Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 march 2024

Perpetuum mobile

Dzień pierwszy:
Śnię gwiazdy pękające pod nogami,
głośne trzaski budzą zaściennych,
wyskrobują pazurami dziury
na przestrzał muru.

Z fragmentów jawy, cienkich
jak papier, na którym spisano
wzór na sens życia istot
trawiących czas i przestrzeń.
Pomiędzy warstwami tynku.

Dzień drugi:
Wieszam pranie pomiędzy śniadaniem
a kolacją, po obgryzieniu gnatów
wykopanych na skwerze stawiam
tarota. Z nieważnych kart płatniczych.
Próbuję odpędzić sen
na wszelkie sposoby. I tak nadchodzi:

Dzień pierwszy.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 march 2024

Zabawy w gruzowisku

Czas się wypełnia
obwieścił tubalny głos
zza ściany,
śmiałem się do rana
zdrapując tynk.

Utarty w moździerzu posłużył do znaczenia
drzwi, na wszelki wypadek.
Bez skutku, przyszła pożoga
trwając słowa i gesty.

Na zgliszczach zbierałem popiół,
gęsty i lepki.
Zalepił szczelnie oczy, usta.

Świt objawił się drżeniem,
od fundamentów po firmament.
Prawdopodobnie już pusty,
jak wypalone skorupy
pod nogami.

Czas się wypełnił
zawibrowała przestrzeń,
śmiech przeszedł w niesłyszalne rejestry.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 march 2024

Horoskop na rok przeszły

Mój świat jest coraz mniejszy,
zamknięty w fiolce po lekach nasennych,
które spuszczam w toalecie.
Wraz ze słowami wyzutymi ze znaczeń.

Zbliża się ostatni dzień roku,
chociaż to niepewne, może wszystkie
ciała niebieskie spadną tworząc
nieczytelne metafory.

Zgarbieni sprzątacze w odblaskowych kamizelkach
zgarną je na kupki, by przyspieszyć gnicie.
Fetor na nowo wypełni opróżnioną przestrzeń.

Dopiero wtedy wystrzelą korki,
nieprzerwaną kanonadą, strugi popłyną
wyschłymi korytami ulic, pośród
fajerwerków pękających latarń.

Mój świat jest coraz lżejszy,
przenika przez papier.
Z pięknie narysowanym słoneczkiem,
wprawną ręką pięciolatka.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 march 2024

Bez pokrycia

Uparta cisza wypełnia
strony porzuconej książki i kubek
z niedopitą kawą,
za oknem nieznajomi spowici
w śliską szarość miarowo kiwają
głowami. Nad losem ptaków.

Uwięzionych w betonie,
tych nadaremnie trzepoczących skrzydłami,
aż czuć swąd przypalonych lotek.

Zbieram bezładnie rozrzucone
fragmenty nocy, z pokorą czekając
na kolejny sen, w nim zamajaczą
niespełnienia i obietnice wieczności.

Uparta cisza pozwala
oddychać tylko dymem
unoszącym się znad zniczy.
Bladym światłem wypełniających
wszystkie niepotrzebne myśli.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 29 february 2024

Początek

Za szafą wstaje ciemny świt,
kurz oblepia ciało
coraz grubszą warstwą, nie uciekam
chociaż drzwi otwarte
na wszystkie strony.

Tonę w snach o świetle
i skrzydłach schowanych w kieszeni
płaszcza. Pomiędzy kartami
najczystszego papieru.

Można by z niego skleić
koszulę, prawie tołtojowską
i pójść w niej nad rzekę
bezlitośnie rwącą brzegi.

Jednak droga zatarta
nieznaną ręką, a szum nie dociera
przez liczne warstwy
matowego szkła.

Za szafą ruch,
nie ryzykuję spojrzenia,
zresztą powieki jeszcze wczoraj
przybiłem cierniami.

Zerwanymi z uschłej róży,
która zakwitła
obwieszczając koniec przedwczesnej
wiosny. Oraz początek późnej zimy.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 february 2024

Ulęgałka

Zima,
świat czarno - biały, jeszcze
nieurodzony spadam
z drzewa.

Śnieg wbrew oczekiwaniom
jest twardy,
przesycony solą,
a może potem spływającym
po naprężonych plecach pospiesznych
przechodniów.

Czekam na roztopy,
by spłynąć w dół ulicy
wraz z szumowiną. I dalej
ku oceanom, ułuda
– takie nie istnieją.

Cała dostępna przestrzeń
jest ograniczona krzywymi
płytami chodnika
i wyrwami
zatkanych ścieków.

Dobrze, że nie oddycham,
coraz szczelniej otulony
szarością śniegu.

Znowu sypie.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 february 2024

Mrzonki

Zapisuję na skrawku papieru
toaletowego najmądrzejsze zdanie,
jakie przychodzi do głowy przed świtaniem:

Kiepy zbierane o północy, z wilgotnego asfaltu,
mają subtelny posmak dekadencji.

To by było na tyle,
gdyby nie to, że przez okna cienkie
jak kartka z zeszytu zapomnianego do szkoły
słychać coraz wyraźniej wrzaski.

Bezczelnych ptaków i obnośnych sprzedawców
marzeń oraz puszek po konserwach.
Można by w nich zamknąć życie
wraz ze śmiercią i już więcej nie oddychać.
Jednak pozostaje nierozwiązana kwestia
cholernej autokorekty, działającej absolutnie.
Od niechcenia.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 february 2024

Kolaps

Śnił mi się całkiem inny sen,
gęsty i słodki jak marmolada.
Z wróżki o perłowych włosach,
tej co w darze przyniosła ustawiczny
ból kręgosłupa.

Wtem nadeszła wiosna, stół,
pod którym leżałem, wypuścił listki,
rudobrązowe. Jako zapowiedź
błyskawicznie nadchodzącej jesieni,
słońce zredukowane do łebka zapałki
poparzyło mi palce.

Gęsty śnieg odciął dojście
do wanny, w niej trzymałem czapkę
i wełniane slipy.
Nie wiedzieć czemu zgasło światło,
obudziłem się pod wycieraczką.

Na szczęście nigdy i nigdzie.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 february 2024

Dobry dzień na nie pisanie wierszy

Kiedy w tętnicach buzują
jedynie niecenzuralne, a błędy
z wolna wypływają z rozprutych żył.

Wszystko skończone, na długo przed
zaćmieniem słońca.
Za jakieś, zresztą kto by liczył,
pomijając nawiedzonych.

Przez mary zatraconych fraz,
co, całkiem na marginesie,
nie ma najmniejszego wpływu
na martwe światło martwych gwiazd.

Uparcie sączące się na pustą kartkę
pełną znaków.
Z których każdy, w jakimkolwiek języku,
oznacza tylko koniec.

Chyba że aż.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 february 2024

Rozmowy sepulkarne

Słońce świeci
jakoś niemrawo, zupełnie
od niechcenia.

Asymetryczne zdania padają
na podatny grunt,
mieszczący się w garści
wraz z głuchym dudnieniem
wiadomych wiek.

Ostatnie parzenie herbaty
nie przebiega zgodnie z tradycją,
czajniczek wciąż parzy palce,
chociaż woda zimna
od rdzy.

Ta pokrywa już wszystko,
łącznie z majaczącymi w oddali łanami
spalonych drzew.
Mimo wszytko szumiących,
szyderczo.

Słońce świeci
jakoś intensywnie, zupełnie
od niechcenia.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 february 2024

Delete

Tutaj, na końcu świata
w starej szafie drzemią strachy
wypędzone spod łóżek.

W ich wielkich oczach
wciąż trwa noc spadających gwiazd,
absolutnie bez życzeń.

Przy zarośniętych ścieżkach,
wiodących dokładnie donikąd,
z rezygnacją skrzypią wiatraki,
te nigdy nie odnalezione
przez błędnych rycerzy i ich tłustawych giermków.

W chatkach na kurzej łapie
już nie mieszkają czarownice,
bezrobotne koty wałęsają się bez celu,
marnują życia.

Nikt nie ma ochoty sprawdzać
czy za całunem mgły
faktycznie jest bezdenna przepaść.

Może tylko kolejne odbicie
niedokładnie wykasowanego odbicia.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 february 2024

Raj przeklęty

Spowija go ciemność,
gęsta, nie przebije jej nawet paniczny
syk węża.

Adam po omacku szuka
butelki, na wpół pełnej.
Ewa leż pod rachityczną jabłonką
obojętna na deszcz.

Lejący znacznie dłużej
niż dni czterdzieści, woda wycieka
przez wielką wyrwę
w doskonałości.

Na wschodzie też bez słońca,
jest tylko zasłona utkana
z marnych cnót i niewybaczalnych grzechów.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 february 2024

Raj nieobliczalny

Dwa plus dwa
daje dowolną, byleby nierzeczywistą liczbę.
Poza nawiasem, tak czy inaczej, wszystko
równa się nieskończoność.

Słońce wciąż jest na minusie
jeśli chodzi o wschody, zachodzi przeciętnie
o zero koma siedem razy więcej.

Adam ciągle ssie kciuk, Ewa twierdzi,
że liczba Pi jeszcze nie istnieje
i dlatego świat jest płaski,
przypalony naleśnik z serem.

Zresztą łatwo wyliczyć jego objętość,
wystarczy zebrać ziemię
do odpowiedniego wiadra.

Na razie wąż nie symbolizuje, jabłoń
usycha, najwyższy kręci głową
zagubiony w obliczeniach sumy
gwiazd i aniołów w szklance.

Jeszcze nieznanej herbaty,
do tego wrzącej o kilka stopni powyżej
temperatury topnienia lodowców.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 february 2024

Raj wyzwolony

W czerwonej poświacie wiecznotrwałego
zachodu pręży się nagie ciało Ewy
w aksamitnych oplotach skuszonego węża.

Znudzony Adam popija cierpki nektar
rozmyślając o długiej drodze na wschód
i trzech przypadkowych synach.
Spłodzonych w przypływie melancholii.

