gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 july 2016

Po deszczu

Tak już nikogo nie kochać do zwariowania tak za nikim nie tęsknić w zapamiętaniu tak niczemu się nie dziwić żadnej roślinie żadnemu zwierzęciu żadnemu człowiekowi żadnemu kamieniowi nie wołać hej kamieniu żadnej wodzie żadnemu przedmiotowi wierszom żadnym słowom tak się nie kłaniać nie pragnąć niczego co w zasięgu wzroku tak wpatrywać się w niebo nocą tak słuchać wiatru nocą tak w okno o księżycu tak witać brzask a potem jeszcze na trochę zasnąć tak lekko się budzić wychodzić i wracać


.


number of comments: 28 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 june 2016

Osobna

Cześć, różo, moja ty piękna!
Czyżby to cienie pod oczami?
Czy chodzisz nocą, gdy śpię, zmieniając
suknię na czarną?
I kto? I co? Nie wiem...
Do kogo mówisz najcichszym z głosów,
do swojej garstki?
Wczoraj opowiedziałam o tobie córce -
nie za dużo: że ocalałaś po zimie,
ale mało było nadziei,
że wielkokwiatowa znaczy również
wysoka,
i że nie wrośniesz w drzewo.
O czym myślała, wracając, ale
miała plan,
żeby obciąć dolne gałęzie daglezji
- wtedy krzyknęłam! Słyszałaś?


.


number of comments: 19 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 june 2016

***

Dziewczyna z igłą
szyje białą przepaskę
babim latem


córce


number of comments: 7 | rating: 4 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 june 2016

Ziemnia

Siedziała w ogrodzie,
w doniczki sadziła czerwone pelargonie,
a ziemia sypała się
na stół,
na jej białe uda,
w trawę.

Siedziała przy stole
ubrana w czerwone korale,
pelargonie;

i tak się sypała,
jak siedziała, sadziła[...]


.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 june 2016

Białopióra

Ona szuka przejścia - już dwa razy 
była w tym domu, tylko nie wie, co znaczy dom, 
do niego schody, 
wie co wschód i zachód. 
Próbuje.
Kiedyś przyszła za zapachem chleba,
a nie korytarzem w prawo
przez zielony pokój do mojej sypialni,
żeby jej ktoś otworzył drugie drzwi wyjściowe,
te do ogrodu.
Czasami, nie zważając na ludzi 
pod drzewami przy stole, 
przechodzi białą werandę,
pochyla długą szyję 
pod gałęzią cyprysu i idzie do sadu, do wody.
Patrzy jednym okiem z ukosa - najbielsza, 
najczystsza.


.


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 june 2016

***

"a kto powiedział, że was zapraszam do mieszkania?"
                                                                      (jeśli tylko)
 
Tak naprawdę rozmawiam tylko z niektórymi motylami i pszczołami, 
chociaż są to bardzo krótkie i zwyczajowe dobrego dnia, ulotne 
pozdrowienia, życzenie spokojnej nocy, gdy słońce chowa się
za czereśnią. Z kolei mrówki nie mają czasu na czcze gadaniny, 
ponieważ stale są zajęte, co rozumiem i jestem im za to wdzięczna.
Zasiedziałam się tutaj - pamięta o tym moim miejscu jeden trzmiel,
kilka ważek i ćma, której w zasadzie nie znam, taka bezszelestna.
Ktoś mógłby pomyśleć, że jestem wpatrzona tylko w siebie lub
arogancka, ponieważ nie zapraszam do mieszkania żadnych pająków,
ślimaków, chrząszczy, gąsienic, et cetera, ale widzę wszystko, 
co dookoła, więc jak się tu nie bać?


.


number of comments: 8 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 june 2016

Kobieta w czerwonych koralach śni swój koszmar

Ktoś mnie odwiedził, ktoś zza oceanu,
a ja w jakimś domu, naszym ale innym,
pośród swoich ale obcych. Bardzo chciałam 
 
uszanować gości, przedstawić rodzinę,
poczęstować kawą. Nie mogłam
 
niczego znaleźć. Wszyscy płynęliście
w swoje strony. Jak już znalazłam
 
kawę, nie było czajnika, gdy znalazł się czajnik,
nie było wody, najlepiej w porcelanie - 
brudne filiżanki - a oni czekali.
 
Opadły mi ręce, zwiesiłam głowę. Kiedy
znów ją podniosłam, nikogo
- już poszli.


.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 june 2016

Pod jabłonią

Dzwonią że umarła,
że jak szła korytarzem, tak się przewróciła.
Ale ile lat? tego nie wiedzą, mówią bardzo stara,
i na jakiej ulicy to, w jakim obcym mieście, jeszcze 
raz powtarzają ulicę, godzinę - te wszystkie 
niezbędne informacje, żeby trafić,
bo do nich też dzwoniono.
 
Trzeba mieć jakiś kontakt, pierwszą myśl
do kogo by tu... komu przekazać?
A tu grom z ciemnego nieba, bo przecież
w młodości wyrzekła się rodziny
i całe życie tylko siostrzyczki, siostrzyczki...
i Jezu, Jezu, mój słodki Jezu.
 
Za starzy jesteśmy, żeby teraz szukać, błądzić,
no i jeden raz u nas była - wystawiliśmy
stół i krzesła pod jabłoń.
Poszła do domu do leżącej na łożu,
gdy my z dziećmi w cieniu
czekaliśmy aż wróci.



.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 may 2016

Wiara

Gdyby, dmuchawcu,
jakimś cudem być tobą -
a gdzie wiara?.


i przeczytałam ciebie caluśką
od końca jednym tchem
a potem tak się poczułam jak dmuchawiec
który dopiero co wstąpił do nieba
 
gdy już nie miałam nadziei Eva podarowała mi zorzę
 
mam obwisłe piersi nie to co ty
i chyba wypada mi macica
 
jakim cudem jestem tobą a pomimo uznania
nie potrafię zaklinać słów
od suszy
od śmierci
od wszystkich boleści
 
tego ranka rozmawiałam z łysym dmuchawcem
że gdyby doczepić mu oczy
mógłby na przykład udawać
małego strusia



Wiersz dedykuję Małgosi od Szeptoducha


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 may 2016

Jeż w rękawiczkach

Coś by się chciało, albo kogoś uratować, 
choćby jeża,
który był w kanale nie wiadomo od kiedy,
o suchym pyszczku -
bierze się więc jeża ostrożnie, z włosem,
jak kulę nieszczęścia
i mówi do niego: tu tu, do ogródeczka,
pod okap,
pod paprocie.
 
Nieba chciałoby się przychylić, żeby tylko
napił się z pudełka,
żeby jadł z ręki, spojrzał choć raz człowiekowi
w oczy oczami jak czarne perły.
 
I podgląda się, czy kula będzie żyć,
czy się rusza -
co i rusz podchodząc -  aż nagle go nie ma.
 
Od tej chwili wiadomo -
jeszcze w zagąszcz patrzy się długo,
czy liść jaki drgnie, 
cień może przemknie...


.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 may 2016

Ład

U matki z przedpokoju zniknęły
wszystkie buty,
kurtki z wieszaka,
płaszcze, czapki, parasol. 
Dużo przestrzeni
do otwarcia drzwi i wyjścia - 
porządek, który lubi.


.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 may 2016

Ziarno

Jesteś pierwszą kobietą, z której wypadło dziecko. 
Jeszcze nie było ognia, wędrowałaś więc 
w poszukiwaniu pokarmu - od wody 
do wody. 
Ta kobieta sprzed dziesięciu tysięcy lat,
zbierająca na pustyni kamienie, 
układająca je w mały krąg - to byłaś ty. 
Nie zjadła wszystkich nasion - jedno tam ukryła, w ziemi. 
Nie znając określenia, co z tego wyrośnie, odchodziła 
i wracała - 'dniów' dużo minęło. 
Na pierwszych kamieniach położyła następne, 
aż długo spadała woda. 
Wtedy zobaczyła, co miała ledwie w wyobraźni; 
i powiedziałaś: rośnie(...)


.


number of comments: 15 | rating: 10 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 may 2016

***

Już wylatuje
za pszczołą, nocy -
zwiędła czeremcha


.


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 may 2016

Dym

Stała w czerwonych koralach 
w koszuli nocnej
przy oknie -
komuś znów zachodzi słońce
za kwitnącą czereśnią, dalej
za płotem, polami, za sen...
Może wpatrując się w łunę,
może ktoś płacze
w tej grupie,
uciekają przestraszone zwierzęta,
ptaki odlatują...
Lecz to nie koniec świata:
po północy
wszystkie ptaki są czarne,
płomienie wciąż płomienie,
ale jakby nieruchome.


.


number of comments: 5 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 april 2016

***

Śpiewasz droździe,
kiedy ja już jestem
rano za późno


.


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 april 2016

Przełam

Jasna noc.
Różowy kwarc w dłoni
zaczyna parzyć



Z kamieni wybieram różowy kwarc
i nie wiem, dlaczego...czyżby kolor?
Takie mleczne zmętnienie.
Od dziecka noszona uraza i wina. 
A może to, że gładko przylega do dłoni,
nie raniąc żadnej z jej linii.
Podobno jest kruchy i trzeba chronić go
przed nadmiernym nasłonecznieniem,
i trzeba go przemywać pod bieżącą wodą.
Ale nie wiadomo, czy ma przełam muszlowy 
czy drzazgowy - 
właściwie nie chcę wiedzieć;
odkąd sypiam w czerwonych koralach
jednak wolałabym muszlowy,
żeby się nie bać


.


number of comments: 12 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 april 2016

Szyfr na pamięć

Idzie się do ojca, idzie
na urodziny, aż się przychodzi.
Ale jego tu nie ma - tak się myśli.
Gdyby w tej chwili był
to powiedziałoby się - i co? czemu nie grzmisz 
na to wszystko?
Oczywiście, że się za wiele nie mówi,
bo co z oczu to z serca;
a co z uszu to z wątroby?
Niechby tylko tu był, to też 
kwiatów by się nie przyniosło, a solidny znicz.
Bo cóż porządniejszego nad duży znicz
z wymiennym wkładem.
Czy w życiu nie chodzi o oszczędność?
że jak się wypali to się wkład wywali?
I nowy.
I siedzi się na ławce i zauważa, że niektóre litery
już zdążyły wyblaknąć.
A potem bierze się szmatkę spod ławki 
i, ścierając kurz, patrzy się, że to jednak też
nie ma głębszego sensu.
To trochę tak, jak ileś tam pomników dalej
ławka, 
pod ławką sejf - na co sejf?
Sejf zamykany na patyk.


.


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 april 2016

***

Żółty motyl leci do ogrodu -
czekałam tu aż wrócisz


.


