Sztelak Marcin


Perygrynacje


Nie istnieję w realu
jako zbiór jedynek i zer
składający się na wędrujący obraz,
od ściany do ściany.

Pozostają dziury po gwoździach
i jasne plamy, jestem praktycznie rozkrzyżowany
pomiędzy zwrotkami pieśni,
uchodzących za nabożne.

Przynajmniej po ciemnej stronie
ołtarza, gdzie nie płoną ognie ofiarne
a cisza wyżarza niepotrzebne pytania.
Oraz tatuaże z cytatami ze świętych ksiąg,
rzuconych na stos, by oświetlić noc
pełną pośpiesznych kroków.

W nieznane, tam gdzie poniosą
niewidzące oczy. Jednak zdecydowanie
w lewo, w prawo, na wprost.



https://truml.com


drukuj