Najwyższy przysypia, bosko zadowolony,
nie śni doskonale znając wszystkie możliwe
zakończenia. Oraz chaosy do wypełnienia.

Dookoła same escape roomy, z deszczu
w deszcz i wszędzie cholerne jabłonie,
całkowicie pozbawione wiadomości.

Nic nowego.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 february 2024

Raj niewydarzony

Od zarania,
chociaż dnia nie widać, czas
zastopowany trzeciej nocy,
w okolicach dwudziestej czwartej.

Absolutna cisza,
wąż bezszelestnie przysypia,
jabłka trwale niedojrzałe,
żadnych pokuszeń.

Łąki falują, nie dotknięte
niczyją stopą, wiatr zawodzi,
nie słychać tęsknoty.

Kompletnie nieudane rozdzielenie
i wielka wyrwa w okolicy
domniemanego końca domniemanego świata.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 february 2024

Kulinarna śmierć wszechświat

Wszelkie prawa zastrzeżone
głeboko wyryte na podszewce.
Istnienia, obok hieroglifów dotyczących
sposobu użycia.

Kogo to obchodzi gdy nieboskłonami
wstrząsają torsje a gwiazdy zasnute
przypalonym tłuszczem.

Zgrzyta, wygłodniałe wilki żują
kamienie, węgielne i milowe,
bez różnicy.
Szczególnie w kwestii smaku.

Na rozdrożach umęczeni kucharze
składają w wiklinowych koszach
cukrzone głowy. Zbędna ofiara dla frasobliwych
drogowskazów.


W ostatnim skurczu wciąż kipi
gdzieś w okolicach środka galaktyki.
Nie ma komu zebrać szumowin,
tym bardziej zamieszać drewnianą łyżką.

Wszelkie prawa tracą ważność
wciąż mantrują przypaleni na złoto
podkuchenni. Lecz nikomu się nie chce
wykuć napisu na podszewce.

Nieistnienia, tuż obok czarnych
oczodołów brudnych garów.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 february 2024

Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz

Dziobią nieprzerwanie,
a przynajmniej przy dobrym
oświetleniu.

W nocy śnią,
o ziarnach i tłustych robakach,
niekoniecznie o jajecznicy
lub rosołowym garnku.

Świnie, tradycyjnie, knują po kątach.
Jakieś mrzonki o rewolucji
lub, co najmniej, o absolutnym wegeterianiźmie.

Tymczasem krużganki kruszeją
nieustannie nawiedzane
przez czas w wytartym kapeluszu.

Okoliczne drzewa, całe pokryte siatką
wspomnień, umierają.
Wciąż przerabiane na trumny.

Przynajmniej robaki tłuste.
nawet jeśli brakuje ziarna.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 31 january 2024

W czasie deszczu

Życie odkrywa karty,
po chamsku znaczone nasiąkają
stając się gęstą papką.
Z której na powrót mogłyby
wyrosnąc drzewa.

Obmyte z kurzu
świeciłby zielenią jak latarnie
dające absolutną władzę
na przejściem dla pieszych.

Byle jak wykreślonym na dziurawej
nawierzchni, wypalonej potem
spóźnionych uciekinierów, pędzących
w szaleńczej nadziei ucieczki.

Dalej pada,
szyby pęcznieją pod naporem
wszechogarniających kałuż
gorzko - słonej brei.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 january 2024

Inhibitory

Wyraźnie zwalniam,
wraz z drogą mleczną,
od eonów zapierdzielającą bez sensu.

Ślina wypełnia usta,
za cholerę nie da się przełknąć
najprostszego nawet kłamstewka.

Do tego za oknem znowu
nie pada, kanaliki łakną
dżdżu, w postaci wszechogarniającego
potopu.

Pozostaje tylko kurz, pokoleniowo
hodowany na obrazach,
tak zwana galeria przodków,
drastycznie domniemanych.

Pora poczytać, jednak słowa
w ekspresowym tempie tracą wartość.
Dlatego bezrobotny strach na wróble
zbiera manatki i odchodzi w siną.

Prawdopodobnie przyspieszam,
chyba że to tradycyjnie
upierdliwa droga mleczna.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 24 january 2024

Gawry

Nie ufam śpiącym,
na wznak, w zbyt szerokich łóżkach,
zbyt miękkiej pościeli.

Ich sny są pełne doskonałych
kobiet i najprostszych dróg
jak w mordę strzelił.

Nawet latanie nie kończy się upadkiem,
tylko wśród gwiazd,
ustawione w rządkach, od linijki.

Nie ufam ludziom,
ktorzy wstając nie wytrzepują
snów spod powiek.

Jakby wcale ich nie było,
lub, co gorsza, były
bez znaczenia.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 24 january 2024

Gawry

Nie ufam śpiącym,
na wznak, w zbyt szerokich łóżkach,
zbyt miękkiej pościeli.

Ich sny są pełne doskonałych
kobiet i najprostszych dróg
jak w mordę strzelił.

Nawet latanie nie kończy się upadkiem,
tylko wśród gwiazd,
ustawione w rządkach, od linijki.

Nie ufam ludziom,
ktorzy wstając nie wytrzepują
snów spod powiek.

Jakby wcale ich nie było,
lub, co gorsza, były
bez znaczenia.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 january 2024

O czym szumią wierzby

Mój mózg ma jakieś siedem tysięcy lat,
przynajmniej według opasłej księgi,
gdzie mord i gwałt są na porządku
co siódmej strony.

Tymczasem coraz bardziej wygięta
oś planety zanurza żałobne gałęzie
babilonu w śmierdzącej rzece,
bez źródła i ujścia. Geograficzny absurd.

Jednak dzieje się, niezależnie
od słów, coraz mądrzejszych. Padają
jak ulęgałki na utwardzony grunt,
tysięcznym przemarszem entuzjastów.

Na przykład niumiarkowania we wznoszeniu
symboli i padaniu na kolana, z pokorą,
która już wcale nie boli, szczególnie
przy wysokiej możliwości wygranej.

A wierzby szumią bez ładu i składu,
niekoniecznie zgodnie z kierunkiem wiatru.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 january 2024

Duperelki

Duszone na wolnym ogniu
powietrze smakuje wilgotną ziemią,
nieoznaczoną śladami stóp.
Prawie jak czerstwa kromka chleba
z kiepsko rozsmarowaną grudą masła.

Twardą niczym orzech do zgryzienia,
z zeszłej jesieni, gdy zamglone słońce
leżało na potrzaskanej tafli ulicy.
Wiodącej do usianego cierniami raju,
skrojonego na miarę.

Dziś panuje kompletna ciemność,
po omacku szukam najmarniejszych nawet
płatków róż. Wyschły, rozpadły się w pył,
gdzieś pomiędzy uchylonymi drzwiami piwnicy
a ciężką klapą na dach.

To nic, w końcu wstanę
i uratuję świat.
O ile ktoś szepnie, że jest to tego wart.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 january 2024

Gatunek wymarły

Leżymy spokojnie,
równo poukładani przy ścianach.
Cisza, nawet muchy nie brzęczą,
powietrze jest zbyt gęste.

Skazani na pamięć
wciąż powtarzamy ciągi cyfr,
przypisanych bezładnie.
Wymazani, liczymy drobne
pęcherzyki na boleśnie białym suficie.

Gdzieś za ciężkimi drzwiami
wciąż płynie czas.
Coraz bardziej przeźroczyści
wtapiamy się w posadzkę.

Ostatecznie znikniemy,
pozostaną jedynie chybotliwe cienie,
przyczajone gdzieś pomiędzy stosami
zmurszałych słów.

Znaczących mniej
niż szum wiatru niosącego pył
na epitafia.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 january 2024

Cydr z cynaderek

Każdego wieczoru zrzucam skórę
i wieszam ją w szafie pełnej
zielonych jabłek.

Ich zapach rozbija,
jeszcze niedawno wolne,
cząsteczki powietrza. Te zgromadzone
w okolicach spękanego sufitu.

Tynk spada do pucharu,
a szczególnie pomiędzy brzegi
a usta. Mimo to wysączam
do ostatniej kropli.

Niestety bez toastu,
to nie jest dobrze widziane
na szeroko pojętych obrzeżach miasta.

Być może w związku z pobliskim
ciemnym lasem, gdzie zły wilk
pędzi swoje dekokty i lata.

Czerwony Kapturek tymczasem
zajął się filozofią bytu,
głodna babcia zrzędzi, aż uszy więdną.

I tylko księżyc tradycyjnie
nie świeci.
Mając po ciemnej stronie
tradycyjne wycie.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 january 2024

Monter koszmarów

Kiedy bezrefleksyjnie obieram ziemniaki
nocne gołębie rozdziawiają paszcze,
pełne ostrych zębów. Za głuchym oknem
kłębi się burza, oddycham więc przez dziurkę
od klucza.

Drzwia drżą od uderzeń gromów, raz po raz
okrutna błyskawica rozrywa ciemność
klatki schodowej. Na niej dzikie koty
w ekstazie drapią tynki do kości. Strach
wciska się w gardło, nie pozwala zamknąć
oka przy judaszu.

Ten podobno wciąż wisi, kołysany do snu
gorącym wiatrem, a trzydzieści srebrników
brzęczy do taktu. Lecz to już inna imaginacja,
pełna zmurszałych krzyży i powykręcanych
długoletnim artretyzmem
drzew oliwnych.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 january 2024

Nad głęboką wodą

Można by wspomnieć o słońcu
lub księżycu
powoli spadającym w toń,
jednak tylko czerń w różnych odcieniach.
Nawet nie widać
niknących kręgów aby przypomnieć sobie
o przemijaniu
albo porozmyślać o sensie istnienia.

Można jedynie za pomocą dłoni
lewej sprawdzić
czy prawa jest odpowiednio zaciśnięta
w pięść.
Ewentualnie z wolna przesunąć
po twarzy,
niezbyt dobrze znanej,
chociaż niezaprzeczalnie własnej.

