5 april 2011

Wieczornik - Sztuka asertywności

Wszędzie za mną łazi stwór dwugarbny wielogłowy. Każda jego gęba gadać chce, bo pełna andronów do wyplecenia, wszystkie gęby otwierają się i próbują ugryźć kanapkę, którą trzymam w ręce. Nie pozwolę.

Sąsiad skrobie drzwi, drzwi moje, delikatnie skrobie. Znów zabrakło na flaszkę.
Więc mamrotaniem i chrobotaniem próbuje dostać się tak blisko mnie, bym zrozumiał bełkotliwą prośbę o stówkę. Kolejną stówkę, poprzedniej jeszcze nie oddał.
Dzisiaj nie dostanie. Czekam aż odejdzie.

A głowy chwieją się nad garbami, wytrzeszczają oczy i też czekają na chwilę kiedy stracę czujność. Zamilkły wszystkie na raz, jakby się zgadały. Nie, nie usnę, niech na to nie liczą.

Sąsiad wali do drzwi, do swoich. Ostatecznie jego drzwi, więc walić mu wolno.
Tym razem chciałby wejść do swojego mieszkania, wczoraj sytuacja była o tyle odmienna,
że chciał wyjść z niego. Łomot do drzwi taki sam, raz z jednej raz z drugiej ich strony.
Nie wejdzie, lub nie wyjdzie, dużo zależy od tego na czym jego żonie zależy.
Drzwi metalowe, żona sąsiada nieugięta jak one.

Zaczynam liczyć chwiejące się głowy, stwór przekrzywia garby, jeden w lewo, drugi w prawo. Łby zamykają powoli powieki, a ja liczę monotonnie, również na to że całość uśnie.

Rano przestąpię głowę leżącą na wycieraczce przy progu, resztę ciała również przestąpię i wsunę mu do ręki kanapkę.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1