Hefajstos44

Hefajstos44, 7 april 2013

Mój Bóg

Mój Bóg nie mieszka w żadnej świątyni
Nie rzeźbi siebie i nie maluje
Znaki w mej duszy czasami czyni
Klęczeć nie każe, kocha i czuje
 
Każda istota ważna dla niego
W niej część oddaje życiu, miłości
Więc też nie czyni niczego złego
Chociaż rozumie wszystkie słabości
 
On nie zabija i nie zabiera
Wojen nie wszczyna, kłótni i swarów
W złote się szaty też nie ubiera
Lecz nie wygania nikogo z baru
 
Nie je padliny, śmierci nie czyni
Przez zamawianie w sklepie, czy jatce
W radości dzieci jak anioł płynie
Jest mi naturą, ojcem i matką
 
Gładzi gdy trzeba i daje lekcje
Często bolesne, gdy moje ego
Samo się w sobie bez sensu łechce
I samo czyni tak wiele złego
 
Czeka mnie stale, mego powrotu
Do Źródła życia, syn marnotrawny
A łzy to jego, me krople potu
Lecz je rozumie, gdy mają zbawić


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 7 april 2013

Do nas...

Odpowiedź Boga do płaczących i żalących się na swoją niedoskonałość:
Ach dzieci moje doskonałe,
Dałem Wam wszystko, aby tworzyć
Miłość i dobroć, życie całe
A Wam jest co dzień, gorzej, gorzej
Dałem Wam wolę, duszę swoją
Czemu więc wiara w Was umarła?
I rany serca się nie goją
Z olbrzymich dusz tworzycie karła?
Bo ktoś Wam wmówił, że potrzeba
Kapłanów, świątyń by mnie znaleźć
Tam nie ma ognia, nie ma chleba
Są rytuały, lęk i żale
Nie jestem wcale mściwy dzieci
Piekła nie dałem, ognia, siarki
Jedynie duszę, która świeci
Gdy uchylicie wiary szparkę
Gdy zrozumiecie swoją wielkość
Wspaniałość duszy, swej natury
Zamkniecie ego by nie siekło
I nie kazało nic Wam z góry
Gdy mądrość swoją odnajdziecie
W dusz podpowiedzi, a nie ludzi
Wtedy świat rajem znów znajdziecie
Wtedy możecie się obudzić... :)


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 9 july 2012

Słowo

A na początku było Słowo
Ze Słowa ciało urodzone
Jest jakby Słowa wielką zmową
Grzechem codziennie popełnianym

Znaczenie Słowa zapomniano
Mgłą przed oczami zasłonięte
Ileż mu cielców naskładano
By co nie święte było święte

Miłość ma znaczeń ile głosów
Przyjaźń i radość, tolerancja
Zliczyć tych znaczeń już nie sposób
Na każdym pieczęć jest gwarancji

Tej religijnej, politycznej
Psychologicznej lub z rynsztoka
A prawdę niosą już nieliczni
I patrzy na nich się z ukosa

To jednorożce, dinozaury
Znaczenia słowa sprzed potopu
Wielu z nich wieki przeszłe starły
Na stosie wiary w wietrzny popiół

Lecz odradzają się jak Feniks
By stać się kolcem przypomnienia
Gdy Słowo głoszą w czas ten ciemny
Który wciąż w koszmar byt zamienia


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 9 june 2012

Dylemat płciowy

Jestem lesbijką panie doktorze
Kocham bowiem kobiety
I jest mi coraz gorzej
I jest mi coraz gorzej, niestety
 
One mnie nie chcą, kobiety nie widzą
We mnie w ogóle, wcale
Z kółka między udami szydzą
Choć z ich trójkątem bawi się wspaniale
 
I co mam zrobić mój Asklepiosie?
Jestem – nie jestem sobą?
Kochać czy mieć je w nosie
Już zawsze swoją machać ozdobą?


