi nie tylko dżentelmeni 
na wymarciu Dlatego ktoś musiał zostać 
 
damą 
 


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 august 2014

kamienica

skłonna do grzechu skuszę się wyszeptać 
że wciąż czuję w sobie dom 
coraz bardziej i jeszcze bardziej bez ciebie 
tylko zyskuje 
 
zabite okna martwe klamki u drzwi. jestem 
zblazowaną wycieraczką z tekstem 
nikomu niepotrzebnego powitania. udaję ważną 
ale to poza bo przecież poza tobą obłęd 
nawet podłoga jest gdzieś w miejscu sufitu. 
 
brakuje energii a bez światła tylko kot 
w mojej głowie głucho stąpa po rachitycznych kątach 
a oniryczne cienie starają się malować 
miłosne freski na niekochanych 
ścianach. 
 
skłonna do szeptu skuszę się zgrzeszyć 
że wciąż czuję w sobie ciebie 
coraz bardziej i jeszcze bardziej 
bezdomnieję. 


number of comments: 10 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 9 august 2014

Czarny punkt

Czas zatrzymany na poboczu 
kartki. Margines 
z niedotrzymanym terminem niedowiezionym 
światłem. I Pióro w dłoni 
 
wciąż żywe 
pomimo klepsydry na murze 
i krzyża za nim. Zanim wypalona 
 
do czerwoności stanę się jedną z tych cegieł 
[spod ściany płaczu] oddaję ciepło 
żeby twoje imię tak szybko nie zachodziło 
 
szronem. Ty tam a ja tu zastanawiam się 
które z nas pozostało na zakręcie. 


number of comments: 17 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 2 august 2014

wiesz jak jest

Twój pies daje radę. Ja chyba też. Przeszliśmy szkolenie
z posłuszeństwa. Nadal warujemy
chociaż tak naprawdę przestaliśmy czekać. Piotr
 
mówi że z obsesji można się wyleczyć. Tak jest
z natręctwami. Jesteś wyczuwalnym śladem
na wciąż zaróżowionej skórze. Egzemą w sierści
 
której nie powinno się drapać. Piotr teraz bywa
bardzo ważny ale nie wydaje poleceń. Wie
że reagujemy tylko na twój głos. Smaruje blizny
czasem donosi świeżą karmę. Oszukuje
 
że się dobrze goimy. I bierze nas. Mopsa na spacer
a mnie na wytartym progu. Nie wchodzi dalej. Pies
warczy a ja mam dobry pretekst żeby wyć.
 
 


number of comments: 74 | rating: 17 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 july 2014

bo

dzisiaj jest ten dzień kiedy składam pokłon
bogom za cud stworzenia Achillesa z piętą
w chmurach.
 
dzisiaj jest ta ulotna chwila kiedy składam dłonie
przed boginiami za stworzenie Achillesa z piętą
złożoną między moimi piersiami.
 
dzisiaj jest ten moment kiedy składam wszystko
co do poskładania za dar wszelkich słabości Achillesa 
z piętą pod pietą z dwojga serc.


number of comments: 24 | rating: 14 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 july 2014

na wschodzie bez zmian

jeszcze parę wierszy niechlujnie przewieszonych
przez wspomnienia. dosychają beznadziejnie 
wypatrując dłoni które zebrałaby je przed deszczem.
 
kilka fraz piosenki jeden refren o ciągnięciu w górę
chociaż toczy się nam odwrotnie
ku kolejnej ciszy: siąpi bez widoków
na przesilenie bez perspektyw na porządną burzę.
 
coraz dłuższe włosy coraz krótsze chlipnięcia
pod nosem nucenie bielejących nut happysadu 
i już wiem że tylko osamotnienie jest tak trudne
do wyrażenia.


number of comments: 23 | rating: 10 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 july 2014

syndrom prawie sztokholmski

otwierać kobietę na dwa
kochać w podejrzanych pikselach
nie jestem wielka
ale tylko ja jeszcze potrafię cię znosić
do arki
 
 
pośrodku cytrynowe drzewko zasadzone jak u kostnera. na wodzie
sczytujesz z pleców tatuaże. zawsze lubiłeś wietrzne dzieci. wierzą
w miasto na dnie. jest tak rzeczywiste jak twoje tętno potrzebne do bicia
piany w skrzelach.
 