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 april 2016

Muszle

Moje córki żyjące w potencjalnym grzechu
wytatuowania, czytające znaki, wierzące 
w sprawczą moc kamieni - mineralizują wodę
czaroidem z dalekiej północy lub okiem tygrysa
z Madagaskaru.
To wszystko na spokój i równowagę.
Moja córka małpa, która zakrywa uszy, oczy i usta
na całe zło tego świata, używa język ciała, odwracając się
i wychodząc.
Moja córka matka, przyczajony tygrys, czasami
irytuje się tak, że tylko płakać, żeby nie krzyczeć.
Moje córki z tej samej rafy poróżniły się
swego czasu o style życia. 
Odkąd sypiam w czerwonych koralach, intuicyjnie
wiem, co zależy ode mnie.
Wiem, że nic nie muszę. 

.


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 april 2016

***

Dzwonię, mamo,
żebyś mogła
zobaczyć nasze fiołki.


***

Zakwita śliwa,
ale ja
ujrzałam ją wcześniej. 


.


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 april 2016

Scena rodzaju

Kiedy tak sobie siedzimy na ławce przed domen
kiedy siedzimy, patrząc w stronę studni i dalej,
a na każdy nasz ruch czułe pieski i kot, stado kur,
gęsi.
Kiedy kładzie książkę na kolanach -
pewnie z daleka jest turkusową plamą.
Wiesz?
Ten biały tył sarny nazywają lustrem. Lustro
odwraca się. Kto wie -
może przyjdzie tu do nas i powie:
jestem taka samotna. 
Czy mogę się tutaj położyć? 
Wtedy nic nie odpowiemy,
bo niby o czym rozmawiać z trochę dziwną 
sarną
.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 march 2015

Pinezka

Przenosiłam białą kartkę dnia z pokoju

do kuchni, z kuchni do pokoju. Najpierw
lekko, jak człowiek, który postawił stopę
na Księżycu, lub dziewczynka z papierowym
wiatraczkiem na patyku.

Kładłam kartkę na biurko, na stół,
wychodziłam z nią przed dom i do ogrodu,
bo nigdy nic nie wiadomo. Dzień mijał -

człowiek wracający z Księżyca na pewno
poczuł, że przyciąganie ziemskie jest kilka
razy większe. Czy to bolało? to musiało boleć,

jak wieczór zachodzący na pustą kartkę,
albo cienie z dzieciństwa


.


number of comments: 15 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 february 2015

Leśne echo

Jeśli już dostajesz paprotkę, to musisz o nią dbać,
więc najpierw czytasz wszystko o paprotkach, co lubią,
czego nie lubią, że ziemia torfowa jest kwaśna –
o, to paprotki lubią najbardziej!
I jeszcze wilgotność by robić, po zmierzchu, mgłę lubi
a przed świtem rosę, jakieś opary. I żeby stała, najlepiej na kamieniu,
a kamień w wodzie; żeby jej mokro było i sucho –
tak ma.
Niech no tylko zapomnisz, i zaraz marnieje,
ale chyba nie chcesz, żeby zmarniała, bo co ludzie powiedzą,
gdy spojrzą, a ona nikła będzie w oczach –
zaraz ciebie oskarżą, że niedobra byłaś, że nie kochasz jej dostatecznie,
że nie wiesz tyle ile trzeba, że z nią nie rozmawiasz
i szklanki wody nie podałaś.
Będą patrzeć na ciebie z wyrzutem, bo jesteś wyrodna
matka, powiedzą.
Wszystkimi przylistkami będą patrzeć, łodyżkami.
Palce będą wpychać i sprawdzać.
Kto wie - może już i po kątach gadają.
Moja prozo, paprotko,
oto biorę ciebie,
szczególnie ostrożnie niosę wieczorem, twoją lekkość
ziemi, maleńka, ze zwichniętym liściem.
Zrobię ci mgłę, i rosę ci zrobię, zanim wzejdzie słońce,
i opowiem tobie o lesie, paprotko, o dzikich jeżynach,
że są czepliwe jeże.
A tam leszczynki, obłok,
tu sosna, świerk, sosna, wilcze jagody,
borowiny, wrzosowisko.
Słyszysz? Właśnie ptak jakiś między drzewami przeleciał
Ale ty nie wiesz, co to ptak, paprotko,
tego to ty na pewno nie wiesz.
 
 
.


number of comments: 14 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 february 2015

Przedwiośnienie

Słyszałeś?

To krzyczą żurawie
na bagnach
pod lasem.

Nie słyszę.

O, znowu krzyczą.
Nie słyszę.

Nadstaw ucho.

Teraz słyszę -

przecież to nie żurawie.

To żaby się budzą






















w twoim brzuchu.



 
.


number of comments: 12 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 may 2014

Chrzanienie

Dla mieszczan tylko przesada stanowi piękno.
Stendhal


Można powiedzieć - chrzanię to! czyli ignoruję,
nie chcę zauważyć i odnieść się. Jak również
- chrzanię, więc i pieprzę! bez znaczenia.
Lub chrzanię i zostawiam na później.
Ale jak ułożyć myśli, żeby "chrzanię" obroniło je
przed zepsuciem?

Przypuśćmy, że to chleb, wiejskie masło i
w skopku mleko prosto od krowy, które gospodyni
wkładała do wiklinowego kosza, żeby zanieść na pole
żniwiarzom - pajdy nie mogły wyschnąć, masło -
się roztopić, mleko zboleć, więc przekładała to wszystko
liśćmi chrzanu.

A korzeń? Ile zastosowań ma ta pospolita bylina
wiedzą ci, którzy stoją przy kuchni robiąc sos do ryby,
dip do mięs i sałatek lub kisząc ogórki.

I wreszcie kwiaty - delikatne - nie ustępują urodą
ani konwaliom, ani białym lewkoniom, tylko nikt nie
pomyślał, by zrobić z nich bukiet i darować dziecku
w dzień Pierwszej Komunii czy Bierzmowania.

Mój piękny, kwitnący chrzanie, pod starą jabłonką,
na gromadzie piasku - ja, człowiek ziemny, wielbię
ciebie za całość.


.


number of comments: 14 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 may 2014

Podmuch

Kiedy patrzę na ciebie, jak chodzisz, co robisz,

skąd wracasz i dokąd znów jedziesz -
a co, jeśli umarłam w 2009 roku, na wiosnę
- może się nie obudziłam,

nie kołysząc Amelii, nie przytulając
dorosłych dzieci. Mój ojciec staruszek nadal żyje
i brat się nie zabił.

Gdyby wybaczyć sobie, nie zostać na brzegu
z przymkniętymi oczami -
w powietrzu lekkim, pośród dmuchawców


.


number of comments: 17 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 april 2014

Rzeźbiona komoda

Był czas, że kładąc się nocą do łóżka
wierzyłam w cud. I czas obudzenia.
 
Zastawszy siebie, po wysłuchaniu
preludium na wiatr w topolach i gwizdanie kosa
dziękowałam Panu za małą wiarę,
bo teraz mam komodę na toczonych nogach
i parę saren -
stukające do drzwi kopytkami.
 
I na cóż cuda o świcie?
Przecież cudnie jest, wiesz?
 
Ptaszki śpiewają, tulipany kwitną, jaskry.
Kura dziobie szczęśliwą trawę.
Kot złowił mysz i ją pożera.
 
Przyszedł bocian, przyniósł ciepło.
 
Patrzę na to w szlafroku
ze swojej orbity pełnej światła, czując
że niekoniecznie trzeba umrzeć,
by trafić do super krainy;
 
ani nie muszę dokądkolwiek iść,
żeby tam dotrzeć.


number of comments: 10 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 april 2014

Introligatornia

Och, wczoraj poszłam zwojować świat:
stukały trzewiki o płyty chodników
i tylko schody, schody, schody
i potem w prawo i prosto.
Lecz to nie ten świat – rozmowa się nie klei,
więc idę dalej, nad rzekę.
Za marną furtką, za starymi drzwiami,
czarne żelazne maszyny
zastygłe w historycznej pozie,
jak mężczyźni w długich fartuchach,
którzy w wolnej chwili myślą o domu i dzieciach.
Jest coś wiecznego w ich blatach i tłokach;
w trybach i smarach;
w zapachu i mroku pomieszczenia.
Wielkie okno patrzące na tamę
piętrzącą w dół wodę. Uścisk dłoni.
A gdy do siebie wróciłam już,
trzewiki zzułam i w kąt je odrzuciłam,
bo tylko łóżko, łóżko, łóżko
i w głowie, jak na boso.
 
 
.


number of comments: 10 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 january 2014

Wirus

komu potrzebne są
te wszystkie wykastrowane katastralne ogólniki
                                                   [Voyteq Borkovsky]



Komu potrzebny jest
stary kot w domu, w piwnicy, na taborecie.
Pod schodami -
stary rudy kot z kocim katarem,
którego zainfekował młody i prężny
(mówimy na niego Wirus, Rysiu, Rychu).
 
Nie zgadzamy się na otwarcie staruszka.
I dobrze!
Kot raz otwarty jak puszka rybna.
Zaczynamy nie wierzyć,
a to znaczy szukamy przyczyny i rozważamy
skutki.
 
Doktor Google mówi jasno i wyraźnie.
Mówi za darmo, a my nie chcemy być
„dojne krowy”, więc wyciągamy wnioski.
 
Wyciągamy wnioski, wenflon, wycieramy
nos wacikiem z wodą. Nosimy kota "na siku”.
 
Mamy źle w głowach.
 
 
.


number of comments: 46 | rating: 2 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 january 2014

Kot faszerowany

Przesłuchiwany, rozciągany
ugniatany;
i ta mina marsowa, ten spokój.

Łowca ptaszków, konsument nornic.

Pięknie wyszły na zdjęciu jego płuca,
żołądek - spójrzcie państwo,
jakie wyraźne kłęby gazu!
Czy on zawsze taki?

Łapka w łapkę, podłączony do króplówki
ma w sobie coś ze Sfinksa i Złodzieja ryb*
nasz rudy kot kłuty na zielonym stole.

Tylko nie wiadomo co za przymkniętymi
oczami: jakie nocne ścieżki w pamięci,
ile jeszcze iskier gwiazd zlizywanych
z sierści.

Jakie szmery, dźwięki. Samotność
na moim biodrze - dokąd?





*Złodziej ryb - autor Misior Cudak


.


number of comments: 8 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 january 2014

Kot na taborecie

Robi ustami jak ryba wyciągnięta
z wody,
ale czy kot ma usta?  Widzę

małe ostre kły, a słodkie oczy
zapadają się. Kot ma rzęsy!
Bez tlenu usta
ryby, kota wyrzuconego na brzeg.