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 june 2012

Chwila

Kłaniam się chwili, bo w niej świat zaklęty
Inny niż wczoraj, odmienny od jutra
Już nie istnieją dziś wczorajsze błędy
Depresja z wczoraj nie jest wcale smutna
 
Dłoń jej podaję i pod rękę idę
Czekać nowego co zza węgła łypie
Nie ważny więcej już wczorajszy kryzys
Już łzy obeschły po wczorajszej stypie
 
Słońca wyglądam w chwili w której tchnienie
Nową energią napełnia mi członki
Bo właśnie teraz może przyjść natchnienie
Róż okularów i niebiańskie dzwonki
 
Czoło podnoszę, oczy lśnią dziecięco
Świat do zdobycia, do kochania ludzie
Złe wiadomości więcej nie zniechęcą
Swoje zdobędę w radości i trudzie


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 27 may 2012

A kiedy

A kiedy wreszcie ma wrażliwość spotka
Twoją tak samo czującą to życie
To przyszłość nasza stanie się już słodka
Ambrozji smakiem.
A kiedy palce opuszków pieszczotą
Zaznają ciepła i bliskości smaku
Nic już nie będzie nareszcie Golgotą
W natchnieniu kwiatów.
A kiedy ręce oplotą wzajemnie
Dusze i ciała, i w niebo uniosą
To bliskość zostanie, na zawsze niezmienna
Poranną rosą.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 5 may 2012

Słowo

A na początku było Słowo
Ze Słowa ciało urodzone
Jest jakby Słowa wielką zmową
Grzechem codziennie popełnianym
 
Znaczenie Słowa zapomniano
Mgłą przed oczami zasłonięte
Ileż mu cielców naskładano
By co nie święte było święte
 
Miłość ma znaczeń ile głosów
Przyjaźń i radość, tolerancja
Zliczyć tych znaczeń już nie sposób
Na każdym pieczęć jest gwarancji
 
Tej religijnej, politycznej
Psychologicznej lub z rynsztoka
A prawdę niosą już nieliczni
I patrzy na nich się z ukosa
 
To jednorożce, dinozaury
Znaczenia słowa sprzed potopu
Wielu z nich wieki przeszłe starły
Na stosie wiary w wietrzny popiół
 
Lecz odradzają się jak Feniks
By stać się kolcem przypomnienia
Gdy Słowo głoszą w czas ten ciemny
Który wciąż w koszmar byt zamienia


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 may 2012

Bajka o rycerzu z zamku na wysokiej skale

Zasiedział się rycerz w swym zamku
Na skale ogromnej i zimnej
A w bramie nie było już klamek
I okna też w zamku zabite
 
Wciąż patrzył do góry bo można
I cień orłów gonił spojrzeniem
Wokół szyi boli obroża
Więc do nieba śle znów westchnienia
 
Ni do orłów mu wzlecieć teraz
Ni się z murów w przepaści rzucić
Wiatr w komnatach nim poniewiera
Deski w oknach zdają się smucić
 
Gdzie marzenia co rosły w sercu?
Kiedy młode i chrobre było
Jeszcze w głębi co dzień się wiercą
Choć tak wiele marzeń ubyło
 
Gdzie te cele od zamku wyższe?
Drogi jasne po widno kresy?
Czy zabiły je przejścia przykre?
Czy porwały je z piekła biesy?
 
Smutno patrzy rycerz znów z wieży
Może jakaś księżniczka słodka
Znajdzie zamek i tu przybieży
Aby inne życie w nim utkać
 
Może przyjedzie i tu zostanie
Znajdzie w sercu radość za dwoje
I ożywi tę martwą skałę
I otworzy zamku podwoje?


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 29 april 2012

Droga do siebie

Każdym swym krzykiem budziłem demony
W bólu pamięci kotwicą siedzące
Sięgać wciąż chciałem po swe nieboskłony
I wciąż byłem sam, sprzed lat małym brzdącem
 
Bezdechem sennym ku śmierci wołałem
Aby swe ostrze polerem znaczyła
Spokoju duszy w ten sposób czekałem
By śmierć tak piękną mi przyszłość wróżyła
 
Lecz ta ucieczka znów na nic się zdała
Serce wciąż biło potrzebą niezmienną
I myśl niezmienna codziennie wracała:
Masz żyć człowieku: choć wiara dziś ciemna!
 
