Sztelak Marcin
Taki sobie wierszyk
Nomen omen:
                     I
Na stoliku, w ciemnym kącie
leżą pióra, gęsie, może orle. 
Co nie zmienia nagiego faktu
– brak na rynku inkaustu. 
                     II
Cztery koty na pięciu łapach
– oto wieczorna tajemnica
wszechświata. Do zapomnienia
z rana, bo kawa stygnie 
wraz z pościelą. 
                     III
Po śniadaniu pora rozważań, 
górnolotnych – spadnie deszcz
czy umyć okna, 
Szczególnie to od podwórza, 
gdzie w starym piecu pali
sąsiadka. Podobno ładna. 
                    IV
Obiadu nie będzie, kura uciekła
z garnka. Zmarznie na kość
z pierza odarta. 
Woda bulgocze, więc zupa z 
gwoździa, tylko tabory odjechały
w kierunku zachodzącego słońca. 
                   V
Kolacja,z poematu nici, 
nastał czas wulgaryzmów
i nieprzyzwoitych gestów. 
Takich jak ukłony w stronę
dziada I obrazu. Wiele razy. 
                  VI
Noc, sen oraz kolejna porcja
dyrdymałów. Te, na szczęście, 
zapomniane nie trafią na papier. 
I dobrze, bo mu się kończy
cierpliwość. 
Szczególnie, że czerpany
z nielegalnych źródeł. 
Imię wróżbą – zupełnie bez związku, 
lecz brzmi mądrze.
https://truml.com