Boję się,
ponieważ kiedyś człowiek z resztą
oddechu trzymał się mojej ręki.

Dotknij, jak wali mi serce!

Jego maleńkość;  język - różowe
skrzela.
Jego puszystość w gorączce.


.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 october 2013

Kupowanie róży

Najpierw przechodzenie obok -
ponieważ
nie jest konieczna. Tyle zachodu
z posadzeniem: nigdy nie wiesz na pewno
czy dół, który wykopiesz wystarczy, żeby
nie uśpić korzeni.
Trzeba ją będzie podlewać, na zimę
obsypać ziemią. Czujność i czułość,
powrót, a twoje - przeciw,
bo jest do zastąpienia
i nie ma miejsca - nieważne.
Poproszę różę wielkokwiatową. Kolor?
Obojętnie jaki - przecież róża jest różą..
a nie - raz na zawsze.


.


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 october 2013

Kołysanka dla elfa

Śpij skarbeńku, śpij,
słodkie bajki śnij:
o konikach płowogrzywych,
o krainach przeszczęśliwych,
śnij skarbeńku, śnij.

Śpij słoneczko, śpij,
słodkie bajki śnij:
o tych łąkach umajonych,
o tych gajach przezielonych,
śnij słoneczko, śnij.

Śpij kochanie, śpij,
słodkie bajki śnij,
zaraz ciebie ukołyszę
i zaśpiewam jeszcze ciszej:
śnij kochanie, śnij,
śnij kochanie, śnij..


.


number of comments: 14 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 october 2013

Fuga

Kamień i rdza w łazience
jakoś nikomu nie przeszkadza
więc trzeba podwinąć spódnicę i boso
z pomocą szczoteczki do zębów
dać czadu!

Wieczorem

założyć suknię karminową
i sandałki ze srebra -
przyjedzie mały wóz
przecież przyjedzie mały wóz
wtedy wsiądę do niego
mówiąc: pierdol się świecie!
i odjadę


.


number of comments: 31 | rating: 19 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 october 2013

Sytość

U nas tymczasem
w porządku: zerwane jabłka, orzechy
suszą się w kobiałkach.
Super sweter dostałam w 3D
w kolorze późno-wrześniowym.
Robione ręcznie solidne wzory;
ma siedem dużych guzików,
których zapiąć się nie zawaham.

Dom ogrzewany jest drewnem, więc
normalnie - jak w bajce.
Mówię wam - i wtedy się otwierają
drzwi - wlatuje motyl - siada mi
na dłoni, trochę szumu robi
ten pawik rusałka.

Aniele boży stróżu mój
ty zawsze przy nich stój:
na przejściach
dla pieszych do i ze szkoły.
Zajmuj wolne miejsce w aucie,
a gdy wchodzą do sklepu, nie czekaj
z założonymi skrzydłami -
prowadź..

A kiedy wychodzą - rozglądaj się
czy ktoś w pobliżu nie ma broni;
i broń ich w razie kogo
ode złego,
w razie czego - zasłoń.


.


number of comments: 39 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 september 2013

Niewidomy

Nie musiał zamykać oczu,
z pasją grając na skrzypkach.
Mówili na niego Frock.
Miał duże ręce
mój ojciec chrzestny -
Myszk Franciszek.


.


number of comments: 24 | rating: 16 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 september 2013

Łapiąc rybę robi się ustami

w tym domu teraz tak puściej
i ciszej
na paluszkach poduszkach
wszystkie drzwi za plecami
rób coś zrób
aromatyczny dżem z gruszek
ze szczyptą imbiru
wyjedź stąd wróć
do kogo do siebie do czego
dlaczego nie
wtedy możesz otworzyć
by zamknąć
zobaczysz


.


number of comments: 33 | rating: 18 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 september 2013

Klucze

Jakby ziemia miała zrodzić przejście
do wszystkich drzwi
                             Wieśniak M

Błogosławiliśmy młodym-
pierwszy raz w życiu
widziałam taką łzę
na dziewczęcym policzku,
jakby to strumień rodził perłę.

Ślubując przed Bogiem, ludźmi
i młodziutkim kapłanem,
przyrzekli się nie opuścić, więc
z hukiem obsypaliśmy ich kwiatami,
nie żałując przy tym groszy.

Gdy patrzyłam jak tańczy,
przypomniało mi się, że będąc
chłopcem, podkradał ojcu klucze,
a wujkowie przywozili dla niego
całe pęki, które zakopywał
w ziemi.

Nie wiem,
kiedy i gdzie, ale ten erotyczny
musiał być na tym samym kółku,
co od serca.


.


number of comments: 57 | rating: 20 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 september 2013

Macki

nic mnie tak nie załamuje
jak niezasłużone skręcanie się
w chorobie która nie wybierając
nie przebiera w środkach bólowych
nie ma nikogo na względzie
wiekiem ani uznaniem

nigdy mi mama nie mówiła
o tej młodej jeszcze z wieżowca
że to nie grzech bo taki lot
musiał być wystarczająco długi

teraz jakże mam się pozbyć tych kilku
zdań we mnie złożonych toksyny
widoku jak tamtej sprzed lat wielu
pośród sreber księżyca w zielonej sukni
wymienionej z lodowatą wodą

żeby nie myśleć czytam Intruza
pięknej Stephenie Meyer od Zmierzchu
do godziny duchów i tak zasypiam

metafizycznie śnię o grotach jaskiniach
przyszłości co będzie już było i jest
dualizm umysłu dobro czasami wygrywa
z sobą w kości pełgające wiją się po ścianie
(ach!) światło i cień dusz które umierają
bezpowrotnie gdy jednym cięciem otworzyć
oczy


.


number of comments: 16 | rating: 18 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 august 2013

Jaskinja

Hej, hej! - dzień dobry!
Proszę wszystkich o uwagę:
- chodzimy zgodnie ze wskazówkami
zegara, jak średniowieczni mnisi.
W tym czasie kontemplujemy. Myślę,

że wystarczą trzy okrążenia.
A teraz wchodzimy do sanktuarium
wydrążonego w skale.
Nic nie widać?
Jakie to proste: ciemność
jest warunkiem pojawienia się
światła.

Zamykamy oczy. Jesteśmy
skała. Jesteśmy wyrzeźbieni.
Do nas się wchodzi zawsze od wschodu.
Otwieramy oczy. Wierzymy
w iskrę
stworzoną w wodach Kosmosu.

Idziemy dalej


.


number of comments: 19 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 august 2013

Piórko na szkle

O czwartej nad ranem drozd uderzył
w szybę. Teraz leży na schodach z betonu.
Nie zdążył zamknąć oczu. Od nagłej
i niespodziewanej nic i nikt nas nie broni.

Śniłam nagich mężczyzn z niebieskimi
fiutkami, nie wiedząc, skąd szli i dokąd?
Nie było kobiet pragnących przyjąć ich,
poczuć w sobie. Nie było żadnego odbicia
w źrenicach martwego ptaka.


.


number of comments: 21 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 august 2013

Calineczka jeździ z pękniętą przednią szybą

Już nie ma Krainy Czarów - usiadła
na oparciu krzesła ogrodowego. Zbiera łzy
i z powrotem
wkłada je do oczu. A ma takie ogromne -
w ogóle, jakby nagle urosła.

Teraz wróciła na parter, ale strasznie
tęskni, choćby za swoim gniazdkiem -
szybko mówi.
Gadające puzderko milczy, więc pytam
czy ma wolne?  Tak, mam zwolnienie na
makówkę.

Wie, że zrobiła dobrze; wie, że ma za duże
serce; wie, że jest śliczna. Jednak straciła
cztery wiosny, znów ponad gram. Wszystko.

Gdy zaczyna o białej sukience w drobne
pliszki (sukienka ma złotą wstążkę) za 35 groszy -
na siódmy bal września - jestem już o nią
spokojna.


.


number of comments: 18 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 august 2013

Antrakt

Skończył się brulion w kratkę, trochę jak człowiek.
Teraz szybko przeglądam go: słowa, słowa, wyrwane
rogi, zagięte kartki, luźne, tłuste plamy, czerwone
plamy, białe plamy, czarne dziury (próby długopisu)
Dużo skreśleń, pusty margines, zapisany margines.
Całkiem płaski skorek, jakieś cytaty, esy, adresy
na przykład - Szpital Miejski Nr 1 ul.Kościuszki 21
Nie opuszczę Wiecznego Miasta
wszyscy jesteśmy papieżami
h e r m e n e u t y k a - koło wymieniam na kulę.
Boli mnie deszcz, wewnętrzne strony okładki pełne.


.


number of comments: 18 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 july 2013

Pier taką dolę

Kiedy się wku, wtedy w chu
przezywam życie,
bo życie należy przezywać
za wszy:
od nieudanych akacji,
od rana do wieczora,
odtąd - dokąd?

Oddawaj młodość! - krzyczę
do życia - ty skarbonko, ty!
Zwracaj - wołam - zęby,
dzieju, zgryzusie.
Stracone twarze ludziom prawym.
Lewym - buty.

Odkręcaj piekło na torach, Belzebu.
Nie wpuszczaj w kanał, kanalizo.

A ono zabiera mi oddech, światełko,
oblewa potem. Przezywam was,

letnie burze,
te złośliwe żniwiarki.
Ciskam gromy, jasne cholery.
Ty filozofio z łaski wiatru!
Ty, ty!
My i nasze e-mocje, e-noce,
e-rupcje,

eee - róbta co chceta, ale wreszcie
pokaż światu miejsce ciała
mistrza Ju!


.


number of comments: 28 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 july 2013

Polityka

tam gdzie jest rozmowa

Już zebrała się Rada Mędrców - siedzą
w ławach rzeźbionych z wiśniowego drewna.
Uchwalanie prawa pierwszej nocy przed
stworzeniem świata:
posłowie w porzeczkowych togach, ledwie
zieloni senatorowie. Góruje nad wszystkimi
Malinowy Król, za którym murem stoi
Szklana Armia Ciemnoskórych Tytanów.
Tu wszystko się może zdarzyć - za, a nawet
przeciw. Demokracja kuchennego blatu.
Minus dodatni, plus ujemny. Nalewki, powidła,
że "klękajcie narody".
Zaczyna się podniosła chwila konfitury ustaw.
Na płatkach róż, pod namiotami jeszcze śpią
agrestowe markietanki.
Bomba tyka.