I już się śmierci nie lękam w ogóle
Celu, marzenia dociekam gdzieś w sobie
Ubieram w kwiaty radosną koszulę
W tłum idę ludzki, by nie zostać w grobie


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 13 april 2012

Sen Don Kichota

Śniąc beznadziejny, mój szalony sen,
W zmaganiu z wrogiem niepokonanym,
I niosąc smutek, ten zmartwienia cień
Wciąż biegnę tam gdzie już brak odwagi,

I będę prawy, gdzie rodzi się zło,
I lepszy mimo słabości ramion,
Sięgać po gwiazdy- życia mego tło,
Dążenie wieczne, mimo blizn i znamion.

Odrodzę gwiazdy- to niemożliwe?
Dalekie temu w co wierzymy dziś?
Wystarczy dawać, w końcu nie lękliwie,
Nawet gdy nie ma w sobie sił by być.

Znów jestem gotów aby umrzeć za,
Sprawiedliwość i honoru znaki,
I choćbym jeden miał naprzeciw stać,
Umrę spokojny, znając życia smaki,

A moje serce w spokoju i ciszy
Spocznie na wieki, błogosławione,
Bo świat zostanie odrobinę milszy,
I bliższy temu co tak wymarzone,

Bo jeden człowiek, zraniony i słaby,
W ostatniej chwili, swojego żywota,
Sięgnie po gwiazdy, dla ludzkości chwały,
Sięgnie po gwiazdy i w spokoju skona.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 13 april 2012

Wolność nie zabija

Nie zabija wolność przenigdy
Tylko klatka co wokół serca
Bez wolności już nie marzymy
A los wodzi ten nasz prześmiewca

Bez wolności znów stale śpimy
I śmiejemy się z błędnych rycerzy
Wciąż iluzją swą świat mamimy
Bo najłatwiej jest przecież nie wierzyć!

Bez wolności też nuda i spory
Z Bogiem, diabłem i aniołami
I codzienne znów lęki, zmory
Co nam serce rwą swymi paszczami

Bez wolności wciąż nie ma miłości
I dobroci co światy napełnia
Pozostaje nam poklask małości
I zły sen który zawsze się spełnia.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 10 april 2012

Kolacja z samym sobą

Lustro odbija me zmartwienia
O świata losy, który zmierza
Co dzień bez mała do spalenia,
Samospalenia- kto uwierzy?
 
I mówi lustro: głupi człeku
Co w twoim świecie jest innego?
Czyż nie powielasz już od wieków
Tyle dobrego co i złego?
 
Po co ci zmieniać na co wpływu
Nie masz i mocy nie uzyskasz
Pozwól więc światu sobie płynąć
Dbałość o siebie wreszcie wykaż!
 
I tak rozmowa sobie płynie
Przy lampce wina, co czerwone
Niech ludzkość ginie, gdy chce zginąć
Zdarłem swe gardło- ważne ono
 
Pióro stępiało od pisania
Myśli umarły od myślenia
Trzeba więc powstać- dosyć stania
Pod górę dosyć dni toczenia
 
Kamień odrzucę i bez niego
Wejdę na górę, widok nowy
Bo przecież nie ma tego złego
Co nie wynika z słów i z mowy


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 february 2012

Bliskość

 
Pieściłem włosy wtulony w twe
szepty
Co rozgrzewały nasze ciała nocą
Były tak  bliskie i zarazem pieprzne
Od których serca w piersi się
łomocą
 
Pieściłem piersi moimi ustami
Ty w tej pieszczocie drżałaś i
płonęłaś
Krzycząc swą prośbę bym zaraz
rękami
Wziął twoją kibić jak ty moją
wzięłaś
 
Abym wszedł w ciebie i rozpalił
łono
Rosnąc w nim niby puls energii
życia
I dał ci bliskość ciągle
nieskończoną
Już po kres świata i po kresy
bycia
 
I wyszeptałaś gdy zrosiłem wnętrze
Swoim nektarem, który czekał
ciebie
Chce cię już zawsze- nic nie jest
piękniejsze
Kiedy jesteśmy w naszym wspólnym
niebie


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 february 2012

Moje CV do Pana B.

