ZGODLIWY

ZGODLIWY, 24 september 2018

Czasem

Czy to czas leczy rany ?
On łagodzi pobojowiska
gdzie nasze dusze 
doznały cierpienia.

Wiejący wiatr
zmaga się z twardą
materią wspomnień.
Ściera drobinami
unoszonego pisaku 
ostre krawędzie 
wydarzeń z przeszłości,
które raniły 
przy każdym dotyku.

Nanosi delikatnie 
małe drobiny ziemi.
Przesłaniając wyryte
w pamięci twarze
uczestników potyczek.
Pozostawiając już tylko
zarys i kilka
cech charakterystycznych,
nie wywołujących już
silnych emocji.

Słońce wychodzi 
zza czarnych chmur
niedawnych burz,
by promieniami 
zabierać proporcom
naszych oczekiwań
ich krzykliwe kolory. 
Blakną powoli
pozostawiając białą
flagę rezygnacji.

Nie trzeba nerwowo
odgarniać ziemi,
ostrzyć tępiejące się
krawędzie broni,
odnawiać
symbole proporców.

Trzeba nam tylko 
odrobiny deszczu
wiary na jutro
by z pola walki 
uczynić ogród kwiatów.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 16 september 2018

Aż boli !

Czasem w głowie
pustka z walającymi się
tu i ówdzie
rozrzuconymi słowami.
Podnoszę pojedyncze
oglądam i dumam:
„Może by coś z tego
dało się zrobić”
Odkładam na miejsce
i łażę dalej
szukając inspiracji.

Bolesny to stan
gdy dusza chęcią
przepełniona
rwie się
by tworzyć.
Jej puls bije w rytm
nie ułożonej nigdy
muzyki.
Nucąc rymy
nienapisanych wierszy.
Niezdolna złożyć tego w całość.

Głowa szuka inspiracji.
Dusza formy nie znajduje.
Miotają się
nerwowo...
Skrzeczą:
Tworzyć !
Tworzyć !!
TWORZYĆ !!!

I nagle zastygają
w bezruchu
dostrzegając
poranione stopy
okruchami
potłuczonego
serca.

16.09.18


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 14 september 2018

Bajka z Happy Endem

- Przyjść ?
- Przyjdź
ale nie dostaniesz tego czego chcesz
Otwartych szeroko ramion na powitanie
Kolacji przy świecach
Żywiołowych rozmów do świtu
Namiętnych uniesień
Spełnionych ciał w wymiętej pościeli
Głębokich spojrzeń w oczy
Słów wywołujących dreszcze
Parującego aromatu kawy

Nie będzie
Uśmiechów
Muśnięć dłoni
Czułości
Bliskości

Przyjdź, jeśli chcesz...
dziś dam ci Ciszę
Chłód
Obojętność
Nieobecność
Pustą powłokę
zastygłą w miejscu i czasie
Zawiniętą w dziurawy
brudny koc
Przyjdź, jeśli chcesz...

Za górami za lasami:
- Więc przyjdę
i żyli długo i szczęśliwie...

End...
happy ?


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 12 september 2018

DOLINA CISZY

Kiedy dolina ciszy
rozdziera łączącą nas cisze
W głębi skulona milczysz
Cierpienia litanię piszesz 
Litanię do życia ,

co nie chce
Być życiem.
 
Trzeszczą spoiny naszej jedności. 
Gdzie jest dawne poczucie bliskości. 
Milczący nasz świat bywał ciszą 
co nie dzieliła.
 
Dziś serce mi rozrywa, 
chęć by słyszeć 
Twój krzyk 
żalu do życia

co nie chce 
być życiem
 
W lęku stłumiony mój szept ginie
Że zgubisz drogę w cichej dolinie
Ktoś śpiewem fałszu zagłuszy te słowa
Nim znikniesz w obcej piosence
Odwrócisz się ostatnim gestem
Zaśpiewasz  "zapomnij że jestem"
A ja bezsilnym już dźwiękiem
 
Zapłonę 
cierpieniem
 
A ja tu jestem na skraju doliny
Dłoń do ciebie w rozpaczy wyciągam
Drżącym jeszcze gestem. 
Maluję ci znak że jestem,
 