.


number of comments: 7 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 july 2013

Pejzaż nadmorski

Może byś, synu, narwał słoneczniczków,
nałapał bielinków - dla narzeczonej

Wyobraź sobie,
jak może śmiać się dziewczyna
obsypana płatkami, na którą siadają
białe duszki

Zajechalibyście nad morze
- widzisz to?
Stoi na klifie
w bikini, ostatni płatek


opada


Ty puszczasz oczami serduszka,
ona motyli ma wianek

Cichutko dzwonią obrączki

o brzeg rozbijają się fale
o brzeg rozbijają się
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
fale    fale


.


number of comments: 5 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 july 2013

Scena przed sklepem

W Pelplinie na Mickiewicza, przed rozwaloną
bramą
do placu po byłej Cukrowni, przechodziła
dziewczyna z koroną w delikatnej ręce.
Ledwie odsłonięte kolana
po szyję
wyrzeźbioną w górskim krysztale. Wyżej
upięte ciemne włosy. Przedramię oparła
o żebra,
trzymając papierową torebkę ryżu.
Jechały samochody. Przebiegł pies
przez jezdnię. Dziewczyna wpłynęła gdzieś
w zakole.
Z przeciwnego brzegu wyszedł ryży
chudzielec
z ptasim dziobem. Jechały samochody.
Przebiegł pies przez jezdnię.
Bóg obdarzył chłopaka piegami uśmiechu.


.


number of comments: 11 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 july 2013

Solary

Wszyscy mają nas w dupie, tak?

A my nie mieścimy się w sobie,
oglądając filmy o przyszłości -
zielonych domach jak drzewa,
odnawialnej mocy,
śmieciach, które się degradują.

Gdy wychodzę na zewnątrz,
na krześle,
słucham jak ściany oddychają,
wolno biją im serca.

Teraz kot jest panem - też
ma nas w dupie, odwrócony
w stronę ogrodu.
Co widzi w ciemności? Jaki cień
przemyka, liść

opada


.


number of comments: 31 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 24 july 2013

Blanszowanie

Gdyby każdy miał zagon ziemi
mógłby ją skopać
uprawić jak najlepiej, odmierzyć
rządki i wsiać nasiona. Wiosną

podlewać i patrzeć
że rośnie; spulchniać, wyrywać
chwasty. Latem -

o, latem by mu urosła góra
żółtej fasolki (po dziurki w nosie)
morze zielonej (do kostek)
i granatowej (powyżej uszu)

Każdy siedziałby z nożem w ręce
obcinając główki, ogonki:

żółta na pół
zielona, drobna
granatowa - mięsista długa

Śpiewałby: kocham was, piękne
fasolki szparagowe
, bo ktoś musi
im śpiewać zanim przejdą

na drugą stronę


.


number of comments: 17 | rating: 2 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 july 2013

Odrzwia

Zapyziałe chłopki z zapadłej wiochy:

buisness women z wyciętym haluksem,
logopedka, psycholożka, pielęgniarka,
terapeutka zajęciowa.
Matki dzieciom stawiające pomniki, żony mężów.
W ogrodach, przy kosiarkach, na czerwonych
skuterach.
Za kierownicą ciężkiego sprzętu.
Trzymająca byka za rogi (byk rasy mięsnej)
Ania, rodząca w pobliskim miasteczku
kolejne, piękne, wielorodzinne bloki.
Ja - zwariowana poetka, która spadła
z Księżyca -
zachwycona słowem bogato rzeźbionym,
studiująca historię starożytnych Indii
po łepkach;
my - wszystkie na niskim poziomie -
widziane z lotu wielkomiejskiego Gawrona -

synogarlice w trawie



http://www.nieszuflada.pl/klasa.asp?idklasy=170401&rodzaj=1


.


number of comments: 7 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 july 2013

Pustki

Gdy piszę o kwiatach podlewanych
w ę ż e m,
myślę o kobrze - symbolu potencjału natury -
na niej śpi Wisznu. Jest noc przed
stworzeniem świata. Rano się budzę i już nowe,
lepsze od poprzedniego,
bliżej ziemi. Jeśli tylko nie będzie padać,
podleję kwiaty,
dam się skusić.
Mogę być kim zechcę. W moim Raju
kogut to paw, urodzony ze skrzydła Garudy.
Przecież wiesz o tym - musiałeś słyszeć,
jak śpiewa


.


number of comments: 17 | rating: 3 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 july 2013

Pliszka siwa

miłej pani z banku

Wylatuje spod dachu, jak kobieta
zbiega z od lat znajomych schodków
na podwórko, gdzie w zasięgu wzroku
każde ziarnko piasku, trawa, gęsikęs
kwitnący na żółto.

Szuka robaczków, jak cyfr czy liter.
Podnosi się z krzesła - na trochę odfruwa
siada na kamieniu - cyk, cyk!
- jasny ogon drga.

Tu jestem. Się zrywa, biegnie:
nie do wiary, jak prędko na swoich szczupłych
nóżkach.
Ma - trzyma w dzióbku źdźbło.
Znów leci do góry. Perfekcjonistka.
(Sprawdza, czy wszystko gra.)

Usiadła mi na kolanie, mówiąc, że lubi
poezję.


.


number of comments: 12 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 july 2013

Murowane falochrony

Jeśli w ciągu dnia oberwę
czarne porzeczki
choćby z jednego krzewu, jestem
zmęczona czasem
na zegarze słonecznym.

Chodzę spać z kurami
nie spodziewając się niczego.
Słucham jak pada deszcz,
noc podchodzi

a kiedy odwiedza mnie wiatr
z nad morza -
opowiadając o klifach w Jastrzębiej Górze,
że wygnała ich brzydka aura,
więc wstąpili po drodze do domu -
tylko wdzięczność:

też wysypują z oczu
piasek;  robimy fale


.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 19 july 2013

Calineczka trzyma wagę

Wbiega do domu z każdej strony
równocześnie, potrząsa jasnymi włosami
żeby pokazać w uszkach błękitne serduszka
z modeliny.

W kosmicznej torbie trzyma dom, samochód
swojego księcia, koralową sukienkę na bal
pantofelki wyhaczone tylko za marnych
siedem duszek, gadające puzderko - różowe
w białe margarytki.

Mówi, że nie są głodni, bo dopiero co jedli
mielony makaron.


.


number of comments: 17 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 july 2013

Skrzydlate mrówki

Pestkując owoce myślałam
o cmentarzu
i o tym, że się ubabrałam
jak Rewolucja Kulturalna
w Chinach -
takie malutkie te dzikie wiśnie
chyba za karę.

Rój pestek rośnie w oczach.

Pocieszam siebie: nie idziesz
na łatwiznę
i myję najmniejsze słoiki
przy czym
zastaje mnie północ.

Z rana obchodzę ogród:
tu bukszpan
obok jałowiec płożący, duży
polny kamień

na polu dochodzi rzepak, powoli
dojrzewa pszenica -

tam wszędzie jest jakiś pies pogrzebany.
Może to pies przechodni?

Po mrówkach już ani śladu


.


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 july 2013

Kompozycja

Miało być tak pięknie, nie? Cudownie i wogóle:
u la la!

Tak, mówię, bo tak się kiedyś odpowiadało
na 'czy nie?'
Ale to wszystko takie zmienne.
Ale to wszystko takie płynne

Mieliśmy wyszykować sobie gniazdko, znieść
jajko, wysiedzieć młode. Mieliśmy, nie?

Więc jej powiadam, że widocznie nie.

Calineczka z Krainy Czarów właśnie siedzi
ze mną w ogrodzie. Schudła już cztery gramy,
co naprawdę widać. Teraz

przepatruje garaże, kurniki, altanki, stancje -
szuka miejsca,
zraniona o kant stłuczonego jutra.

Wie kto zawinił, tak? Bredzę coś
o sobie, w końcu
stawiam z głupia frant na gałęzi sosny,
którą kiedyś posadziłam, gdy już nie było
co robić.

Jest taka śliczna.


.


number of comments: 24 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 july 2013

Jaskółki szczekają na człowieka

Z tej strony domu
gdzie siedzę, słychać
że ktoś tamte, frontowe otwiera

Trzaskają wtedy takim charakterystycznym
dźwiękiem.

Jeśli tyle lat się tutaj mieszka i słyszy
widzi -
każdy ma przypisaną energię.

Ale do rzeczy:
- mężu, mężu! - wołam - chodź szybko!

Najpierw przybiega mała rudawa sunia
którą nazwał  skarpetka.

A więc skarpetka merda ogonem, ogląda się
że już.  I idzie

Takie tam to moje wołanie, dla żartu, przecież
nic nie chcę.

Podchodzi - bez słowa - ręka
w kieszeni.  Wyciąga - a z garści jemu wróbel

ucieka

- No coś podobnego! - mówię -
tylko teraz nie zdejmuj czapki, bo ci jaskółka

wyleci


.


number of comments: 15 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 july 2013

Konkrecja

Zerwiemy wszystkie
porzeczki tego świata, przerobimy
warzywa w coś zjadliwego.
Powieki nam opadną
i wtedy polecimy w przyszłość -

nasza kapsuła jest
niezwykle wygodna i funkcjonalna, przecież
wydamy na nią fortunę
z tymi wszystkimi bajerami: klamki
uchwyty, sufit, podłoga..
Lustra z górskich kryształów, wanna
i sanitariaty imitujące
rzeźby z kalcytu. Na wewnętrznych
powłokach
rysunki naskalne - dorodne
penisy, jędrne piersi, ogromne
sarnie oczy - oczy będą
oczywiście
dźwiękoszczelne. Wydamy circa
czterdzieści tysięcy lat. Potem

pośród zapachu dzikiego tymianku
który uwolnimy
będziemy leżeć
głowami
na turkusowej grzywie śnieżnego lwa
zajadając się wiśniami

P o w o l i   m a c h n i e m y  ł a p ą
żeby chociaż odcisk zostawić. Wyplujemy
pestki


.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 july 2013

Nigdy nie podążaj za mrówką

Ptak [...] śpiewa, ponieważ ma śpiew

Proszę ja ciebie: układamy się
na prawym boku. Palcami prawicy
zamykamy cztery otwory w głowie;
piątym przyciskamy aortę.
Nogi masz prosto - jedna na drugiej.
Trochę dziwnie łapać powietrze jedną dziurką
nosa.

Leżymy w pozycji lwa, który zdycha
na pustyni ze starości. To może być też
łóżko lub fotel, przedział pociągu, ławka
na bulwarze. Jeżeli jesteśmy na przykład

"wychuchol"

wtedy umieramy ze śmiechu
z powodu nazwy. W naszym środowisku
wodnym kto stanie nam za głową, no kto?
Gdy najbliższa rodzina to też wychuchole,
a krety są dalszą.

Żeby jasno było i przejrzyście:

cała w bólu, w skowronkach
kiedy już zamknę oczy,
nad głową
stworzę dla nas miejsce
gdzieś w kosmosie -
nieważne.

