Agnieszka M. J.-Hallewas


niepewnie


zabijałam dzisiaj drzewa. zabijałam żeby ożyło marzenie o domu. selekcjonowałam beznamiętnie: te które rosły najkrócej, najmniej doceniły słotę, słońce, słodycz ziemi. starałam się nie myśleć, nie czuć ich bólu. piła w ruch i ciach: kolejne kładzie się na ziemi niczym kłos zboża pod sierpem. oddałam im cześć składając razem do snu a pierwszy wiosenny, cytrynowy motyl zatańczył nad nimi. oddałam im cześć nie używając piły spalinowej: mogły nasycić się, do ostatniej chwili upoić, szumem starszyzny z pobliskiego lasu... teraz jest mi smutno ale nie łzawie. jeszcze nie.



https://truml.com


drukuj