23 august 2016
Plastik
Nie prowadźcie mnie za rękę, sam sobie
pościelę i się nie wyśpię.
W zanadrzu mam jeszcze tyle
pięknych kaców.
– powtarzam niczym mantrę, zatopiony w tworzywie
jak owad. Poplątane odnóża
utrudniają koordynację czasu
i przestrzeni. Zamkniętej na zewnątrz.
Odczuwam, ale coraz szczelniejsze warstwy
tłumią sensy. Może śnię otworzywszy
oczy, coraz szersze od przymgleń.
Tęsknię za czystą formą, nieskalaną
otoczką słowa. Lecz to w nim jestem,
chociaż dookoła więcej i więcej
niedopowiedzeń.
Nie prowadźcie mnie za rękę, pójdę
w przeciwnym kierunku. Nawet, jeśli w zanadrzu
tylko puste pięści, to zawsze gotowe do gestów,
niemodlitewnych.
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek
21 april 2024
Picking RelicsSatish Verma
20 april 2024
To Dying MuseSatish Verma
19 april 2024
The VoyagerSatish Verma