6 january 2013

NAPIĘTNOWANI

SCENA 1
Aktorzy ubrani na biało wchodzą na scenę. W różnym tempie i stylu. Zatrzymując się plecami do widowni. Po wejściu ostatniego, zaczynają rytmicznie klepać się w udo. Najpierw powoli i cicho, natężają i częstotliwość i siłę uderzeń. Odwracają się kolejno i krzyczą:
- Sukces!
- Praca!
- Pieniądz!
- Dom!
- Rodzina!
- Szybko!
- Więcej!
- Lepiej!
- Teraz!
- Tu!
 Po ostatniej osobie, każda jednocześnie mówi swoją kwestię powodując hałas. Ruszają. Idą od końca sceny, zawracają i idą w drugą stronę. Ciągle powtarzają swoje słowa. Na scenę wchodzi na szaro ubrany człowiek z kartonowymi skrzydłami, ciągnąc za sobą kartonową postać. Rozgląda się i próbuje iść w rytm innych. Zauważa, że idzie wolniej, dlatego od czasu do czasu ktoś go trąca. Trącający wypowiadając swoje kwestie podnoszą głos. Na ich kwestie on odpowiada:
- zrozumienie,
- bezsilność,
- przygnębienie,
- smutek,
- rozpacz, 
Biali zaczynają przyspieszać, szary zwalniać. Biali idą coraz głośniej, tupią. Tupanie przechodzi w wspólny marsz. Szary idzie “pod prąd”. Trącany. Biali zatrzymują się naprzeciw niego. Mówią kolejno:
- Niezdara!
RAZEM - WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
- Odmieniec!
RAZEM - WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
- Dziwak!
RAZEM - WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
- Debil!
RAZEM - WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
- Pomylony!
RAZEM - WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
- Wariat!
RAZEM - WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
- Psychol!
RAZEM - WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
Szary siada na ziemi obok kartonowej postaci i powtarza:
- Jak?
Biali ruszają, każdy w swoim tempie. Przechodząc szturchają go nogami. Szturchany przesuwa się na tył sceny, gdzie siedzi sam. Biali kolejno schodzą ze sceny. Szary powoli rozgląda się.
- Sam. 
 
SCENA 2 
 Biali wnoszą krzesła, rozstawiają je po scenie. Każde z nich wychodzi i wraca trzymając w górze, na wyciągniętych rękach jakiś przedmiot. Laptop, telefon komórkowy, teczka z dokumentami, dziurkacz, zszywacz. Wpatruje się w niego z namaszczeniem. Siadają na krzesłach tak, że nikt nie widzi nikogo. Zaczynają zajmować się przedmiotami i mówić rytmicznie i po kolei.
- struktura,
- koniunktura,
- marketing,
- popyt,
- podaż,
- wykres,
- dominacja,
Słowa składają się w rytmiczne i miarowe śpiewanie niczym mantra. Na scenę wchodzi szary z kartonową postacią. Staje na środku. Rozgląda się. Próbuje w przerwie pomiędzy pieśnią z uśmiechem zapytać.
- Krzesło?
Nastaje cisza. Wszyscy obecni nerwowo rozglądają się. Spoglądają na swoje krzesła ze zdenerwowaniem poprawiając się, jak gdyby sprawdzali czy siedzą stabilnie. Beznamiętnie wracają do swojego śpiewu. Szary staje z boku. Wchodzi człowiek z dużą walizką na dokumenty. Spokojnie i czujnie obchodzi wszystkich, unikając ich wzroku. Staje z boku człowieka z papierami. Czeka na chwilę kiedy ten ma powiedzieć swoją kwestię. Zręcznie spycha go z krzesła, siada i mówi jego słowa dokładnie w rytm. Zepchnięty z przerażeniem zbiera papiery. Wstaje rozgląda się. Przybiera pozę czujności. Obchodzi wszystkich unikając. Staje z boku. Z kieszeni wyciąga krawat, zakłada go. Staje na środku. Zakłada ręce. Rozgląda się i mówi:
- Przełożony!
Wszyscy milkną. Dyskretnie spoglądają na przełożonego. On omiata ich wzrokiem. Pokazuje teczkę. Podnosi ją do góry jak relikwie. Opuszcza, spogląda na wszystkich. Mówi z przestrogą:
- Teczka!
Wszyscy wstają, biją brawo i wiwatują:
- Brawo!
- Gratulacje!
- Powodzenia!
Nagle milkną, siadają i wracają do czynności i wypowiadanych słów. Przełożony podchodzi do kilku osób. Te wstają opuszczają wzrok. On pyta.
- Niesubordynacja?
Osoba pokazuje szarego. Przełożony odchodzi. Osoba siada, przełożony podchodzi do następnej osoby.
- Niekompetencja?
- Konflikty?
- Brak dyscypliny?
Za każdym razem sytuacja się powtarza. Wszyscy wskazują na szarego. Na końcu przełożony podchodzi do szarego. Szary uśmiecha się i wyciąga dłoń. Przełożony spogląda na nią z zaciekawieniem. Spogląda na szarego i pyta:
- Wina ?
Szary zastanawia się, rozgląda po sali. Wszyscy patrzą w jego stronę. Pokazując na siebie kiwają przecząco głowami. Składają dłonie w geście proszącym i kiwają przecząco głowami. Kierownik ponawia pytanie. Szary wskazuje na siebie i odpowiada.
- Tu
Kierownik wyciąga kartkę. Pisząc na niej mówi.
- Niesubordynacja, niekompetencja, konflikty, niezdyscyplinowanie, wina...
Mówiąc kolejne słowa idzie w stronę szarego, ten cofa się. Schodzą ze sceny.
 