Dziś serce mi rozrywa, 
chęć by słyszeć 
Twój krzyk 
żalu do życia
 
co nie chce 
być życiem
 
Jeśli zdołasz zauważysz
Może swój ból ukażesz
Ułożysz to w słowa cierpienia 
By ulżyć wysłucham piosenki 
Choć kolana mi gnie
Własny wór pełen 
niepokojów i nieszczęść
 
Jeśli zechcesz
Ja jestem
 
Niewiele już mam
Mniej mogę jeszcze 
Dwie ręce i serce 
Może zechcesz
Opuścić cichą dolinę 
Ułożymy piosenkę
O życiu co jeszcze 
 
Może być 
Piękne


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 9 september 2018

Nie będzie

Jak ślepiec dłońmi szukałem,
delikatnie błądząc opuszkami palców,
natchnienia wpisanego 
w zakamarki Twojego ciała,
 
Ja nie pisałem wierszy dla Ciebie
Twoja miłość mi je szeptała.
Układałem tylko w słowa
i przelewałem na papier.
 
Byłaś muzą.
W uniesienia momentach, 
gdy nawet skóra 
parowała nam 
w takim samym rytmie....
 
Byłaś atramentem mojego pióra...
zatapiałem stalówkę, 
by bezszelestnie muskać 
powierzchnię papieru
zostawiając ślad za śladem.
 
Same układały się w znaki
nabierając znaczeń
a te tworzyły historie
utkane z naszych oddechów. 
 
Teraz,
sucha stalówka zgrzyta
po twardym papierze.
Wydając nieznośny 
dźwięk samotności.
 
Nie będzie już wierszy...


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 3 september 2018

ZOSTAW !

O co mnie pytasz?
Nawet nie potrafię zrozumieć.
Pytania zobaczyć.
Nie pytał byś bezradnej matki
widzącej płonące dziecko.
Jej dziecko...
 
O co mnie pytasz ?
Usłyszeć nie umiem pytania.
Słowa tylko.
Pytał byś człowieka
tonącego z ostatnią tchu
chmurą w ustach?
 
O co mnie pytasz ?
Nie rozumiem.
W mej głowie
mrówki rozzłoszczone tańczą
na burzy słów.
Ścierających się jak gradowe
chmury,
w zamkniętym pokoju.
 
O co mnie pytasz ?
Potrafisz ułożyć pytanie?
Do garści rozrzucanych emocji
z ust moich wyplutych ?
Nie, nie moich...
ust też nie rozpoznaję.
 
Słowa
S Ł O W A
 
Miłość spłonęła
na mych bezradnych oczach
a ostatni dech pali w piersi.
Nie moje usta otwieram i sączę
z nich kłębek bólu.
 
Pytaj...
i nie czekaj odpowiedzi.


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 2 september 2018

CO MA BYĆ TO BĘDZIE (piosenka reggae).

Pewnie czasem też czujesz  
W środku JAKĄŚ dziurę.
Chcemy pustkę tą schować, 
czymś szybko tuszować.
Gdy tak jakoś nam nieswojo
Cudze wzorce zbroją. 
Style życia i idee
wlewamy przez lejek.
 
           Co ma być to będzie. 
           Niebo znajde wszędzie 
           i nie muszę nigdzie iść.
           Ani cudzą wiarą żyć.
 
       Bo ma być co będzie. 
       Niebo przecież jest wszędzie 
       i nie musisz nigdzie iść.
       Ani czyjąś kopią być.
 
Religia czy nałogi, żeby
pełni stan czuć błogi. 
Ale szczęście nie przychodzi
bo nie o to chodzi.
I zaczynasz szukać szczęścia 
gdzie popadnie wyjścia. 
Jedni patrzą ciągle w stecz
omijając ważną rzecz. 
 
           Co ma być to będzie. 
           Niebo znajde wszędzie 
           i nie muszę nigdzie iść.
           Ani cudzą wiarą żyć.
 
       Bo ma być co będzie. 
       Niebo przecież jest wszędzie 
       i nie musisz nigdzie iść.
       Ani czyjąś kopią być.
 
