8 october 2011

Ziemia raz jeszcze


I
przebudziłem się na piasku
leżałem na wznak i patrzyłem w niebo
niebo to ocean z wysepkami chmur
z piaskiem rzecz wygląda inaczej
gdyż pustynia jest tautologią na wszystkie strony
 
ilekroć budzę się i spoglądam w siebie widzę młodzieńca
czasem spotykam go na stadionie w Tarnowcu w trakcie meczu
przejmuje piłkę w okolicach dwudziestego metra od bramki rywala
mija dwóch obrońców i strzela po ziemi tuż przy słupku
innym razem zastaję go w pokoju przy biurku nad kartką
pisze wiersz a cień stojący za jego plecami
zjada kawałek po kawałku biel strony
i wreszcie widzę go na leśnej ścieżce
pochylony bada ślady odciśnięte w mokrej ziemi
gdyby urodził się Indianinem byłby wytrawnym tropicielem
choć już niekoniecznie myśliwym
 
kiedy niedawno
wszedłem w podziemia warszawskiego metra
świst pociągu kroił mnie na plasterki
i rozrzucał jak kolorowe konfetti
 
kiedy indziej
stałem na werandzie schroniska nad Morskim Okiem
i wpatrywałem się w prolog burzy
błyskawice zjawiały się jedna po drugiej
kąsając skały i drzewa
czy i ziemię połknie kiedyś
anakonda kosmosu
 
II
 
czy byłeś kiedyś stertą ulotek
rozrzucaną przez wiatr na ulicach miast i kontynentów
na każdej ten sam slogan w uniformie kolorów
wyrazy bez znaczeń słowa bez rzeczywistości
więdnące liście które nigdy nie zaznały drzew
a czy byłeś gnijącym ciałem
w którym pracują metodycznie
kolejne pokolenia robaków
ktoś nie wyłączył oka
które utknęło w jakimś teraz
i musi patrzeć na powolną przeróbkę
organów w minerał
a czy leżałeś
na ruchliwych dywanach mórz
czując jak kłębią się w tobie wiry
na podobieństwo młodych węży
by nie przedłużać wspomnę jeszcze o
pociągach przewożących śnieżny puch
krokach szukających nóg korpusów i twarzy
głosach wiszących ledwie przez chwilę
na pajęczynie powietrza
jeśli tym nie byłeś jaki sens otwierać usta
i pomnażać nieistotność mowy
 
nieznośna łatwość w znoszeniu
codziennej ociężałości
jak najdalej od lasera lancetu przenikliwego spojrzenia
jak najbliżej newsa przeboju gazetki z kauflandu
skoro dryfujesz po powierzchni
nie podejmujesz ekspedycji w głąb
skoro wystarcza sms
nie wspinasz się granią poematu
i tak mijają dni tygodnie lata
i zostaje nic
 
płyną niczym ławice
suną jak kolonie owadów
wędrują w sprawnie zorganizowanych hordach
mieszkańcy miast i metropolii
czasem niektórzy z nich
nie mogą już znieść kroków głosów twarzy
wtedy odbezpieczają broń i strzelają na oślep
by wyrąbać dla siebie kawałek przestrzeni i powietrza
kończą w klatce więzienia albo szpitala dla obłąkanych
celebrując w sennej jawie swój rozpaczliwy czyn
w ławicy niewiele to zmienia
kolonia owadów sunie dalej
horda grzebie zabitych
i rozchodzi się do swych zajęć
 
urodziłem się
więc jestem
włączony
złowiony
zgubiony
 
III
 
przebudziłem się na trawie
leżałem na wznak i patrzyłem w niebo
niebo to preria ze stadami bizonów
z trawą rzecz wygląda inaczej
wystarczy wyciągnąć rękę żeby napotkać jej miękką sierść
 
kiedy szedłem miastem ludnym
bez trudu stawałem się każdym z przechodniów
gdy jednak spojrzałem w siebie
nie zastałem nikogo
wtedy pomyślałem
trzymaj się z dala od tłumu
przebywaj  jak najbliżej siebie
może zdołasz jeszcze ocalić
ruchliwą pieczęć swej twarzy
 
to było w innym miejscu i czasie
rozmawiałem z wiatrem
próbowałem uspokoić ogień
morze powierzało mi swe najskrytsze tajemnice
najgorzej szło ze skałą
ale i ona zostawiała dla mnie szyfry i znaki
potem utraciłem zdolność rozumienia
wiatru ognia morza  kamienia
i wszystko wskazywało na to
że postradałem siebie
ale na dnie suchej studni usłyszałem głos
wstań i idź
wyznaj że już nie jesteś synem Króla
wstałem więc i wyruszyłem
i tak zaczął się mój ozdrowieńczy powrót
 
 
spotykam go czasem na działce
mężczyzna pod siedemdziesiątkę
siwe włosy ogorzała twarz żylaste ręce
gdy podwiązuje pomidory
albo przycina uschnięte pędy malin
odsłania się przede mną jego spokój
ale też zrozumienie oraz wyrozumiałość
dla konwulsji stworzeń i pracy czasu
jakby w palcach obracał całość
jakby całość niosła go w dłoniach
 
