Yaro


zniekształcone obrazy


każdą łzę ważę na szalach
mierzę ile jest warta

w życiu pełnym barw
 kolorowych szkiełek
nieoczekiwanych chwil

karmię się spojrzeniami
cichych ciepłych pasteli

cieszy twoja obecność i głos
jak nucisz melodię która nie ma refrenu

łapię wiatr w dłonie
chowam do kieszeni
kawałek chleba

wojna między kalką a papierem 
z kałamaża wylewam atrament
na
parapet
wydźubuję nasiona

zwariowane dni
w obecności szumów hałasu
w głowie głosy



https://truml.com


drukuj