Inni snują wielkie plany
grafik zapchany.
Żeby wszystko miało cel 
zapełniają dzień.
I padają jak komary
z kazdym planem nieudanym.
Jakiś plan Ci nie wychodzi 
Musisz się z tym pogodzić
 
           Co ma być to będzie. 
           Niebo znajde wszędzie 
           i nie muszę nigdzie iść.
           Ani cudzą wiarą żyć.
 
       Bo ma być co będzie. 
       Niebo przecież jest wszędzie 
       i nie musisz nigdzie iść.
       Ani czyjąś kopią być.

 
A wtym wszystkim o to chodzi
Żeby z pustką się pogodzić.
Zamiast chłamu w dziurę upchać 
wiatru świstu w niej posłuchać.
Olać jutro, wczoraj burzyć 
Teraz, Tu  trzeba żyć 
Spokój znajdę w sobie. 
wiarą szczęście nadrobię.
 

           Co ma być to będzie. 
           Niebo znajde wszędzie 
           i nie muszę nigdzie iść.
           Ani cudzą wiarą żyć.
 
       Bo ma być co będzie. 
       Niebo przecież jest wszędzie 
       i nie musisz nigdzie iść.
       Ani czyjąś kopią być.
 
Zatrzymam się na moment
Wzruszę szumu wiatru tenem.
Z deszczem kapię kiedy pada
Parująca w kubku kawa.
Szczęście skrywa się w szczegółach
słońca promień, dziwna chmura
Małe szczęścia mi umilą 
kiedy żyję chwilą
 
           Co ma być to będzie. 
           Niebo znajde wszędzie 
           i nie muszę nigdzie iść.
           Ani cudzą wiarą żyć.
 
       Bo ma być co będzie. 
       Niebo przecież jest wszędzie 
       i nie musisz nigdzie iść.
       Ani czyjąś kopią być.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 27 august 2018

A weeeeź !

Ciężko jest 
gdy do wnętrza 
żar i lód 
mi przynosisz.
 
Uciekać bym chciał
ale własna dłoń 
staje się łańcuchem 
trzymającą Twą rękę.
 
Krzyknąć bym chciał:
Idź do diabła!
I już martwię się
że zbyt trudna to droga. 
 
I żegnam się z tobą
w myślach tysiąc razy,
by za chwię poczuć
że wieczniość minęła.
 
I chciałbym odwrócić
się i odejść
Ale szukał będę 
lustra z Twym odbiciem.
 
Bo zapomnieć bym chciał
Każdy centymetr ciała
który spamiętywałem 
godzinami.
 
I żar i lód w sercu
zapomnieć i być jednocześnie
z Tobą mi trudno
bez Ciebie nie umiem...
 
 
Głogów 05.2018


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 27 august 2018

KOCICA -DIABLICA

Siedziałaś twarzą w kierunku okna,
milcząc składałaś z myśli słowa.
Szukały bezpiecznej drogi ujścia.
A ja czekałem.
 
               Przyszłam tu przecież dać Ci rozkosz
               zasmakować jej dla siebie trochę.
               Taki schemat tymczasowych znajomości.
               Nie mogłam się przecież spodziewać...
 
Siedziałaś twarzą w kierunku okna,
Oczy zamazanym zwierciadłem cierpienia,
wpatrzone w ślad kawy na filiżance.
A ja czekałem.
 
               Przyszłam tu przecież nie po to
               by zdjąć płaszcz kocicy namiętnej
               Nikt nie zaglądał co ukryte pod nim.
               Ty spytałeś...
 
Siedziałaś twarzą w kierunku okna,
kręgosłup rysowany pod skórą parującą seksem
od szyi do krawędzi rozrzuconego koca,
A ja czekałem.
 
               Przyszłam tu przecież nie po to
               byś pytał czy mam komu oddać ten ból,
               który dławi mnie co wieczór.
               Ty spytałeś...
 
Siedziałaś twarzą w kierunku okna,
Z trudem ubierałaś myśli w słowa,
spowiedzi pełnej wyrzutów i żalu...
Codziennego przed snem rytuału.
Wiem, że jestem tu tylko przypadkiem
Tej modlitwy niemym świadkiem
 
Wtedy usłyszałem,
dotykając twego ramienia,
gdy płaszcz cicho spadł
westchnienie zrozumienia.
 