26-28.07.2011
 


number of comments: 12 | rating: 12 |  more 

gabrysia cabaj,  

trochę jestem skrępowana, ale nie mogę się oprzeć pokusie, by zostawić jakiś namacalny ślad, że byłam, że czytałam, że dziękuję za ucztę

report |

Grzegorz Kociuba,  

Dzięki za lekturę! Co zaś do skrępownia,... trochę mnie dziwi! Publikuje Pani na Trumlu ciekawe wiersze i aforyzmy. To są naprawdę utwory istotne, bo... SOBĄ pisane. Tak trzymać!

report |

Miladora,  

Przyszłam śladem GLC, Grzegorzu, i warto było. To naprawdę dobra opowieść. Spokojna, lecz niosąca w sobie wystarczający ładunek przemyśleń, by zmusić do zastanowienia. A tu masz parę rzeczy, które wpadły mi w oko - „które/w którym/które” – początek 2 zwrotki, jakieś bym zmieniła./ - „kiedy szedłem miastem ludnym” – ta inwersja nie brzmi za dobrze, zmieniłabym szyk „ludnym miastem”./ - powt. „siebie/w siebie” – warto by było jedno zmienić./ - „swej/swe” – dałabym „swoje”./ - „rozumienia/kamienia” – zmieniłabym ten przypadkowy rym, dając „kamieni”./ I to tyle. ;) Dobrego… :)

report |

Grzegorz Kociuba,  

Dzięki za... warsztatowe uwagi. Zostanę jednak przy swoich rozstrzygnięciach. Dlaczego? Bo jednak poezja to coś więcej niż... poprawie zapisane: słowa, zdania, frazy. Wiem, że dzisiejsze "szkoły kreatywnego pisania" w określony sposób... "parametrują" tekst literacki... Ale nie tędy droga! W kreatywnym pisaniu... SYGNATURA- ZNACZY! A to oznacza, że użycie słów nie tylko nie jest przypadkowe, ale, co ważniejsze, jest... ZNACZĄCE!

report |

Miladora,  

Nie ma przymusu poprawiania tekstów. To autor decyduje. I nie wiem, jakie są szkoły kreatywnego pisania. Wiem natomiast, że "nic nie jest doskonałe", i że jeżeli można dodać lepszego szlifu swojemu przekazowi, to warto to zrobić. Słownych konfiguracji istnieją tysiące - skąd pewność, że użyta została najlepsza? W końcowym efekcie to czytelnicy odczytują przekaz - im lepszy warsztatowo, tym bardziej trafia. Aha - nie musisz podkreślać tak swojego zdania wielkimi literami, bo stwarzają wrażenie zbytniego emocjonalizmu - prawie krzyku. ;) No i weź pod uwagę, że szkoła pisania i szkoła odbioru mogą się różnić od siebie. ;)

report |

Grzegorz Kociuba,  

Co do "krzyku" to jestem od niego daleko. Dla mnie literatura o tyle znaczy, o ile mówi, a nie "krzyczy". Czytelnik jest oczywiście ważnym, ale nie jedynym składnikiem tej "instytucji zwanej literaturą" ( Derrida). Odnoszę nawet wrażenie, że przeceniono ostatnimi czasy czytelnika. Idzie jednak o to, by udawało się ustanawiać coś w rodzaju ważnej korespondencji pomiędzy: autorem, tekstem i czytelnikiem. Wtedy pisanie jest po coś i dla kogoś.

report |

Darek i Mania,  

dla mnie to przyjemność czytać taką poezję i udało się autorowi wciągnąć mnie w text - :)

report |

Konrad Redus,  

kiedyś chciałem podsumować swoje życie, ale bałem się, że potem już nic nie będzie, a chociaż jesteśmy tu tylko na chwilę, to czas może pozwoli kiedyś wrócić i wszystko porównać, póki co, idę dalej i pozostaje mi tęsknić

report |

Szel,  

Grzesiu!! ale z ciebie gadula, przyszlam tu za Darkiem nie sadzac ze trafie na tak dlugi wiersz....starczyloby tego na cykl co najmniej szesciu wierszy...jednak nie zaluje bo dobry jest:)))

report |

Małgorzata Krupińska-Nowicka,  

Ciekawskie, ciekawskie, Grzegorzu :)

report |

Towarzysz ze strefy Ciszy,  

bis Maestro... bis...

report |

alt art,  

połać cała..

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1