Marek Gajowniczek
Tulipanowo
Z rumowiska po wodzie
wstała wiosna na wschodzie
i zziębnięta, zmoczona tu przyszła.
Wróciły tulipany
i ten żółty, ten znany -
tylko moda na niego gdzieś prysła.
Zdobił tutaj ulice,
wciskał się między znicze
i wygrzewał się na chodnikach.
Słyszał - Maria...Maryla
i rozmyślał, że chwila
wszystko zmienia i dobro znika.
Czasem jeszcze coś pęknie,
Człowiek z kwiatem przyklęknie,
a już za nim - cień czarny strażnika
szybkim ruchem się zbliża -
Ten tulipan ubliża!
Niech natychmiast znika z chodnika!
Smutny dzisiaj nasz kwiecień.
Wiosnę gonią po świecie
rozkrzyczane, tysięczne głowy.
Tylko nasz Poniatowski
miecza ruchem beztroskim
pokazuje, że jest już gotowy.
Tulipany - niemodne.
Niosą ludzie pochodnie -
wcześniej z ulic brutalnie spychani.
Idą wolno w kordonach
z krzyżem na swych ramionach.
Dzisiaj wiedzą, że nie są już sami.
Nikt nie będzie tu sikał
i zabierał chodnika,
liczył, że znicze zaraz pogasi.
Ci, co mieli być ścianą,
z których tamy składano -
To właściwie, już dzisiaj są nasi!
Wszędzie, gdzie policyja
tłum planuje rozbijać
pospadali już dyktatorzy.
Nie zatrzyma pochodu
kto nie słucha narodu!
Zwłaszcza ci - na niepamięć chorzy!
Kiedy ciągłe szykany
zabrały tulipany
i to małe prezydenta zdjęcie -
ludzie większe przynieśli,
a na siłę ich pieśni
nie wystarczy już znicza zdmuchnięcie!
https://truml.com