Można też głośno wyartykułować
liczne zdania,
co i tak nie zmieni zewnętrza,
a i wewnątrz
wszystko będzie mniej więcej
takie samo.

Woda pozostanie wodą, czerń
zamieni się miejscami z inną czernią.
Prawa ręka opadnie bezwładnie,
z otwartej dłoni wyleci
ostatnie,
już zupełnie niepotrzebne, westchnienie.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 january 2024

Kosmos w rondlu

Znaki zodiaku spoglądają z ironią
na poranne starania o otworzenie oczu,
pościel wciąż pęta kolejny dzień,
który zaświtał, jak zwykle od niechcenia.

Cała droga mleczna i ja, odrobinę skonsternowany
fragmentami snu osiadłymi na ścianie.
Z trudem zbierając jawę porozrzucaną tu i tam
niestabilnie sunę wraz z wskazówką
rozregulowanego zegara.

Uparcie tykanie ma lepszy wpływ na pamięć
niż bezładnie porozrzucane zdjęcia.
Bez znaczenia, skoro w rondlu wrze
wczorajszy dekokt na śniadanie.

A wszechświat i tak ma gdzieś wszelkie
starania, obojętny doskonale.
Więc doczekać do zmroku i znowu sumować
odległe punkciki dawno umarłych gwiazd.

Takie irracjonalne zadanie wymyślone w zastępstwie
liczenia baranów. Conocna papka majaków i słów.
Kosmos zredukowany do monotonnego mamrotania.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 january 2024

Kwaśne deszcze

Wyżerają dziury w asfalcie, tam pływają
pety i plwocina ostatnich buntowników,
ich oskarżycielskie palce wskazują
moją postać ukrytą za firanką.

Uciekam
chowając się pod kołdrą, nadaremnie,
wciąż słyszę natarczywe szepty:

spieprzyłeś prawie wszystko,
dokończ, nie warto
myśleć.

Rano
krzyczę do lustra: to tylko jesień i chandra.
Jednak przekrwawione oczy
jawnie drwią z tych zapewnień:
słońce wzeszło i tylko tak
odróżniasz dzień od nocy.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 31 december 2023

Pokój bez widoku

Jestem niegrzecznym chłopcem,
dlatego nie mogę wyglądać przez okno,
prawdopodobnie ostre słońce
mogłoby wypalić dziury na przestrzał.

Wycięli wszystkie drzewa,
zasłaniały mi księżyc, tak twierdzili
murarze, szczelnie wypełniając okno
szklaną cegłą. Mistrzowie w swoim fachu,
do dziś nie mogę się przebić przez kolorową
ciemność.

Jestem niegrzecznym chłopcem,
obowiązkowo trzymam ręce pod kołdrą
usiłując sobie przypomnieć konstelacje.
Albo jakiekolwiek inne znaki zwiastujące
rychłe nadejście jutra.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 december 2023

Czarno na czarnym

Jeśli kierowca autobusu miejskiego
posiada duszę nieśmiertelną, napędzaną
czystą energią solarną,
czy mogę udać się w podróż nie zasłaniając
także oczu naznaczonych czerwenią?

Nie twierdzę, że piekieł, bo to nie do wiary,
ale kilku nieprzespanych nocy,
tu bezczelnie skłamię,
z powodu poetyckich ciągot.

Jednak jedziemy,
kierowca nawet uśmiechnięty,
zwieszam głowę.
Chciałbym powiedzieć zawstydzony,
jednak zwyczajnie zasnąłem.
Ukołysany równą jazdą,
ponownie nie do wiary – centrum miasta.
Zresztą jakie to miasto, zlepek
kilkudziesięciu ulic umiejscowionych
w jakimś tam schemacie.

Szarpnęło, chyba czerwone światło,
od kiedy zaczęła się wczesna demencja
z trudem odróżniam barwy, szczególnie podstawowe.
Nie mając pewności wysiadam na nieswoim przystanku.
Autobus odjeżdża, oczy pieką,
z trudem łapię powietrze próbując go dogonić.
Prawdopodobnie znowu

nie skasowałem biletu.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 december 2023

Fenologia

Cudotwórca wciąż czeka
na zaćmienie
zbierając przydymione szkiełka.
Z okien kamienic
wypalonych do fundamentów.

Tam straszą cienie
na stałe wyżarzone w cierpliwej
ziemi, stare wieszczki
wróżą z popiołów.

Bezzębnie głoszą kolejne klęski
i całkowitą obojętność
siedmiu nieb
i pozostałych kręgów piekieł.

Wiosna
coraz bujniejsza, młode pędy
pokonają wszystko.
Każdą cegłę i każdą gorzką łzę.

Cudotwórca odszedł, zupełnie
niepotrzebny.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 december 2023

Kodycyle

Domierzanie zbędnych słów do opasłych
testamentów to zajęcie na miarę geniusza
i prawie wypisanego długopisu.

Szczególnie w tym nietrwałym świecie,
biorąc pod uwagę wpływ ciemnej strony
słońca i niestabilność czarnych dziur.

W końcu rozpad wszystkich struktur
jest zapisany drobnym drukiem
i oznaczony spadającą gwiazdą
w kontrakcie na ciągłą zmienność.

W dalszej części zwanym życiem.
Tylko na marginesie niewyraźnie nabazgrano:
Można wierzyć w słowo,
jego przyczynę oraz skutek.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 december 2023

Świat uzależniony

Lista grzechów wciąż jeszcze
do uzupełnień, nic pilnego,
skoro to tylko czas szczelnie wypełnia
każdą chwilę umierania.

W ogniu przeklinanych poranków
dokładniej widać wszystkie
nieciągłości wykaligrafowane
na poszarzałej skórze.

Takie życie wywrócone na nice,
pomiędzy jednym a drugim łykiem
gęstniejącego powietrza.

Przecież to ono zaciska gardło
gdy próbuję ogrzać dłonie
nad chybotliwym płomieniem
dogasającego znicza.

Lista kartek po omacku wyrwanych
z kalendarza wciąż jeszcze niepełna,
nic pilnego, skoro to tylko
samospełniająca się przepowiednia.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 december 2023

Rozbrygi

Nocne spacery rozmyte w mglistej
poświacie deszczowych latarń
wywołują kiepskie wiersze.

Natrętne objawienia w mętnych kałużach,
na zatęchłych klatkach. Klnę rzęsiście,
chociaż może to zwykła korpolalia.

Kiedy jeszcze nie bałem się spać
śniłem piękne frazy i trafione puenty.
Wyszeptywałem je kwiatom w donicach,
rosły, coraz bujniej oplatając ściany
i okna gęstym słowem.

Dziś próbuję zlepić resztki,
mimo wszystko ciągle głodny.
Nocne spacery wywołują dreszcze
i nigdy nie zapisywane strofy.

Rozciągnięte od deszczu do deszczu.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 december 2023

Martwe ptaki

Bezmyślnie bawię się pilotem,
z sufitu spadają pióra, niezbyt gęsto,
ale za oknem skłębione czarne chmury
zwiastują rychłą zmianę.

Może pór roku, nie mogę oderwać oczu
od ekranu by zerknąć na kalendarz.
Jednak dręczy mnie przeczucie
– nadchodzi jesień spowita w szarość.

Ostateczną barwę tęczy, a te szkarłaty
i burgundy rozlane w gęstym powietrzu
wcale temu nie przeczą. W końcu barwy
milkną, mimo wszystko nie zamykam oczu.

Czekam aż ptaki zerwą się do lotu,
te jednak leżą tępo wpatrzone w punkty
na odległym suficie. Deszcz się wzmaga,
cały pokryty aksamitem jestem jak one.

Martwy, chociaż wciąż oddycham.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 december 2023

Fazowanie

Nocami obcinam fragmenty nieznanego
wszechświata.
Prawowierni krzyczą: grzech,
mimo że to tylko zabawa
w podchody.

Rano, ze spokojem godnym lepszej sprawy,
zjadam śniadanie. Chleb przekładany
chlebem powszednim.
Obrazoburczo zapijając kawą, w filiżance
podobno pamiętającej lepsze.

Pomiędzy ustami a brzegiem,
dziś wyszczerbionym jak czas leniwie
spędzany na nieprzechodzeniu na stronę,
w domniemaniu drugą.

Zresztą słońce zawsze oślepia,
szczególnie przy pełnym zachmurzeniu.
Ciemne okulary nieprzyzwojcie pojaśniały
podczas zaćmienia księżyca.

To i tylko to jest oburzające, reszta
nawet nie milczeniem.
Chociaż te nocne fragmenty
więzną w przełyku. Jednak grzesznie
nieprzygotowanym na konsekwencje.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 december 2023

Komentarze apolityczne

Wypadało by cisnąć słowem
o filozofach,
ale zapętleni w dywagacje krążą
po obskurnych podwórkach.

Gdzie nie uświadczysz ni pustej butelki,
ni kiepa.
A co tu dopiero mówić o człowieku,
gotowym spokojnie wysłuchać
słowotoku.

Tymczasem prorocy wymierają,
niedobitki pochowane po piwnicach
zażywają starych kompotów
– cześć i chwała procesom fermentacji.

Nawet ci o wartkich językach milczą,
po pierwsze biorąc za pewnik
wołanie na puszczy.

Po drugie ciężkie wyrazy spadają
na stopy.
Później trzeba kuśtykać,
na ten przykład do sklepu.

Oczywiście po bułki i mleko,
jak wiadomo coraz droższe,
lepiej więc przemilczeć,
aby nie otrzeć się o politykę.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 november 2023

Życie w przeciągu

Nałogowo obieram rajskie jabłka
na przyciasnym balkonie,
być może jestem bliżej niebios,
wbrew obietnicom nachalnych kapłanów.
O przetrąconych krzyżem oczach
i bardzo szybkich rękach.

Wieczór spada wraz z biciem dzwonów,
wyprostowane palce wież drżą
od dysonansu uderzeń, ptaki milczą,
nabożnie ogłuszone.

Nie mogę zamknąć okna, zablokowane
ogryzkami poznania dobrego i złego,
więc myślę o witrażach, podobno płoną
żywym ogniem potępienia.

