Edmund Muscar Czynszak


Mały szew


Usunąłem szew, ludzką ręką uczyniony,
jedna porwana cienka nić.
Jak złudzenie, co czasem boli?
Żywe tkanki nawilżone czerwienią krwi,
czarne kołtuny niechcianych myśli,
wplecione w talie pogodnych dni.

Jeszcze tylko krok, a może dwa,
i znowu dzień osiągnie linie nocy.
Na przedwiośniu, uśmiechem zakwita twoja , twarz,
krzew derenia zapłonął żółtym kwiatem.
Starą ranę zabliźni wnet nowy świt,
złe wspomnienie wsiąkną jak ostatni śnieg.

I tylko czasem coś zaboli,
taki zwyczajny bukiet szarych dni.


Popełniony - PIŁA dn. 12.03.10. r.



https://truml.com


drukuj