Ty przecież znasz moją życia drogę
Co mieści co dzień curriculum vitae
Jednak przypomnę, bo dziś chcę i mogę
Myśli me czyste i te nieumyte
 
Wyzwania stale stawiałem przed sobą
Skrojone miarą wiary w swoje siły
Lecz nie dość wcale korzyłem przed Tobą
I nie dość wcale serce me wierzyło
 
Żem jest stworzony by sięgać po wszelkie
Bogactwa świata, nie tylko te z duszy
Dawałem siebie, korzyści niewielkie
Dość były co dzień, abym mógł się wzruszyć
 
Kobiet czekałem, którym Mesjasz niby
Dawałem wino i chleba bochenki
A one mi w zamian wciąż zatrute grzyby
Smacznie smażone w ich piekła kuchence
 
I dość już Panie, wystarczy i tyle
Czekam spokoju w spokojnych ramionach
I bogactw czekam, i po nie się schylam
Aby marzenia swoje już dokonać
 
I wierzę wielce, że Ty to przeczytasz
CV to moje, głupoty i bólu
I ze mną razem szczęście moje schwycisz
Ucieczko moja, i twierdzo, i królu


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 february 2012

Czarny łabędź

Gdzie jest granica? Gdy wrażliwe serce
Oddać chce siebie ukazując duszę,
Kiedy umiera w wielkiej poniewierce
W każdej sekundzie rozpaczy i wzruszeń.
 
Dokąd posunąć pragnienie zwycięstwa,
Ról głównych w życiu, imion na afiszu?
Czy bić rywali skrycie i bez męstwa?
Czy zabić siebie? Wszyscy z nas tak muszą?
 
Traci się wątek, gubi gdzieś osnowę,
Gdy cel poznany, niepoznana droga,
Wtedy o skałę trzeba rozbić głowę,
Złamać paznokcie drapiąc się do Boga.
 
I jeśli szlaki nie wykrwawią jeszcze,
I samobójstwo nie wyjdzie z rozpaczy,
Wtedy dopiero można poczuć dreszcze,
Drogi do siebie, którą się zobaczy.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 23 october 2011

Chcę

Chciałbym usiąść przy Tobie i szeptem
Powiedzieć to  co się
zdarzyło w drodze
Do Ciebie
Rano wspólne śniadanie i uścisk
Potem zwyczajne sprawy, zajęcia
To niebo
Szeptem rysować marzenia wspólne
Dom, kwiaty, ogród, droga do domu
To bliskość
Kłaść Twoje włosy na ustach wieczorem
Pieścić masażem stopy i dłonie
To czułość
Emocje odrzucić  z
głowy, serca
Nie podnosić ich znaczeń używką
To dobroć
Być i znowu być najbliżej jak można
W chwili każdej- potrzeba taka
To serce
Słyszeć co boli kochane serce
I ciepło myśleć o tym że nie chcę
Szacunek
Tak chcę wracać i żyć co dzień, stale
Bo to sens ma i niesie radości
To miłość
 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 7 august 2011

Modlitwa za dziadka

Dziadku mój dobry, który miłość swoją
Dawałeś co dzień, niby kwiaty świeże
Bądź mi oparciem, drogą mą i zbroją
Bo Ci wierzyłem, i wciąż Tobie wierzę
 
Dziadku mój dobry, z Bogiem pogodzony
Jego miłością dni swe świętujący
Bądź ze mną stale gościu upragniony
Dający znaki i tak kochający
 
Dziadku mój dobry, który pokazałeś
Kim jest Bóg miły i jak Go radować
Daj mi swe wsparcie, jak zawsze dawałeś
Bym umiał ludzi i świat tak miłować
 
Dziadku mój dobry, bądź mi intuicją
Siłą co wskaże dokąd wiedzie droga
A kiedy trzeba bądź też mi policją
By złą już ścieżką nie stąpała noga
 
Dziadku mój dobry, prowadź mnie za rękę
Jeśli sam tego umiał wraz nie będę
Kocham Cię bardzo, składam Ci podziękę
Za Ciebie w życiu, z Tobą świat zdobędę.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 7 august 2011

Mój Jack Sparrow

Merda ogonem Jack mój Sparrow
Pojąć nie umiem o co chodzi
Posłuszny niezbyt żadnym panom
Żre wszystko jakby ktoś go głodził
 
Psia to melodia czy sobacza?
Trawienie dobre, bez dyskusji
Jednak zjeść przy nim ciężka praca
Gdy patrzy wzrokiem smętnie- trupim
 
Kotom odważnie kły swe szczerzy
Biega za nimi- by się bawić
Lecz gdy się prężą nie chce mierzyć
Z ich pazurami- źle się sprawić?
 