Noc zbawia ode złego,
zmawiam swoją modlitwę, nie stawiając
amen. Ani żadnej innej kropki,
przecież to zaledwie początek
zdania.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 november 2023

Mroczne bajania

Snują się tędy, owędy,
pomiędzy starym piecem, tym od diabła,
a kamieniem ofiarnym.

Na szczęście nie ma zmartwienia,
jak twierdzą obeznani, krew dawno
już wsiąkła w ziemię. Domniemaną matkę.

Zostały tylko te ciemne przestrzenie,
gdzie nie wchodzimy, nawet w snach.
Tam wciąż słychać szelest kroków
kapłanów i wróżbiarzy.

Tymczasem słońce z czerwieni
przechodzi w szkarłat.
Czas na przepowiednie na dzień jutrzejszy,
byleby nie był zasnuty dymem i mgłą.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 november 2023

Znaki nieszczególne

I.

Malowany człowiek tańczy,
wbrew muzyce.
Nie narysowano mu uszu,
skazany więc jest na wirowanie
pośrodku sali.

Sterylnej, aż strach.

II.

Leżąc na wytartym do krwi
dywanie szukam symboli
życia lub śmierci.

Nie wiedząc kiedy stało się to
tak absolutnie obojętne.

III.

Przydrożne drzewa rozkładają całun
opadłych liści,
chociaż to ledwie późna wiosna.

Może lato, tak wczesne, że słońce
ma zaledwie pięć tysięcy stopni.

IV.

Na niebie i ziemi
są także inne znaki,
których nie rozróżniam, ze względu
na astygmatyzm.

Oraz dysleksje,
nabytą na drodze wielokrotnego
uczestnictwa w końcach świata.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 24 november 2023

Dzień bezgwiezdny

Zdarza się nagminnie, szczególnie
na tej szerokości geograficznej,
z uwzględnieniem nachylenia
budynków względem i tak pochyłej
ziemi. Zwanej, bezzasadnie, staruszką.
Lub, co gorsza, matką.

Jest południe, biją dzwony, uzasadniając
swoją tradycyjną obecność
w przestrzeni, ograniczonej, a jakże, zbiegiem
ulic i byle jaką perspektywą.
A także wielopokoleniowo wydeptaną ścieżką,
na manowce. Albo do dwudziestoczterogodzinnego
raju dla jeszcze do końca nieupadłych.

Później, tradycyjnie, jest północ,
te same drogi, urozmaicone kotami,
prowadzą w zupełnie inne miejsca.
Natomiast planeta ma to wszystko gdzieś,
uparcie kręcąc się we wszystkich możliwych kierunkach.


number of comments: 7 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 november 2023

Słońce świeci zbyt głośno

Ostry bimber z wytartych symboli sprowadza
rozważania nad sensem wszechrzeczy
do poziomu gruntu. Leżymy mając na wyciągnięcie
ręki centra galaktyk. Uparcie wirują zasłaniając
dużo ważniejsze szczeliny na suficie.

I ukryte w nich inne wymiary, można by je podziwiać
do ósmej nieskończoności, ale uparty poranek
już czyha, za ostatnim zakrętem nocy.

Pierwsze podmuchy światła wysuszają skórę,
rozpędzając na cztery ściany świata natrętne
filozofie. Dzień przesączając się przez butelki
szczelnie wypełnia inne wymiary i galaktyki.
Milczymy, pokornie wsłuchani w ostentacyjnie
wrzeszczące wskazówki zegarów.


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 november 2023

Fantomy

Boli mnie stopa,
za dużo biegałem we śnie
po kiepsko oświetlonych korytarzach,
pokradli większość żarówek,
gówniarze.

Po omacku można nogi połamać,
albo nawet gorzej, nadziać się
na dawno niewidzianego kolegę.
I nie ma o czym gadać,
nawet imię wyleciało poza nawias.

A słownik imion dawno przeszedł
na stronę popiołów.
Te rozwiał wiatr, na cztery strony
wyrwane z sennika.

Lecz to na nic,
wszystko spisane w nieznanym języku.
Pozostał tylko ból stopy i kuśtykanie
do sklepu w celu zakupu żarówek.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 november 2023

Pierwsza wieczerza

Od samego świtu z zapałem godnym
stosów stawiali pomniki.
Z błota, w równych proporcjach z krwią
pierwszą i ostatnią kroplą
potu, wylanego w piędź ziemi.

Mocno zaciśniętą w zgrabiałych palcach,
podobno przypadkowo, odrąbanej dłoni.
Prawej lub lewej, przecież sprawiedliwie
nie znaczy po równo, a według zasług.

W końcu zasiedli u stołu, umęczeni
znojem wbijali iskrzące się oczy w pusty
blat nierównego stołu. Jednak kolacji nie było,
właśnie świtało. Pora do pracy.

Ostatecznie wciąż pozostało tak wiele roboty,
a tak niewiele czasu. Mocno ograniczonego,
zaledwie do wieczności.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 november 2023

Sklep z pustymi butelkami

Smutne życie smutnego człowieczka,
szczególnie gdy w sklepie próżnia
i temperatura za mocno zbliżona
do absolutnego zera.

Akurat, nie wiedzieć czemu, jest niedziela,
rozbiera go na części pierwsze,
więc w płynnych ramach reedukacji
bierze kąpiel w rosole.
Z kostki.

Lub kości,
co nie ma znaczenia, w obliczu
nieubłaganych przykurczów mięśni.
Albo wszechświata,
ściśle zresztą ograniczonego do paru
kroków pomiędzy łóżkiem a drzwiami
sklepu.

Na nic kieszenie pełne po brzegi
kapsli i wydruków fiskalnych.
Pora snu nadejdzie, a butelki
nie wystarczą ani na requiem,
ani, szczególnie, na dni następne.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 november 2023

Raj monotonny

Deszcz pada, deszcz siąpi,
gorący. Kłęby pary
przysłaniają rajskie widoczki.

Siedzimy znudzeni
pod rachityczną jabłonką, niestety
nikt nie wodzi na pokuszenie.
Wąż bezczelnie odpełzł
w niewiadomym kierunku.

Mimo to jemy jabłka,
twarde i kwaśne, z nadzieją
na zmiany, jakiekolwiek.
Nawet na gorsze.
Jednak zupełna stagnacja,
wciąż te same przekleństwa
niesie ten sam wiatr.

Deszcz pada, deszcz siąpi,
taki raj
na jaki nas stać.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 november 2023

Człowiek z szafy

Bez ust, bez twarzy,
tylko oczy wbite w tandetne
drewno z wypalonych drzew.

Ciągły sen,
niezakłócony przez skrzypienie
drzwi, a nawet zduszony jęk
potępionych zawiasów.

Kurz
coraz grubszym całunem
pokrywa martwotę rąk,
za oknem złowieszczy nów.

Dzień
nie rozprasza nocy,
szafa pokryta cieniem
drży w sztuczności lamp.

Człowiek wychodzi,
drzwi pozostają otwarte,
niezmącona cisza.

Bez ust, bez twarzy.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 november 2023

Znajda

Z upodobaniem kalał gniazdo,
do którego został podrzucony.
Na przednówku, gdy bieda szczerzyła
zęby z każdego kąta chaty.

Później bywało o jakieś półtora nieba
lepiej, stabilizacja w zakresie chleba,
nawet dwa razy dziennie.
I niedopałków wypalanych na strychu.

Dziury w pościeli sąsiadki
zakończyły ten świetlany okres.
Nawet uwierzyłby w ingerencję z wysoka,
jednak anioły upadały zbyt często.

Skrzydła na bazarze były tanie,
w aureolach starsze kobiety uparcie
sadziły kwiaty chociaż te nie rosły.
Może z powodu klimatu, może błota.

Wciskało się wszędzie,
ze szczególnym uwzględnieniem życia.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 november 2023

Cholerny surrealizm

Sypiąc delikatne płatki pod nogi
ogryzione do kości w niebogłosy
wychwalam cudowną miękkość
asfaltu.

Tymczasem pod baldachimem rozdają
ciasto i świeżą mannę. Zalepia usta
na amen, chociaż to nie jest dobry moment
na zakończenie.

Ani uparcie powracającą myśl:
Ludzie i ich czajniki żywcem
idą do nieba, szczególnie o poranku,
kiedy kolejny głupi wiersz
wbija się ostrą szpilą w obolałe skronie.

Tymczasem niepostrzeżenie wracamy,
zabrakło kwiatów albo kręcimy się w kółko,
Pomiędzy ołtarzami, niedokończonymi
z braku odpowiednich perspektyw
i horyzontów.

Gdzieś na północny zachód od Edenu
lub w zbliżonej lokalizacji.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 november 2023

Poronione bajki

Motyle z rusztu:

Kwiaty uschły, to pewne
jak amen w pacierzu,
albo ostatni paciorek różańca.
Nanizany na nitkę, pajęczą.

Niestety, grill niepodpalony
z braku podpałki,
a benzyna zbyt droga,
szczególnie na przednówku,
gdy w spichlerzu trzy ziarna,
niekoniecznie grochu.

Na co księżniczka reaguje
histerycznym szlochem,
aż uszy więdną.
Co potwierdzają smok i książę
apatycznie sącząc kwaśne wino
z dziurawego bukłaka.

W konkluzji motyle odlatują,
a na nas spada rzęsisty deszcz
szpilek.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 31 october 2023

Krótki wiersz o śmierci

Pstryk,
jak palcami,
a my wciąż nie znamy odpowiedzi,
ba, nawet pytania.

Spadające liście kreślą
niedorzeczne epitafia
w rozgrzanym wosku.

Kwiaty więdną ścięte
mrozem, pozostaje słowo
zatopione w milczeniu.

Kompletnie bez znaczenia,
bo
pstryk,
jak palcami.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 29 october 2023

Wiersz o dziurawych skarpetach

Nie ceruję skarpet z braku odpowiednich nici,
jedyne dostępne wciąż uparcie rwą
wątek, a nawet osnowę.