I dotarło do mnie że
dziś wypowiem słowa te
stojąc z tobą twarzą w twarz
ostatni już raz
Ty jedyny bezinteresownie
Prawdy trudnej słuchać chciałeś
 
Siedzisz twarzą w kierunku okna
już nie patrzysz w pustą przestrzeń
okno lustrem stało się
a w nim widzisz mnie.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 27 august 2018

NIEBIESKI PTAK

Gdybyś tylko zrozumieć chciał... mógłbyś.
Wystarczy tylko wsłuchać się...
 
Szukający zrozumienia głos,
jak powietrza,
wąskimi szczelinami cichy płacz
                                             drganiem wydany
                                                                      by żyć
Pod krzyczącym jaskrawością szeptem
obronnych masek
krzyk wyrwany jak akord nie w czasie
                                                     zdaje się złą
                                                                     muzyką
 
Gdybyś tylko zobaczyć chciał... mógłbyś.
Wystarczy tylko zmrużyć oko...
 
Nie zaglądasz w dno oka nie widzisz
skulonej czasem
zwykle tańczącej małej dziewczynki
                                                 by ogrzać pióra
                                                                   jaszczurki
widzisz szalony urwany płatek maku,
liść motyla,
dmuchawiec pod słońcem wirujący
                                                  by chwycić odrobinę
                                                                              ciepła
Gdybyś tak pokochać chciał... mógłbyś.
Wystarczy kochać jak wiatr...
 
Ciężar puchu w kolorowej sukience
kwiatami usianej
A szarą jest kołdra w ciemnej skrzyni
                                                z zamkniętym wewnątrz
                                                                            kluczem
Zobaczyć chcesz...
Zrozumieć chcesz...
Pokochać chcesz...
 
                           Kostkę lodu rzuconą na żar.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 27 august 2018

ROZPRAWA O PIEKLE

Rozprawa o piekle
O poranku, gdy brzask ledwie słońcem znaczony,
tępe koło wędruje po szarości nieboskłonie. 
Odkrywa bezkres brzydoty betonowej bryły,
gdzie okienne oczodoły będą pustką straszyły. 
Skrzeczący budzik przerywa bezsenne trwanie
by znów rozpocząć kolejny morderczy taniec...

              I to jest piekło właśnie, innego potępienia nie ma.
              Sam je sobie tworzysz na nowo każdego dnia. 
              Otwierasz oczy i zaczynasz malować świat.
              Ty pragniesz piekła i jego mrocznych poświat.

Piekło. Czyściec. tak utarte pojęcia. Do bajek 
trafiają i tylko karykatur symbolami się stają. 
Czy nie czujesz piekła namacalnego w chwili 
każdej, gdy nie jesteśmy martwi a tak bardzo żywi.
Tylko ludzie prości wierzą w symbole religii 
strachem karmieni tak dziecinnej mitologii.

               Ludzi nie znasz, nie lubisz ich sposobów myślenia.
               Jeśli proste symbole są łatwe do zrozumienia 
               wierzą w nie, bo mają utarty schemat
               niepojętego piękna i cierpienia ludzkiego istnienia.

Ludzie to bezmyślne systemu marionetki.
Na cokołach społecznych norm statuetki.
Największą cnotą, wartości walutą, dziś są 
uległość konsumpcji i tempa zgoda na to.
I biorą co daje skorumpowany im świat 
cały ten mechanizm niewiele jest wart.

                 I ty tu jesteś przecież. I tak jak oni
                 za chlebem powszednim wciąż gonisz. 
                 Hołdujesz konsumpcji w tym świecie.
                 Nie marzysz by zmienić nawet skrycie
                 czy swoje czy innych życie.

Jak zmieniać tak wielką machinę 
rusz palcem a zmiażdży cię i zginiesz
musimy się trzymać szeregów i rzędów
Jak można się wyrwać z tego obłędu 
Sam jeden cywilizacji koła nie zepsuje 
są tacy, którym to wszystko pasuje

                 Ich nie ma – to ty piekłem czynisz każdą minutę.
                 To ty tworzysz świat i melodii życia nutę.
                 W szarości stworzonej własnym umysłem 
                 czynisz rzeczywistość swą bezmyślnie.