SCENA 3
 Na środku stoi kartonowa postać, szary wchodzi z wiadrem farby i pędzlem. Staje obok kartonowego. Zaczyna go malować na biało i mówi do niego.

- Od chwili kiedy po raz pierwszy otworzyłeś oczy – byłem przy tobie. Znam ciebie jak nikt. Wiesz, że tylko ja ciebie rozumiem. Myślałem, że ze mną będzie ci łatwiej żyć. Myliłem się bardzo. Musisz spróbować być jak oni – Idź kiedy tamci idą, klaszcz jak oni, śmiej się. Kiedy jestem przy tobie trudniej ci być jak oni. Ukryję się, zostaniesz sam. Może będzie ci łatwiej. To przeze mnie nie chcą cię zaakceptować.
Kończy malowanie. Cofa się. Wyciąga srebrną farbę w sprayu.
- To prawda, boję się ich, boję się, że oni pomalują mnie, więc chowam się. Mam nadzieję, że sobie poradzisz.
Pisze na piersi słowo JA, Spogląda na kartonową postać i odchodzi.
Powoli, tańcząc wchodzą kolorowe postaci każda z nich jest jednego koloru z kapturem kata na głowie. Na plecach ma tabliczkę z nazwą. MOBBING, TRADYCJE, UPRZEDZENIA, CYWILIZACJA, POSTĘP, WIARA, RODZINA, każda postać ma w ręku strzykawkę z płynem w własnym kolorze. Tańcząc wokoło szamański taniec strzykają płynem w postać. Po wystrzyknięciu wszystkich płynów zatrzymują się za kartonową postacią w szeregu założonymi rękoma za plecami. Pojedyńczo podchodzą do postaci. Pierwsza urywa mu przedramiona i mówi:
- Dwie lewe ręce... nic nie osiągniesz w życiu, bo jesteś leniwy i nie wierzysz w siebie.
Druga urywa mu nogę.
- Dlaczego nie chodzisz? Przecież masz czym chodzić... a może ty zasłaniasz się swoją chorobą?
Trzecia zgina mu głowę do klatki piersiowej.
- Popatrz jakie piękne słońce ! Ale ty nie widzisz, bo obchodzi cię tylko twoja choroba i ty. Egoista.
Czwarta łamie postać w pół.
- Płaszczysz się przed wszystkimi, weź się w garść. Jesteś jak niedojrzały dzieciak... dajesz się poniewierać.
Piąta przewraca postać na ziemię.
- Tak, poddaj się. Leż, tak najprościej... teraz tylko płakać nad sobą umiesz... żałosne.
Wypowiadając swoje kwestie schodzą kolejno ze sceny.
 
