Sztelak Marcin


Stygmat


 
Zaczyna brakować określeń,
więc zapuszczam brodę.
Z niej będę karmił ptaki
niebieskie.
 
Jedyna droga by uwierzyć w cud
narodzin i śmierci.
Później przeżyć do końca.
 
Jednak wcześniej powinienem zaszyć
usta. Aby nie całować stóp
okolicznych proroków.
 
A przede wszystkim ziemi.
Tej, która już nie chce przyjmować
błogosławieństw i przekleństw.
 
Zresztą na początku była cisza,
właśnie od niej popękały bębenki
demiurga.
 
Modlitwa zamarła,
gdzieś w spiralnym konstrukcie 
kosmosu.



https://truml.com


drukuj