Nie zdołam zrobić nic z tym światem, 
kolorów mu dodać a człowieka mieć bratem ?
Nie mogę wpłynąć na istotę rzeczy,
którą mi tworzą wielcy... nie zaprzeczysz?
Bo sam malutkim tylko kłosem jestem 
na polu rządzących całym interesem.

                  Bo świata nie zmienisz cudzego
                  wystarczy przejąć kontrolę własnego.
                  Co dzień zmieniać siebie unikać zepsucia
                  rozdawać piękne emocje dobre uczucia. 
                  I tak pewnego dnia obudzisz się w niebie
                  inaczej widząc ludzi i wnętrze siebie. 
                  By stanąć przed lustrem z uśmiechem prawdziwym 
                  Powiedzieć co rano – jestem szczęśliwym

                  Trudna to rzecz nie zaprzeczę tu wcale. 
                  Lecz warto stać się piedestałem 
                  na którym stawać będą inni ludzie, 
                  by razem mówić o życia cudzie.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 6 december 2017

Obora

Znów narodził się w stajence,
znów położon w kępce siania.
Matka grzeje zimne ręce,
Józef łata dziury w ścianach.

Już pasterze pod stajenką
i królowie gdzieś w oddali.
Niebo wita nas jutrzenką,
aniołowie hymn zagrali.

no i znów się nam udało
wytrwać w tradycji świątecznej
jednak czegoś mi tu mało
w tej radości wszechobecnej

słowo "cud" już zbyt wyblakło
święto w tandecie ocieka
w bogu boga nam zabrakło
a w człowieku człowieka


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 15 november 2017

Gdy rodzą się wiersze

W październikowe przedpołudnie
z podkaszarką w dłoniach, 
wybieram się do sadu,
ostatniej trawie w tym roku 
przykrócić zapędy.

Jabłonki pozbyły się ciężaru 
niechcianych owoców. 
Gdy kosiarka w swym pędzie
natrafi na miękki już 
wilgocią jesienną owoc, 
rozrzuca fragmenty wokoło.
Czasem w policzek mnie plaśnie 
rozpędzona grudka miąższu. 
W powietrzu rozchodzi się
rozkoszny zapach jabłeczny.
Wspomnienia przywołane
wonią cudowną
porywają w te chwile,
gdy w zimowe popołudnie, 
u mamy,
przy kawie.
Z pieca wyjęty jabłecznik 
parował na stole. 
I piękne to wspomnienie ciepła,
spokoju domu mamusi.
Niestety w sadzie 
gdzie kosić mi przyszło,
żyją też pieski.
I psie potrzeby...
...i wtedy 
zapach 
na policzku
sprawia
że myślę 
o życiu swym.


number of comments: 10 | rating: 4 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 22 january 2013

Przyjacielu.

Piszę w tych kilku ciepłych słowach,
bo chcę Ci z serca podziękować.
Za hojność, gościnę i szczerą troskę.
Choć wiem, zasiedziałem się tu troszkę.
Lecz Ty nie gniewasz się, jak mniemam, wcale,
Bo przecież finansujesz me wczasy w kryminale
 
Świadom poniesionego przez Ciebie poświęcenia,
by ocalić wdzięczność mą od zapomnienia.
Piszę, bo nie zginie, co spisane będzie.
Tak przynajmniej twierdzili panowie na komendzie.
Tak więc.
Gdy Ty pracujesz w trudzie i znoju.
Mnie tu każą siedzieć w ciszy i spokoju.
Marzysz by odpocząć, kładąc głowę w poduszkę.
Ja leżę tak ciągle, więc marzyć nie muszę.
Wodę i prąd mam tu bez ograniczenia.
Ty słono płacisz za te udogodnienia.
Biedny, czasem nie masz co do garnka włożyć.
Ja co dzień dostaję trzy posiłki – gotowe by spożyć.
Pewnie czasem samotność Ci trochę doskwiera.
Ja nowych ludzi poznaję na częstych spacerach.
Uwierz, chciałbym atrakcje to pozostawiając,
zmykać stąd niczym polny zając.
Lecz są w Twym imieniu mądrzy ludzie, którzy
nalegają bym pozostał tutaj jak najdłużej.
Korzystając z atrakcji jakich mam bez liku
Chcę Ci podziękować hojny podatniku!

