oczy jak pustynia


NIKT ważny


miała bluźnierczo rude włosy i problem z opanowaniem
nieposłusznych loków oraz z alkoholem.
brodę Julii Roberts, seksowne wystające kości policzkowe
i życie erotyczne objęte tajemnicą
poliszynela.

znakiem ostrzegającym były wąskie, rozchylone
usta, które innym nie dawały dojść do słowa.

przeraźliwie sucha wypychała biustonosz skarpetkami
i pod byle pretekstem, notorycznie wymykała się
z domu.
 
niczym brudna, pomięta koszula
wisiała na poręczach krzeseł i na ramionach
mocno zaprawionych gości.

nie trzymała się życia. ledwo stała na nogach.
piła prosto z gwinta, bez połykania, pod śledzika,
na umór, na kaca, do dna.

zdarzało się, że do lustra otwierała małpeczkę
jeszcze przed trzynastą, później traciła głowę,
życzliwych i rachubę czasu. w końcu zapodziała wózek
z dzieckiem.

chyba wtedy opuścił ją Bóg, później mąż.
wódka jej nie odrzuciła i nie dawała o sobie zapomnieć.
odstawiała myśli i niepokój sumienia
ale nie rozwiązywała problemów
finansowych.

nie miała mięsa na kartki, książki za przyjaciela,
ale zawsze ostatnie słowo i szczęście do typów
spod ciemnej gwiazdy.

nie była święta. była skończona.
sprzedawała się jak Żytnia w Pewexie i w pokoju
na godziny. budziła z nosem przy śmietniku
i coraz częściej niepokój.

któregoś dnia nie wróciła na ulicę. przyłapała kochasia
na gorącym uczynku
z innym.

on miał żółte papiery, ona niewyparzony język
i śmierć jak z horroru.



https://truml.com


drukuj