Krnąbrny mój Dżekuś- tak z natury
Czy może kiedyś tak zrobiono
Dając i kość mu, i tortury
I całkiem rozbisurmaniono


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 7 august 2011

Sekret miłości

Kogo kochamy tak naprawdę?
Bezwarunkowo, ciepło, czule?
Dzieci, przyjaciół, słodką zgraję,
Ostatnią damy im koszulę.
 
Dlaczego jest tak? Zapytacie,
Lata mi zeszły, nim pojąłem,
Ich ani chwili nie żądacie,
On wam nie stoi, śluz nie woła.
 
I miłość wcale nie jest mniejsza,
A może większa? Jak myślicie?
Niż do kochanki co umniejsza
Kochanka narząd, śmiech i wycie.
 
Dlaczego zwierzę poza rują
Dba o potrzeby, swoje, stada
Bo kocha życie, reszta bujda,
Przedłuża byt swój i nie gada.
 
A gdy namiętność, pożądanie
Stanie na drodze twej miłości,
To jest czarnemu przysięganie
Że on jest Bóg mój, bez wdzięczności
 
Wodzi na palcu samczej woni
Samca co Boga nie ma w sobie
I za żądzami stale goni
By móc swe ego składać w grobie
 
Więc niechaj żyje ta namiętność
I pożądanie, trzepot powiek
I niech umiera miłość, piękno,
Ciepło i dobroć, Bóg i człowiek.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 august 2011

Samotność czy osamotnienie

Kiedy wciąż szukam i tak zagubiony
W swojej przeszłości bo jestem zraniony
I nie pamiętam o sobie już wcale
Nie wiem co miłość, co raj mój i bale
I zapomniałem co daje spełnienie
Czy to samotność? Czy osamotnienie?
 
Kiedy niesiony wspomnieniem jak raną
Nie umiem powstać do życia znów rano
I nie wiem wcale czy buty ubierać
Bom zagubiony jak jasna cholera
Czy Bóg mi wróci me własne marzenie
Och to samotność, czy osamotnienie?
 
Więc się wybiorę nad rzekę co płynie
W dolin swych gąszczu i nigdy nie zginie
Dam sobie prawo by płynąć jak ona
Wolna i ciepła, przez los uskrzydlona
Wtedy odpowiem na pytań wabienie
Czy to samotność, czy osamotnienie?


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 august 2011

Wiadomości w teraźniejszości

W portalu onet, który co dzień czytam
Dziewięć na dziesięć jest złych wiadomości
I wciąż wracają, niby zdarta płyta
Niosąc negację, oraz głupie posty
 
Dom się zawalił, autobus w przepaści
Życie do dupy, ktoś sobie odebrał
 W powietrzu ozon,
oraz inne gazy
A pod kościołem sławny kiedyś żebrze
 
Nikt nie napisze słowa o miłości
Ukryte one jak w umowie maczki
Wstydliwe niemal jak na skórze krosty
Lepiej jest mówić o kolorze sraczki
 
Dumni jesteśmy z tego co wyrosło
Z pracy rąk ludzkich poprzez wieków wiele
I nie piszemy, lepiej wróżby, gusła
Dać ludziom w lęku, zamknąć ich w kościele
 
Ezoteryki, żądz i braku woli
Durnych konkursów i durniów robiących
Gdzie esemesem wystarczy pozwolić
By ta głupota była- lek kojący 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 august 2011

Modlitwa do tych, których ukrzywdziłem

Boże mój Ojcze, chcę teraz przeprosić
Wszystkich tych ludzi, których ukrzywdziłem
Którzy musieli fochy moje znosić
Których zmieniałem, choć się nie zmieniłem
 
Boże mój Ojcze, było tego wiele
Czyny podszyte pychą i głupotą
A wszystko zawsze z frazesem na czele
Że to z dobroci, co była niecnotą
 