Gdy wieczorem będziesz liczył swe dochody,
nie zapomnij odłożyć lwiej część na me wygody.
Gdy się myśl zabłąka – Jak tu nie zapłacić?
Zrobisz pierwszy krok, by tu do mnie trafić.
Siedząc na pryczach, razem się będziemy śmiali
Za tych co płacą byśmy tu zostali.



Ocenzurowano - Prokuratura rejonowa w Głogowie
11.10.2010r


number of comments: 6 | rating: 4 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 21 january 2013

STÓJ! POSŁUCHAJ!

Nieuchronny schyłek, narastająca ciemność.
Tempo natrętnie wzrasta, obelgi puchną w głowie.
Oceny pęcznieją.
Krytyka ciśnie, drapie.
Obwinianie trze, naciska.
Zło kłuje, szarpie, gryzie.
Szorstki byt twardy, zimny.
Myśl błądzi.
Ciąg zdarzeń i brak składni.

Umęczone zamykam oczy

Pozostał tylko oddech...
wdech... wydech...
Usłyszałem bicie.
Skromne nierówne, wyczuwalne.
Cicha mowa tętna.
Wdech, uderzenie, szum... wydech uderzenie szum...
Skromna melodia mojego ja.

Podniosłem głowę, nikły promień.
Ruch powietrza na naskórku.
Gra światła na betonie.
Wdech, uderzenie, szum...wydech uderzenie szum...
Człowiek przypadkowy.
Cień uśmiechu.
Gdzieś zaszumiał dźwięk.
Miasto zagrało światłami.
Wdech, uderzenie, szum...wydech uderzenie szum...
Uśmiech.

Wstał dzień.
Nowy, inny, nadziejny.
Kolorowy i pulsujący.
Piękna melodia mojego ja .
Przecież... tylko... podniosłem głowę.


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 18 january 2013

Słowograjca

Chcę
Chcę słowem... słowem chcę!
Nie słowem chcę grać
 
Nie grać chcę, chcę nie grać... nie chcę grać !
Słowem chcę grać, grać chcę słowem... słowem chcę grać !
Nie słowem chcę, chcę nie słowem... słowem nie chcę !
 
Nie słowem chcę grać - Chcę grać słowem „NIE”.
Nie chcę „GRAĆ” słowem - Nie „GRAĆ” chcę słowem.
Nie chcę słowem grać - Nie „SŁOWEM” grać chcę.
Chcę „SŁOWEM” nie grać, grać „NIE” słowem chcę.
 
Słowem nie chcę grać.
Słowem grać nie chcę.
Grać słowem nie chcę.
Nie grać słowem chcę.
 
Chcę nie grać słowem
Chcę nie słowem grać
Chcę grać nie słowem
 
NIE CHCĘ GRAĆ SŁOWEM....


number of comments: 16 | rating: 9 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 14 january 2013

ŁATWA KOMUNIKACJA

http://www.poparzeni.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=34&Itemid=17
1 - 1
http://www.nivazja.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=233A-czym-si-cieszy-gdy-wali-si-wiat-czyli-nivazja-w-obozie-dla-uchodcow&lang=pl
1 - 7
http://www.mozna-inaczej.org.pl/
tytuł 1 - 1
http://forum.echodnia.eu/kazimierza-wielka-ma-nowy-budzet-t145994/
Napisano: 1 - 5
w
http://www.odnowa.jezuici.pl/szum/r-problemy-i-pytania-mainmenu-69/dotyczpce-charyzmatainmenu-71/546-spoczynek-w-
2 - 10
??
W bajtach czyste
słowa
zgubiły
swą siłę

Człowieka nam trzeba
żywego
by wiedzieć,
zrozumieć,
uwierzyć.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 11 january 2013

Zapętlanie

Palcem po udzie Twym błądze,
pod paznokciami brud.
Rogówkę Ci zczytuję,
źrenicą wadliwą na minus 
Utulam galop żądz
w zapachu koszulki mej, dwudniowej
 
A w snach jestem zdobywcą,
bezimiennym bohaterem.
Stojącym na straży
cnoty Twojej i czci.
Zastygamy co wieczór 
w objęciach przed kominkiem.
I wszystko kończy się
szczęśliwie.
 
A jutro.
Znów spojrzę
na Twą fotografię.
 