Będzie tam rosła diamentowa trawa.

Jeszcze mam czas się nauczyć
Pieśni Jesiennej,
na ostrzu oszczepu
zamówić nam dobrą gwiazdę.

A teraz do boju -
delikatnie: kulka po kulce. Małe granaty,
czarne perełki. Na ten czas, to jedyne
bogactwo, osypujący się
ciepły dzień w zieleni. Moje palce

stworzone do pieszczot i smarowania
chleba. Moje palce różowe jak świt.
Rytuał zbioru, a każdy krzew jest zegarem
słonecznym.

Mrówki, mój drogi, swoją drogą.


.


number of comments: 33 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 july 2013

Kurki w deszczu

Zawsze coś przekwita. Zawsze się zmienia.
Niektórzy mówią: to już chyba koniec poezji.
Ale jeszcze dużo różnych opowieści chowam
w zanadrzu - co najmniej po jednej za pejzażem
każdej z nocy, które są niezwykle szczodre

Akcje toczą się lub rozgrywają na moich oczach.
Najświeższe senne wizje katastroficznie  po-
wiązane z burzami. Ewakuacja mlecznych krów
śmigłowcem. Wściekły wiatr zrywał czarne taśmy
którymi były spętane i odrzucał gdzieś w dal

Ciemności jakby egipskie co i rusz rozświetlone
ulewą błyskawic. We mnie nie ma lęku dziecka
albowiem należy spojrzeć realnie - póki żyje
ostatni łapacz mgły w sieci, hodowca aloesów
z Atakamy, najsuchszego miejsca tego świata

zaklinacze deszczu z Cherrapunjee, gdzie nigdy
nie przestaje padać, za oknem rozgwieżdżone
do białego czarne niebo, drzewa trzymające się
dzielnie, gdy stada słoni pędzą nad domem -
wystarczy spokojność serca i pewność, że mija

wszystko - dobre czy złe. Wraca prąd. Cisza
spływa po drogach. Nowy dzień się kręci, sam
układa


.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 june 2013

Batumi

Nie klikam w „To lubię”
nie strzępię języka – ja tutaj żydzę
w myśl przysłowia: kochajmy się..
 
Kiedy  przynosi morze kopru
na biały stolik, wtedy odpływam

Ktoś mi odwraca rzeczne kleksy,
pod nos podsuwa Piękne Istoty.
Coś tu nie pasi, że świerszcz
to konik,
i dziwnie tak czytać: Creatures.

Koper odmierzam po trzy garście,
po cichu
kładąc się w brzuchu mężczyzny
i mruczę na pomysł
wody z ogniem,
jakby to było synchronicznie -
 
a tu mi oddech złóż
na karku,
niech będę uspokojona.

Nie tak wysoko jak na łące
i nie uciskiem o podgardle,

niżej trochę,
jakbyś chciał obierać
pomarańcze.

Niżej -
pod żebra,
potem tnij na wylot
do cna -
sokiem po palcach
. . . . . . . . . . . . . .
 
Więcej już kopru mi nie przynoś.
Chcesz?

Zaparzę nam herbaty
 
 
.


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 june 2013

Świetnieje

Gdy spadłam
z ciemnej strony Księżyca
musiałam odejść żeby szukać
sensu:
w oderwanym od gałęzi liściu na wodzie
w pokosach trawy granatowych kałużach
w zaspach i zasypianiach
w budzeniu

ale nic nie było podobne - widziałam
jak wuj Bernard hodował łabędzie
kiedy syn mu się w czepku w niedzielę
utopił. Kobiety w długich suknicach
ciągnące wozy

Chętnie chodziłam rzeką

dno przepatrując
a kiedyś spytałam: mamo
co było w dzień w którym zostałaś sierotą?

Nic nie było - poszłam do lasu
nazbierać ziół na suchoty
a tam tak cicho
tak było cicho że w życiu czegoś takiego
nie słyszałam

Ja również mam w sobie taką ciszę

I łabędzia

Już niczego nie szukam
Gdybym znalazła nie wiedziałabym
co z tym zrobić
Czy podnieść?

I komu oddać


.


number of comments: 37 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 june 2013

Stare Widmo

ehhh...gdyby tak umieć malować
w upaćkanym od farb fartuchu
przed sztalugą
z paletą w lewej a pędzlem w prawej
bez ucha i z oszalałym włosem
zagryzać do krwi dolną wargę
coś tam gadać od rzeczy
mruczeć
a potem się cofnąć
(kto się oddala ten lepiej widzi)
podbiec
przyłożyć oko
i nos
dlaczego nos?
bo chyba psim swędem
jeszcze machnąć sadzę i błysk
w tym starym piecu
(kaflowym)
w którym sam diabeł smali
cholewki


.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 june 2013

Mała planeta z jednym drzewem, którego nie ma

Na tej planecie przeoczonej przez czas -
było, nie było, rosło, nie rosło, gdzie tylko,
jeśli tylko, gdzieniegdzie - pomimo.

Dajmy na to, załóżmy - bezwiednie.
Na wszelki wypadek.
Bez poczucia formy i nazwy;
ruchu, dźwięku, barwy, trwania, przemijania
nie odczuło.

Nierozumne, nieporównywalne.

To było wtedy i wtedy.
Nie było, nie minęło.
Stało w pobliskiej dali. Nie stało
przypuszczalnie.
I to nie-całość i nie-wyjaśnienie.

Nie było dowodów na coś i na nic.
Nikt nie przejeżdżał tamtędy.
Nikt nie spojrzał.

Niezaczęte, nieskończone.
Bez cienia, chyba. Nigdzie.

Wszędzie.

A czas, który biegł, to był czas biegnący
nierównomiernie -
nagle
potrafił się przepleść w dobierany warkocz;
związać w luźny supeł jak plastikowa wstążka
na kwiatach lub prezencie.

Dnie jak i noce zaczęły zmieniać scenografie
przez zagięcie przestrzeni, co oznaczało,
że można
w pełnym słońcu pójść dalej
w postrzępiony brzeg ciemności
lub
blisko po północy stąpać
ulicami niespodzianie wyłonionego,
z księżycowej poświaty,
miasta,
z grą cieni i odgłosem śpiewu jakby
szklanych ptaków.

Ten czas potrafił wymazywać momenty
przejść
w jakimś nieznanym kierunku,
by za chwilę sprawiać wrażenie, że już
stamtąd wraca.,
lecz wiadomo: to tylko taka jego fantazja -
żart, który nie każdemu mógł się podobać.

Ale tu nikt nie rozliczył czasu.


.


number of comments: 14 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 june 2013

Programy

ulubiam

ustawicznie oglądać telewizję - otwarty świat
cały dla ludzi cierpiących czy ty widzisz
głęboki sens w kanałach które można przerzucać
do znudzenia do zachłyśnięcia się wielorakim
ludzkim istnieniem

i jeśli jest reżyserowany to chwała twórcom
jeżeli zmyślony zawsze pozostaje w nim ziarenko
prawdy karmi nas tym ziarenkiem ot tak rzuconym
w rzeczywistość nie będącą obiektywną kontynuacją
czegokolwiek innego niż prawdy ekranu i czasu

więc biorę to i obracam w palcach szczegóły
ubiorów i twarzy emocje wodzące ludzki świat
czarnych występków lub pomarańczowej dobroci serc

przegapiam

scenę kiedy grupka ludzi uwalnia rannego motocyklistę
spod samochodu unosząc go jak piórko
w tym czasie bawiłam na sali rozpraw gdzie kobieca
ręka sprawiedliwości dotykała do żywego

już teraz rozumiem że człowiek jest straszny
tak piękny w jedności i tak niemożliwie osobny
gdy łzy mu lecą po policzkach zasłania oczy


.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 june 2013

Dwa końce

Oczekiwanie. Podglądanie kosów. Liczenie
owoców, gałęzi, na cud. S m a k o w a n i e

Czytam o sposobach odstraszania szpaków,
że wystarczy porozwieszać płyty winylowe,
aż wiatr im zagra nieznośnie (na nosie?)
puste butelki - puste butelki i płytki CD
na wietrze

Zeszłego lata (mam chęć napisać: łońskiego)
gęsi uparły się na gruszki, a teraz kury
na czereśnie - zielononóżki na czele z kogutem.
Wołam - sio! - i szczuję pieskiem, ale wracają
jak bumerang

Można nie kiwnąć palcem, machnąć ręką
lub też pójść, poszukać czegoś w sam raz,
jakiegoś kija - i najzwyczajniej w świecie
podeprzeć.


.


number of comments: 22 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 june 2013

Poredlne

Och, jeszcze będzie pięknie – zobaczysz, mój mały.
Kupimy sobie pojemniki na śmieci: niebieski na niebo,
ale najpierw usuniemy metalowe zszywki, twarde okładki;
zielony na szklaną przyszłość wypłukaną z resztek
nieczystości, niedogodności, zacieków i zwykłych bezdni;
żółty na złoto z plastiku; szary na jasną nieselektywność.
Później pod skórę wszczepią nam czipy, na kark nałożą
podatek katastroficzny, a my siądziemy na werandzie,
ruszając paluchami w butach, bitach, pitach, hau! ach!
Będziemy wołać – o, słodki Boże!
Zaangażowani, niecenzuralni, niebezpieczni, coś tam.
Czekający aż zjawi się nowa kometa, którą już nazwano
Ison.
My - w pełni szczęścia, radości, pomyślności, pogody ducha.
Wszystkiego najlepszego - wrócimy do swoich korzeni.
 
 
.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 june 2013

Wiater

Wstaję o 5.30. Przed domem leży jaskółka
która już doszła, a ja nie muszę dokądkolwiek iść
żeby tam dotrzeć.
Z drugiej strony kłosi się kos w ogrodzie.
Ogromny ciemnozłoty żuk ląduje
na białym stoliku.
Gdy biorę go w palce, udaje martwego -
tuż przed odlotem
Chcę go nazwać
lecz w Wielkiej Księdze Zwierząt nie ma niczego
co byłoby takie samo.
Tutaj nic nie pójdzie się bać
albowiem podniesiesz ją z ziemi - Słońce.
Będzie wiał wiater. Właśnie tak.
Przecież to piękne słowo, jak wszystko
więc jeszcze raz: wiater.  I dalej - smierć.
Zauważ, jakie to może być łagodne.
 
