7 december 2015
Ognik
istota drzemiąca w kołysce. metal na skórze
złotawe cienie przewieszone przez ramiona
to samiczka o ciele z litego popiołu. przesiewam ją
włosy znikają pod naporem palców
imię kruszy się. mogę nadać nowe
i będzie moja, jak ulał
a teraz krok w krok, nie odstępuj. rzucam drobniaki
za zerwany chwast, za przecięcie wstążki
i biegnij do swoich, śpiących w ruinach hali produkcyjnej
krzycz, ile sił. z dumy
że już urosłaś, przegryzł więzy. i już nie parzą
płomyczki przez które cię wygnali
szukamy języka wrodzonego
szesnaście groszy wygrane w totolotka starczy na wycieczkę
Koło podbiegunowe albo Sahara- wybieraj
wszędzie jak w lusterku: ślady zarastają kwiatami
tłum pada na kolana przed tkaniną
miód równie gorzki
koguty bez głów tańczą tarantellę
tylko pod spodem cisza, utajona radość
ostrzą na nas majchry, myją stoły i talerze
niedługo wyżerka
sąsiad uśmiecha się krzywo
znów pozostaną głownie, okopcone szyby
29 march 2024
Humanized PainSatish Verma
28 march 2024
2703wiesiek
28 march 2024
It Is Getting DarkSatish Verma
27 march 2024
NarcyzJaga
27 march 2024
To były piękne dniabsynt
27 march 2024
Drobiazgi.Eva T.
27 march 2024
Wearing The Crown Of ThornsSatish Verma
26 march 2024
Good ByeSatish Verma
25 march 2024
NaturalnieJaga
25 march 2024
Magnolia.Eva T.