Alutka P


wyrosłam - uważaj na barszcz Sosnowskiego


namiętność wrzała żeby wyparować
po czasie szczelnie sznurowanych ust
szczególnie dobieram słowa
ciągły niedosyt łamie w kościach
 
jeszcze tyle książek do wyczesania
nie wiem czy zdążę pleść do końca
przypominam kobietę od Constantine
z drzewkiem pomarańczowym w środku zimy
gotowa na przeprowadzkę
 
wewnętrzna strona uda ze skały
powłoka lodu skrapla się
powstaje źródło od środka toczy
niepowaga sytuacji
zasmuca rzucany cień
 
nie stój w drzwiach z tym wiechciem
łóżka na kółkach nie gryzą
czeka cię ostatni lot - zapnij pasy
ręce mam swobodne
pokrzywię dla twojego dobra



https://truml.com


drukuj