Sede Vacante


Latarenka na rogu ulicy przeklętych


Opustoszały alejki kolejnego skreślonego miasteczka.
Ciężki deszcz w gościnę. Zmyje z  chodników krew w pośpiechu porwanych do piekła.
Zamykają bramy na wieki, ostatni wychodzący stąd pogromcy życia.
Teraz to będzie świątynia ciszy. Następne trofeum głodnych władzy i przepychu.

W oberży wielmożnych oprychów , przy dzbanie eliksiru wiecznej młodości,
król wybrany na ojca uścisnął kikut bladych, zimnych  kości.
Na karcie z papierni diabła, dwa podpisy i można ruszać w swe strony,
już ładują złoto do karet. Zaryczały sługi kostuchy oznajmiając ślepą gotowość.

Odjechał orszak błyszczący. Skarby to nie ostatnie.
Oblizuje wargi spocony król. Jutro poprosi o wszystkie miasta świata.
Bladej pani wystarczą sprzedane sumienia. Wolna wola człowieka.
Ta żałosna i śmieciowa. Kupiona za marny, żółty metal.

Na ostatnim froncie pozostaną bogaci mordercy. Stanie im na przeciw najwierniejszy kontrahent.
Nie będzie więcej złota i paktów. "Ostatnia to wasza droga. Zapraszam".
Zapłaczą z żalem i bólem. Usłyszą tamte imiona,
i przypomną sobie motto znad  tronu: Cały świat niech mój będzie! Choćbym miał w złotym łożu skonać.


Pod latarenką, na rogu ulicy przeklętych, talia kart, choć grać nie ma komu.
Lecz czekają rozsypane figury spokojnie. Świat się jeszcze odrodzi. I znów ktoś zapragnie tronu.



https://truml.com


drukuj