Sztelak Marcin


Neurastenia



Niebo milczy.
 
Pijacy gubią resztki wczorajszych
planów, przechodnie zerkają z dezaprobatą
spiesząc do domu po swój grzeczny
orgazm, konieczne przed dwudziestą drugą.
 
Wcześniej zaciągnięcie zasłon, później papieros
– z obowiązku.
A po ulicach przewala się życie, we wszystkich
aspektach umierania.
 
Jeszcze sprawdzenie zamków i można zapaść
w przejrzysty bezsen. Noc z godziny na godzinę
marnieje, ostatni łowcy zbierają resztki
skarbów.
 
Kaleki dzień jak zwykle zaskakuje tułaczy,
gdzieś pomiędzy delirium a beznadziejną
żebraniną. Ostatni ekshibicjoniści zwijają
kramy pod poły płaszczy.
 
Niebo milczy.



https://truml.com


drukuj