Boże mój Ojcze, przepraszam tu stojąc
Z głową spuszczoną, wstydem pokaraną
Przyjmij tę prośbę, gdy tu czekam kojąc
Duszę swą wiarą, że zapomnisz rano
 
Boże mój Ojcze, czekam tu z tą wiarą
Która tkwi we mnie, boś Ty moim Stwórcą
Że mi wybaczysz, odegnasz złe mary
I poprowadzisz zawsze mnie już górą
 
Boże mój Ojcze, lekko mi się robi
Bo przeprosiłem, z serca dziś całego
By łzy nie mogły twarzy mojej żłobić
Przez wstyd już więcej, odwiedź mnie od złego


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 5 june 2011

Tato

Znany- nieznany, byłeś i zostałeś,
W pamięci wiecznej, która cię wspomina,
Surowe usta, oczy i dłoń miałeś,
Lecz dziś wybaczam i to zapominam.
 
A gdy wybaczeń nadszedł czas ostatni,
Kornie swą głowę chylę w przypuszczeniu,
Że mi wybaczysz, wypuścić z tej szatni
W której zamknąłeś w wiecznym zapomnieniu,
 
I już pozwolisz abym poszedł drogą,
Która bez ciebie poprowadzi w światy,
Gdzie miłość wcale nie musi być srogą,
Gdzie radość w sercu, gdzie śpiewają kwiaty,
 
Gdzie znów odwaga, honor i szacunek
Wyższe od racji, wiodą mnie w marzenia,
Więc ci wybaczam, zabieram frasunek
I proszę jeszcze twego wybaczenia.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 5 june 2011

Mama

Tak długo pamięć wołała moja
Sam pozostałeś, tak bez miłości
Swej matki dobrej, co niby zbroja
Okrywa duszy wszelkie nagości
 
I win szukałem w jej sercu drogim
Oddając ból swój i wszelkie lęki
Cierpienia ciernie i krwi złej złogi
By się uwolnić od swojej męki
 
Dzisiaj przepraszam i wybaczenia
Szukam w jej sercu, pomocnej dłoni
Bo oczy duszy od zaraz zmieniam
Całując oczy i siwe skronie.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 5 june 2011

Przepraszam Cię za moją pychę Panie

Przepraszam Cię za pychę Panie
Pogardę dla Twych darów wielkich
Że wiem wciąż lepiej co się stanie
Nie widzę piękna w łzy kropelce.
 
Przepraszam Cię za moje ego
Głupotę którą zwę mądrością
Zamknięte serce, tyle złego
I słowa pełne głupiej złości.
 
Przepraszam Cię za brak pewności
Mądrości którą sercu dałeś
Zapominanie o godności
Że mądrość Twoją zaprzedałem
 
Za wiele rzeczy Cię przepraszam
I już nie będę, zobaczyłem
Znalazłem wiarę i chęć zgłaszam
Życia bez pychy, jak marzyłem.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 19 may 2011

Tato

Znany- nieznany, byłeś i zostałeś,
W pamięci wiecznej, która cię wspomina,
Surowe usta, oczy i dłoń miałeś,
Lecz dziś wybaczam i to zapominam.
 
A gdy wybaczeń nadszedł czas ostatni,
Kornie swą głowę chylę w przypuszczeniu,
Że mi wybaczysz, wypuścić z tej szatni
W której zamknąłeś w wiecznym zapomnieniu,
 
I już pozwolisz abym poszedł drogą,
Która bez ciebie poprowadzi w światy,
Gdzie miłość wcale nie musi być srogą,
Gdzie radość w sercu, gdzie śpiewają kwiaty,
 
Gdzie znów odwaga, honor i szacunek
Wyższe od racji, wiodą mnie w marzenia,
Więc ci wybaczam, zabieram frasunek
I proszę jeszcze twego wybaczenia.


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 19 may 2011

Mama

Tak długo pamięć wołała moja
Sam pozostałeś, tak bez miłości
Swej matki dobrej, co niby zbroja
Okrywa duszy wszelkie nagości
 
I win szukałem w jej sercu drogim
Oddając ból swój i wszelkie lęki
Cierpienia ciernie i krwi złej złogi
By się uwolnić od swojej męki
 
Dzisiaj przepraszam i wybaczenia
Szukam w jej sercu, pomocnej dłoni
Bo oczy duszy od zaraz zmieniam
Całując oczy i siwe skronie.


