Yaro


przed drzwiami jak sen


stałem w progu nie mogłem się doczekać
słów piosenki o siódmej nad ranem
na dachu szron szepcze cicho

zamknąłem świat w cztery ściany
skulony na kanapie czuwam
myślami przy tobie
 dotykam niewidzialne spojrzenia

nie pozwól chwili zasnąć
ogień w sercu jak w kominku drwa
skaczą kto wyżej

może to rozstanie może nie kochanie
ze łzami usypiam w ubraniu jak bóbr w żeremi
cicho szepczę do snu
taka moja rozmowa

gdy zbudzę marzenia na dłoni wspomnienia
a ciebie wciąż nie ma
zobaczysz dzień taki sam jak wczoraj
w ustach słowa ciążą jak kamienie

przed drzwiami jak sen wiatr lekko stuka
płyną smutki głębokim strumieniem
nigdy się nie zmienię
jak głaz cichym kamieniem na boku
leżał będę odłogiem



https://truml.com


drukuj