Jarosław Baprawski


Jak zwykle


rzuciłaś z grzmotem drobniaki na stół
iskry szklistych oczu potoczyły się w  blasku monet
w czterech ścianach oazy poszarzało dziesiątym

drżenie głosu dotknęło troską malutkie jabłuszka 
toczące się kuchennym chodnikiem
w objęcia otwartego koszyka 
wiklinowych pasów bezpieczeństwa

stęsknione ciepła
pachnące sadem
wołały uśmiechem

chmury w oknach zmieniły kolor
z czterech stron wróciliśmy do ogrodu
ubrani



https://truml.com


drukuj