28 june 2010

Powrót

końcowy fragment 


II
Mówiłam już, że babunia była wolnomyślicielką. I mama. I dziadek – dostojny i zasłużony kapitan – stary wilk morski. Umarł, zanim się urodziłam. To za ich sprawą, stałam się męczennicą za przekonania. Chodziłam do szkoły powszechnej - tak to się wtedy nazywało - do piątej klasy, w Chylonii. Mama w Pogórzu uczyła w szkole czteroklasowej.
Musiałam powiedzieć komuś w zaufaniu, że Boga nie ma, a może – nie pamiętam – powiedziałam to publicznie, nie licząc się z konsekwencjami. Droga do szkoły była długa – z Pogórza do Chyloni chodziłam ulicą Pucką w poprzek doliny. Zaczęło się zanim doszłam do wysokiego muru otaczającego miejską rzeźnię. Po drodze przyłączały się inne dzieci. Usłyszałam szepty. Ktoś krzyknął: „Boga nie ma” – naprędce wymyślone przezwisko. Zaczęli wrzeszczeć.
- Boga nie ma, Boga nie ma! – Ktoś rzucił pierwszy, poleciały kamienie. Nie pamiętam, czy który trafił. Nie pamiętam, czy szłam dalej, czy biegłam. Nie pamiętam, jak dotarłam do szkoły. Nic już nie pamiętam. Przykre sprawy wymazuje się z pamięci. Jakoś przyschło. Tylko przezwisko „Boga nie ma” przylgnęło do mnie na dłużej.
Babunia żyła jeszcze. Wciąż ciekawa tego, co działo się wokół, czasem, na krótko, zapominała o cierpieniu i wtedy z lekką ironią obserwowała dziejące się wokół sprawy, a potem opisywała je dowcipnie w listach do bliższych i dalszych krewnych.

Dziesięć, może jedenaście lat. Wolnomyślni, nie wolnomyślni, ale tego wymagał obyczaj. Spóźniona Pierwsza Komunia. Nie raziło, że byłam  wyrośnięta i chodziłam do szóstej klasy. W tych czasach nic nie mieściło się w kanonie. Wędrowałam razem z innymi dziećmi na nauki do Kosakowa, długą drogą pomiędzy szpalerem drzew.
Rodziła się trudna zażyłość pomiędzy mną, a dziećmi z sąsiedztwa. Codzienna, daleka droga do kościoła parafialnego, ani nie zbliżała, ani nie oddalała, dystans stale jeszcze był zachowany. Z łatwością nauczyłam się mówić po kaszubsku. To nie był dystans mówionego języka.
Mama dostawała, co pewien czas, wymienną szafkę z książkami do wypożyczania, ale coś mi się wydaje, że jedynymi czytelniczkami byłyśmy ja i Babunia. Byłyśmy świeżo po lekturze Mózgu i jego mechanizmu Iwana Pawłowa. To znaczy – ja, bo Babunia… nie sądzę.
Katechizmu trzeba było uczyć się na pamięć. Pytania były czarne, a odpowiedzi czerwone, albo odwrotnie. Nie wiem, dlaczego sprawiało mi to trudność o wiele większą niż teorie Pawłowa. Ksiądz był dobrym znajomym mamy, bo uczył religii w tej samej szkole, ale dla mnie był surowy.
W ciszy i chłodzie kościoła padło skierowane do mnie pytanie:
- Co to jest Kościół?
Od razu zrozumiałam, że nie chodzi miejsce, w którym się znajdujemy. Co to może być Kościół? Nieco oddalona od tego pojęcia, widziałam je z zewnątrz i tak też zaczęłam opisywać. Przed oczami miałam tłum ludzi wykonujących rytualne gesty, wiedziałam, co łączy tych ludzi, wiedziałam, że wiara w Boga, który jest tam, gdzieś nad nimi. Jak to wyraziłam? Nie wiem. Pewno dość inteligentnie, jak na swój wiek. Ksiądz zastygł. W wyrazie jego twarzy był chłód i głęboka dezaprobata. Odwrócił się i wykonał gwałtowny gest w stronę kogoś innego.
- Powiedz.
- Kościół, to my wszyscy – wyrecytował tamten.
- Kościół, to my wszyscy – powtórzył dobitnie ksiądz.
Jakie to proste. Jak mogłam zapomnieć?

Zanim zamieszkałyśmy w Pogórzu,  tułaczka zawlokła nas do Kniewa, na zupełne odludzie, do poniemieckiej szkoły. Na strychu leżały jeszcze sterty książek zadrukowanych gotykiem. Resztę wyszabrowano. Szkoła stała tuż pod wysokim pagórkiem, a na pagórku był cmentarz ewangelicki. Ktoś tu był przed nami, ktoś plądrował. W miejscu opuszczonym tak niedawno, jak rany ziały ślady zniszczeń. Komuś potrzebne były kute ogrodzenia, ktoś inny przewrócił krzyż. Reszta zarosła zielskiem. Lubiłam się tam bawić, w tej absolutnej ciszy.
To w Kniewie pojawił się pewnej nocy Tolek. Z workiem pełnym niezwykłych rzeczy, w angielskim battle dresie.
Najpierw w ciemności zobaczyłyśmy jego twarz za szybą.
A przecież mama nie wiedziała nawet, że on żyje


Towarzysz ze strefy Ciszy,  

ech tak to jest czasem... chodzenie swoimi sciezkami ma swoje koszty. jak chocby surowosc (czasem wrogosc) posrednikow wciskajacych sie z boku do naszych ze Stworca rozmow...

report |

Zula Alive,  

Gdyby przykre sprawy wymazywało się z pamięci jak Pani pisze, to czyżby powstał ten tekst? Pozdrawiam. Pawłow też o tym wspominał ;)

report |

Mirka Szychowiak,  

Najlepiej przeczytać to nie jeden raz. I nic nie mowić. Najlepiej nauczyć się na pamięć. Lizanie Pani "fiuta", Pani wando, jakoś mnie nie zniesmacza.

report |

Wanda Szczypiorska,  

Trochę się boję, że spotka mnie ostracyzm za to wolnomyślicielstwo

report |

Aleksander Selkirk,  

jakbym tam byl, a nawet jesli mnie tam nie bylo, chce przebywac wsrod tych slow; kolejny juz raz pieknie

report |

Jarosław Trześniewski,  

Jaki ostracyzm ? Pani Wando,piękne wstrząsąjące opowiadanie, bardzo porażający realizm, scenka jak z "Władcy much" Goldinga , o wyalienowaniu małej dziewczynki, myślącej dziewczynki.I to w środowisku zupełnie obcym, zawsze z piętnem inności. Czekam na ciag dalszy, z niecierpliwością. Pozdrawiam serdecznie!

report |

Mirka Szychowiak,  

Pisarz nie może się bać ani niczego ani nikogo, Pani Wando. Ewentualnie siebie, ale jedynie - czasem.

report |

Wanda Szczypiorska,  

Pisać się nie boję, ale książeczki, która właśnie wyszła wśród sąsiadów rozpowszechniać nie będę. Prawie wszyscy głosowali na JK, a więc to naród gotowy do walki.

report |

Towarzysz ze strefy Ciszy,  

w moim swiecie JK to inicjaly jednoznacznie kojarzone z Jackiem Kaczmarskim... jesli narod gotowy do walki znaczy ze ja musze byc gotowy do obrony. a Pania z mila checia czytam i nie porzuce tego prawienalogu :)

report |

xxxx,  

Jak zawsze Pani Wando, jest Pani doskonała ;-) Pozdrawiam.

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1