Florian Konrad


Wiersz na okaziciela


jest bliżej nieokreślone. prawie jak bozia
lecz nie ma nadziei, wiary.
można kochać, ale chyba nie odwzajemni

coś z domyślnym imieniem. rdzewieje w nim biurowy spinacz, albo gwóźdź

zostawiają proso i rodzynki, w nocy- zapalone światło
próby porozumienia się nie przyniosły efektu

kiedyś złapali, za macki. kacyk rozpłatał brzuch
odkryli dwieście mikroskopijnych żywiołów. wśród nich te najbardziej zwierzęce
obleśny rimming, listek rozpuszczony w lepkiej cieczy

znaleźli podarty cyrograf, pół tony szkła
cholernie dziwną, atawistyczną myśl
,,nóż to czynność fizjologiczna. ja- ciebie - nóż"

chcieli wyrwać spinacz. nikt nie dał rady

to ucieka w głąb. krąży, z każdym dniem bogatsze
zbiera beznadziejne książki, plakaty wyborcze, imiona
czasem to tylko deszcz, nieudana próba, meteoryt

niekiedy to droga do domu, pierwszy papieros
po którym rzygałeś za szkołą
a czasem niebo, twój kształt

nieś. nie otwieraj bo zepsujesz niespodziankę

(no dobra, przyznaję: to był woreczek pełen kolorowych kulek)



https://truml.com


drukuj