z rzęsami na płucach (mówisz) nie można bez celu. celę wijesz i uważasz że masz
cela. nie prosiłeś o sekstant po prostu doznałeś wiedzy w palcu; boży wystarczy
porozpinać skórę przed innymi i najlepiej na drewnianym maszcie. zdjęci zapachem popłyną
żeby nie kotwiczyć w nadziei. (rozumiem) blada jest i  w ogóle nie powinna być tak kolorowa.
 
tratwa na drzewie liście imitują fale dla poszumu o barce. słowa łamane
jak gałązki. od pierwszego patyczka śpiew uprzedzał; nie zmienisz syreny
w dorsza. nie wiedziałam że człowiek potrafi aż tak: do siódmej  kory nie wiedziałam jak
powiedzieć że trzymam koszyczek jagód że tutaj rośnie przede wszystkim jodła i że może
mam alergię albo przemożne natręctwo -  że może za uszami szumi nam nowa 
megasensoryczna baśń.


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 10 july 2014

mniej więcej zamiast

to takie smutne kiedy miód zastyga w szkle
pitna żywica utrwala owocowego singla
 
przez lampkę więcej widać 
 
nie trzeba przecież być atlasem
żeby w palcach obracać świat
nie należy 
do siłaczy i mrugających gwiazdek 
może mierzyłeś blask zamiast obmywać bose
faraonki zawsze wracają
ze stóp pod żebro
 
zieleń ma jeszcze tyle odcieni jasnych
spojrzeń ponad
fajansowe półmiski pełne złotych rybek
które poprzyrastały do sałaty
 
po wróżbie z łusek 
odpraw śnieżynki i tandetnego mikołaja
z białej czekolady nikt nie tłoczy kakao
 
odpukam w niemalowane kiedy
przez próg przeniesiesz
warkocze lnu może nawet jedwab
na jedynie słuszną stronę aksamitnej poduszki
a wiosenne kwilenie pootwiera futerały
udomowionym cykadom
 
przepijam do tych co jeszcze kołują
 
na czas zwiastowania
nawet malowane usta oddają korale
zdejmują perły przed
swoim lądem zwyczajnych spraw
 
 
 
 
 


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 july 2014

Tobie

przynoszę rozgrzebane serce
na odciętej dłoni. niewidome oczy
wpatrzone we wczoraj. przynoszę
garstkę fraz i uncję wspomnień
niewidomym oczom po odciętej dłoni
rozgrzebane serce.


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 8 july 2014

wypośladkowany

na przeczesanych myślach pozostawia szadź 
gładzi alabastrowe policzki i sunie z posmakiem szronu 
na wargach po zbielałej szyi pozbawianej pulsującej iskry 
 
ośnieżonymi kciukami ucisza falowanie pagórków 
schładza niesforne szemranie strumyka i układa 
w wieczność na odchodne jeszcze liźnie stygnące 
stopy aż po nieśmiertelną lodowatość wnętrza 
profilowanego przez frazy śmiertelnie wypośrodkowane


number of comments: 19 | rating: 7 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 5 july 2014

jaki kucyk jest

poznasz po galopce. stare druty oplatają 
młode gały a leciwe dewoty rzygają same 
chętne do nadstawiania ale metryka 
rzuciła wąsem pod nos zamiast 
na podpiździe. zmanierowane oseski odmawiają 
wpierdalania mięsa zapominając na czym wyrosły 
maturalne szczeciny na klatach. w obawie przed rakiem 
celebrytki obcinają cyce a dziewczyna z brodą pomniejsza 
chuja nadmierną gestykulacją. dzisiaj jestem inna: pierdole grzyba 
w sutannie i pożeram kurczaki nabierając przekonania 
że cierpiały mniej od życia zafundowanego przez refundowaną 
profesurę.


number of comments: 59 | rating: 14 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 2 july 2014

u Ksantypy

podejdź bliżej 
spieniona pyszczko co ślinę toczysz rodem z jądra 
Ziemi. nie obawiaj się 
to tylko lniana serwetka w rogi. zachowasz swoje 
stwardniała raciczko. mam więcej materii 
na tę okoliczność usiądź w progu poczekaj 
na siostrzane odbicia.
 
podejdź i ty 
wzburzona mordko co lawinę spuszczasz rodem z grzbietu 
Rysów. nie obawiaj się 
to tylko wyciągnięte członki. nie stracisz swoich
przechłodzona łatko. mam więcej brzozowych pieńków
na tę sposobność usiądź przy palenisku poczekaj
na braterskie odblaski.
 
tyle w nich z bydlątek ile w nas energii
z odnawialnych źródeł.


