12 february 2018
Marcowy
Pięćdziesiąt lat temu innym byłem Markiem.
Nie miałem problemów ze złamanym karkiem
i może by człowiek w życiu wyżej zaszedł,
gdyby go Gomółka nie zgarnął w kamasze.
Najpierw tu chciał czyścić pałkami ulice.
Chłopca z domu zabrał. Wysłał na granicę.
Nakazał go trepom wychować przez wojsko
i tak mnie "marcowym" naznaczyłaś Polsko.
Staliśmy na Gdańskim ściskając dziewczyny.
Proces, albo wojsko. Żegnać się musimy.
Każdy z nas był młody. Niczego się nie bał,
a przeszedł przez piekło. Kto by się spodziewał?
W ręce wpadła książka o karnej kompanii.
I tu się w cyborgów zmieniali zwyczajni.
Nie ma granic sprzeciw oraz wytrzymałość.
Wcześniej "złote dzieci" - tam poszli "na całość".
Czy to jest represja? Czy szlify diamentów?
Niewiele jest w życiu tak twardych momentów,
które pozwalają wysoko nieść głowy,
jak tym zapomnianym "poborom marcowym".
* wiersz dedykuję Abramowi Wolmanowi
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek
21 april 2024
Picking RelicsSatish Verma
20 april 2024
To Dying MuseSatish Verma
19 april 2024
The VoyagerSatish Verma
18 april 2024
ItinerantSatish Verma