Więc z całkowitym spokojem moczę stopę
w czarnej dziurze, bez mydła mieszam
w absolucie, ciepłym jak mleko
z wieczornego udoju.

Gwiazdy pomiędzy palcami powoli
zarastają brudem, konstelacje gasną,
starte do kości ostatnim w tym wymiarze
kawałkiem pumeksu.

Jest dobrze:
wszechświat obgryza mi paznokcie,
zębem czasu.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 october 2023

Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy

Poezja wpadła mi do zupy
i obgryzła mięso.
Nagie gnaty pukają w pokrywkę,
ściany bledną.

Jedyna droga ucieczki wiedzie
krętą ścieżką,
gdzieś pomiędzy fundamentem
a kamieniem węgielnym.

To nie na moje buty sterane
ciągłym chodzeniem po okręgu.
Wpisanym w trójkąt.
Stąd wniosek – matematyka nie jest nauką
a aktem wiary. Rozpaczliwej,
w obliczu cyfr i znaków.

Więc bojąc się wyciągnąć średnią
chowam głowę pod dziurawą poduszkę.
Monotonny huk zegarów zagłusza
nawet tętent za oknem.

Żałuję, mógłbym to przespać,
jednak spałem ostatnie dwa tygodnie.
Po czubek głowy przykryty
pustą kartką.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 october 2023

Żywe trupy

Jestem zombii,
powłócząc nogami krążę bez celu
pomiędzy przecinkami a kropką,
chociaż może to przejścia dla pieszych.

Naznaczone ciągłym pędem
i krótkimi migawkami drugiego brzegu
w szaleńczym tańcu reflektorów,
szczególnie pięknym w strugach deszczu.

Nie myślę,
zbyt zajęty szukaniem przejścia
wyciągniętymi daleko przed siebie rękoma,
drżącymi w nieustannych spazmach.

Wracam,
mamrocząc pod nosem połamane frazy,
ze wstrętem ocieram się o innych,
ciągną przed siebie lub wracają,
opętani marszem.

Droga
nie kończy się nigdy, głód pcha
w objęcia nocy. Bez oddechu,
najprawdopodobniej pierwszy haust powietrza
to aż nadto.

Jestem martwy,
a wy wraz ze mną.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 october 2023

Sen o kawie

Od lat ten sam zapach i smak,
tylko kubek jakby chłodniejszy,
a i ręka drżąca, zupelnie bez powodu.

Suchy trzask drobnych, czarnych jak noc,
kosteczek mielonych
w drewnianym młynku.

Gdzieś, wśród zbyt wysokich traw,
majaczył poblask ognisk,
to właśnie nad nimi, wciąż i wciąż
gotowały się te kości, obrócone w proch.

Jakiś obdarty wariat wciąż wykrzykiwał
wprost do ucha, że to nie prawda,
można go posiać i od nowa wyrośnie
człowiek, czysty jak łza.

To nie był strach,
jednak smaku goryczy w gardle
nie udało się usunąć, nawet wodą z cukrem.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 october 2023

Sen o kawie

Od lat ten sam zapach i smak,
tylko kubek jakby chłodniejszy,
a i ręka drżąca, zupelnie bez powodu.

Suchy trzask drobnych, czarnych jak noc,
kosteczek mielonych
w drewnianym młynku.

Gdzieś, wśród zbyt wysokich traw,
majaczył poblask ognisk,
to właśnie nad nimi, wciąż i wciąż
gotowały się te kości, obrócone w proch.

Jakiś obdarty wariat wciąż wykrzykiwał
wprost do ucha, że to nie prawda,
można go posiać i od nowa wyrośnie
człowiek, czysty jak łza.

To nie był strach,
jednak smaku goryczy w gardle
nie udało się usunąć, nawet wodą z cukrem.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 october 2023

Wyższa szkoła olewactwa (4)

Lekcja czwarta:
Święto, w planach najdłuższy weekend,
wszystko i wszystcy zamknięci na głucho.
W okolicznych parkach wiatr
wertuje notatki.

O ptakach nie warto wspominać,
Mistrz zgodnie z planem
wypił eliksir.
Ma przed sobą wieczności,
a przynajmniej do kolejnego skurczu
tak zwanego wszechświata.

Nawet sprzątacz się zawieruszył,
pozostawiając na pastwę losu
i grabie, i miotłę.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 october 2023

Wyższa szkoła olewactwa (3)

Lekcja trzecia:
zaplanowana prelekcja zgodnie z tradycją
nie doszła do skutku.
Na klamce wisi lista nieobecności.
Znudzona mucha zdechła, nadaremnie
czekając na swojego pająka.

Głupie ptaki przysiadły, gdzie popadnie.
W ciszy i skupieniu
pogrążając się w obłędzie. Na trawniku
uczniowie sieją cykutę dla swojego mistrza.

Zamyślony pod wąsem sprzątacz
grabi liście,
zupelnie nie zwracając uwagi
na wiosnę.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 october 2023

Wyższa szkoła olewactwa (2)

Lekcja druga:
Wszyscy ziewają rozdziawiając paszcze,
mucha tańczy na ścianie,
poza tym cisza jak zasiał, makiem
lub innymi środkami na spanie.

Głupie ptaki pukają do okien,
liczą na okruchy,
choćby nawet wiedzy,
przy oczywistym braku
czerstwej bułki.

Wykład dawno skończony,
nikomu się nie chce,
przykładowo iść do domu.
Sprzątacz gasi światło i odchodzi.

W stronę zachodzącego
na zakręcie tramwaju.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 october 2023

Wyższa szkoła olewactwa (1)

Lekcja pierwsza:
Oczywiście się nie odbędzie,
wykładowca zaginął pomiędzy
warstwami snu.
Zresztą uczniowie też nie przyszli,
zbyt zajęci zbieraniem
mgły.

Do plastikowych butelek po soku
z gruszek na wierzbie,
tych znad wyschniętych rzek,
gdzie ryby żebrzą o łyk wody
albo kilka groszy
na bułkę.

Więc wąsaty zamiatacz sprząta salę,
czystą jak łza.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 october 2023

Mamrotanie

Jaki tu spokój.

Ta cisza brzydko pachnie,
co najmniej spiskiem, masońskim,
a jakże.

Udając niewiedzę spokojnie
zginam aluminiowe łyżki, spojrzeniem.
Zajęcie dobre jak każde inne, w czasach upadku,
ze szczególnym uwzględnieniem zagłady.

Jednak patrząc z drugiej strony
medalu widmo krążące nad Europą
jest bardziej swojskie niż spodziewana wizyta
intergalaktycznych piratów.

O czym świadczą szumy podprogowe,
ze szczególnym uwzględnieniem podpodłogowych,
chociaż głupcy twierdzą, że to myszy.

Białe jak wiosenne śniegi zalegające na półkach.
Te nie topnieją, mimo wciąż wyświetlanych
w telewizji płomieni. Pewnie dlatego pora wstawać,
tylko po to by z rezygnacją stwierdzić:

Jaki tu spokój.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 october 2023

Z menelskiej ławeczki

Kazik:
Chociaż weny za grosz opowieść
trzeba snuć, wydobyć ochrypły głos
z na amen wyschniętych ust.

Nie ma zmartwienia,
nie pada
i jeszcze po łyku
na szczęśliwą drogę.

Ramię przy ramieniu,
noga przy nodze, chociaż krok
niemarszowy i głowa spuszczona
na pierś, umęczoną nadmiarem
oddechów.

Nie ma zmartwienia,
chociaż Kazik umarł pierwszego
dnia wiosny, przytłoczony
powietrzem.

Nie ma
komu postawić kropki,
gawęda niedokończona,
któryś już raz.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 october 2023

Parytety

Niebo,
szerokokątny widok na asfodelowe
łączki.
W kwestii łąk wciąż odczuwalne braki,
ale do wypełnienia, ostatecznie,
mamy całą wieczność, pomiędzy
wyszczerbionymi ustami a sinym brzegiem
pucharu.

Piekło,
pełne zaciemnienie, ciągłe naloty,
przewlekły alarm nagminnie zakłóca,
może niecałkiem święty,
jednak spokój.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 october 2023

Milczenie na niedzielę

Jednak trudno utrzymać język
na wodzy, szczególnie że między zębami
poranne resztki przypowieści.
O marnotrawnym.

I chociaż nie boję się świętej inkwizycji,
o czym świadczą małe litery,
jednak lękliwie zerkam na drzwi
oraz zasłaniam okna.

Prześcieradłami
spranymi do pierwszej krwi,
może nawet baranka.

Dzwonek,
na wszelki wypadek nie otwieram,
nie odróżniając bluźnierstw
od błogosławieństw. I innych zdań,
wypowiadanych przez sen.


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 october 2023

Post mortem

Odkąd boję się burzy
wyję wraz z psami, głęboko
schowany w najciemniejszym kącie
jaskini. Obrazy na ścianach
wciąż są żywe, szczególnie rozdzierane
gwałtownym światłem błyskawic.

Ogień wygasł, tulę się do twojego cienia,
puste ramiona nie dają ciepła,
złudzenia pocałunków nasączone goryczą
nie pozwolają zamknąć oczu.

Szeroko otwarte wypełniają się strachem,
to pewności, że jutro też nadejdzie
burza. Ewentualnie powietrze zafaluje
upałem.

Tyle niepewności, tak mało znaczeń.


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 october 2023

Nie opowiadaj mi bzdur o miłości

Czasami puchnę od nadmiaru
niewypowiedzeń
unosząc się pod sufitem beznadziejnie
lżejszy od powietrza.
Ty, tradycyjnie milcząca z rozmysłem
głośno klaszczesz.

Wystraszony wypływam przez okno
otwarte na oścież
mimo minus dwudziestu
i huraganowego wiatru.

Jednak lina mocno przytwierdzona
do ciebie trzyma,
więc albo ulecisz w przestrzeń,
albo mnie wciągniesz.
Aby czekać aż znów się wypełnię
słowami i upartym milczeniem.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 october 2023

Ogród na dzień dobry

Ciężka mgła powoli idzie do góry,
mokre trawy drżą muskane wschodem
budzącego się z ociąganiem poranka.

