Sede Vacante


Baśń o dobrym królu.


Wzięli go na Króla. Niech kolejne strąca głowy, a skarbiec nie uwolni ni jednego gołębia.
Lud błogosławiony błotem pozostanie w domach ze słomy, płacząc pańską potęgą.
W pałacu otoczonym głodem i trwogą, gdzie lament zagłusza brzęk kielichów z kryształu,
toasty wznoszą krwią niewolników, monarchowie święci. "By nigdy nie spaść z piedestału!"

Oto Wybrany na tron wstąpił, a dokąd wzrok sięga, przywitał swe ziemie i lud.
I wyruszył na spotkanie braciom i siostrom. Bo nic piękniejszego, niż wspólna uczta niezliczonych dusz.

Zobaczyli smutnego. Na kolanach, w płaszczu tkanego złotymi nitkami,
krzyczał coś o równości i krzywdzie, która w plecach pozostawiła otwartą ranę.
O fałszu jadowitych przyjaciół i tym, że już nigdy nikt nie zapłacze,
w królestwie człowieka miłującego ludzi, ponad najwyższe choćby pałace.
Dał im nadzieję, miłosierdzie i obietnicę dozgonnej przyjaźni.
Pomogli mu zedrzeć parzące łachy ze złota, by z nimi, w błocie, posmakował gorzkiej prawdy.
Odjeżdżał nagi i z pozdrowieniem. "Powrócę, nim pierwszy z was łzę zdąży uronić!
Już nikogo potem i dopóki żyję, nie stłamszą jedwabne orszaki hołoty ".

Pędził co sił, by świat stał się lepszy. By nigdy więcej takiej ciszy.
Czekali w pół drogi szpiedzy-strażnicy, kryształowych toastów na szczycie.
Gdzieś wśród lasów, wiosek i ziem uprawianych rozpaczą,
brzozowy krzyż ze strachem szepcze: Tak kończą królowie, którzy kochają...

Już zawsze ostrożniej wybiorą. By nigdy więcej na tronie,
człowieka z sercem, zamiast kamienia...
Bracia i siostry do dziś konają w błocie.



https://truml.com


drukuj