20 september 2010

Fragment czegoś, sama jeszcze nie wiem czego

To było w tym klubie za miastem, który zburzyli w lato. Jarek był
tam z kilkoma kumplami, chyba kręciły się też jakieś panienki. Na
pewno. Zawsze się jakieś kręciły. Jedno było bezcenne w tym lokalu. Zaraz po wejściu mijało się bar, czy można by to lepiej wymyślić?
-Poproszę 6 piw, dwie podwójne z colą i red bulla.- kiedy barman uwijał się z zamówieniem, on tylko przeskanował wzrokiem  najbliższe otoczenie.
-Taka kobieta musi mieć wyjątkowe imię, jak mniemam. Kotku, wyglądasz jak milion dolarów. Jarek jestem.- Powiedział do brunetki która właśnie zatrzymała się przy barze. Dosłownie
obok niego.
- A pieprzyłeś kiedyś milion dolarów, maleńki? Powiedziała
wsuwając sobie jego pod sukienkę z zadziornym uśmiechem.
-Zdarzało się dzięki.- Odsyknął tylko. Zabrał rękę, drinki i wyszukał wzrokiem chłopaków. Postarał się jak najszybciej dołączyć z tym ładunkiem do stolika przy którymsiedzieli. Trochę kołysała mu się taca. Co jak co, ale na kelnera się zdecydowanie nie nadawał, a piątkowy tłok wcale nie ułatwiał tego zadania.
-Stary co to za akcja z tą mała? Widzieliśmy wszystko. Gorąca
i bezpośrednia, dobrze się zapowiada. Ale ty chyba spasowałeś, co z tobą?- jego najlepszy kumpel Marcin, aż rumienił się na twarzy.
- Daj spokój kolejna znudzona ugrzecznionym i doprasowanym
narzeczonym nimfetka. Nie tego mi trzeba. Jak chcesz to próbuj,
nie sądzę by miała coś przeciw.
-Ej stary, no co ty?- pozostali też nie dawali za wygraną.
-Te wszystkie panny są jakieś nadmuchane. A ja chcę, bo ja wiem kurna, no inną chcę. Taką jak tamta w zielonym na przykład. – i wskazał palcem jedną z czterech dziewczyn siedzących przy drugim barze.
-Ją? A co ona takiego ma czego tej przed chwilą brakowało?
-Nic, ale nie ma tez wielu rzeczy, którymi one wszystkie, aż
kipią?
- To znaczy?- Marcin męczył dalej.                     
-E tam, nie zrozumiesz. Skończmy ten temat. 
-Daj mi jeden solidny argument, ok.?
-Nie jest z plastiku. Jest naturalna. I jest interesująca.
Wystarczy? –Jarek wydawał się być poirytowany rozmową.
-Spoko. – Wyjąkał tylko Marcin i po chwili już go nie było.
-Ej, Marcin! Co ty wyprawiasz? Gdzie leziesz? Teraz to mnie wkurwiłeś chłopaku. Ale ten zdawał się nie reagować. Po chwili stał już przy tym barze, przy którym siedziała „ta w zielonym”, czyli Kaśka razem z brakującym trzema ogniwami kwartetu idealnego, jak się czasem po kilku drinkach nazywały.
-Szanowne panie pozwolą, że przeszkodzę.- powiedział, obniżając lekko głos.      
-Spadaj mały, rozmawiamy- burknęła od niechcenia Monika.
-Rozumiem pozwolę sobie jednak kontynuować. Mój
kolega wydaję się być zauroczony jedną z pań i myślę, że oprócz rozmowy z panią nic go nie może uratować. Czy zgodzi się pani poświęcić mu chwilę?- powiedział wyciągając rękę w stronę bawiącej się telefonem Kaśki.
- Marcin,  Marcin jestem.
-Kaśka- odpowiedziała wyciągając rękę w jego stronę?
-A więc dasz się porwać na jednego drinka?
-Czemu nie?-dlaczego właściwie tak
odpowiedziała? Przecież ona się tak nie zachowuje, w klubie nie mam miejsca nalirty tam króluje szybki seks i podobne bzdury, które jej kompletnie nie interesują. Normalnie by się
tak nie zachowała, ale chyba uwiódł ją ten styl Marcina.
Był taki słodki i to jak ładnie nie dałsię spławić Monice. Tak, to najbardziej. Chwilę później siedziała już przy małym stoliku z Jarkiem, sącząc Cuba libre. Rozmawiali tak zwyczajnie o niczym,
ale on miał w sobie to coś.Był zabawny, bystry i przy tym skromny. Nieoszukujmy się Kaśka była ładna, ale tacy
faceci jak on raczej kręcili się koło Izki i Moniki, nie koło niej. Miała świadomość, że on mógłby wyjść z tego klubu dzisiaj z każdą obecną tu panienką, a na pewno spora większość z tych panienek bardzo liczyła na jakieś szanse. I wtedy przypomniało jej się to co kiedyś z takim uporem powtarzała jej Izka „To nie facet wybiera tylko ty, to ty decydujesz czy on ma jakieś szanse. On może sobie być księciem Walii, ale ty możesz mieć każdego, więc dlaczego miałabyś chcieć byle księcia Walii, rozumiesz? On musi czuć, że nie jesteś pierwszą lepszą gąską. Musi od początku
wiedzieć, że ma się srodze postarać o ciebie.” I to nawet brzmiało
sensownie, jeśli nawet rzadko zdarzali jej się tacy faceci-no ok, wcale jej się nie zdarzali- to on nie musi tego wiedzieć.  Postanowiła, że lekki dystans nie zaszkodzi. Podziałało. Jarek był zachwycony.

*Fragment o księciu Walii dedykowany Zołzie


number of comments: 2 | rating: 1 |  more 

Ampathy,  

Jarek nie przypadł mi do gustu. Najpierw irytujący, potem niezdecydowany, aż wreszcie "zabawny, bystry i przy tym skromny"? Dziwna postać. Pozdrawiam ;)

report |

Nesca,  

To mi przypadl, bardzo go znam:) Ale na szczęście nie wszystkim się podoba to samo i jest ciekawie!:) Pzdwm

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1