Rozespane drzewa rozkładają wachlarz
liści strząsając krople nocy. Chłonna ziemia
tuli do siebie jeszcze nieśmiałą ferię barw.

Wstaję na palcach, aby nie zbudzić
wspomnienia czarnych włosów rozrzuconych
na jeszcze ciepłej od snów poduszce.

Wpatrzony w blask czuję twoje dłonie
po drugiej stronie okna. Kilka milimetrów
nie do przebycia, przeklęta fizyka.

Gorąca kawa szczypiąc w język
więźnie w gardle, łzy są zbędne,
lepiej przekląć i czekać na dzień.

Prędzej czy później nadejdzie, rozświetlony
ogród będzie się pysznił, niepotrzebnie.
I tak nie usłyszysz puenty, ani od niego,
ani ode mnie.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 october 2023

Popiół na kolację

Ogary wróciły z lasu
z nosami zwieszonymi na kwintę,
drzewa strawił wielki ogień,
prawdopodobnie pożądania.

Może nawet to była pożoga,
przecież dym ściele się gęsto
pomiędzy zgliszczami. Pozostajemy
bez, najmniejszych nawet, błogosławieństw.

Mimo wszystko szykujemy wieczornicę,
przy zgaszonych świecach.
Szczęśliwie się składa – jest środa,
roku, podobno, pańskiego.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 october 2023

Arka Mojżesza

Na niej wesoła hałastra
wycina hołupce i śpiewa
na całe gardła. A przecież
ściany mają uszy, także oczy
i ręce.

Te na dolnym pokładzie pracowicie
kują przykazania, w trzystu sześćdziesięciu pięciu
egzemplarzach.
Mimo licznych przeinaczeń
bez erraty.

Brakuje wody, na głowę
jedna kropla deszczu,
który na pustyni pada
zdecydowanie zbyt rzadko.

Czysty obłęd, zwany też mistyką
i frapujący brak
portu docelowego, co nikomu nie przeszkadza,
jako że dookoła przepiękne miraże.

Dla każdego według potrzeb
i nieodzowna manna.
Niestety tylko w dni wolne,
czyli raz na cztery lata.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 september 2023

Sen o winie

Arka zacumowała
przy bocznej drodze do piekła.
Na pokładzie piją cierpkie wino,
aż do zdrętwienia podniebień.

Pielgrzymi przeklinają słońce,
które wciąż spada
prosto do szklanek, rozbijając je
na lśniące fragmenty mozaiki.

Czas w drogę, ale strasznie chrzęści
pod bosymi stopami,
czerwone plamy na piasku
nie chcą znikać.

Nawet gdy szeroko otwieram oczy.
Pościel powoli nasiąka
ciężkim odorem niestrawionego wina.
Za oknem majaczy cień
przepływającej arki.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 august 2023

Sen o tobie

W pełnym słońcu, na zakurzonej drodze
kładą się nasze cienie
wciąż wędrujące przed siebie.

Siedzimy po przeciwnych stronach
tej drogi, całkowicie bezsilni,
wciąż jeszcze drżąc,
aby nie zapomnieć ostatnich dotyków.

Oczy stają się zbyt czarne,
by móc sobie pozwolić na jeszcze
kilka spojrzeń.
Mimo wszystko jest dobrze,
póki przestrzeń nad nami
ostatecznie się nie zamknie.

Coraz mniejsze cienie w końcu nikną
w perspektywie tak odległej,
że trzeba się obudzić.

Chociaż na jeszcze ciepłych ustach
wciąż ulotny posmak uśmiechu,
to jak zawsze
zbyt bolą wypalone źrenice.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 august 2023

Ostatnia pieśń

I nic nie będzie ci oszczędzone
na tej drodze wiodącej
wciąż pod górę.

Nie podnoś wzroku,
dla ciebie wilgotna ziemia,
posmak stęchlizny na języku.

Cudowna woń kiepów o poranku
i zimny wiatr podskórnie wszyty.
Codzienna melodia człapiacych butów
i drżenie wyciągniętej dłoni.

Ostatecznie najcichsze miejsce
tuż pod płotem,
spróchniały krzyż, tabliczka
z rdzą wyżartym napisem.

I tylko czasem najciemniejsza noc
zanuci od niechcenia, bez patosu,
wulgarną piosnkę kloszarda.
Dla niczyich uszu, na nie pocieszenie.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 august 2023

I sprawiedliwość dla wszystkich

Piękne widoki z wysokości
szafotu,
chociaż ciężko złapać oddech,
schodki kręte i wąskie
a oczy przesłonięte.

Zgodnie z tradycją
oraz którymś z licznych paragrafów
z zakurzonego kodeksu.

Uśmiechnięty oprawca mruga okiem,
delikatnie nakładając pętle,
nadspodziewanie miękką.

Ciepły wietrzyk mierzwi włosy,
słońce ładnie podkreśla czerwień
gustownego chodniczka.

Nadęty kapłan mruczy pod nosem,
może modlitwy,
najpewniej przekleństwa, w końcu
dopiero świta i pora na śniadanie.

Kilku gapiów ziewa,
szeroko otwierając usta. Kiepskie
widowisko i marna obsada.

Drogi kacie, czyń swoją powinność,
długa kolejka coraz bardziej niecierpliwa.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 august 2023

Sen o jawie

Na kartoflisku płoną łęty,
niewyraźne postacie ostrożnie stawiają
długie kroki pomiędzy cząstkami żaru.

Leżę z twarzą wtuloną w ziemię,
miałką, o zapachu drewna.
Przegniłego dawno temu, kiedy jeszcze
świeciło słońce.

Zresztą może to była inna gwiazda,
nigdy nie nazwana.
Od słów drętwieje język – twierdzi starzec
pochylający się nade mną.

Nie, jednak nie śpię, wiatr niesie zapach
powoli gasnących łętów. Starzec w kuchni
parzy herbatę ze zwiędłych liści.

Te grubą warstwą pokrywają okna,
może nawet całą dostępną przestrzeń.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 august 2023

Sen o chlebie

Czarnym, grubo krojonym,
na cynowym talerzu.
Obok kubek pełen
mleka z wieczornego udoju.

W tle milknące echa głosów
ciepłych jak piec,
w którym niedawno wygasł ogień.

Pomarszczona dłoń
z wolna rozsypująca okruchy,
te układają się w znaki
zwiastujące ciemność.

Drżący palec wskazuje drogę
wiodącą ku mirażom wzgórz
poznaczonych kikutami
drzew.

Za nimi niekształtne plamy
zawsze pustych domostw,
już poza kruchą linią
horyzontu zdarzeń.

Później blask
białej ściany i gwałtowne rozwarcie
oczu.
Sen pozostaje snem,
tylko gardło wciąż dławi
smak.

Czarny, grubo krojony.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 august 2023

Wiersz z wkładką

Tłusta kiełbasa,
sok ścieka po brodzie,
niegolonej od kilku dni
i jednej, przydługiej, nocy.

Była pełna szelestów
gwiazd spadających do rynsztoka.
Pełnego już niepotrzebnych
wyznań i tajemnic.

Sprzedanych za złamanego grosza,
w sklepiku dla przyszłych samobójców.
Tych nagminnie skaczących w przepaść
oraz oblegających drzewa w głębi lasu.

Jednak wszystko to traci znaczenie,
gdy tłusta kiełbasa.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 august 2023

Wypociny

Gotuję dusze (w liczbie mnogie)
w sosie z błękitów.
Obiad godny pana i władcy
dziurawych spodni.
Oraz anielskich skrzydełek
wiszących w piwnicy na kołku
tuż obok powideł.

Z robaczywych myśli, zapasteryzowane
przydadzą się na czarną godzinę,
tuż przed świtaniem.
Kiedy ranne wstają zorze
i rozpraszają dymy
papierosowe.

Jeszcze tylko kawa
poparzy przełyk i można wychodzić,
aby iść w prawo, lewo oraz prosto,
nie całkiem wiadomo
po co.

Ale podobno liczy się droga
i powroty w objęcia
barłogu, w którym sny
o kiszeniu kapusty oraz ciągłym
spadaniu, szczególnie na podłogę.

Brudną aby zachować ślady
stóp. Dla potomnych
czyli dzieci sąsiadów.

A tak zupełnie szczerze
to pełen niewiary, jednak wierzę,
że życie jest
tylko odrobinkę przereklamowane.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 august 2023

Carpe diem

Przymieramy głodem,
śnieg ma za mało kalorii,
szczypie w język.

Ten i tak zdrętwiały
od nadmiaru ciężkiego
powietrza.

Można oddychać
tylko na poziomie podłogi,
w pozycji błagalnej.

Dobijając czołem
wystające ponad poziom
zardzewiałe gwoździe.

Czyli wszystko w porządku,
dzień bez niespodzianek.
A noc pełna dźwięków.

Zwyczajnie – skrzypienie desek
i gra marsz żałobny. Oby tylko
w kiszkach.

Na całe szczęście jutro
będzie, niekoniecznie
lepiej.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 july 2023

Bez związków

Odkrywa na miarę międzynarodowego dnia
parzenia herbaty w garnku:
kamizelka utkana z pajęczej nici
jest obrzydliwe lepka.

Szczególnie gdy nachodzi chętka
na wysokie loty
i czas założyć skrzydła,
oczywiście o ile wyprasowane.

Znając życie od strony lewej
dusza zdechła, żelazko zimne.
Bieda, biada lub nędza.

Tu się nasuwa przekleństwo,
więc pora ugryźć
pajdę chleba.
Powszedniego jak dzień, niekoniecznie
dzisiejszy.

Dziś niedziela, ósma
w tygodniu.
Lub coś koło tego, wszystkie kartki
z kalendarza zamalowane
na czarno.

Aż szkoda, że nie na niebiesko,
migdały na zakąskę, szampan
pod lodem, truskawki pod śniegiem.
Ostateczny upadek.