I tylko koszulka
będzie już trzydniowa.


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 9 january 2013

solmizacyjnie

Utknąłem
w gamie korespondencji
na jednym znaku
choć tak ich wiele
i czka się list kolejny
ja z dechem zapartym
czekam na więcej
Re:
Re: Re:
Re: Re: Re:
muzyko mych emocji
graj mi to re
najgłośniej


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 8 january 2013

FRASZKI Z NIESMACZKIEM

Napisane w 2010r

WAMPirzyca
Jak poznałem?
Prosta sprawa.
Gdy zaczęła się zabawa,
to złamałem ciało w pół.
Bo chciała głową w dół.

Nie wypluwaj proszę tego!
Jeść nasiona to nic złego.
 
Kiedy wchodzisz do mej jamy
nie zapomnij wziąć pidżamy
 
Nie pilnuje swojej cnoty,
bo mąż poszedł do roboty
 
Bym z miłością na Cię zerknął
trzymaj przed sobą lusterko
 
Mogę nieba Ci uchylić
ale musisz się przymilić
 
Mężowie ukryjcie swe żony
Narodził się M nienasycony.
 
Będziesz wierna?
Rzekła – TAK
Ale przy mnie
zrobi wspak.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 25 december 2012

Nieproszony gość wigilijny

Gdy tak siedziałem
przy stole zastawionym
schematem corocznym.
Choć kilku nas ubyło,
ubywa.

Przyszedł,
bezczelnie usiadł,
na wolnym  miejscu.
Z szyderczym uśmiechem
zaglądał w twarze pozostałym.

Walnąłem go w pysk,
z otwartej,
zwyczajnie,
siłą jaka pozostała
w zmęczonych dłoniach.
Wyrzuciliśmy gościa za drzwi.

I radośnie sięgnąłem
po pieroga z kapustą.
Niech w to puste miejsce
nie pcha się więcej
wigilijny smutek


number of comments: 7 | rating: 15 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 3 december 2010

Teza - anty.. dylemanty

W rozprawce z mojego życia
Rozpoczynając od nowego zdania
Dokonałem strasznego odkrycia
Nie da się ukryć tego zaniedbania
 
Zapodziała się gdzieś teza
Co zmieniło argumentów siłę
Na cóż oczytanie i wiedza
Zbyt dużo błędów popełniłem
 
Nic nie pomoże cytowanie
Znanych, cenionych klasyków
Chaos ogarnął wypracowanie
I zaprzeczeń jest bezliku

Rzuciłem poprzednie twierdzenia
Powstała nowa – antyteza
Zabrałem się do tworzenia
Nowych klasyków odwiedzam

Ledwo usiadłem do dzieła
W głowie tworząc schemat
Anty się nagle zmieniać zaczęła
Potwierdzać poczęła temat
 
Stoję zagubiony i rozdarty
Problem ten duszę mą zżera
Starą tezą czy nową anty
Zająć się mam teraz ?
 
Więc odpowiedź chcę odkryć
Jak Hamlet zadaję pytania
Teza czy anty? Być czy nie być?
I: Jak życie oceni me wypracowanie?


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 5 november 2010

Zasad kilka tworzenia Poezji

By pisać poezję trza się zastanowić:
Jak wyszukane słowa chcesz łowić.

Rozpylać na ostro, jak karabin maszynowy.
Czytelnika wytarzać w brei, zostawić bez głowy.
Czy sypać kwieciste niczym puch wrzosowy.
Obrazy przepiękne, tworząc nimi świat nowy.

Ważne też są rymy a użycie modne.
Ustawić właściwie, nadać odpowiednią formę.

Dwa rodzaje rymów głównie się spotyka:
Rym parzysty – to jest klasyka!
Wers pod wersem pięknie się rymuje.
Ucho słucha, dusza się raduje.
 
Krzyżowy trochę trudniejszy jest w tym,
że tworzysz go na przemian w co drugich wersach.
Powstaje wtedy równie zgrabny rym.
Używali go często Klasycy w swych wierszach.

Odnaleźć swój styl musisz bardzo szybko.
Czy pisać chcesz rozlegle, obrazując wszystko.
Jak aparat, czy płótno malarza, ukazuje kwiat.
Gdy rosa na płatkach w słońcu błyszczy na wiwat!