 
.


number of comments: 55 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 may 2013

Galapagos

- miękki Boże, dobrze że jesteś!
                               Roman Knap


mój Panie który jesteś schowaj mnie zwiń
w małą muszlę przykryj piaskiem piaseczkiem
niechaj fale przypływu będą nade mną
i snop słonecznych promieni i pogłos oceanu
niech szumi szumi odwieczną piosnką

przyjdź królestwo morskich prądów i wola
namorzynowych lasów wodne pola zielenic
użyźniaj aby nadal na nich mogły się pasać
ryby wszelakie i zielone żółwie

niechaj uchatkom szczodre będą podwodne
groty labiryntu a węgorze ogrodowe by w porę
schować się mogły przed niebezpieczeństwem

przyjdź królestwo słupów z litego popiołu
dla mew o oczach ogromnych i nakarm je
kałamarnicami niech lecą lecą niech żyją

niechaj w księżycowym krajobrazie zastygłej lawy
rosną kaktusy na chwałę a legwany znajdują
swoje miejsca w dolinie Fernandiny
i głuptakom modronogim odpuść bo nie mają winy

jako i my
jak i my



http://www.youtube.com/watch?v=0humBQW7U7I




Roman Knap

         JAK SIĘ UŁOŻYĆ DO SNU


jak się ułożyć do snu tak, żeby kość nie uwierała kości,
a lewą rękę można było zgiąć i położyć na sercu; chyba jest za szybki puls,
potrzebna woda, Acard, Bisocard, ale kości się nie przepuszczają, tylko krzyżują,
a wtedy boli i trzeba włożyć między kośćmi koc; coś miękkiego, co przytuli i zapomni,
że jest już tylko szkielet i chyba za szybki puls; miękki Boże, dobrze że jesteś!


.


number of comments: 51 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 may 2013

Szafowanie

Tacy poczciwi wiejscy ludzie -
wstajemy do świtu,
wędrując na górkę przez małe morze
kwitnącego rzepaku -

dwadzieścia minut wpatrujemy się w słońce,

żeby wyleczyć wzrok, uzdrowić duszę.
Obsypani pyłkiem: złote kręgi, mroczki -
wracamy.

Oczy jak talerze.

Cumowanie w kuchni
wielkich myśli o dobrej wygranej w lot
to, później pi (razy drzwi)
sadzenie pietruszki
podwiązywanie pomidorów, podlewanie
sałaty
(flance od Ireny K.)

Wyjmujemy serce
na dłoni,
czyścimy, gotujemy.

Układamy w szafie.

Jacy fajnie pozytywni będziemy
dzisiaj dalej
zręcznie
obracać grosz


.


number of comments: 11 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 may 2013

Ślady

nowa energia życia
nowa energia śmierci
nowa energia miłości
energia energii
orgia naoczna
origami lęku brzdęk

rozbijamy się w tysiące odłamków
lustra
wirujemy
we władaniu snów ale
znów
ten ów
ta owa

pozdrowienia bratnie i stokrotne

kiedy leżymy to płyniemy
kiedy płyniemy lecimy
co leci spada
co to to to
no

przekażmy sobie znak ryby

napowietrzne dzwoneczki cichuteńko ding
rosa rosa rosa dzyń
zielone oczy młodej trawy

(w moim ogrodzie pod korzeniami
życie się toczy toczy się życie myślami
ostatecznymi
tam światła nie ma
tam smuga cienia tam smuga cienia)

ciiii

podnieśmy ręce opuśćmy ręce
a teraz w prawo
lub lewo
lub tu i tam

aż westchnie ziemia zapieje kur
i jeszcze raz i jeszcze
i jeszcze

przelecą nas >>>>> jaskółki


.


number of comments: 12 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 may 2013

Wizyta pod kloszem

Tutaj nie ma przypadku -
jesteśmy umówieni.
Zakładam żakiet, zapinam pasy.
Tak pewnie prowadzisz, synu,
jedną ręką,
nutą nonszalancji.
To coś znaczy, że tata usiadł
za tobą.

Mówisz - spoko, znam kod do bramy.

Twoja Marta, królewna, wychodzi
spod pióra:
w obcisłej granatowej sukience,
z tą złotą ozdobą,
upięty dobierany warkocz,
pszeniczny kłos.
Taka dzisiaj (po)ważna, skupiona.
Niby krew z krwi (matka ma oczy kosa)
a z żebra,
skóra zdjęta z ojca.

Nigdy nie myl jej z Barbie.


.


number of comments: 29 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 4 may 2013

Radość

Przeskoczyć wieczność
w jednym mgnieniu oka



To przecież niełatwe.
Panu się już udała ta sztuka,
gdy my jeszcze musimy
(bo ktoś nas odroczył?)
uroczo wdzięczyć się
za drewnianym (o)płotkiem,
bardziej widząc niż wiedząc.

Pewnie pan nie wie, umarły poeto,
że mamy nową rodzinę pszczół,
noszącą pyłki kwiatowe
w szczeliny
muru z czerwonej cegły.

To dla nich różowe stokrotki
papuzie bratki;
dla nich forsycje i tulipany.
W betonowych kręgach aksamitki
i pelargonie
cieszące Słońce (oko Pana B.)

Mówimy - kurwa -
ale dzisiaj jest pięknie,
jakbyśmy właśnie lecieli
nad ogrodem
siedząc na skrzydle motyla

jedną chwilę


.


number of comments: 35 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 april 2013

Odsiebność

Czasem można pisać sobą - bierze się od-
powiedzialność,
płyn do czyszczenia; spoglądając
za okno (za słowo)

- machając papierowym ręcznikiem
do połysku - zastygać, zadumywać się?

Fasadowy smutek przybliża do Stwórcy.
Radość, jako element natury, osobisty, od-

głębny chichot, zamieszanie wyobraźni,
która się zderza
z modnym uczłowieczaniem zła. W świecie
równoległym

można być od się,
jak byt niepowtarzalny, podobny

tylko do siebie, rozumiesz?


.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 april 2013

Rozładunek

To wygląda jak balet - tancerz
wstaje w akcie.
Najpierw prawą stopę opiera o ziemię
potem lewą.

Teraz łydki błyszczą: stalowe podpory
(metaliczny świst!) Gdy wysuwa ramię

podnosi też głowę,
prostując sylwetkę.

Jest jak wyrzutnia średniego zasięgu
skierowana w niebo.   Falują

łańcuchy, a na każdym hak. Tu

p ó ł o b r ó t

w zwolnionym -  Wielki Transformator
jak z milionów serc
tłumi
swoje miejsce, postawiony
w cieniu.  Patrzę

na to z okna - taki zwykły konus
z palcem na guziku;
taki Mocny Kolos (przed chwilą)

a śpi.


.


number of comments: 11 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 december 2012

Hej, kolęda!

Dlatego, żeśmy nie zwolnieni: trybiki korporacji,
monterzy kabelków, ostoje biur, taśmo rąk pracowitych;
i wy - nakręcacze śrubek, wulkanizatorzy, kierowcy
miejskich autobusów, szambonurcy, szpiedzy pospolici,
świecie pracy, kagańcu oświaty, żywy tłumie polityków,
zielona służbo zdrowia, policjanci i złodzieje (nie!
złodzieje nie!) drogowcy, kolejarze pod górkę, leśnicy,
słudzy wszelkich telefonii, gwiazdy różnej maści,
pociągowe konie, restauratorzy i rejestranci, klubowicze,
partyturo na dwie ręce, i jeszcze górnicy, hutnicy i tamci,
którzy; rolnicy i frezerzy, a zwłaszcza poeci
i jeszcze raz - aktorzy
- cieszmy się i radujmy !
Oto Łaska na białym koniu nadjeżdża,
wśród nocnej ciszy
się rodzi


.


number of comments: 32 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 december 2012

Napalm

Prześladują mnie żywe obrazy zabitych
i cierpiących, widok ciał, egzekucji, rannych dzieci*
 
13 grudnia 2012 roku o godzinie trzynastej z minutami
zagotowały się kartofle; srebrzyste wieko podskakując,
wypuszcza nadmiar pary, jak zeszłowieczna lokomotywa
i zaraz przenosimy się na pustynię; i co tam widać?
 
Dramatyczną scenę, która swego czasu wstrząsnęła
sumieniami świata: sudańskie dziecko (sama skóra i kości)
za plecami sęp, czekający na tłusty kąsek. Ot, migawka.
 
Czego nie widzimy to człowiek za obiektywem – podobno
przegonił tego zwiastuna śmierci, podobno usiadł później
pod drzewem i długo podobno płakał, modląc się do Boga
podobno myślał o swojej córeczce.
 
Idziemy dalej, do następnego obrazu: Trang Bang (pod-
skakuje pokrywka) – wietnamska wioska w tle, zniszczona
przez napalm. Grupa dzieci uciekających szosą w przyszłość
- pośród nich naga dziewczynka – ten ból na twarzy nie do
przeżycia, jakby chciała wyskoczyć w biegu
z poparzonej skóry.
 
A gdyby tak podpalić szyny i choćby przez moment widzieć
pędzący pociąg? Ach, gdyby tak zobaczyć jak znika w innej
rzeczywistości, w nieznanym wymiarze.
 
Gdyby się nie przyznać, że stale chodzi za mną człowiek,
na którym powieszono psy. Gdyby się nie przyznawać,
nie pisać, nie czuć tego, nie widzieć nic po -
za garnkiem.
 
 
 
*Kevin Carter
 
 
.


number of comments: 28 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 december 2012

Najlepsza mnie wersja

Ten świat potrzebuje jedynie
odrobinę cudowności



Siedzieli przy stole, gdy wyrzuciło ją
na przeciwny brzeg.
Taka smutna osoba z jabłkiem
w gardle, idąca dalej i dalej

Królowo pokoju w ciemności -
ile wody upłynie zanim
poczujesz, jak spomiędzy żeber wylatuje motyl

Wtedy już można po-
wrócić, posprzątać cały ten niedzielny
bałagan.




Cytat z filmu: Cyrk Motyli


number of comments: 11 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 november 2012

Demonografia

w `86 na kraj spadła chmura pyłu radioaktywnego
od sąsiadów kanałami leciały skąpe informacje
oficjalnie już po ptakach wzywano matki z dziećmi
świeciliśmy w długich kolejkach przed ośrodkami
zdrowia ciężarne kobiety musiały obejść się smakiem
zaopatrzone w łożyska czyniące cuda niewidy

w tym czasie łąki uginały się od bydła chlewy
pękały w szwach później jesień i te wszystkie
szarości mgły deszcze widok z okna oddziału
septycznego na stary cmentarz prześladujący
mnie do dzisiaj

jakby to było wczoraj na ten boży świat dalej przychodziły
piękne dzieci umierali starzy ludzie niedługo w programie
trzecim polskiego radia de mono i kochać inaczej
powoli kończył się boom demograficzny


.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 september 2012

Czarny kapelusz

Powstałem z potrzeby
i wyobraźni.
Mój kształt nie jest tu całkiem
od rzeczy, jak rondo -
samo w sobie
ma niewielkie znaczenie, ale
w odpowiednim miejscu
i czasie - ho ho! Jazda.
I ta cała otoczka: twarz, ręka,
która mnie uchylała
- witam, pozdrawiam serdecznie,
kłaniam się.
Teraz ślepy jestem, nieczuły
i do śmiechu mi nie bardzo.
Gdybym tylko mógł wyśpiewać
całą prawdę,
ja -
bezbrzeżnie pusty,
dogłębnie sam,
filcowy świadek
(koronny)
w niewiadomej sprawie.


