Ignis


Narodziny świata


Był ból.
Splot dni czarnych
dusznych nocy
Strach.

I tak upłynął wieczór i poranek, dzień pierwszy.

Było zdumienie.
Oczy rozwarte przerażeniem.
Obłęd.

I tak upłynął wieczór i poranek, dzień drugi.

Były eksplozje.
Nabrzmiałe jestestwo pęka.
Umiera.
Bezcel..?

I tak upłynął wieczór i poranek, dzień trzeci.

Była śmierć.
Pragnieniem
wybawieniem
pięknem.

I tak upłynął wieczór i poranek, dzień czwarty.

Było męstwo.
Oddechem.
Serca biciem.

I tak upłynął wieczór i poranek, dzień piąty.

Były dni.
Kilka ścierw
Czterysta tysięcy
to nic
Biec, biec
upaść...
Niepowstaniem tylko nie być.

I tak upłynął wieczór i poranek, dzień szósty.

A potem  bóg odpoczął po całej swojej pracy.
I wszystko, co uczynił było bardzo dobre.



W hołdzie dla Powstańców z getta warszawskiego.



https://truml.com


drukuj