26 july 2010
Gonitwa
Już od godziny albo i dwóch
Zbiera się na mocz
I jak pędzący pług
Wybiegnę i ukarzę swój krocz
U podstawy gęstej mgły
Wylewa się złoty strumień
W dobrobycie toną muchy
Aż w końcu runę
Wkomponowany w zieleni gryzę piach
Zaskoczony trawą w zębach
Krzyczę niah bleh ciah fuu niah
Zrazu przypomniała mi się kolęda
Której słów nie pamiętam
O jutrzence na kolanach modlitwa
Oooo godzina przeklęta
Kieliszek za kieliszkiem to gonitwa
Opustoszała przeźroczysta butla z tlenem
Runąłem w zieleń
Tu, pod gołym niebem
Jak upolowany jeleń.
29 march 2024
Humanized PainSatish Verma
28 march 2024
2703wiesiek
28 march 2024
It Is Getting DarkSatish Verma
27 march 2024
NarcyzJaga
27 march 2024
To były piękne dniabsynt
27 march 2024
Drobiazgi.Eva T.
27 march 2024
Wearing The Crown Of ThornsSatish Verma
26 march 2024
Good ByeSatish Verma
25 march 2024
NaturalnieJaga
25 march 2024
Magnolia.Eva T.