Więc kończę.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 july 2023

Niedokładna kopia

Ogrody na dobranoc

Unarzane w szkarłatach płoną
jasnym światłem z rozbitych witraży
i ułomków okien.

Za nimi wykrzywione twarze ludzi
poślednich gatunków, zatraceni
od urodzenia bez urazy obserwują
spektakl.

Cisza, nawet ogień milczy pochłaniając
pękające obrazy miasta aż po głęboko
rozlane fundamenty.

Ten, który miał wygładzać nazbyt ostre
kontury zasłania oczy zdjęty trwogą.
Ostatnie ofiary drżą, niepotrzebnie
złożone na rozbitych ołtarzach.

Może jednak to tylko liście i piasek
przesypywane obojętnym wiatrem
w uśpionych ogrodach szepczą:
śpij, czas nadchodzi.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 24 july 2023

Ogryzki

Wypełniają szuflady i kieszenie
płaszczy, w których nigdy
nie chodzę, szczególnie
w czasie opadów atmosferycznych.

Na podłodze muchy
pracowicie usuwają resztki
wspaniałych planów na przyszłość.
Żuję chleb o konsystencji gliny
popijając wodą z utartym kamieniem.

Wykuto na nim przykazania,
których nikt nie słuchał,
a nawet nie miał takiego zamiaru.

Przynajmniej wiem jak zakończy się dzień
– nocą, wtedy będę rzucał ogryzki
wprost w wilgotną ziemię.
Może wyrosną jabłonie i powtórzymy
historie z Edenu.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 july 2023

Wprawki

Życie kłamie trywialnie, jednak najskuteczniej.

Śnieg tańczy fokstrota zacierając ślady
lepszych dni. Przy założeniu, że to nie był sen
o istnieniu kalendarza, słonecznych dni,
grzesznych nocy.

Zimno, szron z wolna wypełnia oczy,
droga coraz bardziej niepewna,
lecz trzeba iść. Do końca.
Wieczna mgła już czeka, cierpliwie
obojętna na słowa, gesty i epitafia.

Życie zabija trywialnie, jednak najskuteczniej.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 july 2023

Eliksiry

O gwarantowanym niedziałaniu
sprzedawane masowo
w obskurnych sklepikach.

Te obowiązkowo usytuowano
w ciemnych zaułkach,
gdzie bramy wypełniają starcy.
Plotący cienkie nici wspomnień.

O planecie z pokręconą orbitą,
co powoduje niepewność
pór dnia i roku.

Do tego wciąż straszą potępieniem.
Na szczęście można się wykupić,
po przystępnej cenie wraz z vatem.

I oczywiście rabat po nabyciu sześciu
eliksirów (siódmy gratis).


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 july 2023

Mitologiczne zwierzątka

Pasą się w ogrodzie
wylizując do czysta ścieżki.
Z cukierków ze sztucznego cukru,
w sztucznych papierkach.

W rogach, dobrze ukrytych
przed oczyma powołanych,
kręcą reklamy
z nieszczęśliwymi ludźmi.

Niewinne potwory łkają
rzewnymi łzami.
Tworzą kałużę, w nich żaby
knują spiski, przeciwko
wszystkim.

Książęta odpowiedzialni za całowanie
usta mają w ciup
zasznurowane. Zwierzątka pokotem
kładą się z dezaprobaty
dla absolutnego braku magicznych
przedmiotów.

Donośne chrapanie
i szyderczy rechot na dobranoc.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 july 2023

Zdziwienia

Nadprodukcja śmieci upchana do skarpety,
zdekompletowanej.
Z powodu plam na słońcu.

Tak przynajmniej twierdzi stary przyjaciel
na stałe zamknięty
w słoiku z dżemem. Wiśniowym.

Z owoców zbieranych w czasach
gdy światem rządził pogodnik z chmury.
Jak najbardziej burzowej.

Kiedyś znałem jej łacińską nazwę,
jednak utonęła w strugach deszczu.
Padającego tylko i wyłącznie na korytarzu.

Wiodącym ku drzwiom,
przez które nigdy nie przejdę.
Zresztą za nimi są tylko następne
absurdy.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 june 2023

Punkty odniesienia

1.

Krojenie cebuli nie jest dobrym momentem
na rozmyślanie nad sensem,
na przykład bytu,
ale niech tam.
W końcu nikt nie wybiera chwili,
w której się potknie
i zrozumie prawo powszechnego ciążenia.

2.

Skrzypek już nie gra,
włazy na dach szczelnie zamknięte.
Lepiej nie mieć zbyt szerokiej perspektywy,
skoro i tak nas wcisną
w wąskie ramy
zdjęcia.

3.

Wyciągnął ręce ku niebu
i nastała ciemność,
z jasnym punktem reklamy.
Na niej twierdzą, że raj jest blisko,
tuż za rogiem.
Więc idziemy ze śpiewem na ustach,
chociaż noga za nogą.

4.

Cebula za ostra, łzy ciekną,
nie pomaga siarka
z zapałki.
Diabelska sprawka
albo przepis babci się zdezaktualizował.

Zupełnie jak nasze czyny i słowa.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 june 2023

Qasi wiersz

Robiąc wulgarne skręty
ze stron tomów poezji celebruję
bezsłoneczne popołudnie.
Recytacja z twarzą w garnku,
gdzie na dnie resztki kaszy
na skwarkach.

Kiedy już lśni, wylizany do czysta
błoga sytość wenę uspypia.
W barłogu, z cegłą pod główką,
po czubek nosa przykryta.

Zszarganą szmatą do zapychania
szpar pod drzwiami i w rzeczywistości.
Zastanej jak stawy po długotrwałym
siedzeniu nad pustym kubkiem.

Ten pamięta lepsze czasy, ale to bajka
do straszenia grzecznych dzieci,
o niepokojących oczach starców.

Niech im się przyśnią koszmary,
ze szczególnym uwzględnieniem
życia.

Następna kartka skręca się w palcach.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 19 june 2023

Klub niedoszłych filozofów (5)

Spotkanie ostatnie z powodu braku
dni tygodnia, czystych sztućców
i odpowiedniego miejsca do przechowywania
ulotnych idei. Oraz myśli tak górnolotnych,
że trzeba je trzymać na uwięzi
pod kuchennym stołem.

Ponadto w kasie pustka, wciąż
przelewana w próżnię
strychu, na którym kiedyś mieszkały
kruki. Nie wiedzieć czemu srebrne.

Odleciały, nawet nie w stronę zachodzącego,
co byłoby jak najbardziej na miejscu.
Zapanowała beznadzieja, tylko gdzieniegdzie
poprzetykana półpustą szklanką.

Na pocieszenie
albo jego tradycyjną namiastkę.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 june 2023

Klub niedoszłych filozofów (4)

Dobrze uduszeni
w sosie własnym próbujemy podnieść
pokrywkę – królestwo za szczyptę soli
i trzy ziarenka pieprzu.

Szykuje się kolacja przy świecach
z powodu międzyfazowego zwarcia
i braku bezpieczników.
Mimo poszukiwań w oczywistych miejscach,
jak zamrażarka albo worek potłuczonych
ozdób świątecznych.

Na podorędziu pozostaje sprawa zebrania,
tylko nie wiadomo czy ciemność
sprzyja dyskusji, czy raczej opowieściom
o chatkach zbudowanych w środku lasu.
Ewentualnie parkach,
gdzie gromadzą się w sekrecie wiewiórki.

Tym razem pocieszenia nie będzie
z uwagi na porę nieuchronnego
płacenia składek.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 june 2023

Klub niedoszłych filozofów (3)

W menu zupa ze skór
pomarańczy gotowanych na nagich
czaszkach tak zwanych naczelnych.

Wesoło bulgocze w garnku,
tym z drugiej strony tęczy.
Niestety złoto zmieniło się w ołów,
alchemik nie był zbyt rozgarnięty.

W końcu karnie zgolono mu brodę
i nakazano kopać doły na opuszczonym
cmentarzysku bardzo niedobrych wynalazków.

Tam spotkał zdetronizowaną księżniczkę,
bezrobotnego smoka, trzy ziarna grochu.
Wszystko zakopał licząc na obfitość.

Wzeszły tylko plewy i opowieści
pozbawione części mowy.
Umilkł i zasnął, wyśnił raj i piekło,
w żadnym z nich go nie było.
Na pocieszenie zupa dochodzi, słońce
umarło. Spotkanie zgodnie z tradycją
uznano za zakończone,
jeszcze zanim się zaczęło.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 june 2023

Klub niedoszłych filozofów (2)

O poranku poruszamy
palcami u stóp, licząc na konstruktywną
dysputę z szumiącą wodą
w tle.

Mimo szczerych chęci zdarte gardła
odmawiają posłuszeństwa.
Pozostaje gestykulacja, lecz z pustego
w próżnie, do tego nie da się ugryźć
nawet kęsa.

Śniadanie wystygnie, nawet zimne.
Paradoks nie pozwalający z czystym
sumieniem pościelić łóżka.
Nie wspominając o otworzeniu drzwi.

Kolejny dzień spisany na straty,
klucz rdzewieje pod wycieraczką.
W zanadrzu odwieczna zagadka okien
czystych niczym kryształ,
mimo oklejenia setkami pism.

Ulotnych jak dym,
snujący się tu i ówdzie, szczególnie
na wysokości zamurowanej wentylacji.

Pocieszenie odnajdujemy w jutrze,
nastąpi do siedmiu roboczych dni.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 june 2023

Klub niedoszłych filozofów (1)

Zebranie pod rachityczną jabłonką
zostało przełożone na czas
nieokreślony, z braku zegara.
Z kukułką o sprecyzowanych poglądach
w temacie wiadomości dobrego i złego.

Siedzimy w piwnicy, przy zgaszonej świecy,
tradycyjnie dyskutując o zawartości
słoików. Pamiętających siarczyste
przekleństwa i śnieg po pas. Albo szelki.

