absynt
Dwa światy
Zmywalne ściany, rozpylone w powietrzu drobinki pytań,
trzask ognia. Jest coś takiego w drzwiach, co przykuwa uwagę.
Bez względu, z której strony patrzysz. Głuszą odgłosy,
oddychają za nas, filtrują ciszę, a z czasem kneblują usta.
Codzienność, przypalone mleko, w kuchennej ciszy lepki dotyk,
pod spódnicą dłonie, obrazy jadowicie wyraźne. Spragnione
języka półkule ognia bez cienia wstydu czekają na cud. Urywki
rozmów, migawki z życia po życiu, spazm.
Gdy na poddaszu umiera motyl, a w piwnicy porastają kartofle,
siedzisz naga. Nade mną wielki ptak skrzydłami zasłania słońce,
płyniemy. Falowanie, przypływy i odpływy, uwiązane łódki uderzają
o siebie, płoną stosy bursztynu. Na brzeg wypełza chmara ślimaków.
Ktoś się dobija.
https://truml.com