Czy też krótko,
szczędząc słowa.
Niczym dłutko,
kłuje twa głowa.
Czytelnik się męczy,
szukając w tym sensu.
Delikatnego
i niemal niemego,
w międzysłowiu
ukrytego.

Pisać też
możesz,
nie szukając w głowie
pustej rymu
wersy dłuższe wtrącając czasem
czy krótkie.
Gubiąc rytm
lub
zatracając go umyślnie.
Wtedy
wykręcić się
możesz
niebanalną nazwą:
Wiersza Białego

Gdy już opanujesz te ważne podstawy.
By dodać temu właściwej oprawy.
Pseudonim wymyśl pełen patosu,
by zapomnianych poetów  nie podzielić losu.

I tak oto będziesz, jak ja – wierszokletą.
Lecz nie pomyl tego pojęcia z Poetą

                                                      Zgodliwy
                                                      Wrocław 2010 r


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 24 june 2010

"Fraszka" o świcie z kościołem w tle

Betonowo stalowy, ludzko ziemski,
falus kościelnej wieży
gwałci, spoklojny, błekitno-zielony,
ulotnie niewinny,
spokój czystego nieba...


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 31 may 2010

W poplątanej głowie

CIACH…
Pierwsze cięcie,
to w mojej głowie.
Najgłębsze, najbardziej stanowcze,
niewidzialną ręką sumienia…
bolało najmniej…
CIACH…
Jest późny wieczór Wielkiejnocy…
w głowie „zrywam kolejno jakby godziny istnienia”
świat powoli ogranicza się …
ściska… od drzewa do drzewa,
od bólu i znowu do bólu wspomnień…
CIACH…
…zrywać bez żalu, z uśmiechem smutnym
świat zamknął się do tych kilku kątów w mieszkaniu…
… ostatni listek został na stole,
drżącą ręką spisane kilka słów…
zasnąłem,
bez myśli, bez problemu…
snem spokojnego już człowieka…
CIACH…
3.30 zadzwonił budzik…
ostatnie spojrzenie na to co za oknem,
na ten dom…
w kontach pochowały się już wspomnienia…
szarość poranka czyni go już obcym…
już pierwszym krokiem jestem gdzieś tam....
CIACH…
Drzwi łazienki zamknęły się bez hałasu…
to jest teraz mój świat…
to, co poza nim
JUŻ NIE ISTNIEJE…
CIACH …


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

ZGODLIWY

ZGODLIWY, 31 may 2010

11 godzin

11 godzin
Garść tabletek, aby stłumić ból fizyczny nie pomaga…
zabolało…
krew kapie tworząc wzory na wodzie…
gałęzie drzew, grzyby atomowe…
płynie…
kładę się…
NIECH PŁYNIE…
Kolejne cięcia…
może szybciej mózg przestanie dręczyć świadomość…
NIECH PŁYNIE…
szarpię żyły,
krwawię twarz,
ścianę i podłogę …
początek końca…
ciemnieje…
… nerwowe spojrzenie na zegarek…
ile czasu się umiera?
NIE PŁYNIE!
… kiedy dotknąłem pustki …
przyszła bezczelnie ona…
CHĘĆ ISTNIENIA…
przychodzi za każdym razem, kiedy się podnoszę…
pulsuje…
wypruta żyła szyderczo wypluwa miarowo kroplę za kroplą…
wzory na wodzie zamieniły się w breję
mojej czarnej przeszłości…
tak wygląda ZŁO …
wciska mi się w osłabione usta…
… nie wstanę…
walcz…
breja dostaje się razem z zimnem pod skórę…
KAP…
z kranu powoli kapie woda
licz krople…
walcz…
156…157… 158…
…pulsuje…
płynie…
wypływa…
chce wrócić…
wciska się…
lodowata już woda …
odbiera osłabionemu,
blademu ciału pozostałości tego, co ma
energię…
gdzieś tam…
jakieś dźwięki…
… żyły szyderczo liczą własne wyplute krople…
…breja wypełnia mózg…
wżera się do duszy…
nie, nie teraz już nie uciekniesz…
ciepłe dłonie szarpią…
nos spotkał breję…
… JESTEM…


number of comments: 3 | rating: 5 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1