SCENA 4
 Na scenę wchodzi dwóch mężczyzn w kitlach lekarskich. Prowadzą szarego ze złamanymi skrzydłami. Stają nad postacią. Kładą szarego na kartonowej postaci. Przyglądają się, pocierają brody w zadumie. Pierwszy mówi:
- Diagnoza
Drugi mówi
- Wyrok
Sadzają szarego w tle sceny. Wieszają mu na szyi tabliczkę – CHOROBA PSYCHICZNA. Odchodzą.
Biali wracają na scenę. W różnym tempie i stylu. Zatrzymując się plecami do widowni. Zasłaniają szarego. Po wejściu ostatniego, zaczynają rytmicznie klepać się w udo. Najpierw powoli i cicho, natężają i częstotliwość i siłę uderzeń. Odwracają się kolejno i krzyczą:
- Sukces !
- Praca !
- Pieniądz !
- Dom !
- Rodzina !
- Szybko !
- Więcej !
- Lepiej !
- Teraz !
- Tu !
 Po ostatniej osobie, każda jednocześnie mówi swoją kwestię powodując hałas. Ruszają. Idą od końca sceny, zawracają i idą w drugą stronę. Ciągle powtarzają swoje słowa. Na scenę wchodzą lekarze. Jeden niesie walizkę, drugi śmieszną czapkę. Podnoszą szarego, wręczają mu walizkę nakładają czapkę i z entuzjazmem poklepują po plecach, popychają w stronę chodzących białych. Pierwszy mówi:
- Już czas.
Drugi:
- Powodzenia
Wypychają szarego na środek sceny. Pierwszy mijający biały zatrzymuje się, przygląda szaremu. Chichocze i odwraca tabliczkę. Na drugiej stronie napisane jest WARIAT. Szary patrzy na tabliczkę, na widownię. Pokazuje na siebie i pyta:
- Ja?
Biali zatrzymują się za nim, pokazują go i mówią
- ON!
jedni ze śmiechem, inni z gniewem jeszcze inni z politowaniem. Szary próbując zlokalizować głosy rozgląda się, ale biali szybko ruszają. Za każdym razem pyta. Oni odpowiadają. Szary próbuje zrobić krok. Chwyta się pierwszego przechodzącego. Ten ciągnie go kawałek ale po chwili przekazuje szarego komu innemu ten po chwili robi to samo. Szary jak kukła daje się nosić. W końcu upada na kolana. Zakrywa twarz rękoma. Z drugiej strony sceny dziwnym krokiem wchodzi druga postać, jest szara, ma walizkę i dziwną czapkę. Obie dostrzegają się. Idą powoli w swoją stronę. Zatrzymują się naprzeciw siebie. Uśmiechając powoli wyciągają ręce do siebie. Dwie dłonie spotykają się w uścisku.
 
KURTYNA
 
                                                                  DOP Październik 2008 r


number of comments: 7 | rating: 5 |  more 

AniS,  

Uwielbiam teatr:) i tu zamilczę...

report |

ZGODLIWY,  

czyli, nie podoba się.

report |

ALEKSANDRA,  

czułam jakbym tam była, serio, zrobił na mnie wrażenie ten tekst, chyba masz talent do sztuk:)

report |

ZGODLIWY,  

Cieszę się odbiorem twym :) Ja chyba się nie widzę w pisaniu sztuk (ta powstała na potzrebę chwili). Muszę przyznać, że często spotykam się z opinią, że mam zbyt rozwinięty zmysł obserwacji - stąd może plastyczne oddanie miejsca, pisałem co widzę gdy zamykam oczy. Miło się czyta, gdy ktoś pisze miłe rzeczy :)

report |

ALEKSANDRA,  

Pięknie : " pisałem co widzę gdy zamykam oczy" i to wszystko tłumaczy, wyobraźnia i zdolność obrazowania chwili. Dziękuję zatem za miło spędzony czas, na Twojej sztuce:)

report |

Monika Joanna,  

wrócę tu

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1