Smarując twarze węglem szkicujemy
niepewne plany na następny tydzień,
mimo wszystko przyszłość.
A ziemniaki już dawno puściły pędy,
co zapewne ma znaczenie. Jakieś.

Na pocieszenie schody wiodące na górę
mają bardzo wygodne poręcze.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 28 may 2023

Zupa noworoczna

Z resztek skrzętnie zbieranych
od dnia pierwszego.
Niezła wyżerka i szaleństwo karnawału,
chociaż poparzone gardła nie bardzo
nadają się do śpiewu, z tańcy też nici,
drewniane nogi, prawie pirackie.

Tylko nie ma komu zaintonować
heja - ho i tak dalej.
Butelka rumu skrzy się w słońcu,
próżna jak kieszenie.
Czekamy więc na sponsoring
albo transport w lata tłuste.

Te podobno następują ósme,
ale to niepewne tak jak wszystkie
przepowiednie. Nawet dotyczące pogody
w przewidywalnym czasookresie.

Tymczasowo pałaszujemy zupę, że wspólnego
garnka. Pozbawieni smaku i przypraw
nie narzekamy, poczytując za dobrą wróżbę
w miarę całą łyżkę.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 25 may 2023

Kolacja na jedną osobę plus kot

Wieczór stygnie wraz z niedojedzoną zupą
z najlepszych rybich ogonów. Powoli wstaje
odbicie księżyca w tajemniczych źrenicach
czarnego kota. Ten potrafi uginać czas

jednym z dziewięciu ruchów ogona. Noc
nadciąga od strony południowego okna.
Uśmiechnięty pod wąsem kot mruczy
kołysanki w dawno umarłych językach.

Świece i ogarki płoną tańcząc na ścianach,
zimne mleko z rżniętego kryształu studzi
krew zapowiedzią zapomnienia.
Sen coraz mocniej zaciska zimne dłonie.

Kot miękko odchodzi w wieczne zamglenie.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 may 2023

Zic - zac

Dręczy narząd słuchu,
gdy w ciemności próbuję liczyć
wszystkie martwe muchy. Od początku
istnienia rzeczy wszelkich.

Odpalam świeczkę,
niestety ostatnia zapałka
okazuję się bezskuteczna. Mrok
oblepia coraz gęściej witraże
w oknach, a do zachodu jeszcze
kilkanaście mgnień, może nawet wiosny.

Lecz ta nie nadejdzie,
jak stwierdzają przepowiednie starszych,
brodatych mężczyzn w szpiczastych czapkach.
Śmiesznostka, ale uniformizacja
wykaligrafowana złotymi zgłoskami
w kontraktach.

Na wróżenie z fusów
kawy parzonej po wielokroć. Recesja
oraz, oczywiście, uparty dźwięk naruszający
podstawy rzeczywistości.
I poniekąd ciszę.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 may 2023

Piknik w grudniowym deszczu

Pijemy
wodę z parasoli, podziurawionych,
może od kul, może od gwiazd
zrzucanych z nieboskłonu.

Przez wiatr
tańczący w pustych torbach
z zatartymi nadrukami
sentencji w języku Sumerów,
którego nie rozumiemy.

Na szczęście
w zasięgu rozmoczony bochenek
i garście pełne soli.

Tej ziemi,
grząskiej aż więzną stopy
obute w sandały z kory
spalonych drzew.

Jest popiół
do posypywania ran
niezabliźnionych. Tylko tatuaże
błyszczą świeżą krwią.

Spływa
osładzając wodę wypełniającą
uszy. Ciągłym szmerem
przekleństw i błogosławieństw.

Pijemy
wywar wzmacniający niepamięć.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 may 2023

Najdłuższa wigilia w życiu

Po północy przemówiły kwiaty,
niestety w tylko sobie znanym języku.
Być może o nieuniknionym końcu czasu,
ale to tylko domysły, bez pokrycia.

Zresztą byłem zbyt zajęty obliczaniem
punktu podparcia aby ustać
przy ciągłych obrotach planety
i bezustannych zmianach pór roku.

Pierwsza gwiazdka zgasła niezauważona,
może wtedy gdy Mikołaj upadł
poraz kolejny, zapewne pod ciężarem
obietnic lepszego życia.

Połamany opłatek z trzaskiem
wbił się w martwe oko karpia,
siana zabrakło, konie apokalipsy
były zbyt głodne.

Wyruszyły do pustej i zimnej stajenki,
gdzie pasterz fałszywie nucił
kołysanki. Na kolędy zabrakło miejsca,
trzej królowie popadli w obłęd,
z powodów topograficznych.

Dlatego zacząłem pisać
kronikę środka świata, streściła się w słowach:
Rozdział pierwszy.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 may 2023

Marnota

Kicz pełznie
zostawiając smugi na świeżo
wypastowanym suficie.
Tak pięknie błyszczał, wszystkie
gwiazdy z niego spadały
wprost do wazy z odświętną zupą.

Przystrojoną w świeże gałązki
śmierdzącego bukszpanu, na złość
proszalnym dziadom, co to ciągle zapominają
o łyżkach. Nawet drewnianych, odziedziczonych
po przodkach.

Zaginęli podczas burzy, powodzi, wichury,
zimy, lata stulecia – niepotrzebne
skreślić nie zapominając o tak dalej.

Więc świadom obowiązków
oraz przede wszystkim powagi sytuacji,
z mocy nadanych samemu sobie praw
odwołuję wszelkie objawy radości.

Reszta jest
ukradkowym zerkaniem, a to w stronę
okna, a to lodówki.
Jakby nie patrzeć marność
and omnia vanitas.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 may 2023

Wiersz chtoniczny

W piwnicy schowane zapomnienia
i bogowie z dzieciństwa,
stoją rzędem pod ścianą,
ciasno upchani w słoikach.

Gotowi na najgorsze wciąż czekają
na skrzypienie drzwi,
byle jak skleconych z listów
i zdezaktualizowanych adresów.

Wszystko spowija ciemność,
ledwie rozpraszana przez okienko
wielkości sprężyny od komunijnego zegarka.
Ten zaginął w czeluściach zbyt licznych
kartek zapisanych niedbałym pismem.

Na brudnej półce cierpliwie czeka
słoiczek po śliwkach w kompocie.
Tam wpadnę, takie jest życie,
a raczej to co poza nim.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Perpetuum mobile, Zabawy w gruzowisku, Horoskop na rok przeszły, Bez pokrycia, Początek, Ulęgałka, Mrzonki, Kolaps, Dobry dzień na nie pisanie wierszy, Rozmowy sepulkarne, Delete, Raj przeklęty, Raj nieobliczalny, Raj wyzwolony, Raj niewydarzony, Kulinarna śmierć wszechświat, Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz, W czasie deszczu, Inhibitory, Gawry, Gawry, O czym szumią wierzby, Duperelki, Gatunek wymarły, Cydr z cynaderek, Monter koszmarów, Nad głęboką wodą, Kosmos w rondlu, Kwaśne deszcze, Pokój bez widoku, Czarno na czarnym, Fenologia, Kodycyle, Świat uzależniony, Rozbrygi, Martwe ptaki, Fazowanie, Komentarze apolityczne, Życie w przeciągu, Mroczne bajania, Znaki nieszczególne, Dzień bezgwiezdny, Słońce świeci zbyt głośno, Fantomy, Pierwsza wieczerza, Sklep z pustymi butelkami, Raj monotonny, Człowiek z szafy, Znajda, Cholerny surrealizm, Poronione bajki, Krótki wiersz o śmierci, Wiersz o dziurawych skarpetach, Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy, Żywe trupy, Sen o kawie, Sen o kawie, Wyższa szkoła olewactwa (4), Wyższa szkoła olewactwa (3), Wyższa szkoła olewactwa (2), Wyższa szkoła olewactwa (1), Mamrotanie, Z menelskiej ławeczki, Parytety, Milczenie na niedzielę, Post mortem, Nie opowiadaj mi bzdur o miłości, Ogród na dzień dobry, Popiół na kolację, Arka Mojżesza, Sen o winie, Sen o tobie, Ostatnia pieśń, I sprawiedliwość dla wszystkich, Sen o jawie, Sen o chlebie, Wiersz z wkładką, Wypociny, Carpe diem, Bez związków, Niedokładna kopia, Ogryzki, Wprawki, Eliksiry, Mitologiczne zwierzątka, Zdziwienia, Punkty odniesienia, Qasi wiersz, Klub niedoszłych filozofów (5), Klub niedoszłych filozofów (4), Klub niedoszłych filozofów (3), Klub niedoszłych filozofów (2), Klub niedoszłych filozofów (1), Zupa noworoczna, Kolacja na jedną osobę plus kot, Zic - zac, Piknik w grudniowym deszczu, Najdłuższa wigilia w życiu, Marnota, Wiersz chtoniczny, Metropatia, Nadprodukcja przecinków, Ogry w sklepie z fajerwerkami, Ostatnia gwiazdka, Prosta historia z minus sześć w tle, Szczekanina, Nie czyń drugiemu, Pustki, Epikryza, Król znowu jest nagi, Tłuszcz bezmlekowy, Katedra w ogniu, Uwaga wulgaryzmy, Ofensywa mięsożerców, Dekapitacja, Aleksyka, Upał w pudełku, Poskramianie mamutów, Ogórki w kosmosie, Wniebowzięcie pana D., Dystopia, Egzegeza alegorycznego wielbłąda, Statyczne powietrze, Ćwierćmroki, Teoria białej dziury, Kontrapunkcik, Asymetrie, Kogutek czy kurka, Sok ze smoka, Kurara na śniadanie, Wiersz mdły, W pustej lodówce, Taki sobie wierszyk, Kebabożercy, Punkt szczepień odwykowych, Przejesiennienie, Flaki, Nastroje. Psychodela, Post scriptum, Telefony z zaświatów, Eucharystie, Błahy temat, Teoria snów, Marginalia, Postprawdy, Cieki, Bezprawdy, Sufler w operze, Ciemny ekran, Konturowanie,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1