7 november 2010
Paranoiczny wiersz napisany w łazience
Brzegów nie widać. Jaka straszna perspektywa.
A bezludnych jak na lekarstwo. Wysp albo peronów.
Przeładowane stacje pełne szeptów i pośpiesznych
pożegnań. Zdawkowe machanie chusteczką.
Brudną wczorajszą szminką.
Góry lodowe na horyzoncie. Kapitanie cała wstecz.
Szyny iskrzą a ja namydlam. Semafory, zwrotnice,
konduktora. Czyści ja łza. Tylko ten kapiący kran
wprowadza dysonans.
Zakładam papierową czapeczkę. Będę malował
paznokcie. W żałobnym kolorze – czerwieni.
I proszę się nie ślinić na widok koronkowych
stringów. Schną, czekając na powrót
do szuflady.
A tam za ścianą śnią. Swoje sny o potędze.
Lub inne fantasmagorie. Pora zatrzeć ślady. Wyraźny trop
prowadzi na manowce.
Błądzę wpatrzony w latarnie na końcu składu. Kobieto
mogłaś sobie podarować te pieśni i pieszczoty przy
odsuniętej
firance.
Do cholery! - biorę kąpiel. Już pani nie podglądam
więc po co się plątać. Po drugiej stronie lustra.
Od jutra wszystko będzie dobrze. Na przykład
w kwestii moralności.
Zresztą w tej wannie nigdy nie pływały karpie.
Tak przypuszczam.
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek
21 april 2024
Picking RelicsSatish Verma
20 april 2024
To Dying MuseSatish Verma
19 april 2024
The VoyagerSatish Verma