number of comments: 15 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 june 2014

para solki

pod moim oknem koc
wilgotnieje na zmianę pogody
już się uodporniłam

przed moimi drzwiami wycieraczka
zarasta kurzem na deszcz
jeszcze przyjdzie czas

ale zanim wytrze buty
zwinie koc i wynajęte panienki
spod mojego okna


number of comments: 12 | rating: 15 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 29 june 2014

jeśli poezja jest niewiastą a ta bywa macierzanką; z interlotów biedronki abstrakcje wolne - poemat pokutny

- Andrzejowi Bursie poświęcam - 
 
 
sczytuj jak apokryf ostrożnie obracaj w palcach. dzban rozbity słowami
ostatnich z pustyni. na skały zesłana przez szarańczę pierwszego
lica pozbawiona; staję naprzeciw prawnuków Proroka z wiatrem w miejscu głowy
i na ich bezgłowie nastaję.
 
popatrzmy na ten las ponad jeziorami; miarowo i miękko rozczesuje witki. dwa wzgórza
drżące nad brzegiem pszenicy; w jej kolebce padołek pulsuje. ogród w dolinie wilgotnieje
strumyk. linie łagodne niecki aż do stóp moreny. pejzaż poezji obraz ziemi której płodów
nie sposób pojąć posiąść ale tylko pożądać; niczym pierwszej ażeby znienawidzić
jak ostatnią z niebyłych. niwa tak barwna jak barwne ikony; liczne i odmienne niczym
nieodmiennie liczne źrenice na zwojach. 
 
stąpanie po śladach dochodzenie do wizji a każda jak osnowa z hieroglifu. przeżuwana w słońcu
zaślepia i pod dyskiem srebrzanym; liście rozpalają najchłonniejsze domysły. we mgle podążali
ku fatamorganie; za dnia dzieci Twoje po zmroku same niesforności. pod derkami piąstki z trwogą
supłały w grzywach najpoczciwszym mułom. zadziwiona byłam ułomna bo ciekawa; odcisków Panie
na sieci wyplatanej misternie.
 
zajrzyjmy do jądra na pegazowym włosiu; wokół osi jak wokół tych przez które wszystko
ponoć pierwotnieje - niepodobna; archanioł kruczasty goreje pod biegunami patriarchat
na prąciach ponapinany. zawsze wyżej głów a jednak poniżej kołatania w żebrach. tutaj
biała ciemnogłowa przy stołach oliwnych z okruchów spisuje. pióro gęsie nie przetrwa
bowiem srebrne stalówki w proch tylko w proch przez samoobracanie.
 
światłość nie nastawała. tedy Sędziwy - który był z pochodni ale przez usta chrome dogasał -
wargami tymi namaścił najgorliwszego i rozkołysano drewnianego konia. Gorliwy tak jak ja
nosił na nadgarstku symbol Ryby i Twoim imieniem pozdrawiał. świadoma misji pewna 
że u źródła przemyje źrenice - przyjęłam wędrowca co nie tylko wiekiem był Tobie bliźniaczy. gest Rabi
każdy wielbił a oddech pochłaniał. wiara w Ciebie i jego niewiara w niewiastę spawiły że nie z piersi
nie ze strumyka ale z żyły utoczyłam. zapytał o łono:  tak - w wizjach do niego jak my do Ciebie
należeć by mogło: wtedy się zachłysnął i długo przełykał. obiecał nie przemienić krwi w wino skwaszone
a przeżuwaczy omijać; im Panie zesłałeś próby boleśniejsze. wymodliłam sen bo majaczył
i skoro kur kazałam uchodzić ale przed pierwszym pianiem sam uciekł. stałam na progu tak lekka
jak on wiedzą objuczony i ufna w Słowo jak on słowem pozbawiony złudzeń.
 
spójrzmy w tłum faryzejski; przelewa się przez barykady setników upajanych Pismem. niewiasty
papirusowe chusty rozkładają ale nie ma czego przykryć i na co nakładać. nagie od pragnień 
przeciw pragnieniom występują z brzegów: bo pragną diabolicznie lecz w ciszy gdy tymczasem mnie
nakazałeś Panie pragnienia wykrzyczeć - Prawdy o dziatwie Twojej nie zaciemniać. tam stoi ten 
co pieczęcie pozamieniał; któremu wyprawa pozornie w zmysłach zamieszała. aorta nieosłonięta
a ciecz pieni metalicznie. gejzer tryska skrzepami bo dusza zaparta; wypływają poronione sny poranione
nadzieje. nie jest mi dane zrozumieć dlaczego w cieniu Drzewca sieci sprzeniewierzył; znając tylko jadło
z mojego ogniska ogień do alkowy przeniósł: wszak pożoga serce tylko rozgrzewała. poznałam ten wiatr
co włosy wybujał ale słów już nie rozpoznawałam. nie na moim progu obcięto mu myśli; przerośnięte rozetami
zakwitają od posadzek zakorzenione w podkolorowanych mozaikach. stóp niegodnam przykładać; w polu
nucić wolę wszak ono sprawiedliwsze od dziedziny samozwańca. czoło przysłaniam ażeby i mnie morowe
nie odrętwiło powietrze. 
 
