Yaro


poziomki jak sekundy


muzyka deszczu gra szerokim echem szumi las
po dzbanuszkach
na konwalii wisi ciężko rosa
po lancetowatym liściu powoli wspina się pająk
dokąd tkasz mój mały
chwilę patrzę na tę sztukę

spokój za serce ściska jak pięknie

zapach sosen udrażnia wiatr w płucach
zielenią upojony zamyka się w sobie
myślę o wszystkim co za mną co przed

  szeptem ptaków nawoływania ciche
roztopiony jak lód wydaję się że znikam
chcę tu zostać na jakieś setki sekund

rozmajony wtapiam się w ekran przyrody
łączę się z zielenią zmysłami oswojony
rozszczepiony pryzmatem znikam w tej okolicy
cieniem zieleni upijam się smakiem poziomkowym



https://truml.com


drukuj