Yaro


moja poezja


jest jak długie dni podczas urlopu na mazurskich jeziorach
jak sen  śni w zimowe noce na Gubałówce  
haftem jest na obrusie podczas świąt
rodzi się w szopkach całego świata
jak brat dla brata
jak Kain dla Abla
jak bat dla kobylej dupy
śmieje się z języka poety wariata
jak schizofreniczny teatr na parkietach
szpitalnych
w kaftanach chowa człowieka
ona wciąż ucieka jest lekiem 
powieki zamknięte
 przenika przez drzwi



https://truml.com


drukuj