wieża Babel wytoczyła kamienie ponownie wykradziono ognień; tym razem pod śmierć na Drzewcu.
ta płomieniowi odmówiła; blask od wieży odbity zamieniła w prometejskie konanie. będzie odrastać
bowiem siebie kamienują własne podpalają chuci. ze zwierciadła tłuczonego ale nie we mnie
błękit pokruszono - wolna od pokory te litery składam - przed żywiołem i przed jaskrą chroń mnie
Panie.w żałości i żalu doświadczam po Prorokach rozdzierania kobierca; przez braci w Prawdzie
nieprawdziwych. zdejmij mi ten żal i żałość i to imię mi zdejmij albo naucz nosić godniej ażebym
nie musiała na bezgłowie nastawać. obce mi jak zemsta kasty; do dna z Twojej woli 
ale zanim na skały powrócę - wybaczam -  niezapytana i niepoproszona Ciebie tylko o kolebkę
poezji dopytam;


Panie Jezu:
 
poetą trzeba nie być
albo być szalonym
żeby nie zaślepnąć
być trzeba ostatnią?


 
- wybacz Jędrek
ale nie potrafię.


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 27 june 2014

Między wodami Kaszpirowskiego a mydlinami po Rasputinie

pobłądził mój ideał. Podchodził do nóg
kiedy oczekiwały dłonie. Składał spojrzenia na szyi
unikając dysków spod powiek. Taplał się w błocie
po odpływach pozornie przeoczając uniesione fale
zadarte koronki. Rozdawał w wiaderkach kumplom
wznosząc fortecę. I brnął w wojnę
na babki osuwał się w czeluść. Omijał otwarte
przestrzenie. Skrzypiał u bram wieszał się
na okiennicach przy uchylonych wrotach
schodził z drogi. Opacznie nazywał
siostrą czasami przyjaciółką. Kiedyś zawyłam

kochanką. Zakrzyczałam w noc i odmówiłam
księżycowi blasku burzom piorunów. Właśnie wtedy
mój pogubiony ideał podał knebel sięgnął po kit
posłużył się silikonem. Nie rozpowiadano jak
podglądał kolorową bieliznę podbierał przepaski. Kiedyś
wezwał do mnie znachorkę którą spienił wyzywając
od różnic przezywając matką.


number of comments: 15 | rating: 4 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 26 june 2014

Z klepsydrą nad atlasem

jednym ruchem ręki umiem spiąć 
półkule skleić kontynenty oceany 
pozlewać w jedną toń a jednak 
nie potrafię parą z dłoni zebrać 
siebie ciebie w jedną garstkę 
piasku.


number of comments: 18 | rating: 9 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 26 june 2014

myszy?

wszędzie Gryzoldy Gryzmini ich 
oseski Gryzmysie. chrum-chrum.


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 26 june 2014

Pamcia urodzinowa - sporo przed czasem i zupełnie poza przestrzenią

Pan w trakcie Pani po
pesteczce Jak dziwnie
los im pokojarzył Chapnął
a zdziwko wcale duże Ogryzek
śmignął tuż przed twarzą

Pan pastel Pani akwarela Pędzel
w olejnych - moc mikstury Pamięć
Hammerite wtarta w metal I nikt
nie zdziera klawiatury Nie strząsa
daty z kalendarzy Kolejny raz
się nie przydarzy Pani pamięta
pikowanie Pan czas -
ten nigdy nie przystaje


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 25 june 2014

Biznesmen a u Ciebie niech kosy na sztorc


Ptak do którego nikt nie mierzył z procy
spadł mu z nieba delikatnie przechylił głuchawy
kapelusz. Ale pieczary są wytrzymałe. Potrafią
ostrzyć zęby na złomie. Miękko wygodnie pod ściółką
nadstawiać małżowiny polerować rondo. Kiedy kosze
pełne Najwyższego w przeliczeniu na twardy
nominał. Ten użyźnia rozrost słoniowych atrybutów. Spodnie
imitują zwierza wywrócone kieszenie składają się
w uszy. Wystarczy wysunąć trąbę.
 