.


number of comments: 22 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 12 september 2012

Piaski

Źle się śpi kiedy nie można płakać.


Pewnie ciągnie mnie coś do tego
dołu, gdy wyobrażam sobie, że wyobraźnia
może płatać figle;
domniemywam, iż domniemane słowa
nieco więcej znaczą, niż kot napłakał.

Wychodząc z założenia, że można wyjść
bez szwanku lub tak zwaną obronną ręką
- zakopuję się od góry łopatą.

Gdyby być dzwonem, wewnętrznym
głosem, nieświadomą próbą dotarcia
do świadomości, nie ujawni się to,
co niewygodne czy zapomniane, nie zabrzmi,
nie wezwie do modlitwy.

Tutaj nic nie ma prawa pęknąć
przypadkiem.


.


number of comments: 11 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 august 2012

Uroczysko

Niby nic -

bo gdyby tak człowiek miał stanąć
pod niebem, w słońcu i wietrze,
i rozejrzeć się szeroko -
nawet by nie zauważył.

A tu można przyjść, usiąść i patrzeć.
Z ukrycia. Przez tę dziurę. Oko
przystawić.

Niby nic takiego nie widzi,
czego by lepiej nie zobaczył
w środku lasu, albo na tym porośniętym
zakolu rzeki,

a tak się coś robi na sercu,
jakby nagle cały świat stanął otworem;
i niebo wody tak blisko,


.


number of comments: 12 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 august 2012

Seans wieczorny

Śmierć jest bardziej głodna niż ból,
powtarzam głośno fragment dialogu
z wieczornego filmu,
ale tego nie rozumiesz. Ja także,
więc niepewnie rozwijam -
chyba chodzi o to, że cierpienie czasami
przerasta życie.

Ból można zaprosić do stołu i nakładając
na talerz, powiedzieć: naści, bólu - najedz się;
może jeszcze pomidorka?
Zobacz, jakie ładne te koktajlowe,
a może ogóreczka w curry?

W filmie jest taka scena: prowizoryczny stół
operacyjny, otwarta, przytomna kobieta -
na pytanie, czy boli, przecząco kręci głową.

Śmierć jest bardziej głodna - mówię,
a ty odwracasz się do okna
bez słowa,
patrząc w ciemny ogród.

.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 august 2012

Oddaleni

Kiedy wchodzisz w cień -
to jakby się cofać, odchodząc
od drzwi,
za którymi jest cała przyszłość.

Tak oddalić się można bezwiednie;
zamknąć
w kryształowym czasie.

Będzie toczyć się
dzień po dniu -
a nocą?

Świat na opakt, stokrotko,
jak kula u nogi.
Pukanie -

i cicho.

.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 16 july 2012

Oswajanie przydrożnych kamieni

Ej, mały - jak się masz?

Nie bój się; pójdziesz ze mną?
Przecież to ręka, nie paralizator
- nie warcz.

Nie czekaj, nie przyjadą. Teraz
im nie po drodze. Rozumiesz mnie?

Powoli:
posmarujemy ranę w boku. Nie patrz

za siebie. Zetrzemy błoto. Zrosną się
żebra.

To jest
dziękczynna modlitwa za kamienie:
na początek chleb z mlekiem.

.


number of comments: 12 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 10 july 2012

Zaocznie

bo tyle jest miejsc gdzie zranione oczy
gotowe są patrzeć na rozpaczliwe
szczeliny*

Tak pękać można, Panie, bez widocznych
znaków. Przed snem w ciemnym pokoju,
który łapie powietrze jak złowiona orka,
albo wtedy na ściernisku, uwijając się
przed burzą.

Zakryta po uszy, a ręce wyciągam:
nie lękajcie się - proszę przez niechciane
łzy.

OM MANI PEME HUNG - powtarzam -
OM MANI PEME HUNG.

Mieliście nie być
rysami na szkle mojego serca.
Miałam sobie obiecać, że nigdy więcej.

I kto to słyszał, żeby tak nocą, osobno,
po cichu.


*Wojtek Borkowski

.


number of comments: 12 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 9 july 2012

Dżem wiśniowy

Kilka dni temu
(była sobota i córka miała wolne, celowo
nie zapisując się na nadgodziny)
rozmawiałyśmy o umyśle. Jakoś tak

wzrok nastawiałam na wisienki wyczekiwane
od pierwszych listków do kwiatów. Jak pęczniały
takie malutkie, zielone kulki, a później końcówki
gałązek zaczęły więdnąć przez tycie robaki
w pajęczej otulinie, więc oprysk.

I otóż są. Zdążyły dojrzeć - soczyste, błyszczące.
W każdej odbite są fotony światła. Wieczorem
jeszcze bardziej ciemnieją, a później, nocą,
może ich wcale nie być, gdy śpię.

Rano widać, że jednak jest ich dużo - im wyżej,
tym więcej, ale ona mówi, że trochę.
To można udowodnić, tylko komu
i po co?

Zwykłą ogrodową haczką powoli
nagięłam konar,
wiedząc, że takie nagięcie z wyczuciem
wcale nie musi skutkować
złamaniem - to prawie jak u ludzi.

Uśmiecham się,
gdy sięga raz po raz do rondla
z wiśniami, wypluwając pestki. Robię swoje:
cierpliwie, bez pośpiechu, cierpliwie.

Teraz idę myć słoiki; dokładnie w tym czasie,
na moich oczach dochodzi do rozpadu
owoców.
Już mogę rozpoznać -
chociaż nic nie istnieje samo w sobie,
jednak wszystko wciąż się pojawia.



.


number of comments: 31 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 june 2012

Takie nic

Według ojca masz być piękną królewną,
chronioną przez dwójkę straszych braci.
Też coś! - obrusza się mama, na samą myśl
zmiany planów: będzie lekarzem.

Więc już od dziecka zaciskałam oczy
i zęby, krojąc żaby pod lasem, pojąc komary
własną krwią.

Ręczne łapanie raków w rzece
musiałam opanować do perfekcji
przy dziennym świetle i nocą -
o karbidówce.

Po wielu latach też nie jest lekko,
bo jak z czystym sumieniem i komu
powiedzieć, że chyba musiało się udać
nie wyhodować żadnej żmiji
na własnej piersi -

nikogo z nas przy tym nie kalecząc.

.


number of comments: 22 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 26 june 2012

Deszcz

sny są prawdziwe mówię szeptem żeby nikt
mnie nie słyszał: przecież wchodzę w nie
jestem pośród ludzi i zdarzeń czasami w centrum
uwagi kiedy indziej stojąc z boku pełna jawnych
emocji ale i też muszę myśleć logicznie o tym
co się dzieje jaki może nastąpić obrót sprawy

biegnij biegnij tylko bardzo cichutko - inni też
chcą się wyspać wróć przykryj ją kocykiem
musi nabrać sił przed drugą zmianą a ty się wynoś
krzyczę do faceta który potrząsa monetami
w garści znajdź sobie inną sypialnię nie na tej ulicy

wiecie że nawet śpiewam czasami sobie pogwizduję
ale to wtedy gdy już nie widzę innego wyjścia koszmar
trochę to dziwne że artystów możemy słuchać godzinę
lub nawet dwie a potem z chęcią idziemy do siebie
nucąc pod nosem ten sam jeden kawałek bo tylko
własne śpiewanie nigdy nas nie zmęczy

a teraz obudź się obudź spójrz jeszcze jest dzień
jeszcze do nocy zdążysz odpocząć serduszko


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 25 june 2012

Miła

Bogu miła wybrana przez los
już od dziecka
nauczyła się uciekać z dala
od ludzi,
kiedy czuła zbliżający atak -
potem wracała z warzywami
z polnego ogródka,
lub miała kieszenie pełne prawdziwków,
a ja nie wracam znikąd
blada, z resztką piany w kącikach
ust.

Nie mam białych oczu, włosów ognistych,
i nie mogę wiedzieć, jak to może być,
gdy już nie zbiera się żurawin,
które później trzeba zaprawić w małych słoikach,
żeby dawać je w prezentach kuzynkom,
albo lekarzom-specjalistom.

Jak to jest, gdy człowiek upada
na chodnik, tłukąc głową,
a przypadkowi szuje z palców zdzierają
złote pierścionki.
Jak to trzeba się podnieść, opatrzyć,
upiec jabłecznik, na który się sprasza sąsiadkę,
wsiąść do pociągu, czy autobusu,
wierząc w Opatrzność i niekoniecznie
w Biskupa.

Bogumiła oparzona czymś,
podobno w szpitalu złapała sepsę,
teraz więc śpi - zawieszona dajmy na to
w nieokreślonej próżni,
a ja do niej ostrożnie wyciągam
smutną dłoń,
jakbym się bardziej bała,
że dzisiaj też mogłabym być podobnie
śmiertelna.

.


number of comments: 11 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 23 june 2012

Baba Jana

Narwę bzu pełen kosz -
sprzedam serce swe za
grosz.

Kto by tam chciał półwieczną pompę ssąco-
-tłoczącą? Ani tym ogrzać, ani pospawać.
Teraz tylko zajmuje miejsce, jak ten stary
ładowacz z Humpolca, który po kupieniu,
ze szczęścia, łzy wycisnął , prawie równe tamtym,
gdy urodziło się nasze pierwsze
dziecko.

Ani tym opryskać słodyszka w rzepaku,
drobiu nie nakarmić, świeżych ryb nie nałowić.

Trzepoce się jak sroka po drzewach,
krzakach - cudze gniazda przepatruje.
Lata z tą miotłą i lata.

Bzy rozsypię pod stopami,
niech pocierpią jak my sami;
biedne, dzikie bzy.

.


number of comments: 30 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 june 2012

Zgubiłam tam serce, Tamizo

Polecę tam. Tak. Polecę!
I będę mieszkać na przykład
na Romford.
W niedziele ciebie odwiedzać.
Windą
wjeżdżać na mosty.

I będę z mostów przechodzić
na drugie.
I będę stary Londyn podziwiać.
I stale jeździć metrem - tam
i z powrotem.

A gdy mnie znudzi,
krążyć deptakiem będę.
Dajmy na to - na Ilford.
Wśród tłumu ludzi.