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 19 may 2011

Babcia

Nie chciałaś wnuka o takim imieniu,
Bo jest skażone bólem i cierpieniem,
I to wyryłaś w pamięci kamieniu
Moich rodziców- stało się brzemieniem
 
Które poniosłem poprzez lata całe,
Wciąż nielubiany, okulały lękiem,
Twojej miłości co dzień pożądałem,
A dostawałem  rozpacz
oraz mękę.
 
Moje starania wyciskały wodę
Z oczu i serca, które nie wiedziało,
Że to nie miłość, byłem wciąż de mode,
Wciąż okulały, w bólu zasiedziały.
 
A dzisiaj piszę, że wybaczam wszystko,
Lęk swój odrzucam, aby zyskać spokój,
I Ty mi wybacz, bo działałem płytko
Nie wierząc w siebie. Niech już będzie pokój!


number of comments: 11 | rating: 5 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 21 march 2011

Radość

Kolebie się na fali mojego życia statek,
Czeka wiatru i słońca  pośród nocy ciemności,
Zda się czasem bez końca, co mnie rani i złości,
Lecz już widzę w oddali nowych dziesiątki świateł
 
Świateł  myśli i czynów, i codziennej radości,
Bo w nie wierzę niezmiennie, wciąż pakując manatki,
Które nie są brzemienne, ni to w skutki, wydatki,
Ale pełne zaczynów, dobrej wciąż codzienności.
 
I gdy widzę już promień, wiatr nadyma me żagle,
Rusza statek po wodzie tam gdzie lądu zarysy,
Nic mu już nie przeszkodzi, by osiągnął szczyt Rysów,
Bo on marzy o sobie-  nie wymarzył tak nagle
 
Aby płynąć przed siebie, gdzie mu obce kryzysy
Bóle burt poranionych, i odcięte want kable,
Znalazł je gdzieś stracone i ukryte przed diabłem,
Który nie wie o niebie, żyje będąc hurysą.
 
Płynie statek do portu, mimo fali, pod falę,
Widzi światła latarni, które wiodą wśród nocy,
Promień w siebie zagarnia, wraz z nadzieją pomocy,
Życia lepszego sortu, gdzie się miłość wciąż pali
 
Jasnym dobra płomieniem, który wszystko otoczy,
I grzać będzie codziennie, wciąż niezmiennie, pomału,
Nawet jeśli gdzieś ciemniej, nawet gdy ciemność kroczy,
A los rzuci kamieniem, z drogi swej już nie zboczy.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 21 march 2011

Może?

Dzisiaj niech będzie cicho i lirycznie
Mimo że noce nasycasz marzeniem
O czymś tak bliskim, co czuję fizycznie
I pewnie chciałbym by było spełnieniem
 
Rozmów o których dziś pamiętam toku
Jakbym nie zasnął gdzieś pomiędzy nimi
I siedzę tutaj w marzeń mych obłoku
By ich opowieść poukładać w rymy.
 
Słyszę w twym głosie miękkość i uczucie
Ciepło i posmak namiętności wielkiej
Potrzebę szczęścia pośród ciała uciech
Gdy z innym ciałem zna miłości wszelkie
 
Słyszę marzenie o stałości serca
I w codzienności rozkoszy wzajemnej
A to marzenie we mnie się dziś wwierca
Co chwilę głębiej, stale, potajemnie.
 
Nie wiem co jeszcze? Czego czekasz dzisiaj?
I kogo w sercu brakuje codziennie ?
Lecz się nie dowiem choćbym długo myślał
Bo poza głosem nie wyszedłem z cienia.
 
Lubisz to wszystko o czym gdzieś  marzyłem
Szukałem często na oślep bez miary
I to szukanie ilością mierzyłem
Wciąż bez efektu – dziś już jestem stary!
 
Więc nie wiem może, w tobie to odkryłem
Może nieznane w prawdę się obróci?
Może dziś żyję, kiedyś  zaś nie żyłem?
I przeszłe szczęście do nas jeszcze wróci?


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1