W mrowisku sinusoidalny ruch o znamionach
posuwistych. W znakach w stygmatach w bólu
uszlachetnia się tylko purchawka. Krzyk umacnia
umoczonych w szambie które tym razem trąciło
leśną perfumerią. Im dalej dalej tym bliżej bliskich
tym niemniej coraz mniej fałszywych opieńków.
 
Panno Wiślana zdejmij przepaskę zrzuć
pas cnoty. Twoją piczkę toczy grzyb.
 
 


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

Kasiaballou vel Taki Tytoń

Kasiaballou vel Taki Tytoń, 24 june 2014

Bezexscesy

moment w którym obawiali się przestąpić surowy próg
postąpić najsłuszniej a jednocześnie nie nastąpić
nawet na palec. Ta chwila sprawiła że nie mogli
 
wyprawić się razem. Rozprawić z sękatą przeszłością. Rozporządzić
kiedy rządziło urządzanie się według odmiennych praw. Bezprawnie 
skarżeni mogli przez moment być i skargą i wyrokiem. Po roku 
w zdartym brudnopisie ona zatrzymana na bezwonnym akapicie on wytarty
wciąż pachniał gumką.
 


number of comments: 6 | rating: 10 | detail


10 - 30 - 100



Other poems: samoprzylepnie, cena marki, dziś prawdziwych wojaków już nie ma albo zaśpiew do ostatniej markietanki, szeregowiec, z tysiąca i jednej rozpaczy, pętla, ku Ci pa pa, Do podusi :), harfa albo o szarpaniu zmysłów, zdeklarowana, bocian, zabawy z temidą, kolejny przechłodzony świt, obserwator albo coś z ornitologii, na tytuł mnie nie stać, źródełko :), kołowrotek, z monologów przy Nanine /tryptyk/, sztuka strojenia, z wizytą, nasza chwila ten moment, pakt, prośba, cicha bocznica albo głośna kropka, mistrz ikebany, bez podszewki, pandemia, retrospekcja albo retoryczne, moja eM, w dzień co następuje, ***o symbolach, Algebra, Akty niestrzeliste, allo?!...aaa psik...!, czarne perły albo północne safari, niefiskalny, z miodów pitnych trójniak albo grzaniec na trzy hausty, Drzwiczki, Cukrówka, Syzyfie wtoczyłeś kamień: bezrobotne Niebo pyka ze złodziejami w pingla, z pasji, Niezbyt kolorowy jednak wybór, Dzień - Bies Kobiet, Sterylny II albo na wikinga, azymut - aż po pętlę, Krótki sen o abnegacji, siii ekierka, westchnienie grzesznej masochistki, kawa z deszczem, Wieś tematyczna, ciepłe hulahopki albo sezon na antygwałty, z zakamarków - nie przyjmuje się darów od nieznajomych, Skurcze i tiki, Sterylny, Osika albo hospicjum doktora nieszczególnego, trans przez atlantyk, palenie gumy, takie kwiatki, malowane okiennice (v) - wiersz ostatni, malowane okiennice (IV) - antidotum, malowane okiennice (III) - próba pH, malowane okiennice (II) - ze wspomnień doliniary, malowane okiennice (I) - z zaplecza Edenu, Wyprawa, Asekuracja, przystań, I_za gatki, ku Ci pa pa, Spacery, Ptaszarnia, Instrukcja posługi, DobranocKa albo modlitwa przed podróżą, YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /ost./, YesTaka 7 - Zygmunt skruszy błękity zabije czerwienią /cz.1/, YesTaka 6, YesTaka 5, YesTaka 4, YesTaka 3 - prozą poetycką, YesTaka 2, YesTaka, kamienica, Czarny punkt, wiesz jak jest, bo, na wschodzie bez zmian, syndrom prawie sztokholmski, mniej więcej zamiast, Tobie, wypośladkowany, jaki kucyk jest, u Ksantypy, para solki, jeśli poezja jest niewiastą a ta bywa macierzanką; z interlotów biedronki abstrakcje wolne - poemat pokutny, Między wodami Kaszpirowskiego a mydlinami po Rasputinie, Z klepsydrą nad atlasem, myszy?, Pamcia urodzinowa - sporo przed czasem i zupełnie poza przestrzenią, Biznesmen a u Ciebie niech kosy na sztorc, Bezexscesy,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1