absynt
Nic, to za mało
Bywa, że 
jąkam się bez przyczyny, gubię wątek, 
bywa, że 
śmieję się z siebie, na przekór sobie,
niepoważnie, byle jak, 
zamykam słowa.
Nauczono mnie słuchać, 
milczeć, gdy mówią inni, stać w cieniu.
Bolesność moich chwil,
sypialniane wyrzucanie marzeń,
seks na godziny i wstyd,
nie wiem.
Zamówiłem miłość, nie przyszła, 
zamówiłem pomarańcze, mam je na stole,
były z przeceny, okazja, ale
są smaczne.
Były też inne, cienie bez imion i twarzy,
zimne, gorące, nieobecne i obce.
Miały katar, przeziębione płuca, 
zamglone oczy,
jakby świat właśnie kucał.
A jednak wciąż chcesz bym wrócił,
zaparzył herbatę, posłodził i podał.
Maleńka ćma, świeca i ogień,
zamazywanie jutra trwa w najlepsze,
zamówienia 
bywają soczyste.
https://truml.com