A gdy mnie znudzi,
skrzydła rozwinę,
jak ptak pierwszy lepszy.
Jak gołąb. Jak mewa.
I siądę na jakiejś wieży.

A gdy mnie znudzi, spocznę
na ławce. Jak człowiek
na swoim miejscu.

I zacznę na przykład śpiewać.

.


number of comments: 16 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 22 june 2012

Terytoria

Wczoraj dostałam fotografię
pięknej kobiety
od pewnego czasu podziwianej przeze mnie
za nietuzinkowy intelekt.

Może to nawet pewien rodzaj
zazdr(ości) gdy uświadamiam sobie
że chyba marnowałam swój czas
na zbieranie przykrych doświadczeń
jak głupiec
nie wyciągając wniosków
z doświadczenia innych
opierając się na własnej, pokręconej
psychice
dziedziczonej pośrednio z życiowego (roz)
pędu.


Na fotografii obok kobiety stoi pies -
rasowy wilczur
który w oczach ma to coś, co każe
przypuszczać, że jest na tyle mądry
by wyprzedzać ją o krok lub dwa
i bynajmniej nie wygląda to na rywalizację
zwierzęcia z człowiekiem
raczej na chęć otrzymania pochwały
za bystrość
przez położenie ręki na psiej głowie
przyjęcie tylko tego właśnie spojrzenia.

I gdy spośród wielu słów, których nie rozumie
wyławia to jedno
wtedy wie, że mowa o nim, i że trwa więź
nawet gdy się biega z wywieszonym językiem
wietrzy tropy innych zwierząt
z upodobaniem do wolności
znacząc własny teren.

.


number of comments: 17 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 21 june 2012

Ptaszek

W dzień, to bym chciała być rudzikiem, o sercu
mniejszym od ziarenka zielonego groszku;
trzy krople krwi w żyłach cieńkich, jak nić
babiego lata, płucka - dwa płatki z listka dzikiej
koniczyny i żadnych tam płakań, i tylko troszkę
tęsknoty.

Siedziałabym na jednej z wysokich gałęzi naszej
starej jabłonki, co to kiedyś upadła, a tata do niej
podstawił drzwi, obwiązał stalową liną i ciapkiem*
podniósł ją do pionu - jeszcze później z kilku desek,
w zagałęzieniu zbudował taki fajny podest.

Wieczorem nie wiem, gdzie bym mogła się ukryć
do snu: może pod liściem na klonie, co go babcia
posadziła za blisko garażu, ale nikt się nie zgodził,
żeby go wyciąć, a może na kasztanowcu, w ogrodzie,
nad grobem Froda.

Zimno mi. Pada. Wieje od zachodu. Jest już
tak ciemno u nas. Boję się o was - córeczko.



*Ursus C-330

.


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 june 2012

Nie będzie granic

Teraz będziemy cichutko:
w kąciku za westfalką złapiemy się
za rączki -
może potwory, które przychodzą
po dzieci,
tym razem jeszcze odstąpią. Później

zrzucimy te pieprzone łachy, wybiegniemy
na klatkę - widzicie ludzie?
Taki jest człowiek!

Ale to przecież wstyd -
co za wstyd!

A co tam - jak pić, to już pić,
bo uśniem i hulaj dusza!
Inaczej rzyganie jest bez sensu.

.


number of comments: 18 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 june 2012

Jeziorna

Nosi w sobie wyprute żyły matki, potłuczone szkło,
tynk i kable elektryczne, blizny z przedramion, ostre
przedmioty, które mogłyby skrzywdzić; gdzieś pod
żebrami trzaskają drzwi, więc ma lęki. W szuwarach
cicho siedzi na gnieździe, później wypływa do brzegu.

Jest coś smutnego w białym rozwijaniu skrzydeł, i gdy
skłania głowę na wodzie raz w tę, raz w drugą stronę,
lekko, lekko - różowym świtem, grążele - niemy balet.

.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 june 2012

UTW

Taka z niej była - ej, młodziutka;
jakoś nie pasowała do naszych
roczników: za ładna, za grzeczna
i miała figurkę, że ho ho!

Tak samo jak Bożenka - kurczątko
w dżinsach, zamknięta na klucz,
żeby się wykluć.
To jej pierwsze wakacje.

Mirka stwarzała pozory
jeszcze rok. Cicha woda.
I co się okazało?  Była
zepsuta do szpiku, rzucając
to wszystko w cholerę.

Na dłuższą metę nie szło
znieść tych jawnych nie-
obecności,
jakby ktoś perfidnie robił nas
w balona
na tych, pożal się Boże, lekcjach.

Teraz uczę się u siebie. Czasem
przez łzy piszę śmieszne wiersze,
żeby zasłużyć na długie wczasy
pod gruszą.

I mieć świadectwo.

.


number of comments: 14 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 june 2012

Szuńdy

Odkąd bez słowa noszę wodę
w łokciu, mam przepełnione serce;

wyjawiam jedne po drugich
marzenia, co wygląda na denuncję,
bo zaraz tych wszystkich -
przeciw - muszę wysłuchiwać:
chyba masz ważniejsze potrzeby?


Tak, mamo - ja tylko tak
sobie.

.


number of comments: 12 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 13 june 2012

Z głupia frant

Wstajemy prawie jednocześnie,
jakby przez lata nasze nocne różnice
miały wspólny budzik przez korytarz

do kuchni. Tego nigdy się nie wie naprzód,
kto będzie parzyć kawę; i bez siebie mogli-
byśmy wcale nie jadać śniadań. Bo to jest

z nami tak, że kto widzi pustą michę kotów,
ten sypie. Czasami wyglądamy przez okna,
uzupełniając nasze pola przywidzeń. Odkąd

noszę wodę w łokciu, boję się, że mogę
nie zdążyć spełnić marzenie, żeby się
rozchichotać z nim, paląc marychę.

.


number of comments: 19 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 june 2012

Starocie

Ale któż się nim napije,
Komu damy kubek złoty?

wzruszają mnie stare przedmioty
wystawione na widok publiczny w muzeum
rozglądam się dyskretnie
czy nikt nie widzi żeby ich dotknąć
może poczuję pod palcami jeszcze ciepły
oddech człowieka który je tworzył

jak trudno mi było odejść z kaszubskiego
skansenu gdzie w domach krytych strzechą
skrzypiała surowa podłoga a święte obrazy
na ścianach pachniały panną bez płot
jakby dopiero co wrócono z drewnianego kościółka
a był sierpień i matki boskiej zielnej

usiedliśmy z mężem na zewnątrz
pod oknem
wtedy czas mnie przeleciał

wiele lat później szukałam do jadalni
krzeseł z drugiej ręki
nie mam nic do sprzętów
które już były w użyciu a wprost przeciwnie
są ciche i wierne bez pretensji
jak starzy ludzie z niewidzialnym biletem
na drugą stronę

oglądałam zamglone historią lustra
żyrandole które widziały niejedno
skórzane sofy jakby czekały na ciebie
ale nie patrząc w oczy tylko jakoś tak obok

wyszłam ze sklepu z prostokątnym
imbrykiem do parzenia herbaty
na dzióbku ma rozkwitłą różę
na uszku stoi kot pod muchą
od frontu na osi czasu kręcą się dwa kociątka
ona w sukience z niebieską wstążką
on w fioletowych spodniach na szelkach
u podnóża porcelanowa kartka
której nie sposób odczytać

idąc do samochodu mówiłam do siebie
och mój malowany dzbanku mój złoty kubku
kto ciebie nie chciał postawić na kominku
za te marne osiem złotych
kto nie miał własnych bażantów
po których zostały tylko piękne pióra
w ceramicznym garnuszku
jak przedni bukiet

.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Po deszczu, Osobna, ***, Ziemnia, Białopióra, ***, Kobieta w czerwonych koralach śni swój koszmar, Pod jabłonią, Wiara, Jeż w rękawiczkach, Ład, Ziarno, ***, Dym, ***, Przełam, Szyfr na pamięć, ***, Muszle, ***, Scena rodzaju, Pinezka, Leśne echo, Przedwiośnienie, Chrzanienie, Podmuch, Rzeźbiona komoda, Introligatornia, Wirus, Kot faszerowany, Kot na taborecie, Kupowanie róży, Kołysanka dla elfa, Fuga, Sytość, Niewidomy, Łapiąc rybę robi się ustami, Klucze, Macki, Jaskinja, Piórko na szkle, Calineczka jeździ z pękniętą przednią szybą, Antrakt, Pier taką dolę, Polityka, Pejzaż nadmorski, Scena przed sklepem, Solary, Blanszowanie, Odrzwia, Pustki, Pliszka siwa, Murowane falochrony, Calineczka trzyma wagę, Skrzydlate mrówki, Kompozycja, Jaskółki szczekają na człowieka, Konkrecja, Nigdy nie podążaj za mrówką, Kurki w deszczu, Batumi, Świetnieje, Stare Widmo, Mała planeta z jednym drzewem, którego nie ma, Programy, Dwa końce, Poredlne, Wiater, Galapagos, Szafowanie, Ślady, Wizyta pod kloszem, Radość, Odsiebność, Rozładunek, Hej, kolęda!, Napalm, Najlepsza mnie wersja, Demonografia, Czarny kapelusz, Piaski, Uroczysko, Seans wieczorny, Oddaleni, Oswajanie przydrożnych kamieni, Zaocznie, Dżem wiśniowy, Takie nic, Deszcz, Miła, Baba Jana, Zgubiłam tam serce, Tamizo, Terytoria, Ptaszek, Nie będzie granic, Jeziorna, UTW, Szuńdy, Z głupia frant, Starocie, Ziemianin w ziemiance, Jaszczurki na śniegu, Skarby, Obszar istnienia, Anioł ubezpieczeniowy, Gorzkie truskawki, Antycypacja, Gdy drzewo nie ginie tylko traci liście, W kąpieli, Schodzenie ze sceny, Pozorność, Znaczenie, Dreszcze, Wypisywanie, Rodność, Monopol, Średnice, Niepewności, Znicze z piasku, Furkot, Oziminy, Interpretacja, Krótkie włosy, Oczy, Sok z granatów, Rodzisz się z piany Afrodytko, Zamawianie, Tratwa, Piszę, Fomo* viator, Emigracja, Podsłuchanie, Akt z wilgą, Scena z gołębiarzem, Pejzaż zimowy, Miłość, Trzcina, Zbieraj mnie, Przejście, Wiatr, Urodziny, Od pierwszej kawy, Forma, I muchy w nosie, Brukowiec, Huśtawka, Echolalia, Fajerwerki, Noc Sylwestrowa, Szczęścia w nieszczęściu,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1