Yaro


latem są wakacje


policzek musnę kłosem żyta
polnej piaszczystej drogi kresem

nikt nie przemierza wspomnień

zrywać bławatki wokół cisza
spokój dla ciała i ducha

zapachniało lasem i
skoszoną trawą
w powietrzu zapach słomy

po łące z gracją człapie bocian
czajki jak te panie niedotykalne

piękne są nasze wakacje
odbite w w kałużach

puścić kaczuszki na wodzie

zatracić się w dzieciństwie
śnić marzyć o tym wszystkim



https://truml.com


drukuj